wtorek, 26 czerwca 2018

Wojna na górze



Ziobro może wykorzystać śledztwo w sprawie firmy GetBack, aby osłabić Morawieckiego. Wiadomo, że były szef upadającej firmy windykacyjnej dotarł do najbliższych ludzi premiera, ma też podobno nagrania jego ojca

Renata Grochal, Wojciech Cieśla

Szesnastego czerwca na warszawskim lotnisku Chopina ląduje samolot z Izraela. Funkcjonariu­sze CBA podchodzą do wysiadającego blondyna po czterdziestce. To Konrad K, były prezes firmy GetBack, zajmującej się skupowaniem i egzekwo­waniem wierzytelności. Od kilku tygodni media informują, że spółka ma kłopoty finansowe i gro­zi jej bankructwo. A jeszcze parę miesięcy temu GetBack zarządzał większością rynku przeterminowanych wierzytelności w Polsce. Spółka kupowała je od banków. Potem te same banki i domy makler­skie sprzedawały obligacje GetBacku. Kupiło je ponad 9 tysięcy osób. W razie upadku firmy straciłyby nawet 2,6 mld zł.
   Według naszych rozmówców były prezes GetBacku chciał zostać w Izraelu i starać się tam o: obywatelstwo. Izrael nie dopuszcza bo­wiem do ekstradycji swoich obywateli. Ale tamtejsze władze od­prawiły go z kwitkiem, nie chcąc pogarszać relacji z polskim rządem.
   Były prezes GetBacku był już w Warszawie umó­wiony po przylocie na kilka wywiadów, zamierzał opowiedzieć o swoich kontaktach z PiS. Ale wy­wiadów nie było i na razie nie będzie, bo sąd kazał aresztować go na trzy miesiące. Według jednego z naszych źródeł o areszcie zdecydowała sędzia związana z podwładnym ministra sprawiedliwo­ści Zbigniewa Ziobry w prokuraturze okręgowej.
   - Areszt ma zamknąć usta byłemu prezesowi GetBacku, a z drugiej strony to klasyczny areszt wydobywczy. Ziobro zrobi wszystko, żeby wy­ciągnąć z K. jak najwięcej informacji dotyczących jego powiązań z najbliższymi ludźmi szefa rządu - mówi nam jeden z polityków PiS.
HAKI
Według naszych rozmówców z partii Kaczyń­skiego, śledztwo w sprawie GetBacku będzie ko­lejną odsłoną wojny na linii Ziobro-Morawiecki.
Jeszcze za czasów premierostwa Beaty Szydło obaj politycy wal­czyli o kontrolę nad spółkami. Gdy Morawiecki został szefem rządu, miało dojść do zawieszenia broni, ale zaraz wybuchł mię­dzynarodowy skandal wokół ustawy o IPN, o który premier obwi­nia ministra Ziobrę, bo to w resorcie sprawiedliwości wymyślono nowe prawo.
   Jakiś czas temu pojawiły się informacje, że premier będzie chciał przejąć kontrolę nad PZU, które Ziobro obsadził swoimi ludźmi. Pod koniec czerwca w spółce jest walne zgromadzenie akcjonariuszy. Ludzie Ziobry byli przygotowani na to, że Morawiecki może dokooptować kogoś do rady nadzorczej, co otworzyłoby dro­gę do zmian w zarządzie.
   Jednak po zatrzymaniu prezesa GetBacku sytuacja się zmieni­ła. - Teraz Ziobro ma w rękach wszystkie karty. Na pewno wyko­rzysta śledztwo w sprawie GetBacku, żeby osłabić Morawieckiego - mówi nam polityk PiS.
   Inny dodaję, że przebiegiem śledztwa bardzo interesuje się Ja­rosław Kaczyński. - Prezes uwielbia zbierać haki na polityków z własnego otoczenia. Jak tylko Morawiecki za bardzo się wzmoc­ni, z pewnością ich użyje - opowiada nasz rozmówca.

POPROSZĘ ĆWIERĆ MILIARDA
Wszystko zaczyna się 4 marca. GetBack zalicza zjazd na giełdzie o 20 procent. Inwestorzy są wściekli i rozgoryczeni. W powietrzu pachnie oszustwem.
   Mówi jeden z PR-owców, którzy obsługiwali Konrada K: - Facet ma słowotok. Zaklinaliśmy go, żeby nie występował na żywo, ale nie posłuchał, poszedł wystąpić w telewizji „Parkietu”. Oznajmił, że chce jeszcze ściągnąć z rynku miliard złotych dzięki kolejnym obligacjom. Że ma popyt, który przyjdzie i zasili spółkę w kapitał. To była kata­strofa. Dla inwestorów był to sygnał: „w GetBacku coś śmierdzi”.
   Odnajdujemy tamto nagranie z Konradem K. Prezes ma kłopot z koncentracją i polszczyzną. - Prosimy o lekką cierpliwość w ho­ryzoncie nie długim, tylko średnim. Trzeba ten czas przeczekać. Dlaczego wcześniej informowa­liśmy, że będzie inaczej? Nie, myśmy przeglądali opcje strategiczne - mówi. Widać, że jest zdener­wowany. Cały czas oblizuje spierzchnięte usta.
   K. próbuje się ratować, szuka pieniędzy w PKO BP i Polskim Funduszu Rozwoju. Rządzą w nich zaufani ludzie Mateusza Morawieckiego - Zbi­gniew Jagiełło i Paweł Borys. 29 marca Borys spo­tyka się po raz pierwszy z Konradem K. Jak ustalił „Newsweek, pośrednikiem jest były pisowski mi­nister skarbu Dawid Jackiewicz, który od połowy 2017 r. miał umowę z GetBackiem na doradztwo.
   Prezes PFR idzie na spotkanie pewien, że bę­dzie rozmawiał z samym Jackiewiczem. Na jego prośbę zgadza się jednak, by dołączył jeszcze prezes GetBacku. Mowa jest o tym, że K. dzię­ki swoim kontaktom w Izraelu mógłby pomóc PFR i polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych w planowanej inwestycji w giełdę w Tel Awiwie. Rozmowa trwa godzinę, kończy się bez konkre­tów. 10 kwietnia Borys ponownie spotyka się z K, ale już w cztery oczy. Jeden z naszych rozmówców: „Na to spotkanie wydał zgodę osobiście premier”. W rozmowie Konrad K. wyznaje Borysowi, że jego spółka ma kłopoty. Prosi o 250 milionów wsparcia z PFR. Dla wzmocnienia swej argumentacji wysyła jeszcze do premiera Mo­rawieckiego listy z prośbą o wsparcie. Powołuje się na to, że jego spółka wspierała finansowo prawicowe media i inicjatywy.
   W tym samym czasie współpracownicy prezesa GetBacku do­cierają z prośbą o pożyczkę do prezesa Jagiełły z PKO BP. A sam K. spotyka się jeszcze z ojcem premiera, posłem Kornelem Morawieckim. Prawdopodobnie nagrywa to spotkanie. Chce, by poseł na­mówił swego syna do ratowania GetBacku.
   - Straszył Kornela, że jeśli GetBack upadnie, to będzie afera PiS-u, bo spółka jest „zapleczem obozu wolnościowego”- opowia­da bliski współpracownik premiera.
   Morawiecki senior dzwoni do Morawieckiego juniora i mówi, że trzeba pomóc GetBackowi. Później w mediach zapewniał, że syn po­wiedział mu, żeby się do tego nie mieszał, bo to są sprawy giełdowe, a on się na tym nie zna. Kornel Morawiecki przez otoczenie syna traktowany jest z przymrużeniem oka. - Powinien się zająć bawie­niem wnuków, a nie bawić w politykę - mówi pracownik Kancelarii Premiera. - To łatwowierny staruszek. Kilka razy Mateusz prosił, żeby do niego zadzwonić i odwieść od jakiegoś pomysłu. Dzwonili­śmy. Kornel słuchał, słuchał, potakiwał, a na koniec rzucał: „Tylko niech pan Mateuszowi przypomni, żeby obiad zjadł”.
   Inny współpracownik premiera opowiada, że Kornel i tak za­wsze zrobi, co zechce. W 2010 roku syn godzinę tłumaczył mu, że nie powinien kandydować w wyborach prezydenckich, a na koniec usłyszał: „Dobra, to od jutra zaczynam kampanię”,

MILIONY I HAGIOGRAFIE
Kwiecień. Konrad K. wysyła SMS do znajomego z biznesu z infor­macją, że „PKO BP i PFR zabezpiecza Igor”. Chodzi o Igora Jankę, byłego dziennikarza, właściciela platformy blogowej Salon24. Firma PR-owa Bridge, w której jest partnerem, pracowała dla GetBacku.
   Janke jest autorem hagiograficznej książki „Twierdza” o działalności Morawieckich w latach 80. w Solidarności Walczącej. Junioro­wi pomogła wbudowaniu wizerunku niezłomnego wroga komuny. Jankę pisze, że już jako 12-letni chłopak Morawiecki zaczął dru­kować bibułę: „Mateusz był bardzo przejęty swoimi obowiązkami: sklejał, zszywali układał w kupki gotowe gazety. Pracował w zespole złożonym głównie z 18- i 20-latków. Półnadzy, brodaci, młodzi męż­czyźni drukujący nielegalne pisma, dyskutujący o piłkarzach i ob­stawiający mecze ligi angielskiej bardzo mu imponowali”. Opisuje też, jak młody Morawiecki został wywieziony do lasu przez esbeków, którzy kazali mu kopać grób. Wymierzyli w niego pistolet i gro­zili, że młodszą siostrę mogą zgwałcić nieznani sprawcy.
Jankę współpracował z Morawieckim, gdy ten był jeszcze pre­zesem BZ WBK. Kiedy został wspólnikiem Bridge’a, dochody fir­my błyskawicznie wzrosły. Jej raport roczny za 2015 r. odnotowuje wzrost przychodów z 2,9 mln zł do 6 mln zł. Jak czytamy w sprawo­zdaniu, było to związane m.in. z przeprowadzeniem dużego pro­jektu dla BZ WBK pod nazwą „Akademia Przedsiębiorcy”.
   Z kolei - jak twierdzą nasi rozmówcy zbliżeni do prokuratu­ry - ponad milion złotych agencja Bridge zarobiła w ciągu dwóch lat w GetBacku. W styczniu 2018 r. Janke wręcza „Twierdzę” Kon­radowi K. z dedykacją: „Konradowi na dalszą wspólną walkę bi­znesową”. Dziś zapewnia, że ani z Mateuszem, ani z Kornelem Morawieckimi nigdy nie rozmawiał na temat GetBacku.
   Według naszych źródeł w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbi­gniew Ziobro osobiście kontroluje postępy prokuratorów pracu­jących przy śledztwie w sprawie GetBacku. Akta sprawy mają już 50 tomów i kilkanaście tomów załączników. - Nad sprawą GetBa­cku od 17 maja pracuje specjalny zespół. To znaczy właściwie już nie pracuje. Najpierw złożyła rezygnację kierownik zespołu, podob­no nie chciała stawiać jakichś zarzutów. Cztery dni przed zatrzyma­niem K. zastąpił ją chłopak z prokuratury okręgowej i to on został szefem zespołu - opowiada nam jeden ze śledczych.
   Ten „chłopak z prokuratury okręgowej” to Jakub Romelczyk, który awansował dzięki sprawie mordercy Kajetana P, Romel­czyk kieruje zespołem do sprawy GetBacku, choć formalnie spra­wa jest w wydziale, który podlega innemu zastępcy prokuratora regionalnego. Nikt w prokuraturze nie wierzy w to, że człowiek od sprawy Kajetana P. rozwikła skomplikowane operacje giełdowe.
   19 czerwca z prokuratury regionalnej zostają odwołane kolejne prokuratorki, które były w zespole ds. GetBacku - Ewa Domagal­ska-Szulewicz i Joanna Chojnowska. Zastępuje je para nowych pro­kuratorów. - Ziobro musi pokazać, że prokuratura działa sprawniej niż w przypadku Amber Gold. Zgodnie z zasadą: dajcie mi człowie­ka, a paragraf się znajdzie. Nie wszyscy ludzie w prokuraturze po­dzielają ten pogląd. Dziś zarzuty stawia się publicznie, wyrok będzie po cichu i za kilka lat. Poza tym tam coś śmierdzi z finansowaniem przez GetBack „prawdziwych Polaków” - opowiada jeden z roz­mówców.

PREZENT DLA ZIOBRY
- W śledztwie z pewnością padnie pytanie, dlaczego w ogóle lu­dzie Morawieckiego podjęli rozmowy z Konradem K. i kto im to polecił. Myślę, że Zbyszek już zaciera ręce - mówi osoba znająca szczegóły sprawy.
   Rozmówca związany z PiS mówi wyprost: na spotkania K. z Pa­włem Borysem z PFR było przyzwolenie z Kancelarii Premiera. Ale gdy Konrad K. upublicznił informację, że rozmawia z PKO BP i PFR o zasileniu gotówką, Borys oficjalnie zaprzeczył. Wystra­szył się sytuacji, zawiadomił prokuraturę. - Gdy Borys spotykał się z Konradem K, ten poza giełdą miał wciąż opinię szanowanego menedżera. Potem się okazało, że grupa cwaniaków, czując nóż na gardle, chciała się zbliżyć do PiS. To się nie udało - przekonuje bli­ski współpracownik premiera.
   Nasz informator z Nowogrodzkiej opowiada, że gdy Konrad K. zrozumiał, że nie może liczyć na Bridge i Jankego, zmienił front. Zaczął szukać kogoś, kto mu pomoże w dotarciu do kręgów Ziobry. Jeden z pracowników PFR: - Jestem przekonany, że listów do Mo­rawieckiego w sprawie pomocy dla GetBacku nie napisał sam. Ktoś mu pomagał - ktoś, kto wie, jak szantażować, jak rozłożyć akcenty.
   Politycy PiS są przekonani, że prokuratorskie postępowanie w sprawie GetBacku jest najważniejszym śledztwem, jakie toczy się dzisiaj w Polsce. Chociaż ludzie Morawieckiego zapewniają, że premier jest czysty - bo szybko odciął się od GetBacku i Konrada K. - to w rządzącej partii już takiej pewności nie ma.
   W polityce czasem cień podejrzeń wystarczy, żeby kogoś wyelimi­nować. Przed zatrzymaniem Konrada K. mówiło się w PiS, że Mora­wiecki chce wysłać Ziobrę do Parlamentu Europejskiego, żeby się go pozbyć z rządu. Była już nawet przygotowana wersja dla opinii pub­licznej: Ziobro jako autor krytykowanych ustaw o sądach zostanie złożony na ołtarzu dobrych relacji z Unią Europejską.
   Sprawa GetBacku to prezent od losu, który spadł ministrowa sprawiedliwości z nieba. Daje mu praktycznie gwarancję politycz­nej nietykalności.
   Polityk PiS: - Jeśli Morawiecki zacznie wojować z Ziobrą, to Zbyszek pójdzie do prezesa i powie: proszę zobaczyć, premier chce się mnie pozbyć, bo się czegoś obawia. A śledztwo z pewnością po­trwa do wyborów. Do których? Tych w 2019 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz