wtorek, 7 lipca 2015

Program PiS? Festiwal populizmu za pieniądze podatników



Jak największe polskie partie piszą swoje programy? Za budżetowe dotacje robią dziesiątki badań opinii publicznej. Dowiadują się dzięki temu (bo z Polakami niechętnie rozmawiają), że Polakom najbardziej doskwiera bezrobocie, zła opieka zdrowotna, brak mieszkań i pieniędzy na utrzymanie dzieci. Następnie szukają rozmaitych „ekspertów“ i specjalistów od PR-u, którzy za ciężkie pieniądze wyjęte z kieszeni obywateli wymyślają co nowego wyborcom sprzedać i w jakim opakowaniu. Problem w tym, że te partie i ich eksperci nie zastanawiają się jakie są prawdziwe przyczyny problemów, które rzeczywiście Polaków bolą. Nie są w stanie zaproponować skutecznych rozwiązań. Na niesprawne państwo i nadmierną biurokrację mają tylko jedną receptę: więcej ingerencji państwa w nasze życie i więcej biurokracji! Przecież z badań wychodzi im właśnie, że ludzie chcą, aby to państwo dawało im pracę... Z przykrością stwierdzam, że taki kolejny socjalno-populistyczny program przedstawiła dziś największa partia opozycyjna. Chociaż Jarosław Kaczyński w wielu punktach słusznie zdiagnozował dziś problemy Polaków, to zaproponował fatalne recepty. Kolejny raz Prawo i Sprawiedliwość chce gasić pożar... dolewając do niego benzyny.
Spójrzmy na postulaty gospodarcze z przedstawionego dzisiaj programu.  Po pierwsze: PiS proponuje odwrócenie jednej z nielicznych naprawdę udanych reform swoich rządów. Postuluje przywrócenie trzeciej stawki podatkowej PIT, na poziomie 39%.

Po drugie powraca do projektu Narodowego Programu Zatrudnienia.  Zakłada on zwiększenie kosztów pracy o 7% i oznacza, że pracodawcy będą musieli spędzać rocznie 41 godzin więcej na rozliczanie podatków. Według naszych ekspertów po jego wprowadzeniu system podatkowy w Polsce będzie, zgodnie z metodologią Banku Światowego, mniej przyjazny niż na Białorusi. W rankingu „Paying Taxes“ spadniemy o 26 pozycji.  W skrócie: zamiast uproszczeń zaproponowano dalsze komplikowanie najdroższej w OECD administracji podatkowej.
Wreszcie PiS chce oskładkować umowy cywilno-prawne (tak samo zresztą jak rząd) i usztywnić Kodeks Pracy. Efekty może być jeden: większe bezrobocie. Chociaż wiele dziś mówiono na kongresie programowy o Polakach na emigracji, to w praktyce te propozycje oznaczają po prostu kolejną fale wyjazdów „za chlebem“.
Według szacunków koszt dzisiejszego kongresu wraz z towarzyszącą mu kampanią (produkcja spotów, czas antenowy etc.) to grubo ponad milion złotych. By była jasność – to milion złotych z kieszeni podatników. Dziś zaczęła się rywalizacja wyborcza, na którą największe partie polityczne wydadzą grube miliony z pieniędzy, które odbierają obywatelom w podatkach.
Premier Donald Tusk już zareagował wyzywając Kaczyńskiego na debatę i rzucając hasło „Jarosław na debatę się staw“. Tak się składa, że kiedy ja proponowałem Premierowi debatę o programie gospodarczym, to się od niej brzydko migał. Cóż, socjaldemokrata Tusk socjalisty Kaczyńskiego się nie boi. Obaj za to boją się alternatywy, jaką jest powstanie w Polsce normalnej, wolnorynkowej prawicy. Obaj wydając pieniądze podatników będą próbowali nas zakrzyczeć spotami i zasłonić billboardami. Nie uda im się, bo chociaż my nie mamy milionowych dotacji z budżetu, to mamy program, który naprawdę rozwiązuje problemy Polaków. Już jutro przedstawimy jego najważniejszą część: priorytety naszego programu gospodarczego.

 Jarosław Gowin
ŹRÓDŁO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz