11 maja Patryk Jaki
na swoje 32. urodziny dostał prezent od Beaty Szydło - nominację na szefa
komisji reprywatyzacyjnej. Nowo powołanego organu, który ma wyjaśnić afery
związane z reprywatyzacją warszawskich nieruchomości.
Traktuję
to jako wielkie zobowiązanie do walki o lepszą Polskę” - napisał na Facebooku Jaki. Nie zwykł unikać patosu; w
niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” oznajmił, że zatrzymanie islamizacji
to jego Westerplatte.
Wiceminister sprawiedliwości i prawa ręka Zbigniewa Ziobry w resorcie to
jeden z najczęściej goszczących w mediach polityków obozu władzy. Jego
notowania poszły w górę na tyle, że zaczęło się o nim mówić w kontekście walki
o prezydenturę Warszawy. Zwłaszcza że PiS nie ma oczywistego kandydata, a
Jarosław Kaczyński powiedział ostatnio, że w wyborach samorządowych trzeba
postawić na młodych.
Pytany o to w TVN
24 Jaki odparł, że nie ma takich planów, ale
zaznaczył, że w polityce niczego nie można wykluczyć. Kariera Jakiego zdaje
się skądinąd potwierdzać tę banalną tezę. Mimo młodego wieku wiceminister przeszedł
długą drogę - od młodzieżówki PiS przez PO, ponownie PiS, Solidarną Polskę w
wydaniu antyPiS po Solidarną Polskę podporządkowaną PiS.
- Patryk nie pali się do walki o Warszawę, wie, że jest słoikiem.
Atutem mogłoby być doświadczenie w samorządzie - mówi jego znajomy z
Solidarnej Polski. W PiS temat kandydatury Jakiego budzi mieszane uczucia. - Moglibyśmy
powtórzyć kampanię Lecha Kaczyńskiego z 2002 r., a motywem przewodnim byłaby
walka z dziką reprywatyzacją - uważa posłanka PiS.
Reakcje dwóch polityków z otoczenia Kaczyńskiego były natomiast chłodne
w porywach do lodowatych: „Proszę pytać Zbigniewa Ziobrę. Patryk Jaki to polityk
Solidarnej Polski z Opola” i „Brzmi jak koszmar z ulicy Wiązów”.
Jaki ważny w Opolu
Wiceminister wywodzi się z Opola i jest w mieście bardzo ważną figurą. W
2014 r., mimo dobrych sondaży, nie zdecydował się na kandydowanie na
prezydenta. - Postawił na Arkadiusza Wiśniewskiego. Samorządowca, którego
Platforma wyrzuciła z partii. Jaki dał m u swoje poparcie i kilka tysięcy
złotych na kampanię. To był sprytny ruch, bo inwestycja wciąż przynosi zyski.
Wiśniewski jest jego dłużnikiem i pozwala Jakiemu sterować miastem - mówi
radny Opola. Wiceminister lubi powtarzać, że musi mieć swoją drużynę, aby
zmieniać miasto. Obsadza swoimi ludźmi kluczowe miejsca i kontroluje
największych pracodawców. W „Rzeczpospolitej” przyznał, że dzięki niemu jego
ukochany klub Odra Opole zyskał pomoc sponsorów, w tym ze spółek Skarbu
Państwa. Ludzie Jakiego są w ratuszu, w spółkach miejskich i państwowych, w
kuratorium i w telewizji regionalnej. Drużyna Jakiego spod flagi Solidarnej
Polski bije tu na głowę drużynę PiS.
Katarzyna Czachora, posłanka PiS, która trzy miesiące temu została
szefową opolskich struktur, nie jest tym zachwycona.
- Niedawno wykreśliła z listy członków PiS Jana Stępkowskiego,
którego Jaki zrobił dyrektorem opolskiego oddziału ARiMR. Szefowej struktur
nie podoba się to, że wielu z naszych partyjnych kolegów tak wiele ciepłych
posad zawdzięcza Jakiemu - mówi poseł PiS. Syn Stępkowskiego został członkiem
zarządu spółki z grupy Azoty.
Lista stanowisk jest długa i rzeczywiście może irytować kolegów z PiS. W
ARiMR poza Stępkowskim pojawiło się też dwóch wicedyrektorów powiązanych z
Jakim. W TVP Opole do gabinetu dyrektora wprowadził Mateusza Magdziarza,
który wcześniej przez rok pracował w ratuszu na stanowisku ds. promocji, które
stworzył dla niego prezydent Wiśniewski. Kolejny człowiek Jakiego to Sławomir
Brzeziński, wiceprezes Zakładów Azotowych Kędzierzyn, spółki państwowej
zatrudniającej 1,5 tys. ludzi. Do frakcji wiceministra należą wicedyrektor
Powiatowego Urzędu Pracy Tomasz Kwiatek i kurator oświaty Michał Siek.
Do byłego ministra skarbu Dawida Jackiewicza wysyłał listy polecające do
spółek dla swoich ludzi. Na Nowogrodzką szły za to donosy na Jakiego od ludzi
opolskiego PiS. Jaki tłumaczył się już kiedyś Joachimowi Brudzińskiemu, że ma
lepsze zasoby kadrowe.
Z pozycji syna w Opolu skorzystał
też Ireneusz Jaki. Najpierw został wiceprezesem miejskiej spółki Wodociągi i
Kanalizacja, a kilka miesięcy później jej prezesem, z roczną pensją ponad 150
tys. zł. Ten przejaw nepotyzmu Patryk Jaki nazywa „wyrównaniem dawnych
krzywd”, bo jego ojciec - wieloletni sekretarz prezydenta miasta z PO Ryszarda
Zembaczyńskiego - musiał odejść z ratusza, gdy
junior przeszedł z PO do PiS.
Uchem Jakiego w opolskim ratuszu jest jego były asystent 27-letni Marcin
Rol, obecnie wiceprezydent. Rol wszedł też do rady nadzorczej państwowej spółki
Obroki, co oznacza, że nadzoruje największy rynek hurtowy w regionie. Rol, z
wykształcenia politolog, został - w nawiązaniu do Bartłomieja Misiewicza -
okrzyknięty pierwszym Jakiewiczem.
Projektem Jakiego jest też wielkie Opole. Przeforsował w rządzie
włączenie do miasta części gminy Dobrzeń Wielki i czterech sąsiednich gmin.
Dobrzeń jest tu kluczowy, bo na jego terenie mieści się Elektrownia Opole,
która co roku zostawiała w gminnej kasie 25 mln zł. Nie pomogły strajki głodowe,
teraz elektrownia będzie zasilać kasę miasta, a Dobrzeń - jak mówią mieszkańcy
- popadnie w ruinę. Z 14 tys. mieszkańców aż 62 proc.
wzięło udział w konsultacjach dotyczących przyłączenia do miasta. Prawie 100
proc. powiedziało, że nie chce mieszkać w Opolu. Jaki mówił w TVP Opole: „dopóki ja będę miał na to wpływ, mniejszość
niemiecka nie będzie ustalała granic Rzeczpospolitej Polskiej”. Ale z 14 tys.
wszystkich mieszkańców Dobrzenia mniejszość niemiecka to 2,5 tys.
Rafał Kampa, radny z Dobrzenia: - Kilka razy próbowaliśmy spotkać
się z panem wiceministrem w sprawie naszej gminy, ale choć się z nami umawiał,
to nie przychodził. Zamyka przed nami drzwi urzędu miasta, kiedy organizuje
tam konferencję, i obstawia się policjantami. Kiedy czekaliśmy na niego w
biurze poselskim, to straż miejska wynosiła nas na krzesłach.
Wielkie Opole według Patryka Jakiego musi pozostać wolne - jak cała Polska
- od imigrantów. Kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. szedł
na czele marszu antyimigranckiego. „W 1683 Jan III Sobieski zatrzymał marsz
tej dziczy na Europę. Obronił nasze chrześcijańskie, te prawdziwe korzenie” -
zagrzewał maszerujących. Dwa miesiące później został wiceministrem
sprawiedliwości.
Jaki ważny w resorcie
Po wyborach Jakiego ściągnął do swego ministerstwa Ziobro. Minister,
zamęczający wszystkich występami w mediach w kadencji 2005-07, teraz
postanowił się wyciszyć, dlatego Jaki został ustami resortu. Poza polityką
medialną odpowiada za wykonanie budżetu resortu, nadzoruje służbę więzienną,
kuratorów i komorników. W rozmowie z POLITYKĄ
wylicza swoje osiągnięcia: upowszechnienie dozoru elektronicznego, program
pracy dla więźniów, ustawę o komornikach. Na Facebooku w kwietniu zapowiedział,
że przygotował program reformy Służby Więziennej. Po zmianach ma stać się
nowoczesną formacją. „Zmieni się wszystko” - obiecuje.
Były szef więziennictwa Paweł Moczydłowski: - Pan wiceminister ma
bardzo dużo zapału i to dobrze, że chce dalej poprowadzić zaczęte kiedyś
reformy. Ale chyba jeszcze dziś jest za wcześnie na wystawianie pozytywnych
ocen, które sam sobie wystawia.
Jaki lubi mówić, że chce coś po sobie zostawić. Jego pasją jest Muzeum
Żołnierzy Wyklętych, powstające w dawnym areszcie przy Rakowieckiej w
Warszawie. Otwarcie zaplanowano w marcu za dwa lata. Polityk PiS z Opola mówi,
że Jaki ma z tyłu głowy to, że nawet wrogowie Lecha Kaczyńskiego oddają mu
zasługi przy budowie Muzeum Powstania Warszawskiego: - Patryk chce, żeby o
nim mówiono „budowniczy Muzeum Żołnierzy Wyklętych”. Za budowę formalnie
odpowiada Arkadiusz Karbowiak, znajomy Jakiego z Opola, którego ściągnął do
stolicy.
Jaka przyszłość?
Jaki twierdzi, że dojrzał; że z liberała marzącego o podatku liniowym
wyrósł na socjalistę opowiadającego się za progresją podatkową. I że dziś nie
wysłałby już do redakcji anonimowego listu, w którym sam siebie chwalił, co
zdarzyło mu się w latach młodzieńczych. Teraz kończy pracę doktorską z polityki
penitencjarnej.
- Jestem zadowolony z tego, co mam. Sensem polityki jest posiadanie
wpływu na zmianę rzeczywistość na lepszą, a ja mam na to realny wpływ. Cieszę
się, że mam okazję pracować dla obozu prezesa Kaczyńskiego i premier Szydło
- mówi POLITYCE.
- Jeśli doprowadzimy do naprawy krzywd choćby jednej osoby wyrzuconej
niesłusznie z kamienicy w Warszawie, to znaczy, że zrobiliśmy więcej niż inne
organy wymiaru sprawiedliwości razem wzięte i uznam to za sukces komisji -
dodaje.
Pozostaje jednak radykałem; kiedyś sam Kaczyński powiedział w TVP Opole, że to dynamiczny i przyzwoity człowiek, ale czasem
go ponosi. Dla Jakiego sędziowie to „kasta nadludzi”; twierdzi, że „sędziom nie
można zabrać autorytetu, bo go nie mają”; że „trzeba oddzielić ziarno od
plew”. Sędzi, która zajmowała się jego sprawą (o pomówienie posła PO, że w
wynajmowanym przez niego mieszkaniu mieści się agencja towarzyska), groził
dyscyplinarką. W apogeum kryzysu konstytucyjnego drwił z nieuznawanego przez
rząd wyroku Trybunału Konstytucyjnego: „Sędziowie Trybunału mogą się spotykać,
kiedy chcą, mogą sobie zamówić espresso i ciasteczka”.
Teraz nieść go ma komisja reprywatyzacyjna. Chciałby przesłuchiwać
Hannę Gronkiewicz-Waltz i byłych ministrów skarbu z PO. O prezydent stolicy,
która zapowiada, że nie stawi się przed komisją, powiedział, że „nie jest
pępkiem świata”.
Przekonuje, że warto zachować
szyld Solidarnej Polski, choć nie chce mówić o różnicach
programowych między małą a dużą partią. - Te kwestie załatwiamy w gabinetach
- zaznacza. Nie jest wykluczone, że plotki o jego kandydaturze na prezydenta
stolicy nie wzięły się znikąd. Kandydat dyżurny - Jacek Sasin - przepadł przez klęskę ustawy metropolitalnej, kandydat
potencjalny - Jarosław Krajewski - nie wybił się na sprawie Amber Gold. A wiadomo - cytując memy - „Jaki jest najlepszy kandydat”.
Anna Dąbrowska, Wojciech Szacki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz