Jupi,
jupi, to już tylko kilka dni! Polska wstanie z kolan, a ja wraz z nią, dosyć
mam tego domowego dżendera, który sprawia, że właśnie popylam na rzeczonych
kolanach ze zmiotką i szufelką w ręce, tropiąc okruchy z rogalika, którym
posilała się szanowna córa. A więc witaj po ośmiu latach ponurej nocy,
jutrzenko swobody! Ciepełko spływa na moje serce nie tylko dlatego, że jak mogę
przeczytać na plakatach kandydatów PiS, nadchodzi czas patriotów. Ja się cieszę
każdą komórką mych trzewi, bo oto nadciąga upragniona sprawiedliwość.
Powiedzcie mi sami, wy, którzy oglądacie „Dzień dobry TVN”: w czym ja jestem gorszy od tego Prokopa, Kuźniara i
Węglarczyka, moich „kolegów” z redakcji, no w czym? Prokopa wszyscy lubią i
chwalą, a mnie nie. Gorzej, jak moja własna ślubna żona robiła z Prokopem
wywiad do swego internetowego kanału o książkach, to patrzyła na rzeczonego
Prokopa jak nigdy na mnie, a przynajmniej nie w tej dekadzie. Bo dla mnie ma
tylko zmiotkę, szufelkę, pieluchy i siatę na zakupy. I czemu to tak? Bo prokopowych
dwóch metrów wzrostu nie mam? Nie sądzę. I swoje wiem. A Kuźniar to niby
dlaczego ma dwa razy więcej polubień na fejsie niż ja, mimo że moje posty są
dużo inteligentniejsze, subtelniejsze, świadczące o erudycji i wysiedzianych
dupogodzinach w lektorium Instytutu Historycznego UW, co? Przypadek? Nie sądzę.
Aten Węglarczyk, to dlaczego jest zastępcą naczelnego „Rzeczpospolitej”, a nie
ja, mimo że też w Ameryce byłem, a nawet w Moskwie. Powie mi ktoś? I jeszcze,
co najgorsze, bo jak wbicie zardzewiałego sztyletu w plecy przez domownika,
zapraszają tego Węglarczyka na przegląd prasy do „DDTVN”, a mnie
nie. Ale nie cieszcie się redakcyjni „koledzy”, to się niebawem skończy.
A dlaczego liczni koledzy z czasów licealnych (nazwiska do wglądu w
redakcji) zarabiają więcej niż ja, mimo że to
ja miałem lepsze oceny na maturze? I dlaczego w ogóle nie dostałem się do LO
im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego? Znaczy, ja to wiem, ale wy mi odpowiecie
już niebawem. I dlaczego ten asystent w Bundestagu spojrzał na mnie
nieżyczliwie w czasie wyjazdu studyjnego w 1999 roku? I dlaczego Miłoszewski,
który też kiedyś pracował w „Newsweeku”, sprzedaje tyle tych swoich, pożal się
Boże, powieścideł, w językach obcych również i klakę na całą stronę w „Le
Monde” mu zrobili, a w BBC słuchowisko, a mnie nie? Ale nie ciesz się, Zygmuncik,
ja już okruchy po córce posprzątałem i jak zaraz wstanę z kolan i się odwinę,
to ci i ten twój prokurator Szacki nie pomoże.
A na razie, czekając na piękny 25.
dzień października, kierując się wrodzoną szlachetnością i troską o dobro Ojczyzny, chciałem zaproponować kilka zmian w
konstytucji, które uniemożliwią raz na zawsze panoszenie się panów Prokopów,
Miłoszewskich i im podobnych. A więc:
- Wybory można uznać za
demokratyczne tylko w wypadku wygranej jedynej partii służącej Narodowi
Polskiemu, czyli Prawa i Sprawiedliwości.
- W przypadku nieuzyskania przez
PiS większości konstytucyjnej głosy należy ponownie przeliczyć. Do skutku.
- Tradycyjnie rozumiane prawo
obowiązuje obywateli nienależących do PiS. Czyny członków tej partii we
wszystkich dziedzinach życia reguluje statut partii i dobre, acz surowe serce
Prezesa.
- W Rzeczypospolitej nauka
Kościoła obowiązuje wszystkich obywateli z wyjątkiem członków Prawa i
Sprawiedliwości, szczególnie w temacie rozwodów i pożycia męsko-damskiego.
- Ustawianie przetargów jest
działalnością przestępczą, chyba że ustawia się z miłości do Ojczyzny, a
wśród ustawiających są członkowie bądź sympatycy PiS lub ich znajomi.
- Przynależność w przeszłości do
Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyklucza z życia publicznego, o ile
nie wstąpi się do PiS bądź nie wyrazi poparcia dla tej partii w słowie lub na
piśmie.
- Jako zdradę stanu kwalifikuje
się uczestnictwo w przemyśle pogardy, który polega na tym, co niepokorni
publicyści uważają za przemysł pogardy. Szczególnie agresywne przejawy przemysłu
pogardy zwane „dowcipami”, zwłaszcza z głowy państwa i Jego Nadzwyczajności
Prezesa, karane będą deportacją z terenów RP bez prawa powrotu.
- Kwestionowanie prawdy o Mordzie
Smoleńskim zaplanowanym i wykonanym przez Donalda Tuska będzie traktowane jako
zbrodnia przeciw Narodowi Polskiemu i ścigane zgodnie z istniejącymi
ustawami.
- Prawo do wykonywania zawodu twórczego
będą mieli tylko ci, którzy podpiszą zobowiązanie do budowania tożsamości
narodowej.
Jeśli choć jeden z mych postulatów znajdzie drogę do serc przyszłych
prawodawców, to nasze życie stanie się czystsze, piękniejsze, uczciwsze, po
prostu bardziej godne wspaniałej wspólnoty, jaką jesteśmy.
Do niedzieli, kochani!
MARCIN MELLER
Marcin Meller jest
dziennikarzem, prowadzi „Dzień dobry TVN" oraz „Drugie śniadanie
mistrzów" w TVN24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz