środa, 12 kwietnia 2017

Biuro rodzinne



Syn posła, żona, matka, teściowa. Asystent brata i przyszła synowa. Druga narzeczona syna, mąż dyrektorki, brat i bratowa. To nie lista gości weselnych. To pracownicy europosla Bolesława Piechy i ich rodzinne powiązania

Michał Krzymowski

Bolesław Piecha, były wice­minister zdrowia, od trzech lat jest eurodeputowanym z ramienia PiS. Man­dat sprawuje bez rozgłosu. Na sesjach plenarnych odzywa się śred­nio raz w miesiącu. Do tego czterokrot­nie występował jako kontrsprawozdawca i podpisał się pod pięcioma rezolucjami. W okręgu wyborczym prowadzi jedno biuro, w Gliwicach.
   Kiedyś regularnie gościł w telewi­zjach informacyjnych, dziś robi to rzad­ko. Krótkie wywiady z nim raz na jakiś czas drukuje „Super Express”. Mimo to w okręgu wyborczym wspiera go trzyna­ścioro asystentów. Po co mu taka armia?

NAWOZY SZTUCZNE, ZANIECZYSZCZENIA RÓŻNE
Jedną z krajowych współpracownic deputowanego jest 60-letnia Gra­żyna Mendecka. Choć ma u Bolesława Piechy pełny etat, to w gliwickim biu­rze trudno ją zastać. Aby ją znaleźć, trze­ba jechać w kierunku Tychów, do Łazisk Górnych. Tu, w gimnazjum im. Mikoła­ja Kopernika, Mendecka jest dyrektorką i uczy techniki.
   Mendecka jest też teściową Tomasza Piechy, syna europosła. Etat w biurze do­stała w 2015 roku. Odziedziczyła go po córce Karolinie, która do ślubu z Toma­szem była asystentką deputowanego. Gdy weszła do rodziny. Bolesław Piecha prze­kazał etat jej mamie. Pensję asystentki na początku kadencji dostawała też narze­czona drugiego z synów, aleją deputowa­ny wycofał z biura jeszcze przed ślubem.
   Dzwonimy do gimnazjum w Łaziskach.
   - Jak udaje się pani godzić posadę dy­rektorki z etatem u europosła?
   - Godzę, bo godzę - prycha Grażyna Mendecka.
   - A dlaczego bym miała nie godzić?
   - Kierowanie szkołą na pewno jest czasochłonne.
   - Ale dyrektorzy są kreatywni. Do widzenia.
   Bolesław Piecha zapewnia, że Mende­cka zajmuje się w jego biurze organizacją konkursów dla młodzieży i uczniowskich wycieczek do siedziby europarlamentu. W jednej delegacji do Strasburga - zazna­
cza deputowany - nawet uczestniczyła osobiście.
   - Czym zajmowała się jej córka?
   - Prawdopodobnie wykonywała za­dania tutaj, na Śląsku - mówi Piecha bez przekonania. - A dokładniej w jego połu­dniowo-wschodniej części. Łaziska. Mi­kołów, Tychy...
   - Jakie zadania? Konkursy?
   - No, nie tylko. Sprawy logistyczne, utrzymywanie kontaktu z członkami partii, samorządowcami... Poza tym da­wała mi informacje o sprawach przemy­słowych. Pani Karolina jest chemikiem z wykształcenia, a w mojej komisji [komi­sja ochrony środowiska - red.] są nawozy sztuczne, przemysł gumowy, zanieczysz­czenia różne.

SYN KRĘCI SIĘ PRZY ASYSTENTCE
Piecha twierdzi, że narzeczona dru­giego syna zajmowała się relacjami z sejmową komisją ds. UE. Europosłowic często uczestniczą w jej obradach - za każdy przyjazd do Warszawy europarlament wypłaca im dodatkową dietę.
   Była szefowa tej komisji Agnieszka Pomaska (PO) nie przypomina sobie, by Piecha bywał na prowadzonych przez nią obradach, ale deputowany zapewnia, że potrzebował oddzielnej osoby do kon­taktów z Sejmem. - Później syn zaczął się koło niej kręcić i skończyliśmy współpra­cę - twierdzi Piecha. - Z tego, co pamię­tam, było to rok przed ślubem.
   - A co było pierwsze? Znajomość obu pań z synami czy zatrudnienie?
   - Pewnie znajomość z synami. Ale gdy sytuacja rodzinna zmieniała się, rozwią­zywaliśmy umowy.
   - Nie widzi pan problemu w zatrudnia­niu bliskich?
   - Boże święty, człowiek obraca się wśród osób polecanych! Nie słyszałem, żeby jakiś europoseł dawał ogłoszenie w gazecie, że szuka asystenta. Miałem pana prosić o zgodę na zatrudnienie?
   - Po prostu trudno uwierzyć, że ktoś ma czas na pracę dla pana, jeśli kieruje szkołą.
   - No, Boże święty! Gros mojej pracy jest w Brukseli, w Polsce to głównie promocja europosła i Unii.
   W siedzibie europarlamentu Piecha za­trudnia tylko dwoje pracowników.

KONKURSY? BYŁO COŚ Z MIKOŁAJEM
Kolejną krajową asystentką Piechy jest Anna Marek. To krewna śląskiego ginekologa Andrzeja Kupczaka (prywat­nie kolegi europosła) i protegowana posła PiS Grzegorza Janika. Janik przed wej­ściem do Sejmu był dyrektorem w Zespo­le Szkół nr 3 w Rybniku, w której Marek pracuje dziś jako intendentka.
   Czy da się połączyć etat u europosła z zatrudnieniem w szkolnej stołówce? Anna Marek twierdzi, że tak. ale odma­wia podania szczegółów. A czy chociaż wie, gdzie mieści się biuro deputowane­go? - Na głupie pytania nie odpowiadam - rzuca słuchawką.
Piecha poproszony przez nas o zakres obowiązków asystentki wskazuje to samo, co w przypadku teściowej syna i jego na­rzeczonej: konkursy. Anna Marek pracuje przecież w edukacji, więc wśród młodzie­ży ma kontakty.
   Gdy pytamy, jakie konkursy przygoto­wywały te trzy asystentki, Piecha odpo­wiada z trudem: - Było coś z Mikołajem w „Dzienniku Zachodnim”. No i general­nie konkursy w szkołach, wycieczki stu­dyjne dla uczniów.
   Sprawdzamy na stronie internetowej deputowanego: było sześć konkursów. W większości z nich nagrodę stanowiły wycieczki do Brukseli opłacone przez europarlament. Trudno jednak uznać to za przedsięwzięcie wymagające sztabu do­radców. Zabawę „Wybierz sobie Miko­łaja” - jedyną, którą Piecha był w stanie wymienić - zorganizowała redakcja ga­zety. Deputowany zaprosił zwycięskiego mieszkańca Bytomia do europarlamentu i kupi! mu tablet. Na tym skończyła się jego rola.
   Inny konkurs, zorganizowany w szkole Anny Marek, wygrał uczeń o nazwisku... Piecha. Nagrodą tradycyjnie był wyjazd do Brukseli. - Nie przypominam sobie, by w tych wycieczkach brał udział ktoś z mojej rodziny - zapewnia europoseł. Na stronie internetowej posła czytamy za to, że w podróży uczestniczył również „peda­gog Gabriel Cyrulik”. To wieloletni znajo­my Piechy i Janika, działacz PiS. obecnie prezes państwowej spółki.

DYREKTORKA ŚLE SERDUSZKO
Wśród trzynaściorga krajowych asystentów plechy najważniej­sza jest szefowa jego biura Kata­rzyna Dutkiewicz, powiatowa radna PiS z Raciborza. Z oświadczeń mająt­kowych wynika, że Piecha co miesiąc wypłaca jej średnio 7,6 tys. zł pensji (wynagrodzenia asystentów pokrywa europarlament). To niemało, krajowi asystenci innych europosłów zarabiają średnio 3 tys. zł.
   Źródło „Newsweeka”: - Etat u Piechy ma także brat dyrektorki. Na przełomie lat 2014 i 2015 zatrudnieni byli tam rów­nież jej mama i mąż.
   Weryfikujemy te informacje. Jeden z asystentów rzeczywiście nosi nazwisko panieńskie dyrektorki. Na archiwalnej li­ście z marca 2015 r. znajdujemy kolejną osobę o tym nazwisku. To kobieta prowa­dząca otwarty profil na Facebooku. Siwa pani po sześćdziesiątce, z wąskim gro­nem znajomych (wśród nich są dyrek­torka biura Piechy i jej mąż). Na osi czasu udostępnia wyborcze plakaty radnej Dut­kiewicz i jej zdjęcia z deputowanym. Dy­rektorka biura w odpowiedzi przesyła jej serduszka, wspomina wspólne wakacje nad morzem.
   Piecha nie chce rozmawiać o tych eta­tach. odsyła nas do swojej dyrektorki. Ta w e-mailu niczemu nie zaprzecza. Przy szczegółowych pytaniach o mamę, bra­ta i męża zasłania się jednak ochroną da­nych osobowych.
   Na archiwalnej liście asystentów' Pie­chy trafiamy też na syna śląskiego posła PiS Grzegorza Matusiaka - Nikodema.
   - Nie wiem. jak tam trafił. Zresztą ja nie sprawdzam, czym zajmuje się mój syn - denerwuje się Matusiak senior. Chyba jednak sprawdza, bo gdy pytamy, czy po­lecał go deputowanemu, najpierw twier­dzi, że nie, a po chwili dodaje: - On już tam nie pracuje.
   Sprawdzamy kolejne nazwiska z listy. Jednym z asystentów Piechy jest rybni­cki radny PiS Łukasz Dwornik (według oświadczenia 7,5 tys. zł pensji). Na przeło­mie 2014 i 2015 r. w biurze Piechy praco­wała też kobieta o tym samym nazwisku.
   - To moja małżonka - przyznaje w roz­mowie z „Newsweekiem” radny.
   Pytamy go o następną osobę z listy: Ewę Rostkowską - obecną asystentkę Piechy i (według naszych informacji) bra­tową żony radnego. - Mogę potwierdzić, że to rodzina żony - przyznaje Dwornik.

PARĘ GROSZY ZA KONTAKTY W SOSNOWCU
Sprawdzamy dalej. Krzysztof Ka­łuża - najnowszy nabytek euro­posła, etat ma od dwóch miesięcy. Przedtem pracował jako asystent sena­tora Wojciecha Piechy, rodzonego brata deputowanego.
   - Teraz jestem tam już tylko społecz­nie, a etat mam u europosła.
   - Pracuje pan gdzieś jeszcze?
   - Tak. W Tesco.
   - Nie koliduje to z obowiązkami asystenta?
   - Tak sobie układam zmiany, że nie.
U europosła mam dwa dyżury w tygo­dniu, w jego nowym biurze w Racibo­rzu przy ul. Chopina. Przyjmujemy tam interesantów.
   Sęk w tym, że nie wiadomo, jak wyborcy tam trafiają, bo w internecie nie ma śladu takiego biura. Piecha na swojej stronie po­daje tylko adres w Gliwicach. Co prawda
śląskie media dwa lata temu donosiły, że deputowany otwiera biuro w Raciborzu, ale chodziło o zupełnie inną lokalizację.
   Kolejna osoba: Anna Horodyńska-Warwas - śląska działaczka Prawa i Sprawiedliwości, zaangażowana w klub „Gazety Polskiej” w Jaworznie, prywat­nie żona posła PiS Roberta Warwasa. U Piechy pracuje od dwóch lat, ale - są­dząc po zamieszczanych przez nią zdję­ciach w portalach społecznościowych - większość czasu spędza z wicemini­strem energii Grzegorzem Tobiszowskim. Towarzyszy mu podczas wizyty w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach, na spotkaniu w Instytucie Chemicznej Przeróbki Węgla i podczas meczu hoke­ja. Za każdym razem nazywa go „szefem”.
   Czy to oznacza, że Horodyńska rów­nolegle pracuje w Ministerstwie Ener­gii? Resort zapewnia, że nic. Dlaczego w takim razie pracownica biura Piechy zachowuje się tak, jakby była asystentką wiceministra? Nie wiadomo. Horodyńska-Warwas nie odpowiedziała na nasze pytania, na prośbę o kontakt nie zareago­wał także jej mąż.
   Anna Rudzińska - asystentka deputo­wanego i posłanki PiS Ewy Malik w jednej osobie. Pytamy o zakres jej obowiązków.
- Pracuje w Sosnowcu [tu swoje biuro ma Malik - red.], zajmuje się relacjami z tą częścią okręgu - mówi Piecha. - Trzeba mieć kontakty w całym województwie i za to się parę groszy płaci...

*  *  *

Czy Bolesława Piechę mogą spot­kać konsekwencje za zatrudnianie bliskich i rodzin asystentów? Tak - włącznie z zawieszeniem współpra­cowników i nakazem zwrotu pieniędzy. Zwłaszcza że część współpracowników europosła PiS równocześnie pracowa­ła w innych miejscach i nierzadko były to zajęcia bardzo absorbujące. Jak ujawni­liśmy tydzień temu, w europarlamencie już trwa postępowanie wobec siódemki polskich polityków (wszczęto je po tek­ście „Newsweeka” o lewych asystentach). Wiele wskazuje na to, że Bolesław Piecha będzie kolejny.

2 komentarze:

  1. Fajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń