piątek, 13 listopada 2015

Brazylijski łańcuszek



Pod sztandarem walki o rodzinę tajemniczy Brazylijczyk rozwinął w Polsce sieć organizacji. Mają własne media, młodzieżówkę, konsultują ustawy w Sejmie, a gdy trzeba, współpracują z ludźmi Putina. We Francji są uznawani za sektę, w Polsce prowadzą krucjatę.

WOJCIECH CIEŚLA

Na ulicach napominają dziew­czyny z różowymi parasolkami spod klubów go-go. O homo­seksualistach piszą, że „w zasadzie pra­wie konsumują ludzką krew i jedzą fekalia”. Organizują marsze dla rodziny i rozdają dzieciom baloniki. Protestują przeciwko koncertowi Madonny. Wyklu­czają tenisistkę Agnieszkę Radwańską z grona ambasadorów akcji „Nie wstydzę się Jezusa”, bo pokazała odsłonięte ciało. Chcą stawiać przed sądem „medialnych oprawców profesora Chazana”.
  Za kilkunastoma akcjami z ostatnich lat, wymierzonymi w aborcję, homoseksuali­stów, gender i in vitro, stoi antysoborowa organizacja założona przez Caio da Silveirę, tajemniczego fundamentalistę z Brazy­lii. Skąd wzięła się w Polsce? Kim jest da Silveira?

Zapłaćcie, w Jezusie i Maryi
Jest lato 1999 r. Kilku młodych ludzi za­kłada w Krakowie Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Piotra Skargi (SKCh). Do zarządu trafiają Arkadiusz Stelmach, Sławomir Skiba i Sławomir Olejniczak, ra­dykalni monarchiści, ultrakatolicy. Organi­zacja ma szczytny cel: krzewić wiarę.
  Opowiada jeden z byłych krakowskich działaczy LPR: - Rozesłali po Polsce setki tysięcy listów z obrazkami świętych. Dru­ki bezadresowe, które listonosze wrzucają do skrzynek. Obiecywali, że za dobrowol­ne datki wyślą obrazy, medaliki, kalendarze i książki. Ludzie zaczęli przysyłać pieniądze.
I adresy. Tak powstała baza danych, kilkuset tysięcy osób. Jak w łańcuszku św. Antoniego sugerowali, żeby do wspierania akcji nama­wiać znajomych. Sprytne, dać w prezencie towar i domagać się zapłaty, podpierając się wizerunkiem Matki Boskiej.
  Z ulotki SKCh: „Proszę o wsparcie tej jakże ważnej akcji rozpowszechniania kul­tu Najświętszego Serca Jezusa w polskich domach. Jest ona formą wynagrodzenia ogromu zniewag, jakie codziennie są wy­rządzane Sercu Jezusa w naszym kraju. (...) Wystarczy wybrać kwotę i wpisać na załą­czonym przekazie, który można zrealizo­wać w jakimkolwiek banku lub na poczcie. (...) W Jezusie i Maryi - prezes SKCh”.
  Jeden z byłych współpracowników SKCh (chce pozostać anonimowy): - Członkowie stowarzyszenia dzielą się na celibatariuszy, czyli tych, którzy rezygnują z zakładania ro­dziny i mieszkają w ośrodkach stowarzysze­nia, oraz tych, którzy zakładają rodziny, ale pracują w różnej formie dla organizacji.
  Mówi krakowski specjalista od zdobywa­nia funduszy, pracował trzy lata ze „skargowcami”: - Co przyczyniło się do sukcesu stowarzyszenia? Byliśmy przekonani, że to jest po prostu kwestia boskiej interwen­cji, Pan Bóg sobie życzy, żeby te kampanie się tak rozwijały. Odpowiedź ludzi była po­tężna. Codziennie setki telefonów od tych, którzy pokochali fundację za to, co robiła.

Wkracza Caio da Silveira
Ile można zarobić na rozsyłaniu medali­ków i książek w rodzaju „Rewolucja seksu­alna zagraża dzieciom”? Sporo. Pięć lat po powstaniu stowarzyszenie po raz pierwszy ujawnia bilans i przychody: około 800 tys. zł rocznie. Dziś sięgają 1,5 min zł.
  Bilanse stowarzyszenia to jedyna dostęp­na informacja o finansach ultrakatolików, a to niejedyna ich organizacja. Jesienią 2001 r. w Krakowie powstaje fundacja In­stytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. Piotra Skargi. Od tej chwili pod Wawelem działają już dwie organizacje (stowarzysze­nie i fundacja) o niemal identycznych na­zwach. Komuś z zewnątrz łatwo się będzie pomylić.
  Fundację zakładają Niemiec Mathias Gero von Gersdoff, obywatel brazylijski Le­onardo Przybysz oraz pochodzący z Bra­zylii obywatel francuski Caio Xavier da Silveira. Ten ostatni dostaje władzę total­ną - może odwoływać i mianować zarządy, ustalać pensje. Do zarządu powołuje twór­ców stowarzyszenia - Skibę, Olejniczaka i Stelmacha.
  Mówi krakowski prawnik związany kil­ka lat temu z SKCh: - Stowarzyszenie było czymś w rodzaju start-upu. Fundacja ma rozszerzyć ideę organizacji TFP - Tradi­tion, Family and Property, czyli Tradycja, Rodzina i Własność. Głosi wojnę z rewo­lucją cywilizacyjną, zwalcza lewicę, homo­seksualistów. Instytut to ekspozytura TFP, ale się z tym nie afiszują. TFP nie ma do­brej prasy, niektórzy w Kościele wprost na­zywają ich sektą.

Francuzi: to sekta
W ciągu ostatnich 16 lat Kościół co naj­mniej pięć razy odcinał się od działalno­ści stowarzyszenia, nazywa je prywatną inicjatywą.
  Były działacz LPR z Krakowa: - Nie mają asystenta kościelnego, nawet się o niego nie starali. Nie jest to organizacja katoli­cka, nie może nosić takiej nazwy Ale wielu duchownych pojawia się na ich imprezach, firmuje ich działalność.
Założyciel Instytutu, Caio da Silveira, w rodzinnej Brazylii należał do współpra­cowników Plinio Correa cle Oliveiry - za­łożyciela TFP, zwalczającego wszystko co liberalne lub lewicowe. W połowie lat 80. synod biskupów Brazylii oficjalnie odciął się od organizacji. Wśród mniej radykal­nych katolików o TFP zaczęto mówić jak o sekcie. W1984 r. brazylijskie media ujaw­niły list byłego członka organizacji. We­dług niego postać Plinio otaczał boski kult, grupa nazywała siebie niewolnikami świę­tego, a część modlitw kierowana była bez­pośrednio do założyciela grupy i jego matki. Najbliżsi tytułowali go Dominus Plinius.
  Plinio umiera w 1995 r. Nie wiadomo, kiedy jego zaufany współpracownik Caio da Silveira przenosi się do Europy - wiado­mo, że francuscy badacze sekt odnotowują pojawienie się TFP w tym kraju na przeło­mie lat 70. i 80.
  W 1999 r. raport komisji francuskiego parlamentu wymienia ją jako sektę. Wska­zuje, że gromadzi bazy danych ludzi po­datnych na jej wpływy i skrywa informacje o finansach, że nie odpowiada na pytania komisji i że urząd skarbowy kazał jej kilka lat wcześniej zapłacić 14 min franków do­miaru za niezapłacony VAT (sama TFP sły­nie z pozywania dziennikarzy za nazywanie jej sektą).
  Da Silveira często gości w rezydencji w Chateauneufen-Thymerais, na wscho­dzie Francji zakłada organizację Pro Eu­ropa Christiana (antyaborcyjne lobby z biurem w Brukseli). Instytut Piotra Skar­gi jest częścią Pro Europa Christiana.
  Latem 2005 r. w rezydencji da Silveira policja przeprowadza rewizję - prowadzi śledztwo w sprawie oszustwa i przechowy­wania danych osobowych, co ujawnia reli­gijne poglądy bez zgody zainteresowanych. Nie wiemy, czym kończy się śledztwo i jaką rolę odgrywa w nim da Silveira. Spytaliśmy go o to mailem. Nie odpowiedział.
  Paweł Szuppe, religioznawca z Domini­kańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach: - Mówi­my o stowarzyszeniach obrony tradycji, ro­dziny i własności. Tradycji - pytanie jakiej ? Rodziny - o jakich wartościach? Własno­ści? O co w tym chodzi ? Nie wiadomo.

Kraków wspiera Tallinn
Dziennikarze na Łotwie i w Estonii za­uważyli w tym roku, że w ich krajach pojawiła się TFP. Ma postać ruchów, które atakują gejów i związki partner­skie. Inicjatywy w tych sprawach od kil­ku lat występują w obu parlamentach. - W czasie uchwalania praw o związkach partnerskich nagle powstało tu kilka or­ganizacji pozarządowych, które nienawi­dzą wszystkiego, co ma związek z LGBT i Unią Europejską - mówi jeden z łotew­skich dziennikarzy.
  W sąsiedniej Estonii jedną z nowopo­wstałych organizacji jest SAPTK (Sihtasutuse Perekonnaja Traditsiooni Kaitseks, w wolnym tłumaczeniu „obrona tradycji i rodziny”). Jednym z głównych celów jest nie dopuścić do uchwalenia ustawy o związkach partnerskich.
  Jej szefem i założycielem jest VarroVooglaid, który prowadzi demonstracje, pisze petycje, bombarduje parlamenta­rzystów listami. To on ujawnił, że jego grupa dostała wsparcie od jednej z pol­skich organizacji.
  Z maila od Mikka Salu, dziennikarza z Estonii: „SAPTK nie kryje, że korzysta z dziedzictwa Plinio Correa de Oliveiry. Prowadzą kampanie przeciwko homosek­sualistom, prostytucji, aborcji. Od roku w jej ciele doradczym są Paul Herzog von Oldenburg z Pro Europa Christiana oraz mieszkający w Polsce Sławomir Olejniczak i Valdis Grinsteins”.
W 2013 r. estoński SAPTK dostał 166 265 euro dotacji, ponad 105 tys. euro z In­stytutu Piotra Skargi.
Pytamy Instytut o finansowanie organi­zacji za granicą - bez odpowiedzi.

Pro life z ludźmi Putina
Estońska SAPTK jest członkiem ruchu World Congress of Families, Światowe­go Kongresu Rodzin, homofobicznej or­ganizacji pro-łife. Podobnie Instytut Piotra Skargi - przez lata figurował jako jeden z najważniejszych partnerów WCF.
  Jesieni ą 2014 r. zjazd WCF odbył się w Moskwie (ze względu na sankcje pod zmienioną nazwą). Organizacyjnie pierw­sze skrzypce grała w nim St Andrew the First-Called Foundation, fundacja Natalii i Władimira Jakuninów, Szef Instytutu Pio­tra Skargi już wcześniej podpisywał się ra­zem z Jakuninami pod listem otwartym do chrześcijan.
  Jakunin to jeden z najbliższych współ­pracowników Putina. Tak jak prezydent wywodzi się z KGB, w którym służył 22 lata (sekcja szpiegostwa technicznego). Gdy zo­stał objęty przez USA sankcjami po aneksji Krymu, oświadczył na swoim blogu: „Je­stem w dobrym towarzystwie. Nie ukry­wani, że czuję się zaszczycony. Wszystkie osoby na tej liście to wybitni ludzie, ludzie, którzy wiele zrobili dla Rosji”.
Pytamy Instytut Piotra Skargi, na czym polega jego współpraca z WCF, na czym polegają kontakty Instytutu z WCF i organizacją Jakunina. Nie dostajemy odpowiedzi.
  Larry Jacobs, lider WCF i mówca na imprezach fundacji Jakuninów, zapew­nia, że nie korzysta z rosyjskich pienię­dzy. Informuje, że Instytut Piotra Skargi już nie współpracuje z WCF. Dlaczego? Nie wiadomo.

W kamienicy obok Sejmu
Ten, kogo zaciekawią finanse inicjatyw TFP w Polsce, może się zawieść. Pełne dane finansowe ujawnia jedynie stowarzyszenie. Ale już fundacja nie składa sprawozdań w sądzie. Od 2002 r. oba podmioty łączy umowa o współpracy. Jakie są jej warunki? Nie wiadomo.
  W ostatnich latach stowarzyszenie ma średnio od miliona do półtora miliona zło­tych przychodu. Duża część pieniędzy idzie na wynagrodzenia (siedem osób na etacie i około stu na śmieciówkach to ok. 600 tys. zł rocznie). Oficjalnie dostaje symboliczne darowizny, w 2014 r. nie dostała ich wcale.
  Oba „skargowe” podmioty mieszczą się w pięknej kamienicy przy ul. Augustiań­skiej na krakowskim Kazimierzu. Czy ka­mienica należy do „skargowców”? Jeśli tak, to skąd mieli na nią pieniądze? Stowarzy­szenia nie stać byłoby na taką inwestycję.
  Pytań o pieniądze jest więcej. W 2012 r. „skargowcy” zakładają w Warszawie fun­dację Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny. Ta w ciągu trzech ostat­nich lat ujawniła, że dostała ponad 700 tys. zł dotacji. Chcemy porozmawiać z jej prezesem. Odpisuje nam pracownica: „W związku z nieakceptowanym przez nas profilem światopoglądowym reprezento­wanego przez pana tygodnika »Newsweek Polska« nie będziemy udzielać państwu informacji”.
  Organizacja wynajmuje blisko 300-metrowy lokal w centrum Warszawy, czynsz za biuro to ponad 10 tys. zł miesięcznie.
  W 2013 r. „skargowcy” zakładają Fun­dację na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Ta z kolei może się pochwalić jednym bi­lansem, w 2013 r. wykazała blisko 60 tys. zł
przychodu z działalności statutowej. Mie­ści się w kamienicy obok Sejmu,
  Specjalista od zdobywania funduszy:
- Jedynym problemem może być transparentność. Pewnie warto by wiedzieć, kto ile wpłaca. To by było dobre. Ale to rodzi ryzy­ko, bo rząd umie niszczyć fundacje, może nasyłać nieustające kontrole. To tak jak z księdzem Rydzykiem - oni też się chro­nią. Trzeba to zrozumieć.

Bullerbyn kontra Chrystus
Do SKCh nie zapisze się nikt z ulicy. Na jego stronach próżno szukać statutu, infor­macji o warunkach wstąpienia, składkach. Mimo to w ciągu 15 lat ze stowarzyszenia zarabiającego na medalikach powstała po­ważna organizacja.
  „Skargowcy” wydają pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” (ponieważ nie mają zgody Kościoła i nie mogą nazy­wać się katolickimi, nazywają się np. ma­gazynem rodzin katolickich). Organizują obozy rycerskie dla młodzieży i Krucjatę Młodych. Prowadzą akcję „Nie wstydzę się Jezusa”, którą reklamują Przemysław Ba­biarz i Krzysztof Ziemiec (Jezusa nie wsty­dziła się tenisistka Agnieszka Radwańska, ale została wykluczona, bo rozebrała się dla sportowego magazynu). Potrafią zasypać Sejm tysiącami listów przeciwko legalizacji związków partnerskich.
  Krucjata Młodych ma siedziby niemal w każdym większym mieście. Nie prze­pada za Zachodem. Ze sprawozdania z wycieczki młodych krzyżowców: „Nasz pobyt w Skandynawii został zwieńczony smutną, ale potrzebną prelekcją traktu­jącą o upadku moralnym oraz dekadencji rodziny w Szwecji, spowodowanych odej­ściem od Praw Chrystusowych. Konfron­tacja tych faktów z fragmentami filmu »Dzieci z Bullerbyn« unaoczniła nam, ja­kich spustoszeń może dokonać Rewolucja w ciągu zaledwie 60 lat”.
  „Skargowcy” wysyłają do szkół broszury z własnymi opisami praktyk homoseksual­nych („Homoseksualiści w zasadzie prawie konsumują ludzką krew, jedzą fekalia czy
nawet tarzają się w kale”). Prowadzą ak­cję „Stop seksualizacji naszych dzieci”. Ich warszawska odnoga, Fundacja Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, rozdaje antygenderowe certyfikaty „szkoły przyjaznej rodzinie” (w sprawie certyfika­tów interweniowało MEN).

Prezes piętnuje dewiację
Do akcji i manifestacji na ulicach do­chodzi internet. „Skargowcy” prowadzą stronę Protestuj.pl - tu można finanso­wo wesprzeć „skargowe” akcje (tytuł jed­nej z najświeższych to „Postawmy przed sądem medialnych oprawców prof. Chazana”). Inna strona to Stopdyktaturze.pl („To już nie żarty. SLD i Twój Ruch (...) chcą wprowadzić w Polsce faktyczną homodyktaturę”).
  Dwa lata temu założyli w Warszawie Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Zarządza nim pracownik UW dr Aleksander Stępkowski. - To pokłosie pomysłu, żeby stworzyć katolicki, praw­ny think tank - mówi jeden ze znanych warszawskich adwokatów.
  Ordo Iuris włącza się jako tzw. strona społeczna do projektów ustaw. Zajmuje ją jeden kierunek: aborcja, edukacja seksual­na, in vitro i związki partnerskie, ostatnio ustawa o oświacie. Prawnicy z Ordo Iuris są obrońcami Grzegorza Brauna. Sam Braun, podobnie jak ks. Dariusz Oko, jest częstym gościem na spotkaniach „skargowców”.
  Chcieliśmy porozmawiać ze „skargowcami” - nie dostaliśmy odpowiedzi na żaden z maili. „Skargowcy” są nieufni wo­bec mediów spoza własnego kręgu. - Kie­dyś padli ofiarą prowokacji studenta ASP - tłumaczy jeden z krakowskich prawni­ków. - Nazywał się Rahim Blak, w ramach performance’u wcielił się w rolę donosi­ciela. Doniósł na siebie. Zgłosił się do pra­cownika ASP o antysemickich poglądach, zataił, kim jest, razem poszli do „skargow­ców” opowiedzieć o bulwersujących pra­cach Rahima Blaka, pseudoartysty i geja. Wspólnie opracowali plan skompromito­wania i wyrzucenia go z ASP. „Skargowcy” opublikowali w „Naszym Dzienniku” arty­kuł „Dewiacja”, poprosili rektora, żeby wy­dalił Blaka z uczelni. Performance się udał.

Kłopotliwy sojusznik Kościoła
Od 16 lat do Kościoła płyną pytania od wiernych, których „skargowcy” namawiają do wpłacania datków. - Archidiecezja nigdy nie wydała temu stowarzyszeniu i fundacji zezwolenia na zbiórki pieniędzy - mówi ks. Robert Nęcek, rzecznik prasowy Archidie­cezji Krakowskiej. - Obie instytucje działa­ją bez aprobaty arcybiskupa.
  Jarosław Makowski, filozof, teolog i pub­licysta: - Instytut Piotra Skargi najlepiej czułby się w państwie wyznaniowym. Pol­ski Kościół ma charakter konserwatywny, ale to, co proponuje Instytut, to jest próba szantażowania go, by jeszcze mocniej do­magał się obecności wartości religijnych w życiu społeczno-politycznym. Kościo­łowi taki sojusznik nie jest na rękę, bywa kłopotliwy. Nie sądzę, żeby dokumenty ku­rii w ich sprawie docierały do wiernych. W dobie internetu można skutecznie za­głuszyć każde ostrzeżenie.
  Specjalista od zdobywania funduszy:
- Kiedy wpłaciłem fundacji ostatni raz? Ty­dzień temu. To, co oni robią, zasługuje na absolutny podziw. Teraz realizują kampa­nie o miłosierdziu bożym we współpracy z siostrami z Łagiewnik. Superrzecz.

1 komentarz: