SLD wystawił
Magdalenę Ogórek jako kandydatkę w wyborach prezydenckich w dniu śmierci Józefa
Oleksego. To nie tylko niestosowność, lecz także zapowiedź upadku tej partii.
IZABELA SMOLIŃSKA
Ładna
i miła. To najczęstsze określenia dr Magdaleny Ogórek. Dlatego tak chętnie
gościły ją ko - lejne stacje telewizyjne, jako ekspertkę od wszystkiego. -
Ogórek potrafi powiedzieć właściwie wszystko na każdy temat, i to tak, żeby nie
było w tym nic konkretnego ani kontrowersyjnego. Czasami w studio potrafi
zręcznie o 180 stopni zmienić zdanie, jeśli wyczuje, że prowadzący tego od
niej oczekuje - mówi jedna z osób, która występowała z nią na antenie. - Magda
ma ogromną wiedzę, przynajmniej o Kościele - broni jej z kolei jedna z byłych
już, od zeszłego piątku, współpracowniczek z anteny TVN Biznes i Świat.
TAJNA BROŃ GRZEGORZA
W ciągu kilku godzin od ogłoszenia
decyzji Sojuszu o wystawieniu pięknej pani doktor jako kandydatki w
październikowych wyborach prezydenckich pojawiło się sporo informacji o jej
politycznych osiągnięciach. Jednak wcześniej znana była przede wszystkim
jako specjalistka od Kościoła, zwłaszcza w pasmach śniadaniowych. I aktorka,
chociaż bez kierunkowego wykształcenia i sukcesów.
W 2003 r. zadebiutowała na dużym
ekranie w filmie „Los chłopacos” reklamowanym
jako „superos polskos komedios”. W 2011 r. przewinęła się też w niezbyt udanym
„Pokaż, kotku, co masz w środku”. Wystąpiła gościnnie w serialu komediowym
„Lokatorzy” i paradokumentalnym „Na sygnale” Najdłużej, bo z przerwami aż 12
lat, wcielała się w rolę pielęgniarki Magdy w kochanym przez widzów TVP serialu o lekarzach „Na dobre i na złe”. Ostatni raz
wystąpiła tam w 2014 r.
Romans z telewizją publiczną
zakończyła dla związku z konkurencyjną stacją TVN. Najpierw
stała się tam czołową ekspertką porannego pasma „Dzień dobry TVN”, później dołączyła do zespołu tematycznej anteny TVN Biznes i Świat. Jego częścią była do piątku. Jednak o tym,
że postanowiła stanąć w szranki prezydenckiego wyścigu, jej koledzy z redakcji i szefowie dowiedzieli
się dopiero w dniu oficjalnego ogłoszenia kandydatury Ogórek - z Twittera.
Nieoficjalnie mówi się, że piękną
panią historyk do redakcji wciągnął prowadzący „Dzień dobry TVN” Bartosz Węglarczyk, który miał też zadbać o to, że po
krótkiej serii występów z nim w duecie Ogórek dostała cotygodniowy autorski
program „Atlas świata”. Mówiło się również, że Ogórek i Węglarczyk bardzo się
zaprzyjaźnili. Oni sami pokazali się razem na jednym z balów TVN.
Celebrycki światek najwyraźniej
wciągnął Ogórek. Już w 2012 r. widywana była na pokazach mody, i tych bardziej,
i mniej eleganckich. Dawała się fotografować w towarzystwie młodziutkiej żony
Cezarego Pazury, Edyty, i kompozytora Jana A.P. Kaczmarka w czasie londyńskiego
pokazu La Mania.
Chwaliła się też w internecie VIP-owskim biletem na Depeche Mode.
O ile ze stacjami telewizyjnymi
łączyły ją raczej krótkie romanse, o tyle politycznie niemal od początku wierna
była SLD. Już jako 32-latka zadebiutowała w roli „aniołka” Grzegorza
Napieralskiego, zajmując miejsce pokazujących się wcześniej wokół polityka
2Sisters, bliźniaczek Anity i Edyty. Wówczas, w 2011 r., media, a zwłaszcza
tabloidy, więcej uwagi poświęcały urodzie szefowej gabinetu Napieralskiego niż
samemu Napieralskie- mu, a sama Ogórek wystartowała z drugim numerem na listach
SLD w rodzinnym Rybniku. Jednak bez powodzenia. Co ciekawe, kilka godzin po
konferencji oficjalnie przedstawiającej Ogórek jako reprezentantkę SLD w
wyścigu prezydenckim Napieralskiego zawieszono w prawach członka partii za krytykowanie
działań ugrupowania.
W wyborach na Śląsku Ogórek
popierali także Aleksander Kwaśniewski i Ryszard Kalisz. Ten ostatni ma chyba
zresztą najbardziej czego żałować. W minionych tygodniach to m.in. jego
nazwisko pojawiało się jako prawdopodobna kandydatura z ramienia SLD.
PANI OD KOŚCIOŁA
„Wygrała moja koncepcja, aby
wystawić kobietę” - napisała na Twitterze Joanna Senyszyn. Antyklerykalnej
posłance zdaje się nie przeszkadzać nawet bardzo silny związek Ogórek z
Kościołem. Pani doktor nie tylko się nim zajmuje jako naukowiec, lecz także
otwarcie mówi, że jest praktykującą katoliczką. Chociaż trzeba przyznać, że
dość liberalną. Niezbyt aktywnie broniła dr. Bogdana Chazana, wyraża też
nadzieję, że Kościół dopuści wreszcie antykoncepcję, a ponieważ jej mąż jest rozwodnikiem, ma inne niż
obowiązujące oficjalnie stanowisko w kwestii rozwodów.
- Nie mogę zgodzić się z frazą, że
rozwodnicy to osoby, które funkcjonują na marginesie życia społecznego. Mój
mąż jest rozwodnikiem - mówiła w „Dzień dobry TVN” odnosząc się
do słów Małgorzaty Terlikowskiej. Jak udaje się jej łączyć lewicowe wytyczne z
silną wiarą? - Przynależność partyjna nie gwarantuje takiej, a nie innej
postawy życiowej, bo to jest sprawa prywatna, osobista każdego człowieka,
także wśród wielu duchownych padały te argumenty -
twierdziła na tej samej antenie. Jej konikiem są średniowieczni heretycy.
Napisała też książkę o templariuszach. Sprawom boskim i kościelnym poświęcony
jest w bardzo dużej części profil na Facebooku lewicowej kandydatki na
prezydenta.
Niewiele wiadomo o jej życiu
prywatnym. Na blogu pisze, że jej rodzinne hobby to „wędrówki w poszukiwaniu
śladów tych, którzy dawno przeminęli lub zastygli na średniowiecznych
malowidłach”. Jest mężatką, matką dziewięcioletniej córki, również Magdy. O
mężu w zasadzie nie mówi. Trudno znaleźć ich zdjęcie.
Nieoficjalnie wiadomo, że TVN nie był zadowolony, że dziennikarka stacji bez uprzedzenia
zaangażowała się w działalność partyjną. - Magda nikogo nie poinformowała o
swojej decyzji. W niedzielę, jak co tydzień, miała poprowadzić program, do
studia zostali już zaproszeni goście. To trochę dziwne, że nie mówisz własnemu
wydawcy, że odchodzisz, bo masz inny plan, kandydujesz na prezydenta. To
rozwala pracę całego zespołu - mówi osoba z redakcji. Na korytarzach szybko też
pojawiły się żarty o kandydatce lewicy. Że pierwszą decyzją pani doktor po
wygranych wyborach będzie zmiana hymnu na dziecinną piosenkę „Ogórek, ogórek,
ogórek zielony ma garniturek”
NOWA OFENSYWA
Żart mało poważny, bo i sama
kandydatka SLD traktowana jest niepoważnie. Do tej pory występowała raczej
jako ładny ozdobnik, paprotka u boku prominentnych polityków SLD. Trzeba też
przyznać, że Ogórek, doktor nauk humanistycznych, absolwentka Uniwersytetu Opolskiego
i studiów podyplomowych na kierunku integracja europejska na Uniwersytecie
Warszawskim, dość dobrze czuła się w tej roli. W czasie kampanii w 2011 r.
media rzadko pytały o jej program wyborczy. Skupiały się głównie na zestawianiu
jej z innymi młodymi kandydatkami, zastanawiając się, która jest najładniejsza.
Być może dlatego wystawienie
Ogórek na prezydenta spotkało się z tak dużym zdziwieniem. A także falą
krytyki. Zwłaszcza że Sojusz przedstawił ją w wyjątkowo nieodpowiednim do tego
dniu - śmierci byłego premiera Józefa Oleksego. „Ogłoszenie kandydatki na
prezydenta w dniu śmierci jednego z najważniejszych liderów SLD to kompletny
brak wyczucia” - skomentował na Twitterze politolog Błażej Poboży. Złośliwi
mówią, że Józef Oleksy miał ogromne poczucie humoru.
Z pomysłem wystawienia jej jako
czarnego konia przyszedł do Sojuszu już w połowie grudnia poseł Leszek Aleksandrzak,
poznański baron, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego SLD. Jak mówi się wewnątrz
partii, bardzo bliski doradca Leszka Millera. Przerwę świąteczną przewodniczący
partii, zamiast na odpoczynku, spędził więc na szczegółowym dopracowywaniu
planu nowego otwarcia Sojuszu. Jednym z jego elementów miała być właśnie
Magdalena Ogórek. Plan przewidywał, że przedstawienie kandydatki lewicy nastąpi
właśnie 9 stycznia. Nie było mowy o odstępstwie od pierwotnych założeń, nawet
przez wzgląd na śmierć Józefa Oleksego. Zrobiono tylko tyle, że pełną
prezentację sztabu wyborczego z jego szefem włącznie przesunięto o tydzień, na
nadchodzącą sobotę lub niedzielę.
Miller głośno mówi o Magdalenie
Ogórek, że jest „symbolem zgody narodowej” Nową twarzą lewicy. Po kątach
szepcze się co inne - go. Że Ogórek, zamiast nową twarzą Sojuszu, stanie się
symbolem jego klęski i gwoździem do politycznej trumny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz