Już 220 zł zapłacił
każdy pracujący Polak na ratowanie SKOK-ów. Ale to z pewnością jeszcze nie
koniec. Z raportu NBP wynika, że kasy same na nogi nie staną i trzeba będzie im
dalej pomagać. Jak mówi klasyk: „I kto za to płaci? Pani płaci, pan płaci...
Społeczeństwo".
RADOSŁAW OMACHEL
Za
kilka tygodni kolejna rocznica Porozumień Sierpniowych. Dla weteranów NSZZ
Solidarność to jak zawsze niezła sposobność do wspominkowych spotkań. W
Mysłowicach, gdzie przez dekady głównym pracodawcą była kopalnia Wesoła, rok w
rok huczne imprezy w ośrodku wypoczynkowym Fala organizował szef 'lokalnej
Solidarności Adam Byzdra. Rzutki działacz związku od jego zarania. Typ
obrotny, dusza towarzystwa, z imponującą siwą brodą i dyskretnym kucykiem.
Na początku lat 90. Adam Byzdra
był jednym z tych związkowców, których Grzegorz Bierecki, architekt systemu
SKOK-ów, przekonał do założenia kasy oszczędnościowo-kredytowej na modłę
amerykańskich credit
unions, czyli związków kredytowych. Sam
Bierecki kierował Kasą Krajową - centralnym organem powołanym do koordynowania
i nadzorowania systemu kas - aż do 2012 roku. Odszedł, gdy SKOK-i zostały
objęte nadzorem KNF.
Przygniatająca większość
zakładanych wtedy kas (w szczytowym momencie było ich ćwierć tysiąca) nie
przetrwała próby czasu. Zostały wchłonięte przez inne SKOK-i albo połączyły
się w większe podmioty. Dziś kas zostało pół setki. Ta, którą Byzdra
początkowo zarządzał, a potem nadzorował z fotela przewodniczącego rady
nadzorczej, powstała przy kopalni Mysłowice-Wesoła. SKOK Wesoła osiągnęła
spektakularny sukces. Ma blisko 70 tys. klientów, oddziały w 12
województwach, a wartość jej aktywów (głównie udzielonych kredytów i
pozyskanych środków finansowych) dochodziła do miliarda złotych.
Krewni związkowca porobili w mysłowickiej
kasie błyskotliwe kariery: jeden syn został dyrektorem generalnym, drugi
szefem oddziału w Tychach. Synowa była kadrową, a jej brat prezesem. Z tymże
spowinowaconym prezesem Byzdra zasiadał też w zarządzie lokalnego klubu sportowego.
Było familijnie, wszyscy znali się i lubili. Ba! W uznaniu zasług i kompetencji
Adam Byzdra trafił nawet do rady nadzorczej Kasy Krajowej SKOK. Kwitnąca SKOK
Wesoła była sponsorką imprez okolicznościowych organizowanych przez mysłowicką
Solidarność.
Jednak w tym roku impreza rocznicowa
z okazji Porozumień Sierpniowych będzie skromna. Okazało się bowiem, że
kondycja finansowa SKOK Wesoła nie była aż tak dobra, jak można by sądzić,
obserwując rocznicową i związkową aktywność kasy. Przynosiła ogromne straty -
w 2013 roku ponad 160 min zł, W maju tego roku Komisja Nadzoru Finansowego
oszacowała, że kasie brakuje aż 283 min zł na spłatę zobowiązań, czyli przede
wszystkim na to, by ludzie, którzy kasie powierzyli swe pieniądze, mogli je
wypłacić. Od nieuchronnego bankructwa SKOK Wesoła została uratowana dzięki
przejęciu przez kontrolowany przez państwo bank PKO BP.
Na tym jednak sprawa się nie
kończy. Prokuratura sprawdza przypadki dziwnych kredytów udzielanych przez
SKOK Wesoła. Przykład pierwszy z brzegu: klient złożył wniosek o wysoki kredyt
na cele mieszkaniowe, ale zamiast hipoteki jako zabezpieczenie przedstawił
biznesplan swojej firmy. Kasa zabezpieczenie przyjęła. - Osoby, które takie
kredyty otrzymywały, nie były przypadkowe. To przedsiębiorcy skoligaceni z
kierownictwem SKOK-u Wesoła, którzy świadczyli dla kasy różnego rodzaju
usługi, głównie doradcze - mówi Agnieszka Wichary z Prokuratury Okręgowej w
Katowicach, która prowadzi postępowanie w sprawie nieprawidłowości w SKOK-u
Wesoła.
Beneficjenci tego procederu -
twierdzi Wichary - są do dziś formalnie dłużnikami SKOK-u Wesoła, ale
wyegzekwowanie od nich należności jest w zasadzie niemożliwe. SKOK Wesoła
sprzedał bowiem wart 42 min zł pakiet nieregularnie spłacanych kredytów jednej
ze śląskich firm finansowych za 240 tys. zł.
- Ta transakcja to najważniejszy
wątek postępowania. Próbujemy ustalić, czy te wierzytelności zostały uznane
przez kasę za stracone w momencie ich sprzedaży, czy też już w czasie
udzielania kredytów było wiadomo, że nie zostaną spłacone - dodaj e Agnieszka
Wichary. Na razie prokuratura czeka na opinie biegłych.
Drenaż
Przejęcie takiej kasy to ryzyko.
Wcześniej jedynie Alior Bank i Pekao SA zdecydowały się na przejęcie dwóch
niewielkich kas. Teraz kolejki do ratowania SKOK-u Wesoła też nie było. I
trudno się dziwić, bo przejmowanie SKOK-ów to żaden interes. Kasy kontrolują
ledwie 1 proc. rynku, nie są więc (wbrew temu, co mówią broniący ich politycy
prawicy) żadną konkurencją dla banków. Ich klienci są niezbyt zamożni, więc
bankom na ich przejęciu nie zależy.
- Ale do menedżerów banków zaczyna
docierać, że pozostawienie bankrutującego SKOK-u bez pomocy to żadna
alternatywa - mówi urzędnik z instytucji zajmującej się restrukturyzowaniem
SKOK-ów. Bo choć aktywa kas stanowią margines rynku finansowego, to ich
kłopoty wydrenowały już co czwartą złotówkę pochodzącą ze składek, jakie banki
wpłaciły do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Można szacować, że PKO BP na pokrycie
strat SKOK-u Wesoła dostanie z BFG około 160 min zł.
Do tej pory największe spustoszenie
na kontach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego wywołało bankructwo SKOK-u Wołomin.
Wypłata pieniędzy na pokrycie ustawowo gwarantowanych depozytów kosztowała
Bankowy Fundusz Gwarancyjny blisko 2,2 mld zł. Szefom wołomińskiego SKOK-u
prokuratura postawiła szereg zarzutów, w tym udziału w wyłudzającej kredyty
zorganizowanej grupie przestępczej (sprawa szeroko opisywaliśmy na łamach
„Newsweeka”). Kolejnych 800 milionów BFG wydał na wypłatę depozytów ze SKOK-u
Wspólnota. To pochodząca z Gdańsku jedna z największych kas, która z hukiem
upadla jesienią ubiegłego roku. Th także okolicznościami finansowej zapaści
zainteresowali się prokuratorzy. Prowadzą postępowanie, które ma wyjaśnić,
skąd się wzięło to gigantyczne manko.
Transfer do Luksemburga
Trochę na ten temat wiadomo.
Zarząd SKOK-u Wspólnota sprzedał pod koniec 2012 r. cały swój departament
sprzedaży. Kawał firmy wraz z wyposażeniem i samochodami kupiła specjalnie
powołana na tę okoliczność spółka Wspólnota Finanse - Towarzystwo
Zarządzające SKOK. W radzie nadzorczej tej instytucji można znaleźć Kazimierza
Janiaka, wieloletniego szefa powiązanego ze SKOK-ami Stowarzyszenia Krzewienia
Edukacji Finansowej. A także Jana Chmielewskiego, sekretarza rady nadzorczej
Kasy Krajowej SKOK. Wierchuszka. Ich spółka za dział sprzedaży SKOK-u
Wspólnota zapłaciła nawet nie gotówką, tylko swoimi akcjami. Według
prokuratury kasa na tym interesie straciła 78 min zł. A przy okazji kolejne 7
min na operacji zamiany na akcje Towarzystwa cennej nieruchomości we
Wrocławiu.
Jakby tego wszystkiego było mało,
SKOK Wspólnota podpisała jeszcze 66 umów na wynajem od wspomnianego Towarzystwa
rozmaitych nieruchomości. Nieźle na tym popłynęła. - Umowy były dla kasy
niekorzystne. Do dokładnego oszacowania strat trzeba powołać biegłego - mówi
Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokuratorzy wzięli też pod lupę
sprawę wierzytelności, jakie w latach 2012-2013 zostały wytransferowanie ze
SKOK-u Wspólnota do Luksemburga. A konkretnie do zarejestrowanej w tym raju
podatkowym spółki ASK
Invest, zależnej od Kasy Krajowej. Za pakiet
złych kredytów opiewających w sumie na 213 min zł SKOK Wspólnota dostała w
formie zapłaty skrypty dłużne - rodzaj zobowiązania, że jeśli ASK Invest odnajdzie dłużnika i wyciśnie z niego dług, to zwróci kasie
pieniądze po potrąceniu prowizji.
Odzyskanie długów zdarzało się
jednak rzadko. Grażyna Wawryniuk: - W wyniku transakcji SKOK Wspólnota
straciła fizyczną kontrolę nad tymi wierzytelnościami, a jednocześnie cały
czas była obciążona ryzykiem z nimi związanym.
Efekty finansowe wytransferowania
długów do Luksemburga bada biegły. Zresztą takie operacje były w systemie SKOK
standardem, w zamian za skrypty dłużne kilkadziesiąt kas sprzedało zagranicznym
podmiotom wierzytelności warte w sumie 2 mld zł!
Prokuratura sprawdza też, czy
zgodna z prawem była decyzja rady nadzorczej SKOK-u Wspólnota, która pomimo
narastających kłopotów finansowych i widma bankructwa przyznała zarządowi w
2012 roku wygórowane wynagrodzenie.
Ile jeszcze?
Suma transferów z BFG do systemu
SKOK w formie wypłat depozytów i pakietów ratunkowych dla kas przejmowanych
przez inne podmioty wynosi na dziś 3,2 mld zł. A po doliczeniu dofinansowania,
jakie w tych dniach dostanie PKO BP, zbliży się zapewne do 3,5 mld. To 220 złotych
na każdego pracującego Polaka, I na tym - niestety! - nie koniec.
W zeszłym tygodniu Rafał Matusiak,
obecny prezes Kasy Krajowej, przekonywał na konferencji prasowej, że sytuacja
kas nie jest tak zła, jak to przedstawia Komisja Nadzoru Finansowego do spółki
z ministrem finansów (w Sejmie Mateusz Szczurek porównał SKOK-i do piramidy
finansowej). Jednak fakty są nieubłagane. Według Komisji Nadzoru Finansowego w
samym tylko I kwartale tego roku strata netto wszystkich kas razem wziętych wyniosła
103 min zł. A ta liczba nie obejmuje pokontrolnych zaleceń KNF! Po tym bowiem,
jak kontrolerzy na zlecenie Komisji prześwietlili księgi finansowe SKOK-ów,
okazało się, że ich aktywa są warte znacznie mniej, niż kasy deklarowały. To
spowodowało konieczność utworzenia rezerw i obniżenie wyniku finansowego. W
rezultacie - według KNF - prawdziwa strata
sektora po I kwartale powinna wynosić 718 min zł. Komisja podaje, że aby
osiągnąć ustawowy wskaźnik wypłacalności kas na poziomie 5 proc. (na każde
100 zł aktywów kasa powinna mieć pokrycie w wysokości minimum 5 zł), SKOK-i
trzeba by dofinansować przynajmniej miliardem złotych.
„Sytuacja kapitałowa wielu kas
jest trudna. Bieżące tendencje w zakresie zyskowności i płynności kas nie
wskazują, aby wraz z upływem czasu kasom udawało się samodzielnie rozwiązywać
problemy” - napisali analitycy NBP w opublikowanym w ubiegłym tygodniu
raporcie o stabilności rynku finansowego. Innymi słowy - kasy nie tylko są w
ciemnym tunelu, ale też nie widać, w jaki sposób miałyby z niego wyjechać bez
podesłania im jakiejś kosztownej lokomotywy.
NBP zwraca uwagę, że wysycha
główne źródło zasilania finansowego kas, czyli depozyty. Po tąpnięciu na
przełomie 2014/2015 roku wartość zdeponowanej w SKOK-ach gotówki stopniała o 7
proc., licząc kwartał do kwartału. To po części efekt niskich stóp
procentowych, bankructwa SKOK-u Wołomin, ale też - jak zwracają uwagę
analitycy NBP - problemów wizerunkowych po fali doniesień o kłopotach
finansowych kas.
W zeszłym tygodniu KNF zainstalowała
zarząd komisaryczny w dwóch kolejnych SKOK-ach. Niewykluczone, że Bankowy
Fundusz Gwarancyjny znowu będzie musiał sypnąć groszem. Żeby starczyło mu na to
pieniędzy, od listopada banki płacą prawie dwa razy wyższą składkę na BFG. To
jeden z powodów podwyżek opłat i prowizji za usługi bankowe. Przypomnijmy
nieśmiertelną frazę z „Rejsu” Piwowskiego: „I kto za to płaci? Pani płaci, pan
płaci... Społeczeństwo”.
Fachowiec spod parasola
Rachunek za kłopoty finansowe
SKOK-ów jest tak wysoki, bo politycy Prawa i Sprawiedliwości rozłożyli nad
udzielnym księstwem Grzegorza Biereckiego parasol polityczny. Pierwsze pomysły
objęcia SKOK-ów państwowym nadzorem finansowym pojawiły się przecież już w 2006
roku. Gdy wreszcie w 2009 roku uchwalono stosowną ustawę, prezydent Lech Kaczyński
skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, co opóźniło wdrożenie nadzoru o
kolejne trzy lata (stosowny wniosek do TK przygotowywał ówczesny minister w
prezydenckiej kancelarii Andrzej Duda). W tym czasie wartość depozytów powierzonych
SKOK-om wzrosła prawie dwukrotnie, a szefowie systemu dokonali w nim
przemeblowania. Kontrolująca Kasę Krajową SKOK i dysponująca majątkiem w
wysokości 77 min zł Fundacja na rzecz Krajowych Związków Kredytowych została w
2010 roku zlikwidowana, a jej majątek trafił do spółki SIN. Główny udziałowiec
spółki (jej nazwa - nomen omen - po angielsku oznacza grzech) Grzegorz Bierecki,
wspomniany senator Prawa i Sprawiedliwości, wypłacał sobie wielomilionowe
dywidendy.
Teraz zaś po rynku finansowym
krąży plotka, że po ewentualnym przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość
kontrolowany przez państwo PKO BP zostanie zmuszony do przygarnięcia co
bardziej toksycznych aktywów z sektora SKOK. Bez problemu znikną one w księgach
największego polskiego banku i za parę lat o kłopotach kas i politycznych powodach
tych kłopotów nikt już nie będzie pamiętał.
Po ujawnieniu kontrowersyjnych
okoliczności przekształceń własnościowych na szczytach systemu SKOK Grzegorz
Bierecki, obecnie senator PiS, został, na własny wniosek, zawieszony wprawach
członka klubu parlamentarnego. Niewykluczone, że ponownie wystartuje w jesiennych
wyborach. - To dobry fachowiec - uważa Marcin Mastalerek, rzecznik sztabu PiS.
LEGALNY
NADZÓR
W ubiegłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny badał zgodność ustawy o SKOK-ach z
2013 r. z konstytucją. Skarżący - głównie parlamentarzyści PiS - próbowali
podważyć legalność nadzoru Komisji Nadzoru Finansowego nad kasami. Trybunał
Konstytucyjny wydał wyrok, w którym ustawę uznał za konstytucyjną, zastrzegając
jedynie, że parlament powinien wprowadzić do przepisów o SKOK-ach
rozróżnienie na kasy małe i duże. Te pierwsze, drobne przyzakładowe podmioty działające
na podstawie tradycyjnego modelu lokalnych kas oszczędnościowo-kredytowych,
mają zostać objęte mniejszymi rygorami kontrolnymi. Nadzór KNF nad dużymi
SKOK-ami pozostaje bez zmian.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz