Blisko
70 mln zł w rządowych grantach i dotacjach, do tego kilkudziesięciu ludzi w
rządzie, parlamencie i państwowych spółkach. Tak zrasta się rodzina Radia
Maryja i PiS
Michał Krzymowski
Klasztor redemptorystów w Toruniu, kilka
lat temu. PiS jest jeszcze w opozycji i niewiele wskazuje na to, by miało się
to szybko zmienić. Ojciec dyrektor podejmuje skromnym obiadem dwójkę zaufanych
posłów Prawa i Sprawiedliwości. Żali się na prezesa Kaczyńskiego i jego
stosunek do rozgłośni: nieufność, brak szczerości, dystans. - On podchodzi do
nas tak jak sprzątaczka, która zakłada gumową rękawiczkę przed wyczyszczeniem
toalety - mówi.
Dziś już
takie słowa by nie padły. Spółki i fundacje związane z ojcem Tadeuszem
Rydzykiem w ciągu dwóch lat dostały od rządu PiS kilkadziesiąt milionów grantów
i dotacji. Obłaskawiają redemptorystę ministerstwa, rządowe agencje, fundusze
i państwowe spółki. W zamian ich szefowie dostają polityczne wsparcie i czas
antenowy.
Gdy tylko
któryś z ważnych polityków PiS popada w tarapaty lub potrzebuje uwiarygodnienia,
założyciel Radia Maryja otwiera przed nim swoje podwoje. Kiedy wyborcy PiS
nabierają wątpliwości po lipcowych wetach, prezydent Andrzej Duda przyjmuje na
rozmowie w pałacu ojca dyrektora. Gdy pojawiają się spekulacje dotyczące
wymiany szefa MON, Antoni Macierewicz występuje w Telewizji Trwam. A Mateusz
Morawiecki udaje się do Torunia następnego dnia po tym, jak zostaje wskazany
przez partię jako kandydat na premiera. W tym
samym miejscu pożegnalnego wywiadu kilka dni wcześniej udzieliła Beata Szydło.
Poza
korzyściami politycznymi wizyta w toruńskim studiu to - tak po ludzku - także
zwykła przyjemność. Nie ma niewygodnych pytań, nikt nie przerywa. Do studia
dzwonią słuchacze z wyrazami poparcia, a po wywiadzie ojciec dyrektor podejmuje
gości posiłkiem. Dla polityków PiS, przyzwyczajonych do nieprzyjemnych rozmów
w TVN24, taki wersal to miła odmiana. Dla wyborców te wizyty to
ważny sygnał: skoro polityk został zaproszony, nie atakuje się go, to znak, że
wszystko jest po staremu.
Niezwiązany
z Toruniem polityk PiS mówi z podziwem: - Ojciec Rydzyk ma cechy wytrawnego
polityka. Jest bardzo pragmatyczny. Dziś może prezentować takie stanowisko, a
jutro inne. W zależności od interesu. Dobrze analizuje sytuację, celnie
interpretuje wydarzenia, rozumie politykę. No i potrafi zabiegać o swoje.
Ilekolwiek byśmy mu dali, zawsze narzeka, że mało, że biedni ludzie w datkach
przynoszą więcej. Taka taktyka.
OJCIEC MYŚLI TRANSAKCYJNIE
Według wyliczeń
„Newsweeka” rozmaite podmioty związane z ojcem Tadeuszem
dostały od rządu PiS i podległych mu spółek blisko 70 mln zł (wliczając w to
dotacje przyznane, ale jeszcze niewypłacone). Najnowsze osiągnięcie to - jak
się dowiedzieliśmy - pozyskanie ponad 12 mln
zł na budowę rur ogrzewających toruńską Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i
Medialnej i jej akademik. Ma nimi popłynąć ciepło ze źródeł geotermalnych. -
Wnioski przeszły pomyślnie procedury oceny formalnej i merytorycznej oraz
negocjacji przedumownych - mówi „Newsweekowi” Sławomir Kmiecik, rzecznik
Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, który finansuje toruńskie odwierty. Łącznie
ma na nie iść ponad 58 mln zł.
Toruńskie
dzieło wspiera jednak niemal cały rząd. Właściwie trudno znaleźć resort, który
nie zasilałby kont kontrolowanych przez o. Rydzyka. I tak Ministerstwo
Sprawiedliwości zamówiło u redemptorysty cykl szkoleń medialnych i kampanię
przeciwdziałającą przyczynom przemocy o łącznej wartości 3,8 mln zł. Kierowany
przez Jarosława Gowina resort nauki zobowiązał się wesprzeć toruńską uczelnię
kwotą 960 tys. zł, Ministerstwo Rolnictwa przelało kolejne 840 tys. Resort
rozwoju i podległy mu Bank Gospodarstwa Krajowego - kolejne 500 tysięcy,
ochrona środowiska, zdrowie i praca - po ok. ćwierć miliona, MSZ - 200 tys.,
MON - ponad 100 tys.
Do tego
państwowy PZU przekazał datek na budowę kaplicy, a wojewoda kujawsko-pomorski
podarował redemptorystom działkę za 15 proc. wartości.
- Czy
ojciec ma w rządzie wrogów? Jawnych na pewno nie.
Najmniej życzliwe jest
Ministerstwo Kultury, które rok temu zablokowało przekazanie 20 mln zł na
uczelnię. Może Piotr Gliński jako były działacz Unii Wolności nie lubi ojca
Tadeusza? A może to jakiś sabotaż jego zastępcy Jarosława Sellina? - zastanawia
się polityk związany z Toruniem.
Dla
pozostałych polityków zakon redemptorystów stanowi ważny ośrodek na
politycznej mapie obozu „dobrej zmiany”. Bywa wykorzystywany jako straszak.
Gdy pod koniec listopada pojawiły się spekulacje, że w ramach rekonstrukcji
stanowisko może stracić Antoni Macierewicz, ludzie z otoczenia szefa MON
błyskawicznie zaczęli wypuszczać informacje o jego planach. - Forsowano
następującą koncepcję: skoro partia chce iść do centrum, to niech tak będzie.
Antoni to rozumie i nie zamierza w tym marszu przeszkadzać, nawet jeśli miałby
przy okazji zapłacić stanowiskiem. W tej sytuacji mógłby wystąpić z partii i
przy delikatnym wsparciu Torunia powołać małe ugrupowanie, umiejscowione na
prawo od PiS. Oczywiście koncesjonowane przez prezesa. Żadnego takiego planu w
rzeczywistości nie było, chodziło tylko o to, żeby plotka dotarła na
Nowogrodzką i oddaliła widmo dymisji. Każdy bowiem wie, że jednym z głównych
dogmatów Kaczyńskiego jest „nic naprawo od PiS” - opowiada poseł partii
Jarosława Kaczyńskiego.
Do Torunia
próbował się też niedawno odwołać Zbigniew Ziobro. Z naszych ustaleń wynika, że
dwa miesiące temu, gdy jeszcze ważyła się kwestia premierostwa, spotkał się z
ojcem Rydzykiem. Lobbował u niego w obronie Beaty Szydło, licząc, że redemptorysta
będzie w stanie powstrzymać jej dymisję.
- Akurat bardzo się pomylił, bo
informacja o tej wizycie szybko wyciekła na Nowogrodzką. Poza tym zapomniał, że
ojciec rozumuje transakcyjnie. Jeśli obrona Jana Szyszki, najbliższego mu
polityka, ograniczała się w ostatnich tygodniach do rytualnych gestów, to w
imię czego miałby rozdzierać szaty w sprawie Szydło? - twierdzi rozmówca
zbliżony do Nowogrodzkiej.
DO TORUNIA WSZYSCY SIĘ GARNA
- Spośród polityków „dobrej
zmiany” chyba tylko koordynator ds. służb Mariusz Kamiński jest
ateistą - głośno myśli nad filiżanką czarnej kawy jeden z rozmówców. To zaufany
współpracownik toruńskiego redemptorysty, regularnie pojawia się na antenie
Radia Maryja. - A reszta? Reszta się garnie.
Wspólnie
przeglądamy nazwiska ministrowi parlamentarzystów PiS. Proszę o wskazanie
polityków związanych z Toruniem - takich, na
których ojciec Rydzyk może liczyć i którzy w razie potrzeby staną w obronie
toruńskiego dzieła. Odpowiednio zagłosują na sali sejmowej, nie poskąpią
państwowego grosza, napiszą interpelację czy stawią się na demonstracji.
NAJPIERW RZĄD
Jan Szyszko - jedną
nogą w PiS, drugą w Toruniu. Na początku lat 90. działał w Porozumieniu
Centrum, ale z czasem podryfował w kierunku rodziny Radia Maryja i dziś -
twierdzi mój rozmówca - czuje się tam jak u siebie. Wykłada w założonej przez
o. Rydzyka Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, zresztą podobnie jak
jego córka. Główny dobrodziej oj ca dyrektora. To podległy mu NFOSiGW przekazał
kilkadziesiąt milionów złotych na toruńską geotermię. Regularnie gości w
Telewizji Trwam i jako jedyny polityk PiS podczas występów w mediach
publicznych wita się, mówiąc:
„Szczęść Boże”. Słowem - człowiek radia.
Beata Kempa
- najbliżej Torunia spośród polityków Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.
Częsty gość w Telewizji Trwam, obecna na wszystkich uroczystościach
organizowanych przez redemptorystę. Cieszy się osobistymi względami ojca Rydzyka,
który udzielał ślubu jej córce.
Mariusz
Błaszczak - często towarzyszy Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas wizyt u
Rydzyka. Nikt z prezesowskiego dworu nie cieszy się taką sympatią w Toruniu.
Antoni
Macierewicz - ma własne okienko w Telewizji Trwam, felieton „Głos Polski”. Od
zawsze blisko Radia Maryja. Z ojcem Rydzykiem łączą go poglądy i polityczny interes, ale w hierarchii
zaufanych jest na pewno niżej niż Szyszko. Redemptorysta docenia jego zasługi,
ale ma świadomość, że to gracz dbający przede wszystkim o własny interes.
Beata
Szydło - gdy jej syn, ksiądz odprawiał mszę na Jasnej Górze, przy ołtarzu
towarzyszył mu ojciec dyrektor. Jako szefowa rządu zyskała zaufanie i sympatię
Torunia.
Marek
Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej - blisko rozgłośni. Powołał jednego z
najbliższych współpracowników ojca dyrektora, kapitana Zbigniewa Sulatyckiego,
na szefa Konwentu Morskiego.
Zbigniew
Ziobro - zawsze zabiegał o poparcie redemptorysty.
Krzysztof Jurgiel - w czasach pierwszego PiS padł ofiarą
prowokacji dziennikarskiej „Faktu” i wysłał służbową limuzynę po ojca dyrektora.
Ojcowie lubią zapraszać go do swoich audycji. Minister rolnictwa opowiada w
nich o pomocy dla pszczelarzy i afrykańskim pomorze świń. Powierzył stanowisko
wiceprezesa spółki Polski Cukier Andrzejowi Jaworskiemu, byłemu posłowi PiS i
jednemu z najbardziej zaufanych ludzi Torunia.
Przeglądamy skład klubu
parlamentarnego PiS. Rozmówca przejeżdża palcem po liście:
Joachim
Brudziński - wicemarszałek Sejmu. Bywa w Radiu Maryja razem z Jarosławem
Kaczyńskim i Mariuszem Błaszczakiem.
Kazimierz
Gołojuch - poseł z okręgu rzeszowskiego.
Bartosz
Kownacki - poseł, wiceszef MON. Jarosław Kaczyński do dziś śmieje się podczas
prywatnych spotkań, że ojciec Rydzyk kilka lat temu zupełnie serio nakłaniał
go do wystawienia Kownackiego w wyborach prezydenckich.
Gabriela
Masłowska - posłanka z okręgu lubelskiego. Wykłada w WSKSiM, publikuje w
„Naszym Dzienniku”.
Bogdan
Rzońca - poseł z Krosna.
Anna
Sobecka - posłanka. Zaczynała jako lektorka w Radiu Maryja.
Do tego
dwanaścioro senatorów: Jan Maria Jackowski, Zbigniew Cichoń, Waldemar Kraska, Czesław Ryszka,
Stanisław Gogacz, Zdzisław Pupa, Alicja Zając, Janina Sagatowska, Antoni
Szymański i Stanisław Kogut (od kilku tygodni zawieszony w PiS), dwoje
europosłów Beata Gosiewska, Zbigniew Kuźmiuk, członkini zarządu PZU Małgorzata
Sadurska i wspomniany wiceprezes Polskiego Cukru Andrzej Jaworski.
CHANUKOWA KOLACJA
Koniec lat 90.
Rosnące imperium redemptorysty ma dopełnić własna gazeta. Ma
się nazywać „Nasz Dziennik”, ale na razie jest jeszcze w powijakach. Pierwsza
redakcja przypomina pospolite ruszenie, tworzą ją ludzie skupieni wokół
toruńskiego zakonnika. Części brakuje dziennikarskiego doświadczenia, część
pracuje na chwałę dzieła - bez umów i za symboliczne stawki.
Jeden z
pierwszych szefów gazety w końcu zbiera się na odwagę i idzie do ojca
dyrektora prosić o pieniądze. - W domu żona, dzieci, trzeba jedzenie kupować...
- mówi. Redemptorysta wyprowadza go z budynku i prowadzi na parking, na którym
ma miejsce scena jak z filmu. Zakonnik otwiera bagażnik swojego mercedesa i sięga do torby z pieniędzmi. - To,
to... No, niech będzie. I jeszcze to - odlicza sumę w gotówce.
Kilka lat
później redaktor „Naszego Dziennika” przystąpi do PiS i zostanie posłem.
Podczas jednej z wizyt na Nowogrodzkiej, chcąc zaciekawić prezesa, opowie
dawną historię o bagażniku mercedesa i pensji z reklamówki. - Jarosław
wysłuchał jej z zainteresowaniem i aprobatą. Miałem wrażenie, jakby dostrzegł
w tej anegdocie część własnej biografii. Przecież jego początki w latach 90.
były podobne. I Kaczyński, i Rydzyk zaczynali tworzyć swoje środowiska od
podstaw - mówi były pracownik toruńskich mediów.
Kaczyński i
o. Rydzyk mają ze sobą wiele wspólnego. Obaj są bardzo elastyczni, bezbłędnie
dostosowują się do nowych okoliczności. Prezes PiS pod koniec lat 90. udzielił
głośnego wywiadu „Gazecie Polskiej”, w którym zasugerował związki
redemptorysty z Kremlem: „Po
naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja (...)
ma nadajniki na Uralu. W Rosji panuje wprawdzie bałagan, ale niektórych rzeczy
pilnują tam jednak dość dobrze”.
Te
zastrzeżenia zniknęły tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r., gdy lider
PiS i założyciel rozgłośni zawarli porozumienie: poparcie w zamian za otworzenie
partii na środowisko Radia Maryja. - Jarosław początkowo czuł się w Toruniu
nieswojo. Peszyły go wspólne modlitwy, śpiewy, trzymanie się za ręce. Ale z
czasem ta swojska życzliwość radiowej rodziny go ujęła - opowiada mój rozmówca
z PiS.
Ojciec
Rydzyk też przeszedł ewolucję. Jeszcze kilkanaście lat temu na antenie
rozgłośni pojawiały się wątki antysemickie, dziś redemptorysta zaprasza do Torunia
izraelskiego lobbystę Jonny’ego Danielsa. - Jonny niedawno
zorganizował w swoim warszawskim domu kolację chanukową, na której obok
Joachima Brudzińskiego i Adama Bielana pojawił się ojciec Tadeusz - opowiada
polityk PiS. Interes jest tu obopólny: kontakty z zakonnikiem uwiarygodniają
Danielsa w oczach polityków PiS, z kolei Radio Maryja pozbywa się łatki
antysemityzmu.
Czyta
elastyczność oznacza, że ojciec dyrektor, dziś idący ramię w ramię z PiS,
jutro może stanąć na czele frondy w obozie dobrej zmiany?
Rozmówca z
Nowogrodzkiej: - To mało prawdopodobne. Toruń od lat nie ma żadnej alternatywy,
jest też uzależniony finansowo od rządu. Poza tym nasze środowiska bardzo się
zrosły. Jest wiele osób, które funkcjonują równolegle w obu miejscach. W
partii i w rodzinie Radia Maryja. Trudno byłoby to rozdzielić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz