Adam Bielan ceni
słowną precyzję. Jeśli mówi: Jarek, to wiadomo, że ma na myśli Gowina. Jeżeli
Jarosław, to - Kaczyńskiego. Bo Jarosław jest tylko jeden
Michał Krzymowski
Byłego
spin doktora PiS trapią różne obsesje. Rozmawia tylko przez komunikatory, bo
uważa, że jego telefon podsłuchuje Zbigniew Ziobro. W plecaku nosi żel antybakteryjny,
bo boi się wirusów. Na nadgarstku ma przyrząd do liczenia kroków, żeby nie
przytyć. Ma manię dotyczącą dat, godzin i terminarzy - choć sam często się
spóźnia, to musi mieć wszystko zaplanowane.
OGRÓD W MESEBERGU
Człowiek z Polski Razem, do której nadal należy Adam Bielan: -
Środowisko PiS jest specyficzne. Wewnętrzne układy, konflikty, dziwne ścieżki
dostępu. Żeby być skutecznym, trzeba je znać. Adam był dla nas nieoceniony, bo
dał nam mapę, był naszą busolą. Uczył, jak załatwiać sprawy, pokazywał drogi na
skróty. Przecież on zjadł zęby na PiS-owskich rozgrywkach!
Adam Bielan powtarza w prywatnych rozmowach,
że jego znaczenie w otoczeniu szefa PiS jest niewielkie, że w hierarchii
doradców na pewno znajduje się poza pierwszą dziesiątką. To oczywiście blef -
Bielan jest członkiem wąskiego kręgu politycznych doradców Jarosława
Kaczyńskiego. Wystarczy uważnie prześledzić polityczną aktywność prezesa PiS z
ostatnich dziewięciu miesięcy, by zrozumieć, jaki wpływ na jego decyzje ma
Bielan.
W lipcu zeszłego roku Jarosław Kaczyński
jedzie do zamku Meseberg w Brandenburgii, gdzie potajemnie spotyka się z
kanclerz Angelą Merkel.
Rozmowa o kryzysie migracyjnym, brexicie, Ukrainie i Donaldzie Tusku trwa ponad pięć godzin.
Prezesowi PiS towarzyszy trzech doradców: Bielan i europosłowie Ryszard
Legutko i Zdzisław Krasnodębski.
- Adam organizował tę wizytę. Spotykał się
w tej sprawie z doradcami Merkel, przyjechał do Mesebergu
wcześniej, żeby wszystkiego dopilnować - opowiada znający przebieg wyjazdu
człowiek z Nowogrodzkiej.
- Czy szef MSZ Witold Waszczykowski wiedział
o tej wizycie?
- Mógł nie wiedzieć. A nawet jeśli się
dowiedział, to raczej przypadkiem. Jego ludzie nie brali udziału w
przygotowaniach.
- Dlaczego spotkanie odbyło się w Mesebergu?
- Niemcy byli otwarci na wszystkie opcje,
przyjęcie Kaczyńskiego w Berlinie, przyjazd do Warszawy, ale uznaliśmy, że
Meseberg daje możliwość najdłuższej i najbardziej nieformalnej rozmowy. Prezes
był z tego wyboru zadowolony. Najpierw był z Merkel na
spacerze w ogrodzie, a później rozmawiali podczas długiej, wielodaniowej kolacji
przy winie.
- Bielan był przy tych rozmowach?
- Tak, uczestniczył w kolacji.
W grudniu Kaczyński spotyka się z kolei w
Warszawie z byłym burmistrzem Nowego Jorku Rudolphem Giulianim,
współpracownikiem Donalda Trumpa i członkiem zespołu przygotowującego
przejęcie władzy przez nową administrację. W
rozmowie znowu uczestniczy Bielan.
Ponownie objawia się u boku prezesa
kilkanaście dni później, podczas sejmowego protestu. Doradza podjęcie
negocjacji z opozycją, dzięki którym udaje się skłócić szefa Nowoczesnej
Ryszarda Petru z przewodniczącym Platformy Grzegorzem Schetyną.
PARANOJA ADAMA
Marzec 2016 r., prezes PiS leci do Londynu na
spotkanie z premier Wielkiej Brytanii Theresą May. I tym razem
wizytę organizuje Bielan; towarzyszy też Kaczyńskiemu w rozmowie. Tymczasem -
pod nieobecność Kaczyńskiego - w Warszawie dochodzi do przewrotu w PZU, w
którym posadę prezesa giełdowej spółki traci zaufany człowiek Zbigniewa Ziobry
Michał Krupiński.
Operacja jest dobrze przygotowana - termin
rady nadzorczej, która ma dokonać zmiany, idealnie pokrywa się z godziną
planowanego spotkania przy Downing Street. Tym sposobem wicepremier
Mateusz Morawiecki, pomysłodawca przewrotu w największej polskiej firmie
ubezpieczeniowej, chce odciąć tak zwanej grupie krakowskiej dostęp do
Kaczyńskiego i uniemożliwić jej zablokowanie zmian.
- Morawiecki nie ma dostępu do kalendarza
prezesa Prawa i Sprawiedliwości. To Bielan musiał mu powiedzieć o terminie
rozmowy z May. Miał w tym interes, bo boleśnie uderzył w Ziobrę - twierdzi
jeden z rozmówców „Newsweeka”. A inny dodaje: - Adam uważa Zbyszka za swojego
prześladowcę. Od kiedy rządzimy, praktycznie nie korzysta z tradycyjnych
połączeń telefonicznych. Boi się, że Ziobro może go podsłuchiwać, rozmawia
tylko przez komunikatory: Viber, Signal, WhatsApp, FaceTime
Audio.
Znajomy: - Nie sądzę, żeby Bielan miał coś
na sumieniu, błyskotki nigdy nie robiły na nim wrażenia. Pieniądze ma, zarobił
je w europarlamencie, zbytek też go raczej nie interesuje. Mimo że jest
wicemarszałkiem Senatu, to do parlamentu przyjeżdża rowerem. Jego słabością
jest władza. Po prostu lubi mieć wpływ na decyzje, ale też we wszystkim
doszukuje się spisków. Ma paranoję, że Ziobro przejrzy jego intrygi i
wykorzysta to przeciw niemu.
Jak ustalił „Newsweek”, Bielan jest też
autorem koncepcji powrotu w europarlamencie Prawa i Sprawiedliwości do
chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej. Kaczyński poważnie taką możliwość
rozważa. W kuluarowych rozmowach spin doktor uzasadnia ją w ten sposób:
pozostając w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, po opuszczeniu
jej przez brytyjskich torysów, PiS osiądzie
na politycznej mieliźnie - jedynie w towarzystwie czeskiej ODS i bez liczących
się sojuszników z Zachodu. Po drugie, wchodząc do EPL, rząd Beaty Szydło zyska
polityczny immunitet podobny do tego, jaki ma premier Węgier Viktor Orban. Trudniej go będzie atakować - przynajmniej
chadekom, czyli największej i najbardziej wpływowej rodzinie politycznej w
Europie.
- Nic nie jest tu jeszcze przesądzone. Ruchy
w tej sprawie zaczną się w 2019 r., być może PiS spróbuje powołać nową grupę,
ale może też przyłączyć się do EPL. Jarosław sygnalizował Merkel taką możliwość i reakcja była pozytywna - twierdzi źródło
„Newsweeka”.
Polityk PiS: - Jeśli dojdzie do dymisji
Waszczykowskiego, a przecież w końcu do niej dojdzie, to Adam będzie jednym z
kandydatów na nowego szefa MSZ. Na pewno miałby większe szanse niż obecny
wiceminister Konrad Szymański, bo nie jest związany z Szydło i częściej bywa na
Nowogrodzkiej.
Sęk w tym, że Bielan, przynajmniej formalnie,
nie jest człowiekiem Jarosława, tylko Jarka. Nie należy do PiS, za to sprawuje
funkcję wiceprezesa Polski Razem, partii, którą Jarosław Gowin założył po
odejściu z Platformy. Jak to godzi?
Wobec kogo jest lojalny? Czy
chodząc na Nowogrodzką, opowiada o naradach w partii Gowina (a Bielan
uczestniczy we wszystkich posiedzeniach władz PR)? Czy może - na odwrót - jest
kretem Gowina na Nowogrodzkiej? - W dyplomacji jest coś takiego jak kanał
komunikacji. Nawet jeśli dwa państwa mają trudne relacje, to zawsze jest ktoś
pomiędzy, kto podtrzymuje kontakt i pomaga wypracować kompromis. Adam odgrywa
taką rolę między nami a Nowogrodzką. Ma z Kaczyńskim regularny, roboczy kontakt
i to dobrze. Nie odbieramy tego jako zdrady - zapewnia polityk Polski Razem.
MURZYN ZROBIŁ SWOJE
Choć Bielan jest dziś blisko Kaczyńskiego, to
jego perypetie z prezesem układały się jak telenowela: od zaufania, przez
frustrację, chłód, do powtórnego zbliżenia.
Bielan opuszcza PiS w listopadzie
2010 roku. Odchodzi razem z drugim spin doktorem ugrupowania Michałem
Kamińskim, ale sprawia wrażenie rozdartego. Już w dniu pożegnania zaprasza
ówczesnego europosła Tadeusza Cymańskiego na kolację, podczas której wspomina
lata spędzone w partii i płacze. Mimo to decyzja zapada - w grudniu razem z Kamińskim, Joanną Kluzik-Rostkowską i
Elżbietą Jakubiak zakłada stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza.
Po czterech miesiącach zostaje wyrzucony.
Kluzik-Rostkowska i Jakubiak twierdzą, że od początku psuł atmosferę i był
koniem trojańskim PiS. Padają groteskowe oskarżenia o kradzież kodów do strony
internetowej. Rozstanie pozostawia fatalne wrażenie - PJN ledwo powstała, a
już się rozpada. Politycy PiS mają z Bielana ubaw, w prywatnych rozmowach
sugerują, że były spin doktor naprawdę został oddelegowany do partii
Kluzik-Rostkowskiej, żeby rozwalić ją od środka. - Murzyn zrobił swoje,
Murzyn może odejść - kpi w Brukseli zbliżony do Kaczyńskiego europoseł Tomasz
Poręba.
Czy to możliwe, że Bielan uprawiał dywersję?
- To nie był makiaweliczny plan ułożony w dniu powstania ugrupowania.
Adam zaczął po prostu
dostrzegać, że to projekt skazany na porażkę. Na pewno cały czas był w
kontakcie z Ryszardem Czarneckim i Tomaszem Porębą z PiS - opowiada znajomy Bielana.
Choć droga powrotu okaże się długa i
wyboista, to początek wygląda obiecująco. Wiosną 2011 roku, kilka tygodni po
rozstaniu z PJN, Bielan pojawia się u Czarneckiego na wspólnej kolacji z Jarosławem
Kaczyńskim. Odnawia kontakty z sekretarzem generalnym PiS Joachimem
Brudzińskim i posłem Markiem Suskim, spotyka się z krewnymi prezesa Martą
Kaczyńską i Janem Marią Tomaszewskim. A także po cichu zatrudnia w swoim
biurze europoselskim działaczy Prawa i Sprawiedliwości i dokłada się do uroczystości
związanych z odsłonięciem pomnika pary prezydenckiej w Radomiu.
W kwietniu 2012 roku plany niespodziewanie
krzyżuje mu publikacja wywiadu, którego jeszcze w czasach PJN udzielił Teresie
Torańskiej. Rozmowa ukazuje się w „Newsweeku”, Bielan opowiada w niej o Lechu
Kaczyńskim. Wspomina go bardzo ciepło, ale podkreśla, że prezydent, jak każdy
człowiek, miał słabości. Z Nowogrodzkiej nagle zaczyna wiać chłodem. Ustają
spotkania z prezesem, nawet życzliwy mu Marek Suski mówi, że Bielan musi
jeszcze skruszeć.
NA DOBREJ DRODZE
Kampania parlamentarna w 2015
roku. Mimo że Adam
Bielan, startujący do Senatu z ziemi radomskiej, jest kandydatem Polski Razem
Jarosława Gowina, to mości się na tle niebieskiej ścianki ze znakiem PiS. Za
chwilę Kaczyński udzieli mu poparcia.
- To jest, panie prezesie, kamera Go-Pro, a to jest selfie stick, bo będziemy kręcić selfie
spot. Czyli sami kręcimy spot.
- Co to jest selfie, to wiem, bo ciągle
selfie mam, ale to? - duma Jarosław Kaczyński. - Pierwszy raz coś takiego widzę.
Widzę, że pan jest w czołówce.
Selfie spot poskutkuje. Bielan dostanie 78
tys. głosów i zdobędzie mandat senatora. Decyzją prezesa zostanie też
wicemarszałkiem.
Poseł PiS: - Adam nie dostał tej funkcji z
puli przynależnej Polsce Razem. To zasługa jego osobistych relacji z prezesem,
efekt indywidualnych zabiegów.
Na czym polegały te zabiegi? Jak Bielanowi
udało się wrócić do łask prezesa? I czy musiał się ukorzyć za wywiad o prezydencie?
Jarosław Kaczyński łatwo nie puszcza takich rzeczy w niepamięć. Lubi, gdy dawno
niewidziany towarzysz stanie przed jego obliczem i ugnie kark. Tak jak były
rzecznik PiS Adam Hofman, który podczas wieczoru wyborczego w 2015 r.
zaprotestował, gdy prezes nazwał go synem marnotrawnym: - Byłem wierny ojcu i nie dostałem utuczonego cielaka.
Inny z byłych współpracowników, Stanisław
Kostrzewski, mimo że został bez powodu zwolniony, od dwóch i pół roku jest w
partyjnej zamrażarce. - Staszek nie chciał przyjść na Nowogrodzką w worku pokutnym.
Prezes na to czekał, parę razy dopytywał o niego. Gdyby tylko Kostrzewski się
ukorzył, jakaś rada nadzorcza na pewno by się dla niego znalazła - twierdzi
współpracownik prezesa PiS.
Bielan przeżywał swoją Canossę bez świadków,
ale znajomi szybko dostrzegli przemianę. Poseł: - Jeszcze przed wyborami w
2015 roku mówił o Kaczyńskim chłodno. Zdarzało się, że lekko go skrytykował
czy zadrwił z niego. Gdy dziś z nim rozmawiam, zastanawiam się, czy nie robi
sobie jaj. Kilka miesięcy temu usłyszałem od niego, że prezes czasem podejmuje
decyzje, które nam mogą wydawać się błędne, ale po latach okazuje się, że był
to przebłysk politycznego geniuszu. Do dziś nie wiem, czy mnie nie
podpuszczał.
Znajomy europoseł: - Gdy zapytałem go, jak
odbudował swoje relacje z Kaczyńskim, odparł z uśmiechem, że dobrze zna prezesa
i umie do niego trafić. W sprawie relacji z prezesem Adam zrobił się bardzo
oszczędny.
Współpracownik: - Bielan twierdzi, że jego
odejście z PiS było podyktowane emocjami. Mówi, że kampania prezydencka w 2010
r. go wykończyła, prosto z pogrzebów przyjaciół chodziło się na narady sztabu.
Po wyborach adrenalina opadła i on się zagubił. Dziś wrócił na dobrą drogę. I
stawia na Jarosława.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz