środa, 17 maja 2017

Człowiek z kremlowskiej poczekalni



Listy do znajomych zaczyna od nazistowskiego „Heil”. Nie zapomina o urodzinach Hitlera i wie, że komory gazowe w Auschwitz to bajki. Oto Aleksander Usowski przyjaciel skrajnej prawicy w Polsce; organizator antyukraińskich demonstracji

Paweł Reszka, Marta Tomaszkiewicz

Jest białoruskim historykiem po Uniwersytecie im. Lenina w Mińsku. Uważa się za eks­perta od polskich spraw, cza­sem wspomina, że studiował na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Jednak te „studia w Polsce” ograniczyły się do półtoramiesięcznego stażu w 1989 roku Zresztą uniwersytet „był tylko ofi­cjalnie” gospodarzem studenckiej wizyty u schyłku PRL. „Faktycznie naszą grupą opiekowało się, karmiło ją i poiło Wojsko Polskie - ich autobusami jeździliśmy na wycieczki po całej Małopolsce, Górnym Śląsku. Jedliśmy obiady w oficerskich kasynach” - wspomina na blogu. Potem nieraz wracał do Polski: „Często bywałem w priwislanskim kraju”.
   Co sądzi o Polsce? Polskie elity są głu­pie i naiwne, ale zwykli ludzie bardzo „po­rządni” - jak to bracia Słowianie. Polacy mają brzydką tendencję do fałszowania i mitologizowania historii. Przykładem może być „antyrosyjski” „Katyń” An­drzeja Wajdy - obarcza NKWD winą za mord na polskich oficerach. A to - według Usowskiego - zwykłe kłamstwo.
   Pewnego razu na swym blogu Usowski - nieco żartobliwie - zaproponował, by polscy sadownicy sami rozwiązali prob­lem z zakazem wwozu jabłek do Rosji. Wystarczy, że napiszą list do Putina: „Gosudarze! Błagamy o miłosierdzie! Wy­bacz nam, niemądrym dzieciom Twoim, że powierzyliśmy Twe dobra dziedziczne, Królestwo Polskie, krzykliwym idiotom i bezrozumnym klaunom...”.
   Lubi się też wypowiadać o znanych Po­lakach: „Wszystko, co związane z Wojtyłą, wśród Polaków przybrało formę narodo­wej psychozy. A to dlatego, że nie mają innych powodów do dumy. Dlatego wy­korzystują fakt, że Polak był papieżem. A przecież po dziś dzień żyje i ma się do­brze Mirosław Hermaszewski, jedyny Po­lak, który oglądał Polskę z kosmosu”.
Jak przystało na historyka, Usowski nie zapomina o ważnych datach. 20 kwietnia (wszyscy pamiętamy, co stało się tego dnia”, a kto nie pamięta, może obejrzeć zamieszczone przez Białorusina zdję­cie kanclerza Hitlera). Albo 21 sierpnia 1968 r. - dzień, w którym Armia Czerwo­na zahamowała „majdanizację” Czecho­słowacji. Usowski obchodzi też święto sił powietrznych ZSRR.
   Wśród wpisow odnoszących się do spraw historycznych jest i taki: „narodo­wy socjalizm to podstawa tradycyjnego społeczeństwa”, a także informacja, że „straszne bajki o wymordowaniu milio­nów w komorach gazowych w Auschwitz należy zostawić fantastom”.
   Poglądy Usowskiego nie przeszkadzają mu w kontaktach z polską skrajną prawicą. Przeprowadza wywiady z europosłem Januszem Korwin-Mikkem, profeso­rem Adamem Wielomskim (kiedyś zwią­zanym z ZChN, potem z PiS, UPR, dziś szefem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego, Tomaszem Jazłowskim (Ruch Christus Rex), Pawłem Ziemińskim (Wierni Polsce Suwerennej), Włodzimie­rzem Rynkowskim (Związek Słowiański), Dawidem Berezickim (lider Obozu Wielkiej Polski), Bartoszem Bekierem (przy­wódca Falangi).
   Wywiady publikuje agencja Regnum, której szefuje Modest Kolerow. Kiedyś urzędnik Kremla, dziś rzucony na od­cinek propagandy, persona non grata w krajach nadbałtyckich i Gruzji.

II
Od 2013 r. nasz bohater jest prezesem zarejestrowanej w Bratysławie instytu­cji Vychodoeuropska kulturna iniciativa. W jej imieniu wysyła dziesiątki listów.
Szuka sponsorów w Unii, ale przede wszystkim w Rosji. Trafia na idealny czas. Za chwilę Rosja przejmie Krym i wesprze krwawą rebelię w Donbasie; potrzebuje każdego, kto pomoże jej promować swój punkt widzenia.
   Usowski wpada na dobry pomysł - bę­dzie szukał ludzi o prorosyjskich poglą­dach w krajach Grupy Wyszehradzkiej. Zapłaci im, a oni będą organizowali pro­testy przeciw banderowskiej, agresywnej Ukrainie. Idea chwyta - w Moskwde znaj­duje się mecenas. Wydziela Usowskie- mu aż 100 tys. euro. I to tylko na pierwszy etap operacji! Ten jest wniebowzięty - za blisko 20 tys. euro kupuje nowe auto; chińską maszynę Geely Emgrand X7. Za resztę organizuje siatkę „swoich ludzi”.
   Skąd o tym wiemy? Hakerzy z grup CyberHunta i Ukrainian Cyber Alliance włamali się do komputera Usowskiego, na jego pocztę oraz konto facebookowe. Dane wrzucili do sieci aktywiści z Inform Napalm - pozostało je przeanalizować.
   Z analizy „archiwum Usowskiego” wy­nika, że jego dobroczyńcą był Konstan­tin Małofiejew - biznesmen, propagator prawosławia, zwolennik rozszerzenia ro­syjskich wpływów na świecie. Do prze­kazania gotówki doszło w Moskwie. Nie byłoby śladów, gdyby Usowski nie zaczął się chwalić tym na Facebooku.

III
Usowski - nim zapoznał się z polską pra­wicą - zaznajomił się z biznesem. Usiło­wał handlować winem, sprowadzał na Białoruś pomarańcze, wymyślał kam­panie reklamowe. Ale nie dorobił się. Chwycił więc za pióro. Debiutował ar­tykułami na portalach rosyjskich naro­dowych socjalistów. Potem wziął się za książki, których spłodził już blisko 20. Tematyka przeważnie historyczna. Usowski udowadnia, że Adolf Hitler zo­stał sprowokowany do wojny przez ka­pitalistów z Wielkiej Brytanii i USA. W Norymberdze nie było sądu nad zbrod­niarzami, ale zwykła zemsta. Pisze też ciepło o Józefie Stalinie, który oczyścił kraj z bandy „kosmopolitów bez korzeni”. Te książki oraz znajomości w świecie na­rodowych socjalistów dały mu przepust­kę na salony.
   Lipiec 2005 roku. Moskwa, budynek Dumy Państwowej. Usowski zostaje za­proszony na prezentację jednej ze swych książek. Rosyjski portal Stringer News dziwi się, że w parlamencie dyskutuje się o książce wybielającej Hitlera. Wśród go­ści ważni politycy - m.in. Władimir Czurow - wtedy poseł partii Żyrinowskiego LdPR i stary znajomy Putina z czasów pe­tersburskich. Na prezentacji był też inny poseł LdPR Siergiej Iwanow. Do tego ostatniego Usowski miał „dojście”. Asy­stentem Iwanowa był współpracownik Usowskiego Dmitrij Rumiancew, dzia­łacz narodowosocjalistycznej partii NSO.

IV
Kontaktem Usowskiego w Polsce jest Wojciech Wojtulewicz - niegdyś działacz Samoobrony, potem pro rosyjskiej partii Zmiana, w końcu Obozu Wielkiej Polski.
Spotykamy się w barze na Pradze-Północ. 63-letni narodowiec jest schorowany i zaniedbany. Wchodzi ciężko, podpie­rając się kulami. Zamawia piwo: „butel­kowe, mocne”.   Spod kurtki wystaje mu tielniaszka - podkoszulek w niebieskie paski, w jakich chodzą żołnierze rosyj­skiego desantu.
   - Brał pan kasę od Usowskiego?
   - Tak.
   - Setki, tysiące?
   - Najwyższa suma to 2 tys. doi. na akcję na Węgrzech i na cmentarzu ukraińskim w Hruszowicach.
   - Nie boi się pan brać od Rosji?
   - Nie. Przecież nie robię nic antypol­skiego ani antyukraińskiego. Tylko coś antybanderowskiego.
   Wojtulewicz nigdy nie spotkał Usow­skiego. Znają się tylko z internetu. Brał pieniądze i zdawał relację z wykonanych zadań: „Cześć przyjacielu! (...) A oto jak przebiegała manifestacja, gdy już rozwi­nęliśmy flagę Rosji, przy fladze polskiej dziewczyna trzymała małą flagę Donba­su i zaczęliśmy prezentację ludobójczej działalności faszystowskiej junty z Ki­jowa”. Usowski dostał też zdjęcia z ma­nifestacji - wysłane ze skrzynki info@berezicki.pl. Dawid Berezicki, lider OWP, posłał też relację z zadymy. Została prze­tłumaczona na rosyjski i zamieszczona na rosyjskich portalach.
   W sumie w Polsce „ludzie Usowskie­go” organizują sześć antyukraińskich ak­cji. W menu: zbieranie „zakrwawionych” dziecięcych ubranek dla Petra Poroszenki, machanie ukraińską flagą unurzaną w czerwonej farbie, okrzyki „Stop woj­nie na Ukrainie”. W Warszawie, Lublinie, Krakowie i na cmentarzu w Hruszowi­cach, w powiecie przemyskim.
   Przed jedną z demonstracji Usow­ski przesłał Wojtulewiczowi treść prze­mówienia: „Dzisiejsza władza w Kijowie to zabójcy”. Pytamy o to Wojtulewicza: - Zapytałem Usowskiego, w którą stronę pójść. Przysłał tekst, a ja go przetłumaczy­łem - przyznaje. W dokumentach są po­twierdzenia, że Usowski przesyłał przez Western Union pieniądze dla działacza Obozu Wielkiej Polski: 100 dolarów, 130 dolarów, 300 dolarów - to przekazy tylko z sierpnia 2014.
   Sam też rozliczał się z głównym sponso­rem. Raportował do „opiekunki projektu” Jeleny Szarojkiny, współpracownicy Małofiejewa. Najpierw jest zadowolona, ale z czasem jej entuzjazm słabnie. Uważa, że akcje są słabo przygotowane, czasem tak źle, że wstyd to pokazywać w rosyjskiej telewizji. Twarzy zbyt mało.

V
Usowski szuka nowych mecenasów. Udaje mu się nawiązać kontakt z Konstantinem Zatulinem - wpływowym de­putowanym do Dumy Państwowej, członkiem putinowskiej partii Jedna Ro­sja i dyrektorem Instytutu WNP. Zatulin zaprasza Usowskiego do Moskwy.
   Nawiązuje kontakty w finansowanym z budżetu państwa Rosyjskim Instytucie Badań Strategicznych. Pisze do kremlowskich urzędników Władisława Surkowa i Dmitrija Pieskowa. Przed żoną chwa­li się wizytą w Dumie, gdzie rozmawiał z „wujaszkami w garniturach”. Spoty­ka się z Igorem Striełkouem (Girkineni) - komendantem ze Słowiańska, bohate­rem rebelii na wschodzie Ukrainy. Or­ganizuje Striełkowowi wywiad, który przeprowadza sam szef Obozu Wielkiej Polski Dawid Berezicki.
   Usowski twierdzi też, że to dzięki nie­mu w Donbasie przebywa Dawid Hudziec, który pracuje dla mediów należących do separatystów. To „mój Polak”, „ja go tam wysłałem” - chwiali się. Na blogu zdję­cie: Hudziec z kałasznikowem w dłoni.
   Hudziec komentuje: „Nikt mnie na Don­bas nie wysyłał. [Przelewów] środków na swoją działalność dziennikarską w prze­ciągu ostatnich trzech lat otrzymałem kilkadziesiąt. Wszystkie miały charakter prywatny”.

VI
Wykradzione Usowskiemu mejle po­kazują kawałek sponsorowanego przez Kreml świata. Widać, jak ważny jest tu blef: warto powoływać się na wpływy, na­wet jeśli się ich nie ma. Usowski chwali się znajomością z Korwin-Mikkem, wejścia­mi w PSL i u Kukiza - choć to kłamstwo.
   Warto obiecywać złote góry, byleby dorwać się do kasy. Usowski zapewnia, że może wprowadzic do Sejmu prorosyjskich posłów, zorganizować sieć portali, a nawet spróbować wyprowadzenia Pol­ski z NATO. Byle tylko ktoś mu zapłacił.
   Należy prosić o duże sumy - jeśli da­dzą choć ułamek, to da się wyżyć i opła­cić „podwykonawców”. Część zysku i tak trzeba oddać pośrednikom, którzy „popy­chają” sprawy w moskiewskich biurach.
   Oczywiście należy być czujnym i uwa­żać na konkurencję. Gdy Mateusz Piskor­ski zakładał pro rosyjską partię Zmiana, Usowski zareagował gniewmie. Choć znali się dobrze, a nawet mieli wspólnie święto­wać w Moskwie urodziny Piskorskiego, to pisze serię mejli do wysoko postawionych urzędników. Sens jest prosty: Piskor­ski to żaden „wódz”, nie warto tracić na niego pieniędzy. Ale gdy Piskorski trafia do aresztu, chce mu pomagać. Alarmuje kremlowskich dygnitarzy. Trzeba „rato­wać Mateusza”, bo to „nasz sukinsyn”. Zawiążmy Komitet Obrony Więźniów Po­litycznych. Koszt? Tylko 34 tys. euro.
   Zaczyna swoim stylem irytować roz­mówców. Aleksander Dugin - związany z Kremlem ideolog rosyjskiego neoimperializmu - prosi Usowskiego, by prze­stał wciąż mówić o pieniądzach. Wreszcie urywa kontakty.
   Jednak gwoździem do trumny jest wspomniany atak ukraińskich hakerów na komputer Usowskiego - kontakty zo­stały spalone, sekrety ujawnione.

VII
A może to wcale nie gwóźdź do trum­ny, a drugie życie? W zeszłym tygodniu Usowski znów był w Moskwie. Tym razem brał udział w dyskusji o sytuacji na Bia­łorusi w Klubie Dostojowskiego. Wystę­pował z politologami - m.in. związanym z rosyjskim wywiadem Aleksiejem Koczetkowem, szefem organizacji pozarzą­dowej CIS-EMO. Po panelu w Moskwie Usowski wrócił do prowincjonalnego Wi­tebska na Białorusi, gdzie mieszka z żoną. Dzwonimy do niego.
   - Czy dostawał pan kasę od Zatulina i Małofiejewa?
   - Nie! Nie o tym miała być rozmowa!
   - Zna pan Dawida Berezickiego?
   - (niecierpliwe westchnienie) Znam wszystkich, z którymi pracuję, wszyst­kich swoich towarzyszy walki. To wspa­niali ludzie. Mam sporo kontaktów w Polsce, Polskę znam lepiej niż Rosję.
   - Płacił pan Berezickiemu i Wojtule­wiczowi?
   - Nie będę tego komentować!
   - Mówi pan po polsku?
    - (przechodzi płynnie na polski) Dlaczego pani chce usłyszeć, jak mówię po polsku? To wariackie, bardzo wariackie. Do widzenia, cześć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz