wtorek, 9 stycznia 2018

Lista Rydzyka



Blisko 70 mln zł w rządowych grantach i dotacjach, do tego kilkudziesięciu ludzi w rządzie, parlamencie i państwowych spółkach. Tak zrasta się rodzina Radia Maryja i PiS

Michał Krzymowski

Klasztor redemptorystów w Toruniu, kilka lat temu. PiS jest jeszcze w opozycji i nie­wiele wskazuje na to, by miało się to szyb­ko zmienić. Ojciec dyrektor podejmuje skromnym obiadem dwójkę zaufanych posłów Prawa i Sprawiedliwości. Żali się na prezesa Kaczyńskiego i jego stosunek do rozgłośni: nieufność, brak szczerości, dystans. - On pod­chodzi do nas tak jak sprzątaczka, która zakłada gumową rę­kawiczkę przed wyczyszczeniem toalety - mówi.
   Dziś już takie słowa by nie padły. Spółki i fundacje związa­ne z ojcem Tadeuszem Rydzykiem w ciągu dwóch lat dostały od rządu PiS kilkadziesiąt milionów grantów i dotacji. Obłaskawia­ją redemptorystę ministerstwa, rządowe agencje, fundusze i pań­stwowe spółki. W zamian ich szefowie dostają polityczne wsparcie i czas antenowy.
   Gdy tylko któryś z ważnych polityków PiS popada w tarapaty lub potrzebuje uwiarygodnienia, założyciel Radia Maryja otwiera przed nim swoje podwoje. Kiedy wyborcy PiS nabierają wątpliwo­ści po lipcowych wetach, prezydent Andrzej Duda przyjmuje na rozmowie w pałacu ojca dyrektora. Gdy pojawiają się spekulacje dotyczące wymiany szefa MON, Antoni Macierewicz występuje w Telewizji Trwam. A Mateusz Morawiecki udaje się do Torunia następnego dnia po tym, jak zostaje wskaza­ny przez partię jako kandydat na premiera. W tym samym miejscu pożegnalnego wywia­du kilka dni wcześniej udzieliła Beata Szydło.
   Poza korzyściami politycznymi wizyta w toruńskim studiu to - tak po ludzku - tak­że zwykła przyjemność. Nie ma niewygod­nych pytań, nikt nie przerywa. Do studia dzwonią słuchacze z wyrazami poparcia, a po wywiadzie ojciec dyrektor podejmuje gości posiłkiem. Dla polityków PiS, przyzwyczajo­nych do nieprzyjemnych rozmów w TVN24, taki wersal to miła odmiana. Dla wyborców te wizyty to ważny sygnał: skoro polityk zo­stał zaproszony, nie atakuje się go, to znak, że wszystko jest po staremu.
   Niezwiązany z Toruniem polityk PiS mówi z podziwem: - Ojciec Rydzyk ma cechy wy­trawnego polityka. Jest bardzo pragmatycz­ny. Dziś może prezentować takie stanowisko, a jutro inne. W zależności od interesu. Do­brze analizuje sytuację, celnie interpretu­je wydarzenia, rozumie politykę. No i potrafi zabiegać o swoje. Ilekolwiek byśmy mu dali, zawsze narzeka, że mało, że biedni ludzie w datkach przynoszą więcej. Taka taktyka.

OJCIEC MYŚLI TRANSAKCYJNIE
Według wyliczeń „Newsweeka” rozmaite podmioty związa­ne z ojcem Tadeuszem dostały od rządu PiS i podległych mu spó­łek blisko 70 mln zł (wliczając w to dotacje przyznane, ale jeszcze niewypłacone). Najnowsze osiągnięcie to - jak się dowiedzieliśmy - pozyskanie ponad 12 mln zł na budowę rur ogrzewających to­ruńską Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej i jej akade­mik. Ma nimi popłynąć ciepło ze źródeł geotermalnych. - Wnioski przeszły pomyślnie procedury oceny formalnej i merytorycznej oraz negocjacji przedumownych - mówi „Newsweekowi” Sławo­mir Kmiecik, rzecznik Narodowego Funduszu Ochrony Środo­wiska, który finansuje toruńskie odwierty. Łącznie ma na nie iść ponad 58 mln zł.
   Toruńskie dzieło wspiera jednak niemal cały rząd. Właści­wie trudno znaleźć resort, który nie zasilałby kont kontrolowanych przez o. Rydzyka. I tak Ministerstwo Sprawiedliwości zamówiło u redemptorysty cykl szkoleń medialnych i kampa­nię przeciwdziałającą przyczynom przemocy o łącznej wartości 3,8 mln zł. Kierowany przez Jarosława Gowina resort nauki zo­bowiązał się wesprzeć toruńską uczelnię kwotą 960 tys. zł, Mi­nisterstwo Rolnictwa przelało kolejne 840 tys. Resort rozwoju i podległy mu Bank Gospodarstwa Krajowego - kolejne 500 ty­sięcy, ochrona środowiska, zdrowie i praca - po ok. ćwierć mi­liona, MSZ - 200 tys., MON - ponad 100 tys.
   Do tego państwowy PZU przekazał datek na budowę kaplicy, a wojewoda kujawsko-pomorski podarował redemptorystom działkę za 15 proc. wartości.
   - Czy ojciec ma w rządzie wrogów? Jawnych na pewno nie.
Najmniej życzliwe jest Ministerstwo Kul­tury, które rok temu zablokowało prze­kazanie 20 mln zł na uczelnię. Może Piotr Gliński jako były działacz Unii Wolności nie lubi ojca Tadeusza? A może to jakiś sabotaż jego zastępcy Jarosława Sellina? - zastana­wia się polityk związany z Toruniem.
   Dla pozostałych polityków zakon re­demptorystów stanowi ważny ośrodek na politycznej mapie obozu „dobrej zmia­ny”. Bywa wykorzystywany jako straszak. Gdy pod koniec listopada pojawiły się spe­kulacje, że w ramach rekonstrukcji stano­wisko może stracić Antoni Macierewicz, ludzie z otoczenia szefa MON błyskawicz­nie zaczęli wypuszczać informacje o jego planach. - Forsowano następującą kon­cepcję: skoro partia chce iść do centrum, to niech tak będzie. Antoni to rozumie i nie zamierza w tym marszu przeszkadzać, na­wet jeśli miałby przy okazji zapłacić stano­wiskiem. W tej sytuacji mógłby wystąpić z partii i przy delikatnym wsparciu Toru­nia powołać małe ugrupowanie, umiejscowione na prawo od PiS. Oczywiście koncesjonowane przez prezesa. Żadnego ta­kiego planu w rzeczywistości nie było, chodziło tylko o to, żeby plotka dotarła na Nowogrodzką i oddaliła widmo dymisji. Każ­dy bowiem wie, że jednym z głównych dogmatów Kaczyńskie­go jest „nic naprawo od PiS” - opowiada poseł partii Jarosława Kaczyńskiego.
   Do Torunia próbował się też niedawno odwołać Zbigniew Ziobro. Z naszych ustaleń wynika, że dwa miesiące temu, gdy jeszcze ważyła się kwestia premierostwa, spotkał się z ojcem Rydzykiem. Lobbował u niego w obronie Beaty Szydło, licząc, że redemptorysta będzie w stanie powstrzymać jej dymisję.
- Akurat bardzo się pomylił, bo informacja o tej wizycie szybko wyciekła na Nowogrodzką. Poza tym zapomniał, że ojciec rozu­muje transakcyjnie. Jeśli obrona Jana Szyszki, najbliższego mu polityka, ograniczała się w ostatnich tygodniach do rytualnych gestów, to w imię czego miałby rozdzierać szaty w sprawie Szyd­ło? - twierdzi rozmówca zbliżony do Nowogrodzkiej.

DO TORUNIA WSZYSCY SIĘ GARNA
- Spośród polityków „dobrej zmiany” chyba tylko koordyna­tor ds. służb Mariusz Kamiński jest ateistą - głośno myśli nad filiżanką czarnej kawy jeden z rozmówców. To zaufany współ­pracownik toruńskiego redemptorysty, regularnie pojawia się na antenie Radia Maryja. - A reszta? Reszta się garnie.
   Wspólnie przeglądamy nazwiska ministrowi parlamentarzy­stów PiS. Proszę o wskazanie polityków związanych z Toruniem - takich, na których ojciec Rydzyk może liczyć i którzy w razie potrzeby staną w obronie toruńskiego dzieła. Odpowiednio za­głosują na sali sejmowej, nie poskąpią państwowego grosza, na­piszą interpelację czy stawią się na demonstracji.

NAJPIERW RZĄD
Jan Szyszko - jedną nogą w PiS, drugą w Toruniu. Na po­czątku lat 90. działał w Porozumieniu Centrum, ale z czasem podryfował w kierunku rodziny Radia Maryja i dziś - twierdzi mój rozmówca - czuje się tam jak u siebie. Wykłada w założo­nej przez o. Rydzyka Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Me­dialnej, zresztą podobnie jak jego córka. Główny dobrodziej oj ca dyrektora. To podległy mu NFOSiGW przekazał kilkadzie­siąt milionów złotych na toruńską geotermię. Regularnie gości w Telewizji Trwam i jako jedyny polityk PiS podczas występów w mediach publicznych wita się, mówiąc: „Szczęść Boże”. Sło­wem - człowiek radia.
   Beata Kempa - najbliżej Torunia spośród polityków Solidar­nej Polski Zbigniewa Ziobry. Częsty gość w Telewizji Trwam, obecna na wszystkich uroczystościach organizowanych przez redemptorystę. Cieszy się osobistymi względami ojca Rydzy­ka, który udzielał ślubu jej córce.
   Mariusz Błaszczak - często towarzyszy Jarosławowi Ka­czyńskiemu podczas wizyt u Rydzyka. Nikt z prezesowskiego dworu nie cieszy się taką sympatią w Toruniu.
   Antoni Macierewicz - ma własne okienko w Telewizji Trwam, felieton „Głos Polski”. Od zawsze blisko Radia Mary­ja. Z ojcem Rydzykiem łączą go poglądy i polityczny interes, ale w hierarchii zaufanych jest na pewno niżej niż Szyszko. Re­demptorysta docenia jego zasługi, ale ma świadomość, że to gracz dbający przede wszystkim o własny interes.
   Beata Szydło - gdy jej syn, ksiądz odprawiał mszę na Jasnej Górze, przy ołtarzu towarzyszył mu ojciec dyrektor. Jako sze­fowa rządu zyskała zaufanie i sympatię Torunia.
   Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej - blisko rozgłośni. Powołał jednego z najbliższych współpracowników ojca dyrektora, kapitana Zbigniewa Sulatyckiego, na sze­fa Konwentu Morskiego.
   Zbigniew Ziobro - zawsze zabiegał o poparcie redemptory­sty.
Krzysztof  Jurgiel - w czasach pierwszego PiS padł ofiarą pro­wokacji dziennikarskiej „Faktu” i wysłał służbową limuzynę po ojca dyrektora. Ojcowie lubią zapraszać go do swoich audycji. Minister rolnictwa opowiada w nich o pomocy dla pszczelarzy i afrykańskim pomorze świń. Powierzył stanowisko wicepreze­sa spółki Polski Cukier Andrzejowi Jaworskiemu, byłemu po­słowi PiS i jednemu z najbardziej zaufanych ludzi Torunia.
Przeglądamy skład klubu parlamentarnego PiS. Rozmówca przejeżdża palcem po liście:
   Joachim Brudziński - wicemarszałek Sejmu. Bywa w Radiu Maryja razem z Jarosławem Kaczyńskim i Mariuszem Błaszczakiem.
   Kazimierz Gołojuch - poseł z okręgu rzeszowskiego.
   Bartosz Kownacki - poseł, wiceszef MON. Jarosław Kaczyński do dziś śmie­je się podczas prywatnych spotkań, że oj­ciec Rydzyk kilka lat temu zupełnie serio nakłaniał go do wystawienia Kownackiego w wyborach prezydenckich.
   Gabriela Masłowska - posłanka z okręgu lubelskiego. Wykłada w WSKSiM, publiku­je w „Naszym Dzienniku”.
   Bogdan Rzońca - poseł z Krosna.
   Anna Sobecka - posłanka. Zaczynała jako lektorka w Radiu Maryja.
   Do tego dwanaścioro senatorów: Jan Maria Jackowski, Zbigniew Cichoń, Waldemar Kraska, Czesław Ryszka, Stanisław Gogacz, Zdzisław Pupa, Alicja Zając, Jani­na Sagatowska, Antoni Szymański i Stani­sław Kogut (od kilku tygodni zawieszony w PiS), dwoje europosłów Beata Gosiew­ska, Zbigniew Kuźmiuk, członkini zarządu PZU Małgorzata Sadurska i wspomniany wiceprezes Polskiego Cukru Andrzej Jaworski.

CHANUKOWA KOLACJA
Koniec lat 90. Rosnące imperium redemptorysty ma dopeł­nić własna gazeta. Ma się nazywać „Nasz Dziennik”, ale na ra­zie jest jeszcze w powijakach. Pierwsza redakcja przypomina pospolite ruszenie, tworzą ją ludzie skupieni wokół toruńskie­go zakonnika. Części brakuje dziennikarskiego doświadczenia, część pracuje na chwałę dzieła - bez umów i za symboliczne stawki.
   Jeden z pierwszych szefów gazety w końcu zbiera się na od­wagę i idzie do ojca dyrektora prosić o pieniądze. - W domu żona, dzieci, trzeba jedzenie kupować... - mówi. Redemptory­sta wyprowadza go z budynku i prowadzi na parking, na któ­rym ma miejsce scena jak z filmu. Zakonnik otwiera bagażnik swojego mercedesa i sięga do torby z pieniędzmi. - To, to... No, niech będzie. I jeszcze to - odlicza sumę w gotówce.
   Kilka lat później redaktor „Naszego Dziennika” przystąpi do PiS i zostanie posłem. Podczas jednej z wizyt na Nowogrodz­kiej, chcąc zaciekawić prezesa, opowie dawną historię o bagaż­niku mercedesa i pensji z reklamówki. - Jarosław wysłuchał jej z zainteresowaniem i aprobatą. Miałem wrażenie, jakby do­strzegł w tej anegdocie część własnej biografii. Przecież jego początki w latach 90. były podobne. I Kaczyński, i Rydzyk za­czynali tworzyć swoje środowiska od podstaw - mówi były pra­cownik toruńskich mediów.
   Kaczyński i o. Rydzyk mają ze sobą wiele wspólnego. Obaj są bardzo elastyczni, bezbłędnie dostosowują się do nowych okoliczności. Prezes PiS pod koniec lat 90. udzielił głośnego wywiadu „Gazecie Polskiej”, w którym za­sugerował związki redemptorysty z Krem­lem: „Po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja (...) ma nadajniki na Uralu. W Rosji panu­je wprawdzie bałagan, ale niektórych rze­czy pilnują tam jednak dość dobrze”.
   Te zastrzeżenia zniknęły tuż przed wy­borami parlamentarnymi w 2005 r., gdy lider PiS i założyciel rozgłośni zawarli po­rozumienie: poparcie w zamian za otwo­rzenie partii na środowisko Radia Maryja. - Jarosław początkowo czuł się w Toruniu nieswojo. Peszyły go wspólne modlitwy, śpiewy, trzymanie się za ręce. Ale z czasem ta swojska życzliwość radiowej rodziny go ujęła - opowiada mój rozmówca z PiS.
   Ojciec Rydzyk też przeszedł ewolucję. Jeszcze kilkanaście lat temu na antenie rozgłośni pojawiały się wątki antysemi­ckie, dziś redemptorysta zaprasza do To­runia izraelskiego lobbystę Jonny’ego Danielsa. - Jonny niedawno zorganizował w swoim warszawskim domu kolację cha­nukową, na której obok Joachima Brudziń­skiego i Adama Bielana pojawił się ojciec Tadeusz - opowiada polityk PiS. Interes jest tu obopólny: kontakty z zakonnikiem uwiarygodniają Danielsa w oczach polityków PiS, z kolei Radio Maryja pozbywa się łatki antysemityzmu.
   Czyta elastyczność oznacza, że ojciec dyrektor, dziś idący ra­mię w ramię z PiS, jutro może stanąć na czele frondy w obozie dobrej zmiany?
   Rozmówca z Nowogrodzkiej: - To mało prawdopodobne. Toruń od lat nie ma żadnej alternatywy, jest też uzależniony finansowo od rządu. Poza tym nasze środowiska bardzo się zro­sły. Jest wiele osób, które funkcjonują równolegle w obu miej­scach. W partii i w rodzinie Radia Maryja. Trudno byłoby to rozdzielić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz