Od
16 lat w środowisku Radia Maryja wzrasta kult Magdaleny Buczek, założycielki
Podwórkowych Kolek Różańcowych Dzieci. Dej potencjał właśnie zauważyli
politycy.
ELŻBIETA TURLEJ
Pasowanie
27-letniej Madzi Buczek na Magdalenę odbywa się w lipcu 2014 r. na zjeździe
sympatyków Radia Maryja. Pasowania dokonuje prezes PiS Jarosław Kaczyński,
który - co natychmiast wychwytują media ojca Rydzyka - odnajduje ją w tłumie i
całuje w dłoń. „To przywitanie, nie jak z dzieckiem, ale z dorosłą kobietą,
pozostanie w mojej pamięci na długo" -mówi w programie „Aktualności dnia”
Telewizji Trwam prof.
Janusz Kawecki, przewodniczący Zespołu
Wspierania Radia Maryja w Służbie Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i Narodowi
Polskiemu.
Przez kolejne dni do Radia Maryja
dzwonią telefony pochwalne pod adresem prezesa Kaczyńskiego i senatora PiS
Stanisława Koguta. Który-jak zaznaczył prof. Kawecki -
nie myśląc o sobie, zaprowadził prezesa do pań Buczek, bo oprócz Magdaleny była
tam też jej mama, sympatyzująca z PiS Pelagia Bronisława.
Wybrana
Obie panie są znane rodzinie Radia
Maryja od początku istnienia rozgłośni. Pelagia Bronisława wozi Magdę do toruńskiej
Betlejemki nie tylko, żeby się pomodlić, ale też porozmawiać z ojcem Rydzykiem.
Również na antenie.
We wrześniu 1997 r. - akurat
wracają z pielgrzymki do Górki Klasztornej i wpadaj ą do Torunia - oj ciec
Tadeusz zaprasza je do studia. Interesuje go, jak minęły wakacje, i wtedy
dziewięcioletnia Madzia mówi o swoim pomyśle założenia Podwórkowych Kół
Różańcowych Dzieci (PKRD).
Idea jest prosta: zamiast siedzieć
bezczynnie albo co gorsza łobuzować dzieci mają się modlić na różańcu. Także w
intencji Radia Maryja. Ojciec Rydzyk rzuca w eter, że inne maluchy też powinny
na własnych podwórkach zakładać takie koła. Idea rozkwita. Ruch rozrasta się z
czterech członków (Magda i trójka jej kolegów z Łazisk) do 150 tys. w 33
krajach (stan na dziś). Wśród nich honorowi kółkowicze, na czele z Janem Pawłem
II (dostał legitymację podczas pielgrzymki w Drohiczynie) i oczywiście ojcem
Tadeuszem, uznawanym za ziemskiego tatę duchowego małej armii. Ojciec Dyrektor
docenia charyzmę Madzi, co tydzień oddaje jej antenę, podczas zjazdów PKRD
(raz w miesiącu diecezjalnych, co roku ogólnopolskich) zapewnia patronat
medialny. Ale też skwapliwie, również za pomocą swojego, startującego właśnie,
„Naszego Dziennika”, zaczyna tworzyć jej legendę.
Legenda składa się z niezwykłych
wydarzeń i znaków. Pierwszym cudem jest poczęcie: Pelagia Bronisława I jej mąż
przymierzali się do adopcji. Lekarze nie dawali szans na poczęcie drugiego
dziecka, ale Madzia przyszła na świat. Gdyby
nie doświadczony położnik - tu drugi cud - obie
z matką mogłyby umrzeć. Wreszcie trzeci: pediatra orzekł, że dziecko, które
urodziło się bez uwapnionej czaszki i kości, przeżyje najwyżej pięć dni.
Szóstego dnia rodzice na własne życzenie zabrali Madzię do domu. I tu, po
cudach, zaczyna się seria znaków. Dziewczynka me rośnie (choruje na wrodzoną
łamliwość kości, organy wewnętrzne rozwijają się normalnie, ale układ kostny
stoi), cierpi (organizm nie przyswaja leków przeciwbólowych), lecz rozwija się
intelektualnie lepiej od rówieśników.
Ma niewiele ponad rok, kiedy mówi
pełnymi zdaniami, recytuje „Aniele Boży Stróżu Mój”, czyta „Dzienniczek
Świętej Faustyny”, odmawia różaniec, słucha Radia Maryja. I przy każdej okazji
powtarza, że jej cierpienie służy Bogu. Pelagia Bronisława – która po nagłej
śmierci męża poświęca się opiece nad młodszą córką - przyznaje, że to łaska
móc w tym uczestniczyć.
Atakowana
Madzia jako mały wielki człowiek,
wysłanniczka Boga na ziemi albo wręcz żyjąca święta, błyskawicznie staje się
katolicką celebrytką. Namaszczają nie tylko ojciec Rydzyk, papież Jan Paweł II,
ale też po jego śmierci ojciec święty Benedykt XVI. Ma własną audycję (co
sobotę o 19.30), a kiedy startuje kolejna
odnoga imperium ojca Tadeusza, czyli Telewizja Trwam, rodzina Radia Maryja może
nie tylko jej posłuchać, ale też ją obejrzeć. A nawet poczytać (Wydawnictwo
Sióstr Loretanek wydaje jej modlitewnik różańcowy „Anielskie pacierze”). Pelagia
Bronisława nie opuszcza córki na krok. W mediach - wyłącznie katolickich - mówi o wychowaniu Magdy dla Boga i jak
zwykle - najbardziej dziękuje za cierpienie.
Tymczasem ruch PKRD traci impet.
Brakuje naturalnego przywódcy: Magda ma 18 lat, nie chodzi, nie rośnie, mówi
dziewczęcym głosem, ale już nie jest dzieckiem. Potrzeba nowego ruchu, który
przejąłby małą armię i uformował na wiernych redemptoryście dorosłych. Oj ciec
Rydzyk - również ustami Magdy - zachęca do wstępowania do Młodzieżowych Kół
Przyjaciół Radia Maryja. Niestety, nie udaje się powtórzyć sukcesu PKRD. I
wtedy-jak mawia ojciec Tadeusz – w mediach polskojęzycznych albo mętnego nurtu
zdarza się niespotykany w swoim okrucieństwie atak na Madzię Buczek. Czyli całą
radiową rodzinę.
W listopadzie 2006 r. Kazimiera
Szczuka w programie Kuby Wojewódzkiego parodiuje jej sposób mówienia i nazywa starą dziewczynką. Fala oburzenia przetacza się
przez antenę Radia Maryja, Telewizję Trwam, „Nasz Dziennik”. Dochodzi do
mównicy sejmowej, na której swoje oburzenie bezprecedensowym atakiem na Madzię
wyraża poseł PiS Filip Libicki. Polsat, na którego antenie doszło do ataku,
kaja się, ale Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (na wniosek związanej z PiS
przewodniczącej Elżbiety Kruk) nakłada na stację pół miliona złotych kary.
Magdalena - co również idzie na konto jej legendy - wybacza feministce. Mówi,
że będzie się za nią modlić.
Nieugięta
Tymczasem rusza kolejna odnoga
medialnego imperium ojca Tadeusza, czyli Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i
Medialnej. Ma się zajmować – jak głosi jej założyciel w „Naszym Dzienniku” -
„kształceniem prawych ludzi do polityki”. Na jednym z pierwszych roczników
politologii i dziennikarstwa studiuje - o czym można usłyszeć na falach
rozgłośni - Magdalena Buczek.
Nigdy wcześniej nie chodziła do
szkoły - to nauczyciele z rodzinnych Łazisk przyjeżdżali do niej. Teraz
studiuje dziennie, ale nikt nie traktuje jej jak przeciętnej studentki.
Ma tryb indywidualny, czyli
pojawia się, kiedy może i chce. Nikt nie myśli o rozliczaniu jej z obecności,
tajemnicą poliszynela jest, że nie płaci całego czesnego. Przyjeżdża na kilka
dni, zawsze z mamą. Nocują w przystosowanych do potrzeb niepełnosprawnych
pokojach kampusu przy Starotoruńskiej. Rano, kiedy ruszają na wykłady, zawsze
towarzyszą im dwie albo trzy wyznaczone przez opiekuna roku studentki.
Otwierają drzwi, przytrzymują windę, robią notatki, pomagają w przygotowywaniu
prac semestralnych. Magdalena cieszy się specjalnymi przywilejami nie tylko ze
strony studentów, ale też wykładowców, którzy - jak przyznają na zajęciach -
są jej fanami. Jednym z nich jest ojciec znanej aktorki, wykładowca pedagogiki
dr Leszek Kożuchowski (w radiu spec od ekologii), innym prowadzący warsztaty
radiowe ksiądz dr Antoni Balcerzak (redaktor programów edukacyjnych w TV Trwam).
Magdalena zdaje wszystkie egzaminy
celująco, a na zakończenie studiów zostaje ogłoszona najlepszą studentką w
dziejach uczelni. Studenci, którzy wywodzą się z ruchu PKRD (około połowy
wszystkich tu się uczących), uznają to za coś naturalnego. No, może jedynie ci
bardziej liberalni podważają jej niezwykle zdolności - gdyby była faktycznie takim
geniuszem, mogłaby studiować np. na Harvardzie, a nie na małej uczelni w
Toruniu.
Ci ostatni - ale tylko w cztery
oczy i z dala od uczelni - zastanawiają się,
jak ciężko chora i z trudnością poruszająca dłońmi kobieta może być aż tak
wydajna. Bo Magdalena Buczek zostaje - jeszcze podczas studiów - jedną ze
współpracowniczek „Naszego Dziennika”. Pisze nie tylko krótkie teksty dla
dzieci, ale też coraz bardziej zaangażowane politycznie, skierowane do
dorosłego czytelnika. Uderza w rządzących, którzy doprowadzili do degrengolady
Górnego Śląska, nawołuje („w imieniu najmłodszego pokolenia Polaków”) do
przyznania Radiu Maryja miejsca na cyfrowym multipleksie, krytykuje
wprowadzenie nowych przepisów NFZ. Ambicje polityczne zaczyna przejawiać
również Pelagia Bronisława, która pod sztandarem PiS bierze udział w wyborach
samorządowych 2010 r. Bez powodzenia. Cztery lata później po raz kolejny
wystartuje z ramienia PiS do rady powiatu. I tym razem jej się nie uda.
Zasłużona
Powoli wygasa też ruch PKRD. Oficjalne
dane wskazują na 150 tys. członków, czyli niewiele więcej niż przed 10 laty,
kiedy mała armia liczyła ponad 120 tys. dzieci. Diecezjalni działacze usiłują
zachęcić potencjalnych członków, a to urządzając po spotkaniach pokazy
cyrkowe, a to losowania ciekawych nagród. Idzie jak po grudzie, bo na
tegoroczny zjazd PKRD na Jasnej Górze przybywa niewiele ponad tysiąc małych
rycerzy Maryi. Mimo to legenda Magdaleny Buczek rośnie w siłę.
Zdarza się kolejny (nagłośniony
przez media Rydzyka) cud: z powodu obrzęku serca i płuc Magdalena trafia do
szpitala. Mogła zostać w nim na zawsze (pod respiratorem), ale okazuje się, że
może być wentylowana w domu. Ten sam Bóg, za co Pelagia Bronisława jest mu
szczególnie wdzięczna, w ramach łaski coraz mocniej doświadcza jej rodzinę. Po
mężu umiera jej matka, potem siostra. Starsza córka nie zakłada rodziny,
zaczyna ciężko chorować. - Niczym się nie odwdzięczę Bogu za to, co mi
uczynił - zapewnia.
Powoli - w ślad za politykami PiS
- moc Magdaleny zaczyna być dostrzegana również na poziomie powiatu. Regionalne Towarzystwo Przyjaciół Łazisk w uznaniu zasług
Magdaleny - a pośrednio Bronisławy Pelagii - planuje w przyszłym roku wystąpić
dla niej o tytuł Łaziszczanina Roku.
Wspaniałe Obie Kobiety. Podziwiam. Brak mi słów, aby opisać ich hart ducha. Jestem po pięćdziesiątce, chciałabym móc korespondować drogą e-maila z matką Magdaleny. Gdyby tak można byłoby zdobyć namiary na jej pocztę elektroniczną. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam. Również jak moja poprzedniczka jestem po pięćdziesiątce i też bardzo chciałabym uzyskać adres e-mailowy Pani Pelagii w celu korespondencji.
OdpowiedzUsuńJestem recydywista i narkomanem mam na imie Krzysztof ja takze pragne uzyskac adres e mail pani Pelagi i Madzi Buczek poniewaz chce wymienic sie z nimi doswiadczeniami slyszalem ze Pelagia zakurwiscie dziarga jak tez sama posiada zakurwiste dziargi i sznyty z poeazaniem Malowany
OdpowiedzUsuńAle brzydko się pan wyraża.
Usuń