Zamiast odpowiedzi na
pytania - oburzenie i oskarżenia o oszustwo. Tylko tyle prezydent i jego
kancelaria mają do powiedzenia w sprawie niewygodnych faktur posła Dudy.
Kwestią wizyt obecnego prezydenta w Wielkopolsce po tekście „Newsweeka” zajęta
się prokuratura.
MICHAŁ KRZYMOWSKI
W tekście „Niewygodne rachunki” tydzień
temu opisaliśmy sprawę podróży prezydenta do Poznania. Andrzej Duda jeszcze
jako parlamentarzysta latał tam i nocował za pieniądze Sejmu. Oficjalnie
wykonywał obowiązki poselskie, a w rzeczywistości prowadził w Wielkopolsce
wykłady na prywatnej uczelni.
Kancelaria Sejmu zapłaciła za te podróże w sumie 11 tys.
zł: 1,7 tys. za hotele i 9,3 tys. za loty. Aby dostać zwrot za nocleg, poseł
Duda musiał za każdym razem własnoręcznie napisać oświadczenie, że podróż
miała związek z wykonywaniem mandatu. Zdaniem konstytucjonalistów - prof.
Marka Chmaja i dr. Ryszarda Piotrowskiego - także loty powinny mieć związek z
działalnością poselską.
Telefony z Warszawy
W poznańskim PiS od niedzielnego wieczoru 23 sierpnia (wtedy
ukazuje się internetowe wydanie „Newsweeka”) panuje napięta atmosfera. Region
nie ma najlepszych notowań w centrali partii, Poznań może się pochwalić
zaledwie jednym posłem, Tadeuszem Dziubą, który przed publikacją naszego
tekstu nie pamiętał poselskich wizyt Andrzeja Dudy w Wielkopolsce. Jedyne, co
sobie przypominał, to podróże obecnego prezydenta na prywatną uczelnię w Nowym
Tomyślu. Cytat z naszej rozmowy z posłem znalazł się w tekście.
-W niedzielę wieczorem rozdzwoniły
się telefony - opowiada jeden z działaczy. - Człowiek z rady politycznej PiS
wydzwaniał w sprawie wizyt posła Dudy. Pojawiły się pretensje, że Dziuba nie
kryl prezydenta.
Inny: - Wasz tekst trafił na zły
moment, bo to ostatni tydzień układania list do Sejmu. Tymczasem pod Dziubą od
jakiegoś czasu kopie dołki grupa działaczy, którzy chcą go wygryźć z list.
Strasznie się tu wszystko zagotowało. Nagle wszyscy zaczęli przeglądać
kalendarze i szukać, czy przypadkiem Duda nie spotykał się z kimś z PiS. Nikt
nie wydawał rozkazu, ale było jasne, że musimy dać jakieś alibi. A kto da
lepsze, ten zapunktuje.
Poseł Dziuba punktuje już w dniu
publikacji naszego tekstu. O kontaktach z prezydentem opowiada „Gazecie
Wyborczej”:
- Spotkań z wyborcami czy naszym
aktywem w Poznaniu sobie nie przypominam, ale prezydent mógł je odbywać w
innych wielkopolskich miastach, a tu tylko nocować. Natomiast spotykałem się z
Dudą w Poznaniu. Konsultowałem z nim nasz projekt nowelizacji kodeksu karnego.
Czy terminy tych konsultacji
pokrywały się z opisanymi przez nas podróżami posła Dudy? Nic na to nie
wskazuje, bo Dziuba, zapytany przez nas o daty tych spotkań, nie odpowiada.
Zresztą prowadzenie konsultacji w
sprawie kodeksu karnego akurat w Poznaniu byłoby niezrozumiale, bo Dziuba z
Dudą widywali się regularnie w Sejmie. W dniach poprzedzających podróże prezydenta
obaj byli obecni osiem razy na posiedzeniach Sejmu.
Według naszych rozmówców z PiS poszukiwania
alibi niewiele dają. O tym, że półtora roku temu widział się w Poznaniu z Dudą
i Dziubą, szybko przypomina sobie też radny Michał Boruczkowski. W
poniedziałek rano rozsyła po redakcjach oświadczenie, że poseł Andrzej Duda
„był konsultowany w Poznaniu” w sprawie zmian
w kodeksie karnym, nad którymi pracował radny.
Boruczkowski to barwna postać:
Idealny „Głos Wielkopolski” nazywa go „radnym w imię Ojca i Syna”. Kilka lat
temu podczas spotkań dotyczących samorządu proponował wspólną modlitwę na początek
obrad. Na swojej stronie zamieścił grę, w której strzelało się do bezzałogowych
obiektów latających innych opcji politycznych.
Profesor wspiera prezydenta
Mówi jeden z poznańskich
PiS-owców:
- Proszę nie traktować go jak
jednego z nas. Boruczkowski to były działacz PO, lekko męczący. Kiedy pisarz Twardoch
powiedział, że pier...
Polskę, radny doniósł na niego do prokuratury,
że publicznie znieważył Rzeczpospolitą Polską.
Według poznańskiego radnego PiS
Szymona Szynkowskiego do spotkania Dudy z Boruczkowskim mogło dojść raz
półtora roku temu. W oświadczeniu Boruczkowskiego
brakuje jednak daty tego spotkania. Dlaczego?
Gdy o to pytamy, radny się wycofuje.
- Nie mogę o tym z panem rozmawiać. Sprawą zajęła się prokuratura, więc zeznam
wszystko dopiero na przesłuchaniu - mówi. Nie wyjaśnia, dlaczego Andrzej Duda
fatygował się na spotkania z nim i posłem Dziubą do Poznania, skoro z Dziubą
widywał się co chwila w Sejmie.
Tuż po Boruczkowskim pamięć odświeża
się profesorowi Stanisławowi Mikołajczakowi, działaczowi Akademickiego Klubu
Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego (AKO). W wywiadzie dla prawicowego
portalu prof. Mikołajczak przypomina sobie, że Duda bywał na spotkaniach
w AKO.
- Niestety, nie mam tych dat w
pamięci - mówi „Newsweekowi” Mikołajczak.
- Ale pamiętam, że spotkania
odbywały się w moim gabinecie, chodziło między innymi o powołanie AKO w
Krakowie. I udało się, a wiceszefem krakowskiego AKO jest tata pana prezydenta.
Mikołajczak to postać
nietuzinkowa. AKO uważa za zaplecze intelektualne PiS, ostatnio zaangażował się
w walkę o postawienie figury Chrystusa Króla w centralnym punkcie Poznania. W
zbliżających się wyborach jest przymierzany jako kandydat PiS do Senatu.
Ani Boruczkowski, ani Mikołajczak
nie podają dat spotkań z posłem Dudą. Jego wizyt nikt oprócz nich nie
potwierdza.
- Liczyliśmy na miesiąc miodowy, w
sam raz do wyborów, więc ta historia nikomu w partii nie jest na rękę.
Podejrzewam, że jeszcze kilku osobom odświeży się pamięć - mówi nam jeden z
działaczy. - Poszedł przekaz, że „Lislik węszy”, więc akcja odnajdowania
śladów prezydenta się wzmogła. Na razie nikogo więcej nie mamy.
Tweet, a potem samolot
Andrzej Duda od wielu lat prowadzi
własne konta na Twitterze i Facebooku. Sprawdziliśmy jego wpisy z lat
2010-2015. Nie ma w nich wzmianek o Wielkopolsce, Poznaniu czy Wyższej Szkole
Pedagogiki i Administracji. Raz tylko poseł Duda narzeka, że droga z Wrocławia
do Poznania jest fatalnej jakości (od studentów wiemy, że od czasu do czasu
dojeżdża na wykłady samochodem). Znajdujemy na Twitterze jeden wpis z 4 stycznia
2014 r. poświęcony Nowemu Tomyślowi. To zdjęcie szopki z kościoła i tekst:
„Ołtarz wpisany w Szopkę Betlejemską. Piękny pomysł z Kościoła pw. NSPJ w Nowym
Tomyślu”.
Zgodnie z naszymi ustaleniami
dzień po tweecie o szopce Andrzej Duda samolotem z Poznania poleciał do
Warszawy.
W kwietniu tego roku, w czasie
kampanii prezydenckiej, europoseł PiS Ryszard Czarnecki zamieścił w sieci
tekst poświęcony szansom kandydatów w wyborach: „Większy związek z
Wielkopolską spośród dwóch głównych kandydatów, którzy 24 maja zmierzą się w
II turze, ma dr Andrzej Duda. To przecież, o czym wiele osób nie wie, łubiany
i szanowany wykładowca Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I
w Poznaniu (Wydziału Zamiejscowego tej szkoły w Nowym Tomyślu). W związku z
tym na naszej ziemi pojawia się systematycznie, a nie tylko w kampanii
wyborczej”.
Sprawę podróży prezydenta
przecięłoby pokazanie grafiku jego wykładów i ćwiczeń z lat 2012-2014.
Poprosiliśmy o nie uczelnię, Wyższą Szkołę Prawa i Administracji w Poznaniu.
Jej kanclerz stanowczo odmówił. Poprosiliśmy o nie Kancelarię Prezydenta - ta
ograniczyła się do dwuzdaniowego komunikatu, że w Wielkopolsce prezydent Duda
wykonywał obowiązki poselskie.
Część planów zajęć Dudy „Newsweek”
uzyskał od jego byłych studentów, ale to nie cała baza danych o wykładach
prezydenta, bo dotyczy wybranych lat i grup. Kompletne plany zajęć na WSPiA z
poprzednich lat zostały usunięte z sieci, nie wiemy, kiedy i przez kogo. Pliki
z planami zajęć z Nowego Tomyśla, które dziś można odnaleźć w archiwach
internetu, albo nie dotyczą czasu, o którym piszemy (gdy Duda był posłem), albo
dotyczą uczelni w Poznaniu (Duda wykładał głównie w Nowym Tomyślu), albo noszą
ślady zmian.
Prezydent nie lubi tekstu
Kancelaria Prezydenta oficjalnie
nie udziela informacji o podróżach posła Andrzeja Dudy. Nieoficjalnie jej
pracownicy mówią, że w urzędzie panuje informacyjny chaos.
- Nie ma kontroli nad przekazem.
Nikt nie ogarnął tego, że sytuacja z podróżami to sytuacja kryzysowa, że
trzeba ją szybko w jakiś sposób przeciąć, bo inaczej prezydent będzie co
chwila dopytywany o te podróże - mówi jeden z naszych rozmówców. - Szefowi
tekst się nie spodobał, zwłaszcza jego początek. Uznał, że odnoszenie się do
niego jest poniżej jego godności. Zresztą zaraz po tekście „Newsweeka” wybuchła
awantura o format normandzki w rozmowach o Ukrainie i o akredytacje dla
dziennikarzy, których prezydent zabiera ze sobą za granicę. Zrobił się
straszny młyn, nad którym nie ma kontroli. Z Dudą miało przyjść nowe, tymczasem
otoczenie prezydenta zachowuje się jak stare, dobre PiS. Napisali o nas coś
niedobrego? Nie reagujemy. Jeśli zareagujemy, to znaczy, że jesteśmy winni.
Kancelaria Prezydenta na nasze pytania
o wizyty Andrzeja Dudy w Poznaniu nie odpowiedziała. Dzień po publikacji
„Newsweeka” wydała tylko zdawkowy komunikat: „Prezydent RP Andrzej Duda od
samego początku swojej działalności publicznej kładł nacisk przede wszystkim
na spotkania z rodakami i rzetelne wykonywanie powierzonych mu obowiązków. Wyjazdy
posła Andrzeja Dudy były związane z wykonywaniem mandatu posła”.
Sam prezydent Duda odniósł się do
sprawy dopiero po trzech dniach. Zapytany o nasz tekst w wywiadzie dla TVP Info stwierdził: - To potwarz i kolejne oszustwo. To dotyczyło
moich pobytów w Poznaniu, gdzie nie prowadziłem wykładów, ale realizowałem
moje zadania poselskie, zresztą wystąpili w mediach ludzie, którzy się ze mną
spotkali. (...) Zajmowałem się działalnością poselską, nie prowadziłem zajęć
dydaktycznych. To, co napisano, nie jest zgodne z prawdą, jestem w tym
przypadku oczerniany, ale cóż... Mamy kampanię wyborczą i niektórzy chcą mnie
w tę kampanię wciągnąć.
Trudno uznać tę wypowiedź za
wyjaśnienie. Po pierwsze, artykuł w „Newsweeku” niczego nie insynuował.
Podaliśmy w nim jedynie fakty, których do tej pory nikt nie podważył: prezydent
jeszcze jako poseł latał do Wielkopolski za sejmowe pieniądze i tam nocował.
Większość jego podróży odbywała się w weekendy, czyli wtedy, gdy na uczelni,
na której wykładał poseł Duda, odbywały się zjazdy, lub na początku października,
kiedy miały miejsce uroczystości związane z inauguracją roku akademickiego.
Dzięki pomocy jednego ze studentów posła Dudy, który udostępnił nam swoje
plany zajęć oraz datowane notatki z wykładów, częściowo zrekonstruowaliśmy
grafik zajęć prowadzonych przez obecnego prezydenta.
Okazało się, że terminy trzech
noclegów i czterech podróży lotniczych prezydenta idealnie pokrywały się z
jego wizytami w szkole.
W „Niewygodnych rachunkach
prezydenta” nie ma słowa o wykładach w Poznaniu. Opisując podróże Andrzeja
Dudy, wspominaliśmy jedynie o jego wykładach w Nowym Tomyślu. Odpowiadając na
nasz tekst, prezydent polemizował więc z czymś, o czym nie pisaliśmy. Jak się
zresztą okazało, była to polemika niezbyt fortunna: już po naszej publikacji w
internecie pojawił się grafik zajęć z 2014 r., z którego wynika, że Andrzej
Duda jednak prowadził zajęcia w Poznaniu.
Co dalej z podróżami prezydenta?
Sprawę być może wyjaśni prokuratura, która wszczęła po naszej publikacji
postępowanie sprawdzające. - Wystąpiliśmy już do Kancelarii Sejmu o
dokumentację lotów i noclegów oraz do uczelni o grafiki zajęć. Wysłaliśmy też
zapytanie do regionalnego biura PiS o to, czy w tym czasie poseł Duda odbywał
w Poznaniu spotkania - mówi „Newsweekowi” Przemysław Nowak, rzecznik
Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz