niedziela, 27 maja 2018

Karuzela z sędziami



W Trybunale Konstytucyjnym manipuluje się składami orzekającymi - tak wynika ze stanowiska Mariusza Muszyńskiego, działającego jako wiceprezes TK.

Oto właśnie chodziło w „na­prawie” TK: o pełną kon­trolę rządzącej partii nad orzecznictwem sądu kon­stytucyjnego. To samo za chwilę stanie się w Sądzie Najwyższym. Art. 45 konstytucji stanowi: „każdy ma prawo do (...) rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny bezstronny i nieza­wisły sąd”. Ustawianie składów sądzących oznacza, że taki sąd nie jest ani niezależny, ani bezstronny. To, że polski sąd konstytu­cyjny nie orzeka niezawiśle, zauważył już
m.in. Trybunał w Strasburgu: przestał wy­magać, by osoby skarżące państwo polskie skorzystały przedtem z możliwości skar­gi do TK. Mariusz Muszyński potwierdził to, co było dotąd w sferze przypuszczeń. W istocie zadenuncjował sprawującą funkcję prezesa TK Julię Przyłębską. Zrobił to w oficjalnym dokumencie, publikowa­nym w zbiorze orzeczeń TK.
   Od półtora roku gołym okiem widać, że w Trybunale składy sądzące są „ustawia­ne” tak, by orzeczenie nie naruszało albo wręcz wspierało interes władzy. Sprawy ważne dla PiS sądzili sami zaufani sędzio­wie. Np. wyrok, który miał służyć (w razie potrzeby) podważeniu legalności wyboru Małgorzaty Gersdorf na I Prezesa SN wyda­li: Julia Przyłębską (przewodnicząca skła­du), Mariusz Muszyński (sprawozdawca, czyli autor projektu wyroku), Justyn Pi­skorski i Andrzej Zielonacki. A dla pozoru Leon Kieres, jedyny sędzia w tym składzie nie z nominacji PiS. W sprawie, która miała otworzyć PiS drogę do wymiany sędziów w Krajowej Radzie Sądownictwa, skład orzekający to sami sędziowie i dublerzy mianowani przez PiS, z Mariuszem Mu­szyńskim jako sprawozdawcą.
   Jeśli sprawa z mocy przepisów musi być sądzona przez tzw pełny skład, czyli wszystkich sędziów TK, części „starych” sędziów uniemożliwia się orzekanie. Tak było w przypadku nowelizacji prawa o zgromadzeniach (wniosek prezydenta do TK), którą wprowadzono tzw. zgroma­dzenia cykliczne, by uniemożliwić kontr- miesięcznice organizowane przez Oby­wateli RP Wtedy w TK było jeszcze sześciu „starych” sędziów i jeden niepewny „nowy” (Piotr Pszczółkowski), więc trzech z nich wyeliminowano z orzekania dzięki trikowi. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro za­skarżył do Trybunału tryb wyboru w 2006 r. sędziów: Stanisława Rymara, Piotra Tuleji i Marka Zubika, a potem wniósł o ich wyłączenie z orzekania w sprawie kontr- miesięcznic. Wyrok „pełnego składu” był po myśli władzy i prezydent ustawę pod­pisał z czystym sumieniem.
   Tak więc manipulacja składami była tzw. tajemnicą poliszynela. Ale ponieważ postanowień o zmianie składów Trybu­nał nie upublicznia - nie było dowodów. Trybunał informuje jednak o zmianach strony postępowania. Np. rzecznika praw obywatelskich.

Muszyński „ujawnia"
W ciągu kilku ostatnich tygodni RPO Adam Bodnar wycofał z Trybunału cztery swoje wnioski. Wszystkie dotyczyły inwigi­lacji, ustawy antyterrorystycznej i tzw owo­ców zatrutego drzewa (sąd ma obowiązek uznać dowody prokuratury zdobyte z naru­szeniem prawa, np. biciem czy kradzieżą). Za każdym razem powodem była obecność w składzie dublerów, co mogło być powo­dem kwestionowania takich rozstrzygnięć. Zwrócił też uwagę na zmiany składów są­dzących bez podania podstawy prawnej, jaką może być tylko wygaśnięcie mandatu sędziego lub wyłączenie go ze sprawy.
   Na wycofanie wniosków przez RPO za­reagował Mariusz Muszyński. W sposób absolutnie kuriozalny z prawnego punktu widzenia, bo w zdaniu odrębnym do po­stanowień o umorzenie w związku z wy­cofaniem sprawy przez rzecznika. Zamiast złożyć zdanie odrębne do postanowienia, złożył je do... pisma procesowego rzeczni­ka o wycofaniu sprawy. I zostało ono opu­blikowane w zbiorze orzeczeń TK. To tak, jakby opublikować w Dzienniku Ustaw przepis na szarlotkę. Ale w państwie PiS nie ma rzeczy niemożliwych. W szczegól­ności niemożliwych prawnie.
   Celem Muszyńskiego było dokucze­nie Adamowi Bodnarowi. I odgrzanie postulatu PiS, że „Bodnar musi odejść”. Muszyński dowodzi w zdaniu odrębnym, że Bodnar sprzeniewierzył się złożonej przysiędze, skoro wycofuje z Trybuna­łu wniosek, który miał służyć obronie praw i wolności obywatelskich. A skoro się sprzeniewierzył - to jest to ustawowa przesłanka do jego odwołania.
   Przy okazji Muszyński odniósł się do zmian w składach sądzących wnioski RPO. Muszyński stwierdza, że prezes Try­bunału ma do tego prawo w ramach swo­jej odpowiedzialności za sprawność pracy Trybunału. Pisze: „zapewnienie sprawnego funkcjonowania oznacza także możliwość określania składów w sytuacjach, które nie zostały skonkretyzowane w ustawie, jak np. (...) zmiany sprawozdawcy w wyniku braku akceptacji składu co do przedsta­wionego projektu [rozstrzygnięcia]”.
   W Trybunale sprzed „dobrej zmia­ny”, jeśli projekt wyroku przedstawiony przez sprawozdawcę budził kontrowersje w składzie sądzącym - prezes ustanawiał dodatkowego sprawozdawcę. I zapadał wyrok, w którym sędziowie mogli głoso­wać na rozstrzygnięcie im bliższe. Teraz zmienia się i sprawozdawcę, i skład, pod hasłem sprawności orzekania.
   Prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego Stanisław Zabłocki na swoim facebookowym koncie tak napisał, komentując ten fragment „zdania odrębnego” Mariusza Muszyńskiego: „Całe życie człowiek się uczy (...) z powodu »braku akceptacji składu co do przedstawionego projektu« zmieniać sprawozdawcę? Eliminować go ze składu? Trudne to dla mnie do pojęcia. Interesujący musi być już sam początek ta­kiej procedury. Któryś z członków składu idzie do prezesa i melduje, że większości składu nie odpowiadają poglądy sprawoz­dawcy, przedstawiony przezeń projekt i prosi o zmianę sprawozdawcy? Prezes sam podpytuje skład, czy »dogadujecie się«, czy też przypadkiem nie zmienić wam sprawozdawcy? A przede wszystkim, jaka w tym wszystkim jest rola prezesa, w szcze­gólności w sytuacji, gdy nie jest członkiem wyznaczonego składu orzekającego”.
   Sędzia Zabłocki usiłuje zachować dobrą wiarę, że chodzi „tylko” o kwestie organiza­cyjne. Ale nawet gdyby, to i tak samo stwo­rzenie możliwości manipulacji składami pod konkretny wyrok narusza konstytucję.
   Jak często zmienia się składy? Kierow­nictwo Trybunału nie udziela informacji - nasze pytania nie tylko pozostały bez odpowiedzi, ale nawet nie skwitowano, że dotarły.
   Składy zmieniały się z powodu wprowa­dzenia, a potem wycofania się PiS z moż­liwości sądzenia w składach siedmio­osobowych. I z powodu śmierci dwóch dublerów sędziów: Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha. Z powodu końca ka­dencji kolejnych sędziów i przyjścia na ich miejsce nowych. Ale manipulowanie skła­dami - to co innego. Z przecieków wia­domo, że gdy na biurko Julii Przyłębskiej trafiają do podpisu składy wyznaczone zgodnie z ustawą, a więc według kolejno­ści alfabetycznej, jeśli się jej nie spodobają - skreśla, wpisuje własne. To nie jest odno­towywane w dokumentach, bo dzieje się przed oficjalnym wyznaczeniem składu. A jest - jak się nieoficjalnie dowiaduje­my - nagminne. W sprawach RPO mamy manipulację klasyczną: przenoszenie ze składu pełnego na pięcioosobowy, wy­znaczanie dublerów i usuwanie „starych” sędziów, bo choć mogą zostać przegłoso­wani, to mogą też napisać zdanie odrębne, a to „źle wygląda”.

Z rąk do rąk
Nie tylko sprawy politycznie wrażliwe przechodzą z niewyjaśnionych powodów decyzją Julii Przyłębskiej „z rąk do rąk”. Np. w przypadku zupełnie niepolityczne­go pytania prawnego o kwestię tzw. słu­żebności gruntowej (P10/16): skład zmie­niano czterokrotnie, łącznie z wymianą sprawozdawcy. Sprawa o odszkodowa­nie za szkody łowieckie (SK 8/16) - pięć zmian. Do sprawy dotyczącej przedawnie­nia zobowiązania podatkowego (K31/14) w przededniu rozprawy dokooptowano Mariusza Muszyńskiego. W dawnym Try­bunale w sprawie nie mógłby orzekać sę­dzia, który nie uczestniczył w naradach nad wyrokiem, więc „stary” sędzia Rymar nabrał wątpliwości. Na to Julia Przyłębska przeniosła ją na pełen skład, którego - z mocy prawa - jest przewodniczącą. Działo się to półtora roku temu. Od tego czasu nie zwołała żadnej narady.
   To nie jedyna pełnoskładowa sprawa, w której nie zwołuje narad, blokując wy­danie wyroków. „Starzy” sędziowie mają - jako sprawozdawcy - po kilka takich spraw w referacie. Od początku rządów w Trybunale Przyłębska zwołała zaledwie dwie narady w sprawach pełno składo­wych. Uniemożliwia w ten sposób „sta­rym” sędziom załatwianie spraw, dzięki czemu gorzej wypadają w trybunalskich statystykach. Ma to być dowodem na to, że się lenią, o czym poinformował z sa­tysfakcją portal wPolityce. Zresztą nie wszystkie zakończone przez nich sprawy są w statystykach na stronie TK uwidocz­nione. Np. sędzia Piotr Tuleja w statystyce za 2017 r. nie ma żadnej sprawy zakoń­czonej w tzw. postępowaniu właściwym (wyrok, postanowienie o umorzeniu), a zakończył trzy.

Trybunał służebny
Pod rządami Mariusza Muszyńskie­go i Julii Przyłebskiej - która za wybitne zasługi dla Polski i Trybunału dostała od tygodnika „Sieci” nagrodę „Człowieka Wolności” - Trybunał pracuje o połowę mniej wydajnie niż w 2015 r. I mniej niż w 2016 r., gdy PiS blokował go przez sie­dem miesięcy. W 2015 r. Trybunał wydał 188 wyroków i postanowień kończących sprawę, a 789 spraw skontrolował wstęp­nie. W 2016 r. odpowiednio: 102 i 459. W 2017 r. - 94 wyroki i postanowienia i 267 spraw w kontroli wstępnej. A w pół­roczu 2018 r. - zaledwie 18 wyroków i po­stanowień i 31 spraw w kontroli wstępnej. A więc Trybunał zamiast się rozkręcać - raczej się zwija.
   Jest dokładnie tak, jak miało być. Trybu­nał służy wspieraniu partii rządzącej. Jeśli trzeba podżyrować jej działanie - np. wy­mianę sędziów w KRS - wydaje odpowied­ni wyrok i nie zajmuje mu to wiele czasu. Jeśli trzeba umożliwić odsuwanie od orze­kania „starych” sędziów - nie sądzi się la­tami sprawy o ich rzekomy nieprawidłowy wybór. Gdy trzeba postraszyć Sąd Najwyż­szy przed osadzeniem sprawy Mariusza Kamińskiego - prezes TK żąda zawieszenia sprawy Kamińskiego z powodu rzekome­go sporu kompetencyjnego, który TK ma osądzić. A jak rzecznik praw obywatelskich posyła do TK niewygodne dla rządu sprawy - wyznacza się do ich sądzenia dublerów, by sprowokować rzecznika do wycofania wniosku. Na koniec zaś żąda się odwołania rzecznika za wycofywanie wniosków.
   Przez manipulację składami odbiera się rzecznikowi jego podstawowe narzędzie obrony praw i wolności obywatelskich, jaką jest zaskarżanie prawa do Trybunału.
   Swoim autodonosem Mariusz Muszyń­ski przysłużył się sprawie Trybunału. Mani­pulacja składami jest deliktem konstytucyjnym. A więc na pykanie, czy po obecnych rządach można odbudowywać państwo prawa metodami PiS, dzięki Muszyńskie­mu znalazła się zgodna z zasadami pra­worządności odpowiedź: Trybunał będzie można „uzdrowić”, usuwając z niego Julię Przyłębską pod zarzutem złamania kon­stytucji. A dublerów usunąć jako niesku­tecznie wybranych. Nie będzie przy tym kłopotu z nieważnością wydanych przez nich wyroków, bo tych jest co kot napłakał. System prawny się nie rozpadnie od uzna­nia ich nieważności.
Ewa Siedlecka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz