Andrzej Duda to
zdrajca. Dołączył do Zachodu, który chce obalić Prawo i Sprawiedliwość. Tak
woltę prezydenta widzą zwolennicy PiS w bastionie partii na Podkarpaciu
Renata Grochal
W poniedziałek tuż przed godz.
10 pan Janek zasiadł przed telewizorem wraz z synem. O tej porze prezydent
Andrzej Duda wygłaszał oświadczenie na temat ustaw dotyczących sądownictwa.
Pan Janek założył się z synem o to, czy będzie weto. On uważał, że Duda nie
odważy się zablokować ważnej reformy PiS. Syn był przeciwnego zdania, bo
projekty były niezgodne z konstytucją, a Duda jest prawnikiem.
Obaj głosowali na PiS i Dudę, bo Polska potrzebuje zmian. Pan Janek,
który generalnie lubi się zakładać, jeszcze przed wyborami prezydenckimi założył
się z kolegą o skrzynkę niemieckiego piwa, że Duda pokona Komorowskiego. Chciał
zrobić na złość Michnikowi, który powiedział, że Komorowski przegra tylko
wtedy, jeśli pijany przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży. 24 piwa wypili na
dwóch spotkaniach.
- Prezydent nie powinien był wetować. Mam do niego żal, bo w kampanii
obiecał, że będzie popierał dobrą zmianę - mówi pan Janek. Krótko ostrzyżony,
wysoki mężczyzna po pięćdziesiątce prowadzi kwiaciarnię w samym centrum prawie
200-tysięcznego Rzeszowa, tuż przy dworcu kolejowym. Już od ósmej rano jest
duży ruch. Pan Janek rozkłada na zewnątrz słoneczniki i bukiety różowych
gerber, żeby przyciągnąć klientów.
- Duda powinien podpisać wszystkie trzy ustawy. Ale była za duża presja
zagranicy i protesty w całym kraju, to się przestraszył. Dziwię się, że PiS
nie organizowało kontrmanifestacji. Czy Jarosław Kaczyński jeszcze nad tym
panuje? Przecież to on jest wodzem. Kiedyś, jeszcze w opozycji, na
manifestacje potrafili zwieźć do Warszawy tysiące ludzi. Ale kto pojedzie ze
wsi czy z małych miasteczek protestować, jak w domu jest robota - tłumaczy
niemoc PiS mój rozmówca. Uważa, że zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa i
Sądzie Najwyższym i tak wejdą w życie, ale kilka miesięcy później. Nie wierzy,
że teraz zacznie się wojna PiS z prezydentem.
- Żadnej wojny nie będzie. Oni wiedzą, że jak się będą między sobą
żarli, to będzie koniec - twierdzi pan Janek.
Nie przeszkadza mu to, że politycy chcą wziąć sądy pod but. Za posłami
PiS powtarza, że gdyby Prawo i Sprawiedliwość nie obsadziło swoimi sędziami
Trybunału Konstytucyjnego, TK zablokowałby reformy. A w sądach są układy
i PiS musi je rozbić.
- Jak nie zmienią sądów, to dalej będzie korupcja. Tu, w Rzeszowie,
wszyscy się znają, ręka rękę myje. Kancelaria prawna chciała 25 tys. zł za
uniewinnienie w sądzie człowieka, który potrącił pieszego. Facet nazbierał
tylko 6 tys., to dostał wyrok w zawiasach -
opowiada.
- Ale w ustawach PiS nic nie było o przyspieszeniu orzekania ani innych
rozwiązań korzystnych dla obywateli - zwracam uwagę.
- Za to też się wezmą, ale po wymianie kadr - zapewnia mój rozmówca.
Z rządów PiS jest zadowolony, ale tylko w 75 procentach.
- Dali 500+. Kiedyś tu, na Podkarpaciu, była bieda. A teraz, gdy ludzie
dostali 500+, to, co się w weekendy dzieje w marketach budowlanych, to jest
koniec świata! Takie są kolejki. Ludzie remontują na potęgę. Kolejna rzecz to
obniżenie wieku emerytalnego. Nikt mi nie będzie mówił, kiedy mam przechodzić
na emeryturę. PiS odkręciło to, co wprowadziła PO, dało ludziom wybór. Widać,
że chce reformować - zachwala pan Janek.
- A te 25 proc., które się panu nie podoba?
- To, że w nocy przepychają ustawy. Ten styl pracy Sejmu nawet dla
mnie, zatwardziałego PiS-owca, jest nie do przyjęcia. Mają przecież większość,
po co tak dopychać kolanem? - podkreśla.
Kolejną rzeczą, która go drażni, są czystki w spółkach i urzędach.
- W PO też są tacy, którzy się znają na robocie. Ja to bym w ogóle po 10
proc. działaczy powyrzucał z PiS i Platformy i zrobił PO-PiS.
- Kogo by pan wyrzucił? - dopytuję.
- Na pewno nie Macierewicza, bo on robi dobrą robotę - mówi pan Janek i
deklaruje, że znowu zagłosuje na PiS, a może nawet na Dudę, jeśli nie będzie
za bardzo przeszkadzał rządowi.
SOROS PŁACI ZA DEMONSTRACJE
Pan Andrzej, 49-letni wdowiec, którego
spotykam na rzeszowskim rynku, jest bardziej radykalny. Siadamy na ławkach,
otoczeni kamieniczkami. Mimo wczesnej pory obsługa ogródków kawiarnianych już
się krząta. Rzeszowianie z dumą podkreślają, że w knajpkach wokół rynku,
czynnych w sezonie prawie do białego rana, jest ponad tysiąc miejsc. Z wieży
ratusza co godzina słychać hejnał Rzeszowa, nagrany przez znanego muzyka
jazzowego Tomasza Stańkę, który wychował się w tym mieście.
- Na
Dudę już nie zagłosuję, to zdrajca! Dołączył do Zachodu, który chce obalić
PiS. Skoro Sejm uchwalił te ustawy, to prezydent powinien je podpisać. Jakie
niekonstytucyjne? Wszystko konstytucyjne, mówili przecież w TVP. W sądach jest korupcja i sędziowie z PRL. Wszystkich
trzeba pogonić i wprowadzić nowych - pan Andrzej wyrzuca z siebie słowa niczym
serię z karabinu maszynowego.
- Ale średnia wieku sędziów to 38 lat, co oni mogą pamiętać z PRL? -
oponuję.
- Pani ma swoją prawdę, a ja swoją. Ja tam wierzę PiS - upiera się mój
rozmówca. Nie przekonuje go, że proponowane przez PiS zmiany krytycznie
oceniły Komisja Europejska, a nawet Departament Stanu USA.
- PiS dobrze robi. Dało 500+, obniżyło wiek emerytalny. A że Europa się
burzy? To są sprawy mafijne. Teraz już Unia nie będzie tyle z nas ciągnąć i
dlatego chce pozbawić PiS władzy - przekonuje.
Gdy nieśmiało przypominam, że na razie to Polska ciągnie z Unii, bo
dostaliśmy najwięcej w unijnym budżecie, mój rozmówca się denerwuje.
- I co z tego, tyle samo stąd wyprowadzają, sprzedając u nas swoje towary!
- wykrzykuje argumenty PiS-owskiej propagandy. Do Unii nie jest przywiązany.
Jeśli PiS nas z niej wyprowadzi, to nie będzie problemu, bo „Polska musi być
suwerenna”.
Pan Andrzej najbardziej zły jest na tych, którzy w ostatnich tygodniach
wychodzili na ulice protestować przeciwko zmianom w sądownictwie.
- Te protesty są opłacane przez Sorosa, tego Żyda z Zachodu. To on dał
pieniądze młodym, żeby wyszli na ulice.
- Jakieś
dowody?
- Co, pani się dzisiaj urodziła? Przecież w telewizji publicznej eksperci
o tym mówili. W internecie huczy, co pani nie czyta?!
DALI LUDZIOM PIENIĄDZE
Podkarpacie to bastion PiS. W ostatnich wyborach
parlamentarnych w Rzeszowie, stolicy regionu, na partię Jarosława Kaczyńskiego
glosowało 56,11 proc. wyborców. Więcej było tylko w Nowym Sączu w Małopolsce -
60,56 proc.
Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa
od 15 lat, długo zastanawia się, zanim odpowie na pytanie, dlaczego Podkarpacie
jest za PiS. Ferenc jest z SLD, chociaż lubi mówić o sobie, że należy do partii
Rzeszów.
- To jest tym dziwniejsze, że Rzeszów jest najmłodszym miastem w Polsce,
średnia wieku wynosi u nas 39 lat, 35 proc. ludzi ma wyższe wykształcenie.
Mamy najwięcej studentów na tysiąc mieszkańców w UE, bo aż 353 - wylicza.
Mówi, że sporo tutaj robi teren, gdzie poparcie dla PiS jest wysokie. W
gabinecie Ferenca wisi mapa Rzeszowa z okolicznymi powiatami. W pobliskim
Krośnie na PiS głosowało 51,10 proc. wyborców.
Według Ferenca PiS kupiło poparcie Polaków. Zdecydowało m.in. 500+.
- To, że PiS utrzymuje wciąż poparcie na poziomie 35-38 proc., mimo
otwarcia wielu frontów, wynika właśnie z tego, że dano ludziom pieniądze - mówi
mi prezydent. Sam uważa, że program 500+ spowodował, iż ludzie zwalniają się z
pracy. - To jest niezwykle niebezpieczne, że daje się pieniądze za darmo, bo
taki pieniądz jest traktowany inaczej niż zarobiony własną pracą. Jak
ogłaszamy konkursy w mieście, np. na księgowych, nikt się nie zgłasza.
Deweloperzy mają problem ze znalezieniem dekarzy czy murarzy - narzeka
prezydent. Ale - dodaje - ludzie zaczynają widzieć, że teraz wszystko drożeje,
bo 500+ trzeba z czegoś sfinansować.
- Za chwilę pójdą w górę ceny wody i gazu, to się odbije na notowaniach PiS
- przewiduje Ferenc.
MATKA BOSKA W DRODZE DO PRACY
Wielu rozmówców podkreśla, że nie tylko dzięki 500+ poparcie dla PiS na Podkarpaciu jest tak duże i stabilne.
O wiele ważniejsze są wartości.
- Tu jest naród katolicki. Kościoły są u nas pełne. A PiS to jedyna
partia, która jest blisko Kościoła, promuje tradycyjny model rodziny,
sprzeciwia się nowinkom z Zachodu, takim jak związki gejowskie. To jest dla nas
bardzo ważne - mówi mi 30-letni Przemek. W południe na rynku w Krośnie czas
płynie wolniej niż w Warszawie. Dzieci chlapią się wodą z fontanny, a młodzież
siedzi na leżakach rozłożonych na małej plaży urządzonej w rynku.
- Kilka razy w tygodniu jestem w kościele. Dlatego mi się ukazała Matka
Boska, jak szedłem do pracy. Znajomi często się dziwią, dlaczego akurat mnie
się ukazała. To ja im odpowiadam pytaniem: a ty się modlisz w drodze do pracy?
- mówi Przemek. Od dawna głosuje na PiS. Za dwa lata znowu odda na niego głos.
- To jedyna partia, która nie jest obojętna na los najbiedniejszych -
argumentuje.
Zagłosował także na Dudę. Ma do niego pretensje, że zawetował ustawy o
sądownictwie, bo to na jakiś czas zastopuje zmiany, ale go rozumie.
- On chciał pokazać, że jest prezydentem wszystkich Polaków. Przecież obiecał
to w kampanii. To o co takie halo? PiS powinno nauczyć się większego szacunku
do prezydenta, a nie ciągle go upokarzać. Trzeba się otrząsnąć i dalej
współpracować, bo konflikt tylko napędzi głosów opozycji i przegramy - podkreśla.
Pani Anna, atrakcyjna 50-letnia blondynka z dużymi niebieskimi oczami,
która odpoczywa na krośnieńskim deptaku, nie obawia się, że weta prezydenta są
zapowiedzią wojny na prawicy. Jej zdaniem Duda nie ma szans, by przejąć partię
po Kaczyńskim, bo nie ma jego charyzmy. I dwa weta tego nie zmienią.
- Jarosław wie, dokąd poprowadzić Polskę, jakie reformy trzeba podjąć.
Tyle w życiu przeszedł, stracił brata i matkę, a mimo to wciąż jest w polityce.
Duda bez niego byłby nikim. Dlatego niech się uspokoi, przeprosi prezesa i
przygotuje ustawy podobne do PiS-owskich - radzi. Głosowała na Dudę, bo gdy
jeszcze przed kampanią przyjechał na Podkarpacie, wydal jej się taki grzeczny
i bogobojny. Poza tym był przystojny i młodszy od Komorowskiego. Teraz trochę
przytył. Po podwójnym wecie zmieniła o nim zdanie i uważa go za
niewdzięcznika. Wolałaby, żeby Kaczyński wystawił innego kandydata w
następnych wyborach prezydenckich, na przykład Beatę Szydło. Bo ona nie
zdradzi.
POLITYKA GODNOŚCIOWA
Mieszkańcy Krosna chwalą przede wszystkim PiS,
a nie prezydenta. Powód? Znowu 500+. Pani Janina ze sklepu z ubraniami mówi,
że młodzi stąd uciekają, bo nie ma perspektyw. Jej syn ukończył Politechnikę
Rzeszowską i nie chciał wrócić do Krosna, bo pracy za 2,5 tysiąca złotych tu
nie znajdzie. Zatrudnił się w Krakowie jako informatyk. Mąż pani Janiny już 16
miesięcy pracuje na umowach czasowych, a za chwilę przerzucą go do spółki
córki, żeby nie dawać mu etatu, bo to się pracodawcy bardziej opłaca. To stała
praktyka w Krośnie.
Większość ludzi tutaj nie zarabia nawet pensji minimalnej, dostają do
tysiąca złotych. Dlatego jak słyszę panią Gersdorf, która mówi, że za dziesięć
tysięcy można dobrze żyć tylko na prowincji, szlag mnie trafia. Tu jest biedota.
Emeryci do baru obok przychodzą po cztery pierogi albo biegną na promocje do
Kauflandu. PiS dało ludziom nie tylko pieniądze, lecz także poczucie godności,
a to jest znacznie więcej. Dlatego będę na nich głosować - mówi pani Janina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz