Dzięki 500+ i
skutecznej propagandzie telewizyjnej wciąż pięć milionów Polaków popiera PiS.
To tylko kwestia czasu, by partia rządząca i jej media zmieniły euroentuzjastów
w eurosceptyków
Renata Grochal
W 200-tysięcznym Radomiu, gdzie ostatnie
wybory parlamentarne wygrało PiS, nietrudno spotkać osoby, dla których
niedawny europejski blamaż rządu wcale nie jest taki oczywisty. Donalda Tuska
nie lubią, bo PO miała wybudować szybką kolej do Warszawy, a pociągiem ciągle
jedzie się ponad dwie godziny.
- Tusk to jest
Niemiec, przecież miał dziadka w Wehrmachcie. Gdyby nie Merkel, to nikt by go
nie wybrał. Dobrze, że premier Szydło się postawiła i zgłosiła
Saryusza-Wolskiego. Mogła to zrobić dwa miesiące wcześniej, wtedy miałby szansę
- 53-letnia pani Anna powtarza wałkowane przez ostatnie dni w rządowych
„Wiadomościach” i TVP Info frazy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że Beata
Szydło postawiła się europejskim elitom. Pani Anna zatrzymała się między
żółto-różowymi blokami na Osiedlu 15-Lecia, żeby poplotkować z przyjaciółką
Dorotą. Gdy przypominam, że Tusk jest Polakiem, a jego dziadek tak jak wielu
Kaszubów podczas wojny został siłą wcielony do Wehrmachtu, moja rozmówczyni
odpowiada: - Przecież tam wszyscy to byli Niemcy!
Po szczycie w
Brukseli, na którym przedłużono kadencję Tuska na stanowisku szefa Rady
Europejskiej, politycy PiS zgodnie powtarzają: Polska musi przeciwstawić się
dyktatowi Niemiec. Szef MSZ Witold Waszczykowski powiedział nawet, że Polska
powinna „drastycznie obniżyć poziom zaufania wobec UE i zacząć prowadzić także
politykę negatywną”.
Prof. Anna Wolff-Powęska, specjalistka od stosunków
polsko-niemieckich, podkreśla w rozmowie z „Newsweekiem”, że elity PiS od lat
posługują się retoryką pełną resentymentu wobec Niemiec i wykorzystują
przeszłość do realizacji doraźnych celów politycznych.
- Kaczyński na
jednym wydechu potrafi powiedzieć, że Angela Merkel jest najlepszym kanclerzem
dla Polski, a po chwili, że Tusk jest kandydatem Merkel. Europoseł Zdzisław
Krasnodębski napisał kiedyś, że naród niemiecki interesuje się tylko odbytem
i defekacją - mówi Wolff-Powęska. Takie wypowiedzi pod adresem Niemców nie
przeszkadzają Krasnodębskiemu pracować na niemieckim uniwersytecie w Bremie.
Zdaniem pani profesor przekaz o złych Niemcach może trafić tylko do „zakonu”,
czy
li twardego elektoratu PiS, bo codzienne kontakty między
społeczeństwami polskim i niemieckim są bardzo rozwinięte i PiS nie jest w
stanie tego zepsuć.
ZIOBRO ZROBI PORZĄDEK
Pani Anna i pani Dorota śmieją się z argumentów, że
PiS łamie konstytucję i trójpodział władzy, który jest podstawą
demokracji, że robi zamach na sądy. Mówią, że PO robiła to samo, tylko w
białych rękawiczkach.
- Ziobro zrobi
porządek z sądami, sędziowie to jest kasta rządząca. Myślą, że całe życie będą
siedzieć jak boże krówki w gównie. W TVP pokazali sędziego, który ukradł
pendrive’a. A pani Gersdorf mówi, że za 10 tys. złotych to można dobrze żyć
tylko na prowincji. To jest arogancja - oburza się Anna. Jej sprawa cywilna w
sądzie ciągnęła się dwa lata. Dlatego uważa, że sądy trzeba przewietrzyć. Na
uwagę, że Ziobro chce obsadzić sądy swoimi, a nie przyspieszyć postępowania,
odpowiada: - No i dobrze, niech robią.
Anna i jej
rówieśniczka Dorota głosowały na PiS i jeszcze raz zagłosują, bo PiS dał 500+,
a pensje w Radomiu z reguły są niskie - 2 tys. zł brutto, czyli najniższa
krajowa. Gdy pani Anna straciła pracę w państwowym zakładzie, nową znalazła
tylko na pół etatu. Ale i tak się cieszy, że w jej wieku ktoś chciał zatrudnić
ją na etacie. Mąż pani Doroty od kilku lat pracuje na umowę-zlecenie i nie może
się doprosić o stałą umowę. Kolejną sympatyczkę PiS spotykam w małym
zakładzie fryzjerskim, wystrojem przypominającym czasy PRL, nieopodal lombardu
i baru Klimacik. Na razie wszystkie fotele są puste, bo pora jest wczesna. W
południe radomianki są w pracy, dlatego pani Agata ma chwilę na rozmowę.
Atrakcyjna blondynka z grubymi kreskami na powiekach i fioletowymi akrylowymi
paznokciami przekonuje, że nikt do tej pory nie robił dla ludzi tyle co PiS.
Oprócz tego, że władza dała 500+, to obniżyła ZUS dla małych firm, na czym pani
Agata skorzysta. A co z łamaniem konstytucji i trójpodziału władzy? - To
musiałaby pani męża zapytać, bo on się bardziej interesuje polityką.
Ale na temat
operacji z Saryuszem- -Wolskim fryzjerka zdanie ma wyrobione: - Tusk jest
Polakiem, a występował przeciwko Polsce - mówi słowami, jakby żywcem wziętymi
z propagandy PiS. Twierdzi, że opozycja przeszkadza rządowi, zaszczuwa go i
nie pozwala się wykazać.
W kiosku pytam,
jaką prasę czytają mieszkańcy osiedla. - Najlepiej się sprzedają „Do Rzeczy”,
„wSieci” i „Fakt”. W prenumeracie mam trzy numery „Newsweeka”, a „Politykę” to
pani pierwsza kupiła - odpowiada sympatyczna sprzedawczyni.
Dzięki 500+ i
sprawnej machinie propagandowej PiS utrzymuje w sondażach poparcie zbliżone do
tego, które zdobyło w wyborach - 34-37 proc. Według politologa prof. Radosława
Markowskiego PiS straciło przez półtora roku ok. 600 tys. wyborców, ale wciąż
popiera go 5,1 mln obywateli. - Przy tym poziomie transferów socjalnych PiS
powinno mieć 60 proc. w sondażach. Politycy tej partii o tym wiedzą, stąd ta
nerwowość z reformą sądów i kolejnymi obietnicami wicepremiera Morawieckiego
- podkreśla Markowski.
A CO JA MAM Z TEJ
UNII?
34-letnia pani katarzyna, wyborczyni pis i
beneficjentka programu 500+ (co miesiąc dostaje 1500 zł na trójkę dzieci),
nie miałaby nic przeciwko, gdyby PiS wyprowadziło Polskę z Unii.
- Nie odczułam
tego, że jesteśmy w Unii. Miały się zarobki zrównać i nic. Moja siostra
cioteczna wyjechała do Niemiec i za siedzenie w domu dostaje taki socjal, że
może z tego dobrze żyć. Tak samo ja powinnam dostawać od państwa socjal, 500+ i
dodatek za wielodzietność - przekonuje.
Gdy nieśmiało
zauważam, że dzięki unijnym dotacjom powstały autostrady, lotniska, mama
trójki pociech odpowiada, że ona z tego nie korzysta, a drogi w Radomiu są
kiepskie.
Wiele osób pociesza
się, że eurosceptyczny przekaz PiS nie przekona Polaków, bo ponad 80 proc.
obywateli popiera naszą obecność w Unii. Jednak z niedawnego raportu Fundacji
Batorego wynika, że polski euroentuzjazm jest płytki. 65 proc. badanych popiera
np. opinię, że „państwo w pierwszym rzędzie powinno zajmować się własnymi
sprawami i pozwolić innym państwom zajmować się ich problemami”. Tylko 21
proc. chce, by nasz kraj pomagał innym.
- Kluczowe pytanie
jest takie: czy będziemy gotowi do przyjęcia euro, wspólnej polityki
azylowej, migracyjnej czy obronnej. Żeby tak się stało, trzeba będzie Polaków
do tego przekonać, a rząd robi coś dokładnie odwrotnego - mówi Piotr Buras,
współautor raportu. Jeśli pojawi się nowy kryzys migracyjny albo Unia zacznie
wyciągać wobec Polski konsekwencje za łamanie praworządności, np. obcinając
fundusze, PiS będzie miało kolejne argumenty do antyunijnej kampanii.
KURSKI WYMYŚLIŁ BUKIET DLA SZYDŁO
Jarosław Kaczyński uważa, że kluczem do serc i
umysłów Polaków jest telewizja, bo - jak powiedział kiedyś - „ludzie
wierzą, że to, co tam pokazują, to jest prawda”. Dlatego po blamażu w Unii
Kaczyński pojechał na lotnisko wręczyć kwiaty premier Beacie Szydło i przekonywał, że to sukces, bo „Polska pokazała, że jest
państwem podmiotowym”. Całą szopkę pokazała na żywo TVP Info. Według jednego z
rozmówców w PiS ten pomysł podsunął Kaczyńskiemu prezes TVP Jacek Kurski,
który doradza mu w sprawach medialnych. Ale nawet część polityków PiS
przyznaje, że to była przesada.
- To był straszny
paździerz, taki w stylu Kurskiego. Trzeba przekuć porażkę w sukces zgodnie z
zasadą, że ciemny lud to kupi. Ale prezes z bukietem niemal większym od niego
wyglądał groteskowo. To był przekaz tylko dla twardego elektoratu. Jak dalej
będziemy tak jechać po bandzie, to przegramy następne wybory - ocenia mój
rozmówca.
Machina propagandowa
TVP pracuje pełną parą. W mniejszych miejscowościach, gdzie PiS ma wysokie
poparcie, ludzie oglądają telewizję publiczną, bo ma lepszy zasięg niż inne
stacje. Gdy PiS walczyło z byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego Andrzejem
Rzeplińskim, „Wiadomości” TVP atakowały w swoich materiałach fundacje, w
których władzach zasiadają córka Rzeplińskiego Róża i były prezes TK Jerzy
Stępień. Gdy rząd przyjmował ustawę podporządkowującą władzy Krajową Radę
Sądownictwa, TVP atakowała sędziów. Celem najnowszej operacji są UE, Niemcy i
Tusk.
JAK SIĘ ROBI PROPAGANDĘ W TVP
Jeden z pracowników TVP Info opowiada, że 6 marca
- trzy dni przed unijnym szczytem w sprawie Tuska - flagowy program
publicystyczny TVP Info „Minęła 20”
miał oglądać sam prezes Kaczyński. Wszyscy w redakcji zostali postawieni na
baczność. Reporter odpowiedzialny za przygotowanie felietonu do programu dostał
od wydawcy dokładne wytyczne, że Tuska trzeba skompromitować i pokazać, że
jest kandydatem niemieckim. Przekaz PiS od początku był taki, że to europejskie
elity forsują kandydaturę Tuska wbrew polskiemu rządowi.
Jak przyrządzić
taki materiał, żeby trafił do wyobraźni przeciętnego Kowalskiego? Odpowiednio
dobierając wypowiedzi.
- Najpierw
wypowiedź Tuska, że musimy nauczyć się wspólnie podejmować decyzje, ale
czasami także wspólnie poświęcić kawałek swojego interesu dla wspólnego
interesu europejskiego. Później zdanie prezydenta Francji Franęois Hollande’a,
że dwa i pół roku temu wsparł kandydaturę Tuska i nie ma powodu, by to wsparcie
wycofał. Dalej archiwalna wypowiedź byłego prezydenta Francji Jacques’a
Chiraca o tym, że kraje kandydujące do Unii przegapiły dobrą okazję, by
milczeć, co się odnosiło do Polski. I na koniec rzecznik kanclerz Merkel mówi,
że rząd niemiecki przyjmuje do wiadomości kandydaturę Saryusza-Wolskiego, ale
Merkel bardzo ceni Tuska jako szefa Rady Europejskiej. Czytaj: Tusk został
kandydatem europejskich elit, bo poświęcił polski interes. Ot, przepis na
prostą propagandę - podsumowuje mój rozmówca.
PiS wymieniło też
wydawców w programach informacyjnych. Nowi bardzo pilnują, żeby przekaz był
zbieżny z linią partii. Felietony do „Minęła 20” często są przygotowywane
dopiero wieczorem, gdy już wiadomo, jakie tematy planują „Wiadomości”. Marzena
Paczuska, szefowa głównego programu informacyjnego TVP, który atakami na
opozycję przebija nawet „Dziennik Telewizyjny” z czasów PRL, najlepiej wie,
jaki przekaz dnia obowiązuje w PiS. Reszta się do tego dostosowuje.
- Gdy jeden z
dziennikarzy robił materiał o uchodźcach, usłyszał od wydawcy, że ma napier...
w uchodźców i nie może pokazywać dzieci, bo budzą litość, a Polak ma uchodźców
nienawidzić. - Mają być tylko ujęcia dorosłych mężczyzn, bo guzik prawda, że to
są matki z dziećmi uciekające przed wojną. To są emigranci zarobkowi - opowiada
jeden z rozmówców. Wydawca przesłał dziennikarzowi nawet filmiki, które ten
miał wykorzystać w materiale z agresywnymi uchodźcami atakującymi
przechodniów we francuskim Calais. Był wśród nich film proputinowskiej
telewizji Russia Today, ale wydawca kazał usunąć jej logo z materiału. Efekt
kilkumiesięcznego straszenia uchodźcami jest taki, że w kraju, w którym prawie
nie ma uchodźców, akceptacja dla ich przyjmowania spadła z 72 proc. (w maju
2015 r.) do 39 proc. (w lutym 2016 r.).
Przekaz
„Wiadomości” na temat uchodźców prawie słowo w słowo powtarza 28-letnia pani
Marta, mieszkanka warszawskiej Pragi-Północ. Z wysoko upiętym kucykiem i w
czerwonej puchowej kurtce maszeruje po dzieci do przedszkola. W ostatnich
wyborach głosowała na PiS. - Unia nie powinna nam się wtrącać. Nie jest dla
nas dobra, chciała nam wcisnąć uchodźców. Oni gwałcą i rabują, nie mówią po
polsku - wyrzuca kolejne słowa niczym serię z karabinu maszynowego. W komisji
wyborczej przy ul. Kowelskiej PiS dostało 52,4 proc. głosów. To był absolutny
rekord w stolicy. W liceum przy Kowelskiej głosowali mieszkańcy kamienic przy
ul. Strzeleckiej, Środkowej i Stalowej. Większość to budynki komunalne,
niektóre bez ogrzewania, zapuszczone, bez elewacji, tynk odpadł wiele lat
temu. Na kilku wiszą tablice z informacją, że grożą zawaleniem, w części okna
pozabijane deskami. - Ja mam dwie córki i nie chciałabym, żeby za dziesięć lat
zostały zgwałcone. To są zwierzęta, nie ludzie - mówi o uchodźcach pani Marta.
To właśnie młodych
może najbardziej przekonać antyeuropejska retoryka PiS. Bo aż 27 proc. osób w
wieku 18-25 lat tuż po Brexicie opowiedziało się za wyjściem Polski z Unii.
Trzeba edukować
społeczeństwo, a żaden rząd od 1990 r. nie uczynił edukacji pozaszkolnej
ważnym elementem swojego programu. Niemcy organizują kursy edukacyjne dla
samorządowców, nauczycieli, wojskowych. Zapisują się na nie studenci podczas
wakacji. Czy ktoś sobie wyobraża, żeby student w Polsce poświęcił dwa tygodnie
swoich wakacji na coś takiego i jeszcze za to zapłacił? - zastanawia się prof.
Wolff-Powęska.
Gdy pytam jednego z
dziennikarzy, dlaczego został w TVP, chociaż wielu odeszło, nie chcąc robić
PiS-owskiej propagandy, mówi, że musi zarabiać. Zastrzega, że swoich
materiałów nie ogląda. Ale i tak czasem ma wrażenie, że po takim praniu mózgu
sam zaczyna myśleć jak PiS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz