Zeszły
rok stał w naszej polityce pod znakiem pychy ujawnionej w nagraniach z
restauracji Sowa i Przyjaciele. W tym roku pycha trzyma się mocno, ale została
zdetronizowana przez obłudę. Co jest zgodne z trendem pokazującym wzrost
poparcia dla PiS.
Ponad dekadę temu, gdy władzę
przejmował SLD, publicystka „Gazety Wyborczej” radziła jego politykom, by
pamiętali, że - choćby ze względów' historycznych - tej partii wolno mniej. Jak
to z radami publicystów, nawet sensownymi, i ta została zignorowana, czego
efekty widzimy. Partia jeszcze żyje, ale jest na kończącej się kroplówce. Dziś
po władzę zmierza inne ugrupowanie, którego członkowie i medialni poplecznicy
mają silne przekonanie, że wolno im zdecydowanie więcej niż innym. Właściwie
wszystko im wolno.
W PiS i w jego okolicach zdaje się
dominować poczucie, że jest to partia wyjątkowa, lepsza niż inne. Toż prezes
Kaczyński nieraz mówił o „ludziach z naszego kręgu kulturowego” i dawał wyraz
swego głębokiego przekonania o moralnej wyższości PiS. To PiS reprezentuje
polskość, to PiS ucieleśnia tradycję, to PiS jest nośnikiem szczytnych idei, to
PiS walczy o moralność, której - jak powiedział prezes - „jedynym źródłem w
Polsce jest Kościół”. To PiS ma błogosławieństwo episkopatu, przepraszam,
ePiSkopatu, z którym to ePiSkopatem „całkowicie się zgadzam w sprawach
moralności”, jak zadeklarował Andrzej Duda.
Elekt dość bezceremonialnie
manifestuje zresztą swą religijność. Czyni to w sposób, który nigdy by nie
przyszedł do głowy ani prezydentowi Wałęsie, ani prezydentowi Komorowskiemu,
ani prezydentowi Kaczyńskiemu, ludziom wierzącym, ale bez ostentacji. W ramach
reprezentowania wszystkich Polaków - do czego się zobowiązał - powiedział
ostatnio, że dzieło reformy kraju „jako ludzie
wierzący zdołamy zrealizować lepiej, uczciwiej i rzetelniej”. Tak oto pierwszy
za chwilę obywatel RP dokonał podziału obywateli na lepszych i gorszych w
zależności od wyznania. To z całą pewnością zgodne z konstytucją, na którą za
chwilę będzie przysięgał.
Kandydat Duda szydził z prezydenta
Komorowskiego, sugerując, że jest on co najwyżej strażnikiem żyrandola. Cały
naród życzy elektowi jak najlepiej, ale na razie zdaje się on najwyżej
strażnikiem biskupiego baldachimu. A gdy już spod niego wyjdzie, pokazuje i
swą wyższość, i uczciwość, i rzetelność. Elekt spędził wakacje ze zniżką od
znajomego biznesmena.
Zaraz przejdzie wprawdzie na nasz
wikt i opierunek, ale dzięki zniżce udało się jeszcze trochę przyoszczędzić.
Elekt załatwił też sobie przedłużenie urlopu na Uniwersytecie Jagiellońskim,
bo cholera wie, co będzie za pięć lat. No ale skoro elekt, jak napisał prawicowy
portal, podniósł już Chrystusa, to chyba należą mu się zniżka i urlop. Wypominanie
mu tego jest małostkowością.
Obłuda ma się dobrze, coraz
lepiej. Pani Szydło zapowiada wprowadzenie podatku bankowego, ale nie obejmie
on sponsorujących PiS SKOK-ów, które są w coraz większym stopniu utrzymankiem banków i w których manko wynosi już ponad miliard
(nie licząc 3,5 miliarda złotych, które na ratowanie SKOK-ów wydano wcześniej).
Dlaczego? Bo PiS, a więc SKOK-om wolno więcej. Obłuda? Skąd.
PiS zarzuca PO, że ta dopuszcza do
startu w wyborach osoby nagrane u Sowy (w przypadku takiego aroganckiego
aparatczyka jak pan Biernat to akurat zarzut słuszny), ale jednocześnie nie ma
problemu ze startem skazanego pana Mariusza Kamińskiego. Bo skoro skazali
naszego, to wyrok jest niesłuszny, a poza tym Kamiński jest nieskazitelnie
czysty i moralny, do tego nasz. Obłuda? A skąd.
Prawicowe media z obrzydzeniem
piszą o wstrętnych mediach mainstreamowych (to te, które radzą sobie lepiej i
mają więcej widzów oraz czytelników), ale jednocześnie już dają zupełnie
niezwykły pokaz wazeliniarstwa wobec elekta, prezesa i posłanki Szydło. Jakiś
dyskomforcik z powodu tej żałosnej hipokryzji? A skąd.
Prawica chce repolonizować media,
ale nie ma najmniejszego problemu z mediami finansowanymi za kasę wyprowadzoną
przez senatora PiS i wodza SKOK-ów na konto w Luksemburgu. Przecież senator,
SKOK-i i prawicowe media wspierają dzieło Boże oraz dzieło prezesa, co w zasadzie
jest tym samym.
Założyciel prawicowego portalu
Salon 24, który cztery lata temu mówił o śmierci dziennikarstwa (bo za ostro
przepytałem jego idola, czyli prezesa), jest i dziennikarzem, i PR-owcem. Jako
PR-owiec zarabia pieniądze m.in. u właściciela „chwilówkowego interesu”, który
przeznacza wielkie pieniądze na reklamy w mediach. To zapewne zmartwychwstanie
dziennikarstwa. Im po prostu wolno więcej. A właściwie wszystko.
Tydzień temu pisałem o tym, jak
zabawne będą już niedługo pokazy oportunizmu wielu ludzi wystraszonych PiS.
Pokaz buty i obłudy PiS-owców nie będzie jednak mniej atrakcyjny. Może nawet
bardziej.
Tomasz Lis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz