piątek, 5 kwietnia 2019

Kto chciał sprzedać kolej Rosjanom



Człowiek Balcerowicza, Mateusz Morawiecki, a w tle przyjaciel Putina, amerykańska ambasador i Tadeusz Rydzyk. Śledztwo prokuratury w sprawie kolejowej prywatyzacji raczej niczego nie wykaże, ale robi się dla premiera niewygodne


Prokuratura przeszarżowała z sankcjami - orzekł w ubiegłym tygodniu warszawski sąd. Nakazał zwrócić paszport Jakubowi Karnowskiemu, co byłemu prezesowi gru­py PKP bardzo się przyda - w sprawach kolejowych doradza Ukrainie i często bywa w Kijowie. Sąd zniósł też procedurę dozoru policyjnego, czyli obowiązku regularnego meldowa­nia się na komendzie. Zarzutami stawianymi przez proku­ratora się jednak nie zajął - nie ta wokanda. W mocy nadal pozostaje kaucja w wysokości pół miliona złotych i Karnow­ski nieprędko te pieniądze odzyska. Argumenty prokuratu­ry nie wyglądają solidnie, skierowanie sprawy do sądu może się skończyć podobnym wynikiem jak rozprawa z ubiegłe­go tygodnia. - Planowane są dalsze czynności dowodowe, w tym przesłuchania. Aktualnie śledztwo jest przedłużone do końca września - mówi prowadzący sprawę Karnowskie­go prokurator Bartosz Wójcik.

OD KONI PO KOLEJE
Wójcik to niespełna czterdziestoletni prokurator, które­go kariera nabrała ostatnio tempa. Zaczynał w Krasnymstawie, potem pracował w Zamościu. Jesienią, razem z szefem zamojskiej prokuratury Jerzym Ziarkiewiczem, awansował do Prokuratury Regionalnej w Lublinie. Wójcik prowadzi ważkie politycznie śledztwo w sprawie rzekomych niepra­widłowości w stadninie koni w Janowie. Kiedy kierował nią wieloletni szef Marek Trela, firma prawie zawsze przynosiła zyski, w 2015 roku - ponad 3 mln zł. Teraz, po serii katastrof wizerunkowych, stadnina galopuje na stratach. Zaintere­sowanie prokuratury budzi jednak Trela. Zapoczątkowa­ne donosem urzędników z Agencji Nieruchomości Rolnych śledztwo trwa już trzeci rok. I końca nie widać.
   Jeszcze nośniejsze politycznie jest śledztwo w sprawie przestrzelonej jakoby inwestycji PKP Cargo w czeską spół­kę AWT, zajmującą się przewozami towarowymi. Cel wyda­je się klarowny: Karnowski to człowiek Leszka Balcerowicza, jeden z bardziej rozpoznawalnych menedżerów państwowych spółek z czasów rządu PO-PSL. Ale sprawa ma też drugie dno. Wśród współpracowników Mateusza Morawieckiego panuje przekonanie, że odłamkiem ze sprawy PKP Cargo dostanie pre­mier, główny rywal prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w obozie Zjednoczonej Prawicy. W tle tej historii przewija się też Władimir Jakunin, przyjaciel Putina i wieloletni szef rosyjskich kolei. A także ambasador USA Georgette Mosbacher oraz Tade­usz Rydzyk.

SPŁACIĆ DŁUGI
Jakuba Karnowskiego na szefa polskich kolei powołał w 2012 roku ówczesny szef resortu infrastruktury Sławomir Nowak. Pasa­żerowie różnie mogą oceniać efekty jego pracy: na torach pojawi­ły się Pendolino i nowe polskie pociągi, ale kolej z powodu niezbędnych remontów torowisk tra­ciła klientów. Karnowski przyspieszył odwleka­ną od lat prywatyzację spółek PKP, a pieniądze wydał głównie na spłatę starych długów.
   Każda tego typu transakcja budziła protesty, nie tylko związkowców, dla których prywatny właściciel oznacza zwykle większe wymagania i trudniejszy dialog. Kiedy w 2015 roku Karnow­ski sprzedał firmę PKP Energetyka amerykań­skiemu funduszowi CVC, zwolennicy własności państwowej stanęli nagłowie, żeby transakcję odwrócić. PiS złożyło nawet wniosek cywilny do sądu. PKP po zmianie władzy próbowały w sądzie udowadniać, że sprzedaż była „bezwzględnie nieważna”. - Nie sprzedaje się sreber rodowych - mówił Andrzej Bittel, wiceminister infrastruk­tury. Kolej próbowała też spółkę odkupić.
Nie mniejsza awantura towarzyszyła prywa­tyzacji Polskich Kolei Linowych, które w 2012 roku kupił za ćwierć miliarda złotych słowa­cki TMR. Protestowali górale, część samorządowców i politycy PiS, głównie z uwagi na symboliczny charakter kolejki na Kaspro­wy Wierch. Nowe wagony zamontowano za kadencji Lecha Ka­czyńskiego, prezydent pofatygował się nawet na ich inaugurację. W ubiegłym roku PKL zostały „odzyskane” przez Polski Fundusz Rozwoju, instytucję powołaną przed laty do kluczowych inwesty­cji infrastrukturalnych. - Jarosław Kaczyński zapowiadał, że PKL wrócą w polskie ręce, i tak się stało - mówił na Kasprowym Wier­chu premier Morawiecki.
   Jeśli Jakub Karnowski, podobnie jak wielu wysokich menedże­rów spółek skarbu państwa ściganych teraz za mniej lub bardziej wydumane przestępstwa, mógłby się spodziewać zainteresowa­nia prokuratury, to właśnie za jedną z takich kontrowersyjnych politycznie transakcji. Śledczy obrali sobie jednak inny cel.

ROSJANIE BLISKO PKP
Najbardziej wartościowym z aktywów, które PKP od lat pró­bowały upłynnić, było PKP Cargo, potężny nawet jak na europejskie warunki przewoźnik żyjący między innymi z transportów węgla do elektrowni. U progu tej dekady grupa PKP zatrudniła doradców prywatyzacyjnych: bank BZ WBK, którym kierował wtedy Mateusz Morawiecki, i firmę konsultingową McKinsey. Z ich analizy wynikało, że wprowadzanie PKP Cargo na giełdę nie ma szans, bo takich przypadków w Europie w zasadzie nie było. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest znalezienie inwesto­ra z branży. BZ WBK i McKinsey wyselekcjonowały kilkanaście firm. Rozpoczęto rozmowy m.in. z czeską spółką przewozową AWT i Ceske drahy, czyli państwowym przewoźnikiem towa­rowym, który wyceniał Cargo na ok. 2 mld zł. Faworytem wy­ścigu została jednak Wtoraja Gruzowaja Kompanija. To spółka przewożąca towary w Rosji i Kazachstanie, kontrolowana wtedy przez Władimira Jakunina, szefa rosyjskich kolei (RŻD) i jedne­go z najbliższych towarzyszy Władimira Putina.
   Wtoraja Gruzowaja zaoferowała za Cargo ok. 3 mld zł, zdecydowanie najwięcej. Zajmuje się przede wszystkim przewozami węgla i prze­jęcie Cargo ułatwiłoby rosyjskim kopalniom dostęp do polskiego rynku. Prowadzone przez doradców z BZ WBK i McKinseya postępowa­nie spełzło jednak na niczym. W 2012 roku stery w grupie PKP przejęli ludzie Karnowskiego i za­padła decyzja, że PKP Cargo wjedzie na GPW.
   Jesienią 2013 roku spółka zadebiutowała na giełdzie. Na sprzedaży dwóch trzecich akcji PKP zarobiły około 2 mld zł (co dawało wycenę całej firmy na poziomie ok. 3 mld zł) . Mimo mniejszoś­ciowego pakietu państwo zachowało nad Car­go kontrolę, a spółka zaczęła szukać wydłużenia łańcucha dostaw - bo im dłuższe trasy przewo­zów, tym wyższa rentowność biznesu. Karnow­ski na zaproszenie ministra od kolei był w Pradze. Przy kolacji rozmawiał o nawiązaniu współpra­cy kapitałowej Cargo z Ceskimi drahami. Lu­dzie Karnowskiego, z prezesem Cargo Adamem Purwinem na czele, postanowili zainwestować w prywatną czeską spółkę AWT (choć dwa lata wcześniej według BZ WBK i McKinseya to AWT i Ceske drahy miały przejmować polskie Cargo). Większoś­ciowy udziałowiec AWT, czeski miliarder Zdenek Bakala, za 80 proc. akcji dostał równowartość ponad 440 mln zł. Mniejszościowy akcjo­nariusz, Rene Holecek, propozycję PKP wyśmiał.
   - W ciągu kilkunastu dni po zakupie AWT kurs PKP Car­go wzrósł o 8 proc., co przełożyło się na wzrost wartości firmy o ok. 300 mln zł - mówi Jakub Karnowski.

NIE WIEDZIELI, ŻE ZAROBIĄ
Budowa narodowych czempionów gospodarczych to jeden z fi­larów planu Morawieckiego. Pod koniec 2014 roku, kiedy Cargo kupowało AWT, planu jeszcze nie było, ale ówczesny prezes BZ WBK, który obracał się jeszcze wtedy w liberalnych kręgach go­spodarczych, publicznie chwalił tę inwestycję. Środowisko pre­miera nie ma wątpliwości, że to zasadniczy powód, dla którego podlegający Ziobrze prokuratorzy wywlekli akurat tę transakcję. Czy wiedzieli także, że bank kierowany przez Morawieckiego doradzał sprzedanie PKP Cargo i większości polskiego rynku prze­wozów towarowych Rosjanom, choć nawet sprzedanie kolei na Kasprowy w PiS budziło ostre sprzeciwy?
   Po wyborach w 2015 roku w PKP Cargo, tak jak w innych pań­stwowych spółkach, ruszyła kadrowa karuzela. Szefem Cargo zo­stał Maciej Libiszewski, powiązany z ówczesnym wiceministrem od kolei Kazimierzem Smolińskim. Smoliński to polityk PiS z or­bity Tadeusza Rydzyka. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to Libiszewski zamówił w jednej ze szczecińskich kancelarii analizę zakupu spółki AWT, z której wynikało, że Cargo za czeskiego prze­woźnika sporo przepłaciło. Sprawą zajęła się prokuratura najpierw warszawska, potem łódzka, w końcu lubelska. Na początku marca zarzuty dostali byli szefowie Cargo, z Adamem Purwinem na czele, oraz ówczesny szef rady nadzorczej PKP Cargo Jakub Karnowski.
- Zgromadzony materiał wskazuje wyraźnie, że podejrzani dopuś­cili się względem PKP Cargo niegospodarności w trakcie zakupu AWT na kwotę 250 mln zł. Mówiąc kolokwialnie, inwestycja zosta­ła o taką sumę przepłacona - tłumaczy Bartosz Wójcik.
   To, że od momentu zakupu AWT przyniosła około pół mi­liarda złotych zysku operacyjnego - co oznacza, że inwestycja w zasadzie spłaciła się w ciągu pięciu lat - nie ma dla prokuratu­ry znaczenia. - Zarzutami objęty jest okres grudnia 2014 roku, a więc muszą one uwzględniać tamten stan wiedzy i okoliczności - dodaje Bartosz Wójcik. Pytanie tylko, dlaczego tak fantastycz­nej ceny nie przyjął w 2014 roku mniejszościowy akcjonariusz AWT Rene Holecek.
   Wiadomo, że jednym z argumentów prokuratury jest to, że kiedy Cargo kupowało AWT, państwowe czeskie kopalnie OKD, główny klient tej spółki, miały wygaszać działalność. Ale jesienią ubiegłego roku czeski premier poinformował, że kopalnie OKD będą fedrować przynajmniej do 2030 roku. Innymi słowy, proku­ratura zarzuca byłym menedżerom PKP, że niedoszacowali ryzy­ka, które się nie zmaterializowało. I wreszcie, jak wynika z treści postawionych menedżerom zarzutów, podczas zakupu zaniżyli wartość taboru należącego do AWT. Co wskazywałoby, że Cargo ów tabor nabyło... za tanio. Czeski, nomen omen, błąd.
Tymczasem w Cargo sytuacja daleka jest od ideału. Licz­ne zmiany kadrowe spółce nie służą. Prezes Libiszewski, który zapoczątkował śledztwo w sprawie AWT, odszedł z zarządu po kilkunastu miesiącach w atmosferze skandalu. Zarzucił przeciw­nikom politycznym w obozie władzy, że padł ofiarą partyjnych rozgrywek (niedawno odnalazł się w zarządzie kontrolowanej przez PKN Orlen czeskiej spółki paliwowej Unipetrol). Zastąpił go tymczasowo prezes PKP Krzysztof Mamiński, choć nie jest tajemnicą, że główne role grają teraz w Cargo związkowcy z Soli­darności. Firma ma już trzeciego od zmiany władzy prezesa. Jej udział w polskim rynku towarowym się zmniejsza, a kurs akcji spadł z ponad 80 do 46 zł. W pewnym okresie PKP Cargo wyka­zywało dodatni wynik finansowy tylko dzięki zyskom wypraco­wywanym przez AWT.

ŚWIĘTY PAKT
Tymczasem budząca najwięcej politycznych kontrowersji sprawa prywatyzacji PKP Energetyka przycichła. Wiadomo, że jeszcze jesienią ubiegłego roku PiS, rząd i jego agendy pró­bowały udowadniać, że amerykański fundusz CVC kupił firmę niezgodnie z prawem. W grę wchodziło anulowanie transakcji albo odkupienie PKP Energetyka przez któryś z państwowych podmiotów. Tyle że minister infrastruktury Andrzej Adam­czyk w listopadzie odebrał list od amerykańskiej ambasador Georgette Mosbacher, z uprzejmą prośbą, żeby od CVC się odczepić.
   Wkrótce potem amerykański fundusz sypnął groszem na or­ganizację konferencji o cyberbezpieczeństwie i polsko-amerykańskim sojuszu. Wzięli w niej udział były szef MON Antoni Macierewicz i były szef kontrwywiadu Piotr Bączek. W Toruniu pod patronatem funduszu będą się teraz odbywać wykłady na ten temat. - Dziękujemy bardzo prezesowi CVC. Wszyscy się uczymy, żebyśmy jak najlepiej służyli jeden drugiemu i światu, i narodowi - mówił na wspomnianej konferencji Tadeusz Rydzyk.
   A fundusz CVC upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu: przy okazji PiS i Solidarność przestały się czepiać należących do nie­go sklepów Żabka, które pod szyldem placówek pocztowych obchodzą ustawę o zakazie handlu w niedzielę.

1 komentarz: