czwartek, 4 kwietnia 2019

Wyższa szkoła kultury



Odkąd PiS doszedł do władzy, dyplom toruńskiej uczelni Tadeusza Rydzyka jest więcej wart niż najlepszych polskich i zagranicznych uniwersytetów.

W Gdańsku prezes PiS dostawiał wolnościo­wego „plusa” do swojej piątki. Dokładnie w tym czasie na uczelni o. Tadeusza Rydzy­ka, w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, na konferencji „Przedsiębiorstwa w Polsce. Teraźniejszość i przyszłość” wystą­piło pięciu ministrów. List do uczestników tej mało licznej imprezy przysłał premier Morawiecki. O tym, że premier zdaje sobie sprawę, jak ważna wśród dzieł o. Tadeusza jest to szkoła, świadczy fakt, że udał się do To­runia następnego dnia po tym, jak został wskazany na premiera. Toruńskie dzieła wspiera prawie cały rząd, bo stanowią ważny ośrodek na politycznej mapie „dobrej zmiany”. A i tak niedawno o. Rydzyk żalił się: „Dlaczego pieniądze idą na uniwersytety, które są przesiąknięte lewactwem, gender, a wykładowcy są często de­moralizatorami przeciwko Bogu i ojczyźnie? (...) Tam ministerstwo daje środki, pomimo tego, że rządzi prawica, a tutaj nie”.

W rzeczywistości PiS bardzo hojnie dorzuca się do dzia­łalności redemptorysty. Jak wyliczył portal OKO.Press, od początku rządów do spółek i fundacji związanych z ks. Ry­dzykiem trafiło ponad 80 mln zł, z czego 10 mln 820 tys. zł tyl­ko do WSKSiM (m.in. prawie 4 mln na organizację szkolenia z komunikacji dla sędziów). Uczelnia jest własnością Fundacji Lux Veritatis, której prezesem jest o. Tadeusz Rydzyk. Szkoła powstała w 2001 r. Dziś kształci na czterech kierunkach stu­diów licencjackich, jednym inżynierskim, dwóch magister­skich i dziewięciu podyplomowych. To m.in. dziennikarstwo, politologia, informatyka, a także ekologia, polityka gospodar­cza i bankowość (pod patronatem NBP), retoryka, logistyka. Nauka jest płatna od 1,3 tys. do 2 tys. zł za semestr.
   Najbardziej chyba znany absolwent to Klaudiusz Pobudzin. Karierę dziennikarską zaczynał w 2003 r. w TV Trwam. Prowa­dził publicystyczny program „Polski punkt widzenia”. Zaraz na początku 2016 r. z błogosławieństwem o. Rydzyka przyjechał do Warszawy robić polityczne materiały dla „Wiadomości”: o KOD, Trybunale Konstytucyjnym i tzw. wrogach prawicy, czyli o prof. Rzeplińskim czy Mateuszu Kijowskim.
   Jego transfer był symbolem transformacji flagowego progra­mu TVP. Pobudzin nie przejął się nawet tym, że kontrolowana przez obóz władzy KRRiT zarzuciła mu nierzetelność w pre­zentowaniu materiałów o polskiej drodze do NATO. Pominął w nich m.in. prof. Bronisława Geremka oraz prezydentów Le­cha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. „Autor, ignorując fakty historyczne, w sposób wybiórczy i jednostronny zapre­zentował wydarzenia związane z dążeniem Polski do człon­kostwa w NATO” - czytamy w uzasadnieniu Rady. Pobudzin przez długi czas żył w doskonałych relacjach z Jackiem Kurskim, który zrobił z niego redaktora naczelnego „Teleexpressu” (do czerwca 2017 r.), a potem awansował na szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Wtedy Pobudzin nadzorował wszyst­kie programy informacyjne i publicystyczne TVP. Rok temu, w styczniu, odszedł z telewizji, bo prezesowi nie podobało się, że protegowany chce być bardziej samodzielny.
   Ale „dobra zmiana” o nim nie zapomniała, bo po roku został szefem biura prasowego państwowej Grupy Energa. Poproszony o rozmowę na temat swojej nowej aktywności zawodowej, szef biura prasowego spółki odpowiedział POLITYCE: „Nie prze­widuję”. Energa to jedna z czterech największych grup ener­getycznych w Polsce. Dostarcza prąd ponad 3 mln klientów, zarówno gospodarstwom domowym, jak i przedsiębiorcom. Na stronie spółki czytamy, że „Zarząd Energa S.A. planuje stworzenie nowoczesnego systemu komunikacji z mediami i klientami” i zadanie to powierzył Pobudzinowi.
   Ekonomista prof. Andrzej Koźmiński, specjalizujący się w za­rządzaniu, mówi, że etatami specjalistów od komunikacji i piaru w państwowych spółkach często obdarowuje się ludzi, których chce się z jakiegoś powodu wynagrodzić. - W wielu państwowych spółkach, które są faktycznym i monopolistami, komunikacją zaj­mują się niefachowcy, ale polityczni nominaci. Te stanowiska to polityczna danina.
   W innej spółce energetycznej, Grupie TAURON, która do­starcza energię do 5,5 mln klientowi jest największym dystry­butorem energii elektrycznej w Polsce, odnajdujemy Paulinę Gretkę, specjalistkę ds. promocji. Gretka w 2015 r. obroniła ma­gisterkę w szkole ojca Rydzyka na dziennikarstwie politycznym i kulturze medialnej. Najpierw do 2017 r. w dużych sieciówkach kosmetycznych była kolejno makijażystką, „specjalistką ds. perfum” i ds. pielęgnacji. Na szerokie wody w państwowej spółce wypłynęła w sierpniu zeszłego roku. Najpierw obejmując posadę specjalistki ds. mediów, a trzy miesiące temu awansowała na specjalistkę ds. promocji. Ostatnio organizowała dla spółki konkurs promocyjny, w którym trzeba było odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego hokej to śląska specjalność”. - Pan?
Paulina dość szybko i spektakularnie awansuje w ramach grupy. Proszę zwrócić uwagę, że inni członkowie zespołu, specjaliści od komunikacji, którzy ukończyli prestiżowe studia, na awanse musieli długo i ciężko pracować - mówi osoba z Tauronu.
   Kolejna firma energetyczna i kolejna kariera. „Wyższe wy­kształcenie na kierunkach dziennikarstwo oraz politologia, ciągły rozwój zawodowy, blisko 10-letnie doświadczenie zawo­dowe (w tym PR-owe) zdobyte zarówno w Spółce, jak i na rynku zewnętrznym, oraz posiadane przez nią kompetencje mięk­kie, myślenie biznesowe i innowacyjność” - tak zarząd Polskiej Spółki Gazownictwa uzasadniał powierzenie stanowiska dy­rektora do spraw komunikacji Magdalenie Wiciak, absolwentce szkoły o. Tadeusza Rydzyka. W 2011 r. dała się poznać jako kan­dydatka PiS na posłankę. Nie dostała się do Sejmu, choć była promowana na plakatach wyborczych PiS. Pozowała z innymi tzw. aniołkami Jarosława Kaczyńskiego.

Po nadejściu rządów PiS przyspieszyła też kariera Elżbie­ty Kisił. Po skończeniu „polityki społeczno-ekonomicznej” na toruńskiej uczelni pracowała w Klubie Parlamentarnym PiS. Potem zauważył ją minister transportu i budownictwa Andrzej Adamczyk i wziął na swoją rzeczniczkę prasową. To on nakazał podległym resortowi prezesom m.in. PKP, GDDKiA czy GITD wysłać do Klaudiusza Pobudzina (ówcze­snego szefa TAI) podziękowania za pracę „na rzecz tego, aby polska opinia publiczna była na bieżąco informowana o inwe­stycjach i inicjatywach”. Leszek Kraskowski, były dziennikarz śledczy, dziś zajmujący się piarem, uważa, że Kisił została rzeczniczką głównie dlatego, że jest żoną kierowcy Jarosła­wa Kaczyńskiego. Zwraca uwagę, że Elżbieta Kisił co jakiś czas wywoływała poważne kryzysy medialne. Na przykład wiosną 2016 r. zakomunikowała, że od 1 stycznia nowego roku wszy­scy emeryci, studenci, uczniowie stracą prawa do ulgowych przejazdów koleją i autobusami, co było nieprawdą. „Okazało się, że rzeczniczka była nie do ruszenia, a obecna władza bije rekordy w zatrudnianiu na stanowiskach rzeczników niepro­fesjonalnych ludzi” - uważa Kraskowski. Na początku 2017 r. Kisił, której zdjęcia publikowane przez nią na Facebooku często przedrukowywały tabloidy, odeszła z ministerstwa. Pod koniec marca znajdujemy w mediach społecznościowych jej zdjęcie z zarządem Centralnego Domu Maklerskiego Pekao. - Wiemy, że przyszła tu z politycznego nadania. Ale CDM Pekao to mała spółka, pracuję tu ludzie związani z firmę od lat i zadbają o to, aby pani Kisił nie na­robiła szkód - słyszymy od osoby z biura.
   Idźmy dalej. Rzeczniczką prasową Ośrodka Rozwoju Edukacji (ORE), instytu­cji doskonalenia nauczycieli prowadzonej przez MEN, jest Zuzanna Sikora. Jeszcze jako studentka przez rok, do 2015 r., zajmo­wała samodzielne stanowisko ds. public relations radomskiego lotniska. Promocja nie szła chyba najlepiej, więc przeniosła się do gabinetu minister Anny Zalew­skiej na jej doradczynię. Od 2016 r. jest już rzeczniczką ORE. W wydziale promocji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Na­rodowego odnalazła się Maria Magdalena Żukowska, która po dwumiesięcznym stażu, pół roku temu, dostała tu pracę.
   Poza funkcjami rzeczników i dyrektorów do spraw komunikacji w państwowych spółkach wielu toruńskich absolwentów trafiło do TVP Nie tylko Klaudiusz Pobudzin. Michał Bąkowski politologię skończył tu w 2015 r. i dobrze się dla niego złożyło, bo wtedy prze­cież PiS przejął władzę i szukał ludzi do pracy. Najpierw Bąkowski na prawie dwa lata zatrudnił się w MON. Wśród swoich obowiąz­ków na stanowisku specjalisty ds. promocji napisał na Linkedln (zawodowa sieć społecznościowa): zarządzanie kilkumilionowym budżetem, planowanie i realizacja strategii promocyjnych, orga­nizowanie konferencji prasowych, spotkań wewnątrz i między­resortowych, negocjacje z oferentami. Duża odpowiedzialność jak na debiutanta na rynku pracy. A do swoich osiągnięć zaliczył: „Szczyt NATO w Warszawie - planowanie i realizacja strategii promocyjnej”. Teraz, od sierpnia 2017 r., jest specjalistą ds. piaru w TVP. Tu zaś zajmuje go: „kształtowanie i promocja wizerunku marek programowych, utrzymywanie relacji z dziennikarzami, aktorami, agencjami gwiazd i negocjacje z oferentami”.

Do MON, podobnie jak Bąkowski, trafił najbardziej zna­ny absolwent WSKSiM Bartłomiej M., były rzecznik szefa MON Antoniego Macierewicza. W 2018 r. ukończył w szkole ojca dyrektora studia licencjackie i obronił pracę pt. „Szczyt NATO 2016 w Warszawie i jego wpływ na bezpieczeństwo Pol­ski”. Następnie rozpoczął tu studia magisterskie na kierunku politologia. I studia, i jego karierę przerwało aresztowanie. Bar­tłomiejowi M. prokuratura zarzuca między innymi powoływa­nie się na wpływy i czerpanie z tego korzyści materialnych. Zo­stał tymczasowo aresztowany do maja, czemu nie zapobiegło nawet poręczenie o. Rydzyka o treści: „Z tego, co znam Pana Bartłomieja M., to zawsze zachowywał się odpowiedzialnie, a przez ostatnie lata, jako student WSKSiM w Toruniu, nie tylko bez zastrzeżeń, ale bardzo przykładnie”.
   Poważne problemy prawne ma także Mariusz Olchowik. Olchowik na pewno zaczynał dziennikarstwo w szkole o. Ry­dzyka, ale nie wiadomo, czy skończył. Jest jednak protegowa­nym ważnej w Toruniu osoby. To Andrzej Jaworski, były poseł PiS, po nastaniu „dobrej zmiany” został na rok prezesem PZU (zarobił ok. 2 mln zł), potem był w zarządzie Krajowej Spół­ki Cukrowej. Nawet jego zawieszenie w prawach członka PiS za to, że nie poparł Kacpra Płażyńskiego na prezydenta Gdań­ska, było podobno trzymane w partii w tajemnicy - właśnie ze względu na wpływy Jaworskiego w Toruniu. To on, odcho­dząc niedawno z funkcji szefa związku curlingu, rekomendo­wał na to miejsce Mariusza Olchowika. Na stronie związku Olchowik pisze o sobie: „przedsiębiorca, specjalista ds. restruk­turyzacji i zarządzania zobowiązaniami, z doświadczeniem zarządzania projektami ogólnopolskimi na rzecz organizacji społecznych i religijnych”. Zasłynął jednak głównie tym, że był bliskim współpracownikiem ks. prałata Jankowskiego i prezesem instytutu, który duchowny nazwał własnym imieniem.
   Ostatnio mówił w „Rzeczpospolitej”, że wierzy w niewinność prałata, i że kie­dy z nim mieszkał, to nie zauważył żad­nych anomalii. W roli prezesa curlingu długo się raczej nie uchowa - zgodnie z ustawą o sporcie członkiem zarządu polskiego związku sportowego nie może być osoba karana m.in. za przestępstwo umyślne. A jak ustalili dziennikarze por­talu OKO.press, Olchowik był dwukrotnie skazany na karę więzienia w zawieszeniu oraz grzywnę za „zabór pojazdu mecha­nicznego w celu krótkotrwałego użycia”. Trwa, wszczęte przez Ministerstwo Sportu, postępowanie w sprawie odwołania Ol­chowika ze stanowiska prezesa.

O. Rydzyk mówił niedawno: „Mieliśmy w zamiarze, aby najpierw była to szkoła elitarna, nie masowa, wyższa szko­ła, uniwersytet. (...) Są różne możliwości. Nie tylko chodzi nam o to, żeby ci ludzie byli wykształceni, ale żeby oni kształ­cili innych, żeby oni mieli wpływ na społeczeństwo, na naród, na właściwy rozwój, aby zyskali zawód”.
   WSKMiS uplasowała się pod względem szans znalezienia pracy dla absolwentów na 5. miejscu spośród 232 publicznych i niepu­blicznych uczelni prowadzących studia uzupełniające magister­skie. Średni czas między obroną dyplomu a podjęciem pierwszej pracy to niecałe trzy miesiące - mówił w „Dzienniku Gazecie Praw­nej” socjolog dr Mikołaj Jasiński, który na zlecenie resortu nauki i szkolnictwa wyższego zebrał i opracował dane o 130 tys. absol­wentów studiów magisterskich z 2014 r. Odkąd PiS doszedł do wła­dzy, te wyniki WSKSiM są zapewne jeszcze korzystniejsze.
   A jeszcze w 2007 r. Jarosław Gowin, dziś szef resortu nauki, w „Tygodniku Powszechnym” współczuł studentom o. Rydzy­ka: „Będzie im się trudno odnaleźć we współczesnym świecie. Jeżeli poważnie potraktują to, czego są uczeni, będą czuli się wygnańcami. Niezależnie od tego, czy będą wiernymi ucznia­mi ojca Rydzyka, czy nie, będą mieli trudności ze zdobyciem pracy. Przypuszczam, że bardzo wąska grupa pracodawców bę­dzie chciała zatrudniać u siebie absolwentów tej szkoły. I to na­wet nie ze względu na ideologiczną niechęć. Po prostu, nie będą chcieli przyjmować do pracy ludzi, których tylko wdrażano do posłuszeństwa, a zamiast najnowszych teorii socjologicz­nych uczono o wszechświatowym spisku żydostwa”.
   PiS chętnie daje pracę absolwentom WSKSiM, bo czego się nie robi dla dobrych relacji z o. Rydzykiem. A poza tym z punktu widzenia rządzących wykształcenie, jakie daje toruńska uczel­nia, nie jest wcale takie złe.
Anna Dąbrowska

4 komentarze:

  1. Wyższa Szoła Zarządzania i Bankowości title="studia">www.wszib.poznan.pl? Jedna z najlepszych szkół wyższych w Poznaniu. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchajcie, a może studia za granicą? trochę ostatnio czytałem na ten temat na przykład tutaj https://www.sp.edu.pl/studia-za-granica/ i szczerze mówiąc wydaje mi się, być to na prawdę ciekawym pomysłem. Powiedzcie mi co wy o tym sądzicie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyższa Szoła Zarządzania i Bankowości www.wszib.poznan.pl – to nie tylko nauka, dzięki niej masz szansę na lepszy start w dorosłe życie. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyższa Szkoła Zarządzania i Bankowości www.wszib.poznan.pl? Moje dzieci uczyły się w tej placówce i były zachwycone.

    OdpowiedzUsuń