wtorek, 20 października 2015

Nie ciesz się, Zygmuncie



Jupi, jupi, to już tylko kilka dni! Polska wstanie z kolan, a ja wraz z nią, dosyć mam tego domowe­go dżendera, który sprawia, że właśnie popylam na rzeczonych kolanach ze zmiotką i szufelką w ręce, tropiąc okruchy z roga­lika, którym posilała się szanowna córa. A więc witaj po ośmiu latach ponurej nocy, jutrzenko swobody! Ciepełko spływa na moje serce nie tylko dlatego, że jak mogę przeczytać na plakatach kandydatów PiS, nadchodzi czas patriotów. Ja się cieszę każ­dą komórką mych trzewi, bo oto nadciąga upragniona sprawiedliwość.
   Powiedzcie mi sami, wy, którzy oglądacie „Dzień dobry TVN”: w czym ja jestem gor­szy od tego Prokopa, Kuźniara i Węglarczyka, moich „kolegów” z redakcji, no w czym? Prokopa wszyscy lubią i chwalą, a mnie nie. Gorzej, jak moja własna ślubna żona robi­ła z Prokopem wywiad do swego interne­towego kanału o książkach, to patrzyła na rzeczonego Prokopa jak nigdy na mnie, a przynajmniej nie w tej dekadzie. Bo dla mnie ma tylko zmiotkę, szufelkę, pieluchy i siatę na zakupy. I czemu to tak? Bo prokopowych dwóch metrów wzrostu nie mam? Nie sądzę. I swoje wiem. A Kuźniar to niby dlaczego ma dwa razy więcej polubień na fejsie niż ja, mimo że moje posty są dużo inteligentniejsze, subtelniejsze, świadczą­ce o erudycji i wysiedzianych dupogodzinach w lektorium Instytutu Historycznego UW, co? Przypadek? Nie sądzę. Aten Węglarczyk, to dlaczego jest zastępcą naczel­nego „Rzeczpospolitej”, a nie ja, mimo że też w Ameryce byłem, a nawet w Moskwie. Powie mi ktoś? I jeszcze, co najgorsze, bo jak wbicie zardzewiałego sztyletu w ple­cy przez domownika, zapraszają tego Węglarczyka na przegląd prasy do „DDTVN”, a mnie nie. Ale nie cieszcie się redakcyjni „koledzy”, to się niebawem skończy.

   A dlaczego liczni koledzy z czasów liceal­nych (nazwiska do wglądu w redakcji) za­rabiają więcej niż ja, mimo że to ja miałem lepsze oceny na maturze? I dlaczego w ogó­le nie dostałem się do LO im. Andrzeja Fry­cza Modrzewskiego? Znaczy, ja to wiem, ale wy mi odpowiecie już niebawem. I dlacze­go ten asystent w Bundestagu spojrzał na mnie nieżyczliwie w czasie wyjazdu studyj­nego w 1999 roku? I dlaczego Miłoszewski, który też kiedyś pracował w „Newsweeku”, sprzedaje tyle tych swoich, pożal się Boże, powieścideł, w językach obcych również i klakę na całą stronę w „Le Monde” mu zrobili, a w BBC słucho­wisko, a mnie nie? Ale nie ciesz się, Zygmun­cik, ja już okruchy po cór­ce posprzątałem i jak zaraz wstanę z kolan i się odwi­nę, to ci i ten twój prokura­tor Szacki nie pomoże.
   A na razie, czekając na piękny 25. dzień paździer­nika, kierując się wrodzo­ną szlachetnością i troską o dobro Ojczyzny, chcia­łem zaproponować kilka zmian w konstytucji, które uniemożliwią raz na zawsze panoszenie się panów Pro­kopów, Miłoszewskich i im podobnych. A więc:
- Wybory można uznać za demokratycz­ne tylko w wypadku wygranej jedynej partii służącej Narodowi Polskiemu, czyli Prawa i Sprawiedliwości.
- W przypadku nieuzyskania przez PiS większości konstytucyjnej głosy należy ponownie przeliczyć. Do skutku.
- Tradycyjnie rozumiane prawo obowią­zuje obywateli nienależących do PiS. Czyny członków tej partii we wszystkich dziedzi­nach życia reguluje statut partii i dobre, acz surowe serce Prezesa.
- W Rzeczypospolitej nauka Kościoła obowiązuje wszystkich obywateli z wyjąt­kiem członków Prawa i Sprawiedliwości, szczególnie w temacie rozwodów i pożycia męsko-damskiego.
- Ustawianie przetargów jest działalnoś­cią przestępczą, chyba że ustawia się z mi­łości do Ojczyzny, a wśród ustawiających są członkowie bądź sympatycy PiS lub ich znajomi.
- Przynależność w przeszłości do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyklucza z życia publicznego, o ile nie wstąpi się do PiS bądź nie wyrazi poparcia dla tej partii w słowie lub na piśmie.
- Jako zdradę stanu kwa­lifikuje się uczestnictwo w przemyśle pogardy, który polega na tym, co niepokorni publicyści uważają za prze­mysł pogardy. Szczególnie agresywne przejawy prze­mysłu pogardy zwane „dow­cipami”, zwłaszcza z głowy państwa i Jego Nadzwyczaj­ności Prezesa, karane będą deportacją z terenów RP bez prawa powrotu.
- Kwestionowanie praw­dy o Mordzie Smoleńskim zaplanowanym i wykonanym przez Donalda Tuska będzie traktowane jako zbrodnia przeciw Naro­dowi Polskiemu i ścigane zgodnie z istnie­jącymi ustawami.
- Prawo do wykonywania zawodu twór­czego będą mieli tylko ci, którzy podpiszą zobowiązanie do budowania tożsamości narodowej.
   Jeśli choć jeden z mych postulatów znaj­dzie drogę do serc przyszłych prawodaw­ców, to nasze życie stanie się czystsze, piękniejsze, uczciwsze, po prostu bardziej godne wspaniałej wspólnoty, jaką jesteśmy.
   Do niedzieli, kochani!
MARCIN MELLER
Marcin Meller jest dziennikarzem, prowadzi „Dzień dobry TVN" oraz „Drugie śniadanie mistrzów" w TVN24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz