Polska prokuratura
ledwie po roku od połączenia stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora
generalnego stała się posłusznym narzędziem do ścigania demonstrantów,
homoseksualistów, ateistów, a wkrótce pewnie również opozycji politycznej.
Po nagłośnionym propagandowo audycie, jaki
ministrowie PiS przeprowadzili w swoich resortach zaraz po objęciu władzy, do
prokuratur wpłynęło kilkadziesiąt zawiadomień o popełnieniu przestępstw. O
wynikach na razie nie słychać. Prokuratura Krajowa nie udziela informacji, ile
postępowań w jakich sprawach wszczęto.
- Spór polityczny
między obecną a poprzednią władzą ma rozstrzygnąć prokurator, którego
przełożonym jest polityk PiS - mówi Krzysztof Parchimowicz, były szef
Prokuratury Apelacyjnej, przez lata zajmujący się przestępczością
zorganizowaną w Prokuraturze Generalnej, teraz pracujący w tzw. rejonie.
Zapewne najpierw PiS zamierza podporządkować władzy wykonawczej również
sądownictwo, ostatecznie likwidując w ten sposób trójpodział władzy.
Stowarzyszenie
Prokuratorów Lex Super Omnia (z łac. prawo przede wszystkim) przestrzega dziś
swych kolegów przed skutkami instrumentalnego podejmowania śledztw, przed
pokusą wywierania wpływu na przebieg postępowań sądowych i orzeczenia sądów.
Skupia ono niepokornych prokuratorów. Po dwukrotnej odmowie udało się je
wreszcie zarejestrować (prokurator okręgowy w Warszawie zażądał listy jego
założycieli, podobne zainteresowanie prokuratury miało jego założycieli,
podobne zainteresowanie prokuratury miał o miejsce wcześniej przy okazji
rejestracji neofaszystowskiej grupy). Niedługo niepokorni będą mogli policzyć
się na zjeździe. Ale prezes, którym jest właśnie prok. Krzysztof Parchimowicz,
nie ma złudzeń: - Część z 6 tys. prokuratorów nie wykazuje się charakterem i
jest podporządkowana władzy, a reszta, przybita obowiązkami, walczy jedynie o
przetrwanie.
W jaki sposób
zaledwie w ciągu roku udało się przekształcić prokuraturę w posłuszny
instrument polityczny? Właściwie banalnie: strasząc i degradując niepokornych,
a posłusznym obiecując apanaże, awanse i władzę.
Kijem...
Najpierw były zmiany systemowe: przy okazji połączenia
funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości otrzymał on
nieograniczoną władzę. Może ingerować w każde śledztwo, informować „inne osoby”
o przebiegu postępowań, ma zagwarantowaną bezkarność wypowiedzi. Podobnie
prokurator krajowy. Mogą (i robią to) obrażać ludzi w publicznych
wypowiedziach, a jeżeli pomówiony w procesie cywilnym uzyska satysfakcję,
zapłaci Skarb Państwa (państwo może potem domagać się zwrotu, ale tylko do
wysokości trzech pensji).
Likwidacja Prokuratury Generalnej i apelacyjnych, powstanie
Prokuratury Krajowej i regionalnych były pretekstem do kadrowych roszad. W
wyniku czystek, degradacji (dotknęły 114 prokuratorów, z czego ok. 50 złożyło
skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu) i przejść w
stan spoczynku nadal brakuje około 500 śledczych. Wakaty można obsadzać bez
konkursu, na wniosek prokuratora krajowego (art. 80 ustawy
o prokuraturze). Tak powołano np. na stanowisko
prokuratora Barbarę Piotrowicz, córkę posła PiS i peerelowskiego prokuratora
Stanisława Piotrowicza.
Tymczasem prokuratorskie sławy, jak cytowany prok. Parchimowicz
czy Artur Wrona, były szef małopolskiej prokuratury, która umorzyła śledztwo w
sprawie śmierci ojca Ziobry, nazywany czwartym, nieformalnym zastępcą Seremeta,
teraz pracują w tzw. rejonie na najniższym szczeblu.
W Prokuraturze Krajowej powstał specjalny wydział wyspecjalizowany
w ściganiu przestępstw w środowisku sędziowskim i prokuratorskim. - To taki
straszak: pilnujcie się, idziemy po was - mówi prok. Parchimowicz.
Prokuratorzy odpowiadają przed
przełożonym, który może skierować wniosek o postępowanie dyscyplinarne, jeżeli
podejrzewa „istotne uchybienia w pracy czy oczywistą obrazę prawa”. Rozstrzyga
rzecznik dyscyplinarny. Rzecznicy zaś podlegają bezpośrednio prokuratorowi
generalnemu. Zatem od decyzji o degradacji nie można się odwołać do sądu. Ten
zapis zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego (kiedy jeszcze działał) rzecznik
praw obywatelskich dr Adam Bodnar.
Ale nie trzeba dyscyplinarki, żeby ukarać prokuratora.
Świetnie sprawdza się instytucja delegowania prokuratora bez jego zgody. Na
dwa miesiące może go zesłać daleko od domu prokurator okręgowy, na 12 miesięcy
- prokurator generalny i krajowy. Taki los spotkał w zeszłym roku 160
prokuratorów. Prokurator Waldemar Osowiecki, były szef Prokuratury Okręgowej w
Płocku, który przed kilku laty nadzorował śledztwo przeciwko Zbigniewowi
Ziobrze, ojciec małych dzieci, „ratował” swoją pracą prokuraturę w
Częstochowie. Prokurator Marek Wełna, przeniesiony do prokuratury nowohuckiej,
po złożeniu skargi do Strasburga został delegowany jeszcze dalej od domu: do
Chrzanowa. Mimo że jego przełożony to były podwładny Wełny, który dobrze wie,
że ten ma sporo dzieci i żonę tuż przed rozwiązaniem.
...i marchewką
Delegacja do Prokuratury Krajowej to nagroda, bo oznacza
dodatkowe pieniądze. W zeszłym roku „delegację w górę” otrzymało 1 tys.
prokuratorów. Prokuratorki z Poznania Magdalena Fajst i
Hanna Grzeszczyk, które wcześniej delegowano do PK, ale nie okazały się
posłuszne i wnioskowały o warunkowe umorzenie postępowania wobec prezydenta
Gdańska Pawła Adamowicza, zostały natychmiast cofnięte z delegacji.
I delegowane w dół na podstawie
przepisu o delegowaniu na 12 miesięcy w ciągu roku.
W Prokuraturze Krajowej są dodatki specjalne. Dla szeregowych
5 proc. uposażenia, dla funkcyjnych 10 proc. I - dla wybranych - nagrody: od 8
do 10 tys. zł. Prokuratorowi w zasadzie nie wolno dorabiać na boku. Może zająć
się pracą naukową lub dydaktyczną, o czym ma obowiązek poinformować przełożonego.
A szef może się nie zgodzić.
- Brak sprzeciwu, oczywiście, zarezerwowany jest tylko dla
swoich - mówi prok. Parchimowicz.
Dodatkowe pieniądze dla prokuratorów są także w komisjach egzaminujących
narybek adwokacki i radcowski. Kadencja prokuratora w takiej komisji trwa dwa
lata. Minister jednak wydał rozporządzenie - niezgodne z ustawą o adwokaturze
- i wymienił prokuratorów w komisjach w trakcie trwania kadencji. Znów weszli
swoi.
Prokuratorzy dostali poza
dodatkowymi apanażami także poczucie władzy. I bezkarności. Dała ją śledczym
nowelizacja ustawy o prokuraturze: „nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego
działanie lub zaniechanie prokuratora podjęte wyłącznie w interesie
społecznym”. Co to jest interes społeczny? Ustawa nie podaje wykładni.
Minister Ziobro wyjaśnia to w wielu publicznych wypowiedziach: chodzi o interes
większości. Tej, która głosowała na PiS.
- To bardzo niebezpieczny, populistyczny argument - przekonuje mec. Mikołaj Pietrzak. - Demokracja ma
chronić mniejszości, ich prawa i wolności. Dbać, by nie wykonywano woli
większości kosztem mniejszości.
Zmiany wprowadzone przez ekipę min. Ziobry w Kodeksie
postępowania karnego wzmocniły pozycję prokuratora w starciu z obrońcą i
sędzią. Prokurator może wykorzystać nielegalnie zdobyte dowody. - To
zwiększenie możliwości działania organów ścigania kosztem legalizmu i bezpieczeństwa
prawnego obywateli - mówi mec. Pietrzak. Ponadto prokurator może
sprzeciwić się wyłączeniu jawności procesu i sędzia nie ma nic do gadania. Może
także zażądać zwrotu sprawy do prokuratury - żeby umorzyć dochodzenie. Bo
zbierać dodatkowe dowody może także w trakcie trwania postępowania przed
sądem. Wszystko po to, by władzy było łatwiej działać.
Na tropie:
homoseksualistów, wyrodnych matek, ateistów
Tak wyposażeni prokuratorzy ruszyli do ataku na wyznaczone
cele. Zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand nakazał podwładnym, by
przystępowali z urzędu do wszystkich postępowań cywilnych dotyczących
transkrypcji, czyli wpisania do ksiąg stanu cywilnego aktów zawarcia homoseksualnego
związku małżeńskiego poza granicami kraju. Mają się domagać odmowy
transkrypcji. W piśmie rozesłanym do wszystkich szefów prokuratur rejonowych
Hernand przypomina, że małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, więc
niedopuszczalne jest przyjęcie przez kierownika USC oświadczenia o zawarciu
małżeństwa przez dwie osoby tej samej płci.
- Prokuratorzy na ogół do spraw cywilnych nie przystępują -
mówi mecenas Pietrzak. - A w tym
przypadku mają obowiązek. W dodatku to nie tylko wkraczanie w ocenę legalności
wydarzenia, które miało miejsce poza granicami kraju, ale przede wszystkim
próba egzekwowania przez władzę określonego światopoglądu obywateli.
Prokuratorzy mają zbierać informacje o toczących się postępowaniach.
Prok. Parchimowicz zwraca uwagę, że jest to zbieranie wrażliwych danych
osobowych, w sytuacji gdy nie stwierdzono żadnego naruszenia prawa: - Może
generalny inspektor ochrony danych osobowych powinien się tym zainteresować?
Prokuratura wrocławska zainterweniowała z urzędu w sprawę
nauczycielki z Krapkowic, która zdjęła krzyż ze ściany w pokoju
nauczycielskim. Spotkała się z szykanami, więc oskarżyła dyrekcję szkoły o
dyskryminację. Sąd przyznał jej 5 tys. zł odszkodowania i przeprosiny w
lokalnych mediach. Od wyroku odwołała się dyrekcja szkoły, a do postępowania
włączyła prokuratura, nie zgadzając się ze stwierdzeniem sądu, że doszło do
dyskryminacji na tle światopoglądowym. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przyznał
rację matematyczce z Krapkowic.
Policja na polecenie prokuratury wytropiła 17-letnią dziewczynę,
która zostawiła swoje dziecko w oknie życia w Ostrowie Wielkopolskim. Teraz
prokuratura sprawdza, czy doszło do przestępstwa porzucenia dziecka bez
zapewnienia mu opieki. Za co grozi do trzech lat więzienia. Postępowanie trwa,
a w Ostrowie wszyscy wiedzą, kto jest wyrodną matką, choć przecież „okna życia”
zostały stworzone właśnie po to, by zostawiać tam dzieci anonimowo i bez
konsekwencji.
Prokuratura warszawska sama wszczęła właśnie postępowanie
w sprawie spektaklu „Klątwa”: publiczne nawoływanie do popełniania zbrodni
zabójstwa.
Pod ochroną: Misiewicz, antykomuniści, narodowcy
Znamienne są dziś i gorliwość prokuratury, i jej
zaniechania. Nie postawiła ona żadnych zarzutów Bartłomiejowi Misiewiczowi za
to, że miał proponować radnym PO w Bełchatowie zatrudnienie w państwowej spółce
w zamian za przystąpienie do koalicji z PiS. Śledztwo przeniesiono do Piotrkowa
Trybunalskiego (gdzie szefową prokuratury jest Magdalena Witko, żona byłego
posła PiS) i umorzono. Dochodzenia w sprawie powołania Misiewicza do rad
nadzorczych Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Energa
Ciepło Ostrołęka w ogóle nie było. Wszczęcia odmówiła Prokuratura Okręgowa w
Warszawie. Ta sama, która nie chciała badać „nocnego wejścia” przedstawicieli
MON, dowodzonych przez Misiewicza, do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.
Dopiero Sąd Okręgowy w Warszawie zlecił sprawdzenie legalności działań
Misiewicza i jego kolegów z MON.
Zygmunt Miernik, który rzucił tortem w sędziego, bo tak go
oburzył wyrok w zawieszeniu dla gen. Czesława Kiszczaka, został skazany na 10
miesięcy pozbawienia wolności, ale Prokuratura Krajowa w grudniu 2016 r. poinformowała,
że złożony zostanie wniosek o warunkowe zwolnienie Miernika. Prokurator
generalny zlecił też prokuratorowi regionalnemu w Katowicach podjęcie wszelkich
możliwych kroków w celu poprawy sytuacji penitencjarnej skazanego. A śledczy,
który w instancji odwoławczej oskarżał Miernika (początkowo sąd skazał go tylko
na dwa miesiące więzienia), został niedawno zdegradowany ze stanowiska
wiceszefa rejonu.
Marcin F., skazany na pół roku bezwzględnego więzienia za
pobicie policjanta podczas antyrządowej manifestacji Ruchu Narodowego w 2014 r.,
w ogóle nie trafi za kratki. Wstrzymanie wykonania wyroku zarządził prokurator
generalny Zbigniew Ziobro. Bez podania przyczyny.
W sprawie Piotra Rybaka, skazanego nieprawomocnie na 10
miesięcy pozbawienia wolności za spalenie kukły Żyda, interweniowała
Prokuratura Rejonowa Wrocław Stare Miasto. Śledczy uważają, że kara jest
niewspółmiernie wysoka do winy.
Proces szefowej dolnośląskiego ONR został odroczony, bo
prokuratura już nie jest pewna, czy Justyna H., mówiąc m.in. o „islamskim
ścierwie”, popełniła przestępstwo.
Warszawska prokuratura odstąpiła też od oskarżenia posła,
lidera Ruchu Narodowego Roberta Winnickiego o znieważenie w 2014 r. ówczesnego
szefa policji Marka Działoszyńskiego.
Gdy profesor UW został pobity w tramwaju za to, że mówił po
niemiecku, prokuratura stwierdziła, że zachowanie napastnika było „wybrykiem
chuligańskim”.
Prawo a „wola narodu"
- Są dwa kryteria, które pozwalają określić, kiedy
prokuratura jest partyjna, a nie państwowa
- mówi prok. Parchimowicz.
- Głębokie zmiany kadrowe po
objęciu władzy oraz wszczynanie spraw o kontekście politycznym. Oba kryteria zostały w Polsce spełnione.
Łatwość, z jaką PiS osiągnął posłuszeństwo prokuratorów,
Parchimowicz tłumaczy historią tej instytucji. W PRL przez 40 lat była
całkowicie podporządkowana władzy. Odwilż po 1989 r. nie trwała długo: - Już
w połowie lat 90. w mniejszym lub większym stopniu prokuratura zaczęła być
wykorzystywana do celów politycznych. Władza zrozumiała, że przez wszczynanie
procesów może okryć infamią przeciwników politycznych bez względu na to, jak
śledztwa się skończą. Prokuratura była psuta od wielu lat, nie tylko w latach
2005-07. Nigdy jednak nie działo się to na taką skalę. I, co
najistotniejsze, nie było pomysłów na ograniczenie niezawisłości sądów.
Prokuratorom w obecnej rozprawie z sądownictwem wyznaczono
zresztą specjalną rolę. Wszczynają postępowania przeciwko sędziom, omijając
procedurę uchylenia sędziowskiego immunitetu. - To fakt, że błędna decyzja
sędziego może stać się powodem odpowiedzialności dyscyplinarnej - mówi
Mikołaj Pietrzak, dziekan warszawskiej Rady Adwokackiej. - Ale sytuacja, w
której orzeczenie jest nieprawomocne, a prokuratura już piętnuje sędziego sądu
rejonowego jako przestępcę, jest niedopuszczalna. To musi być odebrane jako
próba nacisku i tworzenia atmosfery zagrożenia dla sędziów, tak by obawiali się
odrzucać wnioski prokuratorów.
Przypomnijmy dwie głośne sprawy z ostatnich tygodni.
Sędzia, która nie przychyliła się do wniosku prokuratury o tymczasowy areszt
dla „Hossa”. Oraz wcześniej: sędzia, która uniewinniła lekarzy ojca Zbigniewa
Ziobry od zarzutu błędu lekarskiego. Prokuratura w obu przypadkach wszczyna
postępowania „w sprawie”, w rzeczywistości prowadzi je przeciwko konkretnym
sędziom, ujawniając ich nazwiska i przesądzając o ich winie. W dodatku
przedmiotem śledztwa są czynności procesowe w toku sprawy - przed jej prawomocnym zakończeniem. Krajowa Rada Sądownicza
uznała, że taka działalność prokuratury to zagrożenie niezawisłości
sędziowskiej.
Minister Ziobro zabrał się do podporządkowania sobie sądownictwa
z determinacją (pisaliśmy o tym, POLITYKA 6) i wszystko wskazuje, że ustawa o
KRS, której projekt został właśnie przyjęty przez rząd, wkrótce zostanie
uchwalona. W sądownictwie, jak w prokuraturze, jest dziś kilkaset wakatów.
Nominacje wstrzymano w oczekiwaniu na zmianę ustawy, która ma przywrócić
stanowiska asesorów. Tych mianować będzie szef resortu i prokurator generalny.
- Minister Ziobro twierdzi, że niedopuszczalne jest, by
sędziowie nie mieli nad sobą żadnej kontroli - mówi mecenas Pietrzak.
- To prawda. Nie stoją ponad
prawem. Ale muszą być niezależni od władzy wykonawczej. A w systemie
sprawiedliwości, jaki tworzy minister, tej gwarancji nie ma.
Nie jest potrzebna. Przedstawiciele władzy otwarcie przyznają,
że prawo nie jest najważniejsze, tylko wola większości albo wola narodu. - Państwo,
które interes większości, narodu, społeczeństwa stawia ponad prawem, jest
niebezpieczne - przestrzega mecenas Pietrzak. Dodajmy: jest groźne nie
tylko dla osób wchodzących w kolizję z prawem. Nie tylko dla mniejszości
seksualnych, etnicznych czy wyznaniowych. Nie tylko dla oponentów
politycznych. Jest niebezpieczne dla wszystkich obywateli.
Agnieszka Sowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz