Tomasz Adamek miał
uratować Solidarną Polskę przed upadkiem, a może się okazać balastem,
który ją zatopi.
Szeryf
Zbigniew Ziobro ściągnął do swojej politycznej drużyny boksera Tomasza Adamka.
Adamek to wartość. Ma dostarczyć głosów na eurowybory partii Zbigniewa Ziobry,
która w sondażach szoruje po dnie. Ale Adamek to też związki z mafią, doping i
chorobliwy antysemityzm - tak przynajmniej napisał w książce jego były
współpracownik. - To kłamstwa. Zemsta ludzi, którym nie chciałem płacić
- mówi bokser. Ziobro, który od lat buduje wizerunek
praworządnego polityka, powinien doskonale wiedzieć o wątpliwościach wokół
Adamka. Chodzi bowiem o sprawy z czasów, gdy lider Solidarnej Polski był
ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. Bokser zamiast atutem może
być kamieniem u szyi Zbigniewa Ziobry.
- Znam Tomka, jego rodzinę i nie
daję wiary insynuacjom - mówi Ziobro.
ŻONA: JEDŹ BRONIĆ OJCZYZNY
15 marca. Tomasz Adamek przegrał w
USA walkę z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem, co zamknęło mu drogę do walki o
mistrzostwo świata. Dwa dni potem zadzwonił do niego Zbigniew Ziobro i
zaproponował start w wyborach do Parlamentu Europejskiego z list Solidarnej
Polski.
Adamek postawił warunki: Solidarna
Polska nie będzie ingerować w to, co mówi, on nie zapisze się do partii i
nawet jak zostanie europosłem, będzie mógł dalej walczyć w ringu, jeśli pojawią
się atrakcyjne propozycje.
- Sprawdziliśmy w Brukseli i
okazało się, że to możliwe - mówi asystent Ziobry. - Będzie musiał tylko
wpisać swoje kontrakty sponsorskie do rejestru korzyści europosła.
Decyzję Adamek ogłosił na początku
kwietnia w Radiu Maryja: - Dostałem zgodę od żony. „Jedź bronić ojczyzny”
- powiedziała.
- Zbliżam się do końca kariery,
trzeba przeskoczyć ze sportu na walkę polityczną. Jestem 100-proc. katolikiem i
będę bronił praw człowieka, nienarodzonego życia.
Wcześniej, gdy próbowano namówić
go do startu w wyborach, konsekwentnie odmawiał. - Dopóki zajmuję się boksem,
za żadną partią oficjalnie się nie opowiem. Kibiców mam i na prawicy, i na
lewicy, szanuję wszystkich - tłumaczył.
Pierwszy raz złamał się już nieco
ponad cztery lata temu. Miał wtedy otworzyć konwencję wyborczą Lecha
Kaczyńskiego w Łodzi. Wszystko było dogadane. Spin doktorzy PiS wyznaczyli
Adamkowi wtedy rolę mistrza ceremonii. Miał wyjść z mroku i powiedzieć mniej więcej tak: „Tu
pokonałem Andrzeja Gołotę, tu zaczął się mój marsz na szczyt. Mam nadzieję, że
w tym miejscu swój marsz do zwycięstwa rozpocznie też prezydent Kaczyński”.
Wtedy na scenie miał się pojawić prezydent, ale się nie pojawił, bo zginął w
katastrofie smoleńskiej.
Od tej pory i PiS, i PSL patrzą na
Adamka łasym okiem. On jednak wybiera niszową Solidarną Polskę, o której nie
wiadomo, czy w ogóle przekroczy próg wyborczy. Co o tym zdecydowało?
- Poznałem kiedyś Zbyszka w
samolocie. Ma takie same poglądy jak ja - mówi bokser, z którym rozmawiamy
przez komputerowe łącza. Jest teraz w swoim domu w New Jersey, ale zapewnia, że
za kilka dni wraca do Polski prowadzić kampanię. - Gdyby chodziło o Sejm, nie
dałbym rady, ale z europarlamentem będzie łatwiej i będę mógł krążyć między
USA, Polską i Brukselą.
KASA NA PIERWSZYM MIEJSCU
Dzwonimy do dziennikarza
sportowego, który większość życia poświęcił boksowi i doskonale zna Adamka.
- Solidarna Polska ma marne
szanse, żeby wejść do europarlamentu. Po co to Adamkowi?
- Nie ma co szukać drugiego dna. Większość życia Tomek nigdy
nie pracował jak zwykły człowiek. Całe jego życie to treningi i boks. Tyle że
po ostatniej porażce z Wiaczesławem Głazkowem nadziei na dobrze płatne walki
już nie ma. A trzeba wiedzieć, że kasa jest czymś, co zawsze było u Tomka na
pierwszym miejscu. On nie ma pomysłu na siebie. Na to, czym się zająć po zakończeniu
kariery sportowej.
- Ale partia Ziobry ma niewielkie
szanse, żeby wejść do europarlamentu!
- Nie przeceniaj wiedzy
politycznej Tomka. Powiedziano mu, że wystartuje z pierwszego miejsca i że ma
szanse. I jak wejdzie do europarlamentu, to zarobi po 50 tys. zł miesięcznie,
będzie mógł za darmo latać samolotem. I jeszcze dostanie immunitet, dzięki
któremu będzie mógł szybko i bezkarnie zasuwać samochodem. Co akurat dla niego
jest ważne.
- Nie zarobił na boksie
wystarczająco dużo, by zająć się odcinaniem kuponów?
- Strzałem życia był pojedynek z
Witalijem Kliczką we Wrocławiu. Tam gaża mogła wynieść około miliona dolarów.
Za walki, które Tomek ostatnio toczył w USA, kokosów już nie było. Po
kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Musisz odliczyć zapłatę dla trenera,
sparingpartnerów, podatek.
Ziobro mówi coś zupełnie innego: -
Był jedynym, który nie zapytał mnie o zarobki ani o to, czy dofinansujemy jego
kampanię. Pytał tylko, czy przestrzegamy zasad Pana Boga.
WIERTARKĄ W KOLANO
Boks zawsze ściągał
zainteresowanie półświatka. Wszyscy interesujący się boksem pamiętają zdjęcia
Andrzeja Kolikowskiego, „Pershinga”, fetującego zwycięstwa swego kolegi
Andrzeja Gołoty. - Tyle że Gołocie nigdy nie przyszło do głowy, żeby pchać się
do polityki. A Tomkowi Adamkowi przyszło - mówi jeden z promotorów walk
bokserskich.
Wiosna 2007 r. Ziobro jest
wszechwładnym ministrem sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Interesy Adamka, zwanego w branży bokserskiej „Góralem”, zaczyna prowadzić
Bogusław Bagsik, bohater afery Art - B. W tym samym czasie Bagsik pracowicie
buduje piramidę finansową Digit Serve, w której klienci utopią
ponad 30 min zł. Bagsik pokazuje się z Adamkiem, obok nich jest też Wiesław P.
ps. „Wicek”. To sponsor boksera, niegdyś bliski znajomy „Pershinga”. „Wicka”
cichego partnera w interesach Ireneusza Sekuły, bali się nawet bandyci. Kilka
lat wcześniej zasiadł na ławie oskarżonych za uprowadzenie i torturowanie
(wiercenie dziur w kolanach) bandytom z tzw. gangu karateków.
Oprócz nawiązania współpracy z
Bagsikiem rok 2007 przynosi Adamkowi niemiłą niespodziankę. Na rynku ukazuje
się książka „Tomasz Adamek. Historia prawdziwa”. Piszą ją dziennikarz sportowy
Jan Ciosek i Radosław Konder, biznesmen i były członek bokserskiego teamu
Adamka. Konder, który w książce sam określa siebie jako „człowiek z miasta”,
nie kryje, że idzie mu o zemstę. Twierdzi, że bokser nie rozliczył się z nim
finansowo.
- Chcieli pieniędzy - tłumaczy
dziś Adamek. - Powiedzieli, że jak nie zapłacę, to paszkwil zostanie
opublikowany.
Stanisław Skrzyński, przyjaciel i
doradca Adamka, tłumaczy, jak do tego doszło. W 2006 r. trenerem boksera był
Andrzej Gmitruk, który miał go przygotować do walki, ale się rozchorował.
Adamek wynajął więc amerykańskiego trenera, ale uznał, że Gmitrukowi, swemu wychowawcy
i wieloletniemu opiekunowi, już nie zapłaci. Ten jednak miał opłacić trzech
swoich współpracowników, wśród których był Konder. Między dawnymi
współpracownikami doszło do ostrych zadrażnień finansowych. - Od początku 2007
r. domagali się oni od Adamka nachalnie pieniędzy. Bokser zapłacił wtedy
Gmitrukowi, ale Konder wciąż się domagał zapłaty dla siebie. A gdy nie dostał
pieniędzy, opublikował paszkwil - opisuje wersję Adamka Stanisław Skrzyński.
Niespełna dziesięć lat temu Adamek
wyrusza do Stanów Zjednoczonych, by toczyć tam walki bokserskie. W książce
jest opisane, że jednym z pomocników przy tym wyjeździe był dobry kolega
Kondera Sławomir S. ps. „Krakowiak” jeden z przywódców gangu pruszkowskiego.
„Krakowiak” był też dobrym kolegą Andrzeja Gołoty i jego menedżera Ziggy’ego Rozalskiego.
I gdy Adamek planował wyjazd do
Ameryki, „Krakowiak” załatwiał u Ziggy’go, by ten otoczył „Górala”
opieką w USA. Do książki dołączone są stenogramy potajemnie nagranych przez
Kondera rozmów w warszawskim hotelu Marriott w 2006 r. Biorą w nich udział
oprócz Kondera „Krakowiak” Adamek i trener boksera Andrzej Gmitruk. Dyskusje
dotyczą wspólnych interesów związanych z importem aut z Ameryki i
organizowaniem gal bokserskich.
Ze stenogramu wynika, że Adamek
był w bardzo zażyłych kontaktach z „Krakowiakiem”. Zapewniał go, że go
szanuje, bo jest katolikiem.
Gdy wymieniamy długą listę
gangsterów, z którymi pod koniec lat 2000 miał kontakty Tomasz Adamek, jego
przyjaciel Stanisław Skrzyński mówi, że to przecież koledzy jego trenera
Andrzeja Gmitruka.
- Ja przyjechałem z Gilowic i
nikogo w Warszawie nie znałem - mówi bokser.
- Andrzej przyprowadzał różnych
ludzi i mówił, że będą nam pomagali.
KITKA, BRZYTWA I GÓRAL
Oficer Centralnego Biura Śledczego,
który na południu Polski zajmował się
walką z przestępczością
zorganizowaną:
- Adamek zaczynał jako młotek,
fizyczny u gangstera pseudonim „Baca”. Był jego ochroniarzem. Stał na bramce w
lokalu Piekiełko w Istebnej.
Dwa lata temu Marek G. ps. „Baca”
został skazany na 13 lat więzienia za kierowanie zorganizowaną grupą
przestępczą.
Ten sam oficer CBS odpowiada nam,
że na początku kariery jednym ze sponsorów Adamka był Tadeusz Wolak ps.
„Kitka”, brat znanego gangstera o pseudonimie „Brzytwa”.
- To kolega Gmitruka, który miał
mu pomagać - mówi Skrzyński. - Nigdy nie był w narożniku u Tomka.
O tych samych osobach w książce
„Tomasz Adamek. Historia prawdziwa” pisze Radosław Konder: „»Góral« dostawał
od Wolaka po 10 tys. zł za walkę. To były wtedy duże pieniądze, ale »Kitka« nie
płacił tyle z dobroci serca czy miłości do Adamka. Liczył, że w pewnym momencie
ta inwestycja po prostu się zwróci”.
Konder opisuje, jak Adamek został
oszukany na 100 tys. zł w biznesie samochodowych przez niejakiego
„Krzysztofa”, który zajmował się wyłudzeniami kredytów na dużą skalę na rzecz
mafii wołomińskiej. Kwestię odzyskania pieniędzy pięściarz miał omawiać w
towarzystwie m.in. swego trenera Andrzeja Gmitruka z Dariuszem Peteryką ps.
„Jogi” z gangu wołomińskiego. Adamek miał odzyskać pieniądze pod warunkiem, że
złoży w sądzie zeznania oczyszczające „Krzysztofa”, który był potrzebny mafii
wołomińskiej do popełniania kolejnych przestępstw gospodarczych. Bokser, jak
wynika z książki, złożył fałszywe zeznania, ale mimo to nie odzyskał pieniędzy.
Wtedy, jak twierdzi Konder, pięściarz wynajął gangsterów z grupy mokotowskiej,
którzy wybili szyby i podłożyli ogień w domu „Krzysztofa”
- W książce są same kłamliwie
historie - mówi Skrzyński.
BIAŁY KRUK I KUBA
Gdy siedem lat temu książka
Kondera i Cioska ukazała się na rynku, Adamek zapowiedział, że wytoczy proces
autorom. Ale nie wytoczył. Dlaczego? Jak twierdzi Skrzyński, proces o ochronę
dóbr osobistych odradzali adwokaci, z którymi Adamek rozmawiał. Zaczęli więc
ścigać autorów z prywatnego aktu oskarżenia i art. 212 Kodeksu
karnego dotyczącego pomówień. Wtedy Konder przeszedł do kontrataku i powiadomił
Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie o popełnieniu przestępstw przez Tomasza Adamka i jego współpracowników.
Sprawa trafiła w końcu do prokuratury w Łomży, gdzie została umorzona.
- Adamek i ludzie z nim związani
przestraszyli się, że ta książka złamie Tomkowi karierę - mówi dziennikarz
piszący o boksie. Sprawy w swoje ręce wziął nowy promotor boksera, czyli
Bogusław Bagsik. Zapłacił on Konderowi, a ten notarialnie wycofał się ze
wszystkich oskarżeń. Zobowiązał się też do wycofania książki z dystrybucji i
tak po cichu się stało. Dziś „Prawdziwa historia” jest białym krukiem.
Konder dostał pieniądze, wyjechał
wtedy na Kubę. Od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. I do dziś milczy. - To
stare dzieje. Nie chcę wracać do ich komentowania - mówi.
LEKI NA KARŁOWATOŚĆ
W książce jest mocno wyeksponowany
wątek związany z oskarżeniami Adamka - używanie
dopingu i przemycanie sterydów z Polski do Ameryki. Sterydy (testosteron)
- somatropinę miał przepisywać znajomy lekarz
sportowy. Recepty były przepisywane m.in. na Wesa Chilickiego, przyjaciela
Kondera, u którego Adamek mieszkał przez pierwszy rok pobytu w Stanach Zjednoczonych.
- W paczce było zaświadczenie, że Wiesiek choruje na karłowatość i musi zażywać
specjalne leki, w tym somatropinę. Wiesiek może i na coś choruje, ale na pewno
nie jest karłem! - czytamy w książce. Jak sterydy były szmuglowane do Stanów?
Mieli je tam zabierać w podręcznym bagażu piloci LOT-u latający do Chicago. Gdy
zaostrzono przepisy w związku z zagrożeniem terrorystycznym, leki przed
rewanżową walką Adamka z Paulem Briggsem do Stanów w 2006 r. miała wozić w
bagażu podręcznym żona boksera Dorota. Wedle książki Adamek miał specjalne
rozpiski, kiedy powinien przestać zażywać sterydy, by nielegalny doping nie
został wykryty. Brał, jak twierdzi Konder, również leki maskujące używanie
somatropiny i testosteronu. O tym, że to nieprawda, zapewniają zgodnie i
Adamek, i jego były trener Gmitruk. Ten ostatni w tej sprawie złożył pisemne
oświadczenie, że nic nie wie o żadnych przypadkach brania przez zawodnika
dopingu.
ZIOBRO O TYSONIE
Zapytaliśmy Zbigniewa Ziobrę,
lidera Solidarnej Polski, czy nie przeszkadzają mu liczni gangsterzy, którzy
pojawiali się w otoczeniu jego kandydata na Parlamentu Europejskiego.
- Byłoby krzywdzące, gdybyśmy
oceniali go przez pryzmat ludzi, z którymi współpracuje - mówi Ziobro. - Boks
to nie jest sport, gdzie pojawiają się przede wszystkim anioły. Mike Tyson to przecież człowiek z kryminalną przeszłością. Tak
jak Don King.
- Tylko nikt z nich nie bierze
udziału w politycznych wyborach!
- Ale Adamek w odróżnieniu od nich
ma czystą kartotekę i żadnego wyroku. On nie łamał nikomu kciuków ani nie
wymuszał pieniędzy. To normalne, że każdy, kto wej - dzie w zawodowy boks, musi
się spotykać z takim ludźmi. Nie można ich ominąć. Jaka jest jego wina, że w
świecie boksu oni funkcjonują?
Ziobro zapewnia, że Adamek jest
absolutnie czysty. - Ma żonę i dzieci, których kocha, chodzi do kościoła i tam
się modli. Beata Kempa mówiła mi, że jak jechała z nim samochodem, to wyjął
różaniec i odmówił Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Widać, że wartości traktuje
poważnie.
BOKS Z OJCEM RYDZYKIEM
Konder i Ciosek napisali też w
swojej książce, że Adamka charakteryzuje zwierzęcy antysemityzm.
Jeden z polskich promotorów boksu:
„Niestety, Tomek ma takie wybryki. Odwołuje się do katolicyzmu, ale to jest
radykalnie antysemicki, zaściankowy sposób patrzenia na świat”
Fragment z książki: „W tamtym
okresie [2005 r. - red.] bardzo wzmocnił się jego antysemityzm. Praktycznie nie
było dnia, żeby nie zgłosił jakiejś złośliwej uwagi pod adresem Żydów. Solorz
Żyd, Walter Żyd... Wielokrotnie wypominał Andrzejowi Gmi- trukowi, że jego
matka Emma jest Żydówką” W innym miejscu: „ »Jak ty w ogóle możesz pracować z
Żydem?!« - oburzał się na mnie, podając w dodatku nieprawdziwe informacje na
temat Andrzeja Wasilewskiego [menedżerabokserskiego - red.]”.
- Tomek żyje w Ameryce i wie, co
to tolerancja - odpiera zarzuty Skrzyński.
- Adamek to twardy facet i jest
człowie - kiem walki. Wierzymy, że wygra - mówi o swoich marzeniach Zbigniew
Ziobro.
Adamek zaś swoje marzenia
polityczne zdradził cztery lata temu dziennikarce „Wprost” - Chciałbym, żeby
Polską rządził człowiek z wielka charyzmą. Ojciec Tadeusz Rydzyk - powiedział.
Ale w autoryzacji to zdanie wykreślił.
Michał Majewski Cezary Łazarewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz