wtorek, 5 kwietnia 2016

Lot na stok



Na tłusty czwartek, wizytę w liceum i koncert kolęd prezydent lata do Krakowa samolotem. W zimie wypady łączy z jazdą na nartach. Wylatał już ponad 700 tysięcy złotych.

Wojciech Cieśla, Michał Krzymowski

Kiedy prezydent zamawia na piątek rządo­wy odrzutowiec, w pałacu wiedzą, że szyku­je się kolejny weekend w Krakowie lub na nartach. Twitter zamilknie, prezydent RP będzie wypoczywać. Do Warszawy wróci za kilka dni.

EMBRAER Z PRETEKSTEM
W ciągu 7 miesięcy rządowy embraer 23 razy zawoził Andrzeja Dudę do Krakowa lub go stamtąd odbierał. Powody, dla których prezydent lata do rodzinnego miasta, najczęściej są błahe: od­wiedziny dawnego liceum, wypad na konkurs skoków do Zako­panego, uczestnictwo w zawodach narciarskich w Rabce-Zdroju, wizyta w sanktuarium maryjnym w Ludźmierzu. Zdarza się też, że prezydent leci do Krakowa, ot tak, bez pretekstu.
   Lot embraera z Warszawy do Krakowa trwa 55 minut i kosz­tuje ok. 32 tys. zł. Oznacza to, że dotychczasowe podróże An­drzeja Dudy do rodzinnego miasta kosztowały ponad 730 tys, zł (nie licząc kosztów ochrony BOR, powrotów od­rzutowca na Okęcie i dolotów do Krakowa).
   Andrzej Duda pochodzi z Krakowa, tutaj na­dal mieszkają jego rodzice i córka. Większość lotów embraerem odbyła się w okolicach week­endów, a zwłaszcza od końca listopada.
Oprócz odrzutowca prezydent ma także do dyspozycji śmigłowiec. To nim przyleciał z ośrodka wypoczynkowego w Wiśle, by tuż po Bożym Narodzeniu podpisać PiS-owską ustawę o Trybunale Konstytucyjnym.
   Jak często Andrzej Duda używa śmigłowca?
Nie wiadomo. Kancelaria Prezydenta nie odpo­wiedziała na to pytanie w ciągu przepisowych dwóch tygodni, o których mówi ustawa o dostę­pie do informacji publicznej.
LOT NA OPŁATEK
10 października. Przed Pałacem Prezydenckim staje portret Lecha Kaczyńskiego w złotej ramie. Obok wieniec z biało-czerwonych róż i baner: „Oni zginęli, a my będziemy trwać!” Jarosław Kaczyński jak w każdą miesięcznicę wdrapu­je się na drabinkę i przypomina o konieczności upamiętnienia brata.
   Andrzej Duda nie słucha wystąpienia prezesa. Nie ma go ani na miesięcznicy, ani w pałacu. Jest w Krakowie. Do Warszawy przyleci dopiero w niedzielę wieczorem: na mecz Pol­ska - Irlandia na Stadionie Narodowym.
   Dwa tygodnie później prezydent jest z powrotem w Krakowie, spędza tu weekend i pół poniedziałku. W niedzielę oddaje głos w wyborach, w telewizji ogląda zwycięstwo PiS, a nazajutrz od­wiedza liceum, w którym zdawał maturę. Po południu ląduje na Okęciu i jedzie do pałacu zawetować trzy ustawy nadesłane jesz­cze przez koalicję PO-PSL.
   Prezydent zagląda do Krakowa, kiedy może, choćby na kilka go­dzin. Już w sierpniu, dzień po zaprzysiężeniu, ląduje w Balicach i samochodem udaje się na Wawel. Składa kwiaty w krypcie Ma­rii i Lecha Kaczyńskich i krótko rozmawia z metropolitą krakow­skim kard. Stanisławem Dziwiszem. Spotkanie, jak informuje proboszcz katedry ks. Zdzisław Sochacki, ma charakter prywat­ny i nie towarzyszą mu komentarze dla mediów. Godzinę później Duda siedzi już w embraerze. Wieczór spędzi w Warszawie.
   Część wypadów do Krakowa z logistycznego punktu widzenia wydaje się dyskusyjna. Bo jak wyjaśnić serię podróży, którą An­drzej Duda odbywa podczas pierwszego wrześniowego weekendu? W niedzielę rano zjawia się na rolniczych dożynkach na Jasnej Gó­rze (prawdopodobnie dociera prezydencką limuzyną), po czym na parę godzin jedzie do Krakowa, skąd o 22.30 wylatuje do Warsza­wy. W poniedziałek przyjmuje w pałacu listy uwierzytelniające od pięciu ambasadorów (między innymi Peru, Mongolii i Słowacji), a wieczorem ponownie wsiada do samolotu i leci do Krakowa, by we wtorek otworzyć Forum Ekonomiczne w Krynicy.
   Zastanawiająco wyglądają też loty prezydenta z 22 grudnia. An­drzej Duda spędza w Krakowie tylko kilka kwa­dransów. Ląduje, idzie na opłatek z żołnierzami i pakuje się wdrogę powrotną do stolicy.

TWEET, LOT, TWEET
Kolejny weekend, 14 listopada; dzień po zama­chach w Paryżu. Prezydent składa kwiaty przed ambasadą Francji i spotyka się z szefem ABW. Za­pewnia, że sytuacja jest pod kontrolą, a Polacy są bezpieczni, po czym wylatuje do Krakowa. Do Warszawy wróci w niedzielę w nocy, samolotem.
   18 grudnia: Duda przylatuje do Krakowa w piątek późnym wieczorem, wraca po dwóch dniach. Znów korzysta z embraera. To prywat­ny weekend - strona prezydenta nie informuje o żadnych wydarzeniach z udziałem głowy pań­stwa, milczy też Twitter.
    W piątek 1 stycznia prezydent tweetuje z Wi­sły: „Sezon narciarski otwarty! (dopiero dziś mi się to udało, taka sytuacja...;-) Serdeczne życze­nia Noworoczne dla Wszystkich na TT!”. Do 5 stycznia siedzi w Wiśle, wraca we wtorek po sylwestrze samolotem.
    Ponownie prezydent przylatuje do Krakowa w piątek 15 stycznia na mecz Polska - Serbia.     Weekend znów mija w spokoju - zamilkły służby prasowe głowy państwa i konta na portalach społecznościowych.
   W piątek 22 stycznia Duda wręcza w Warszawie ordery i uda­je się do Krakowa (tym razem nie samolotem). W sobotę zapa­da cisza, a w niedzielę para prezydencka pojawia się na zawodach narciarskich w Zakopanem. Dudowie zostają w Małopolsce do po­niedziałku. Na Okęciu wylądują dopiero o 13.30.
    Mijają cztery dni i prezydent znów szykuje się na weekendowy wypad do Krakowa. Najpierw musi jednak wziąć udział w sejmo­wym expose szefa MSZ (kamery uchwycą, jak będzie przysypiać
na galerii) i pojechać na galę „Gazety Polskiej”, gdzie odbierze na­grodę dla człowieka roku. Na lotnisko jedzie prosto z imprezy. Wróci do Warszawy w niedzielę w nocy - znów samolotem. Kan­celaria poinformuje, że w weekend Duda uświetnił swoją obec­nością krakowski koncert kolęd.
   4 lutego, kolejny koncert: podhalańscy dudziarze z okazji tłu­stego czwartku. Podróż w obie strony embraerem.
   Dwa tygodnie później Duda przyla­tuje do Krakowa, by wziąć udział w nar­ciarskim Memoriale Marii Kaczyńskiej w Rabce-Zdroju. W Małopolsce para pre­zydencka zostanie do niedzieli. To dla nich ważny weekend, obchodzą 21. rocz­nicę ślubu. Prezydent tym razem odzywa się na Twitterze, dziękuje internautom za rocznicowe życzenia.
   Po tygodniu kolejny lot do Krakowa i znów góry. Prezydent otwiera VII Bieg Szlak bez Granic Witów - Oravice i spo­tyka się z prezydentem Słowacji w Łom­nicy. Jeździ na nartach.
Kancelaria Prezydenta w e-mailu przesłanym „Newsweekowi” informu­je, że podróże do Krakowa były związane z wydarzeniami, w których uczestniczył Andrzej Duda.
   Znajomy Dudy: - W Krakowie prezy­dent jest u siebie. Może zatrzymać się w dawnym mieszkaniu na Białym Prąd­niku, w którym na co dzień mieszka dziś jego córka. Odwiedza mamę. Ludziom z kancelarii te loty też są na rękę. Część ministrów pochodzi z Krakowa, więc w piątek zabierają się razem z Andrzejem.
   Oficer BOR: - Dla nas taki weekend to spore komplikacje. Najpierw jedzie gru­pa przygotowawcza, pirotechnicy, ludzie od sprawdzania żywności. Każdy wyjazd angażuje ok. 10 funkcjonariuszy i 6-7 sa­mochodów, ale to żadna nowość. Za Bro­nisława Komorowskiego przerabialiśmy to samo, tyle że w Budzie Ruskiej.

KRÓTKI DEMON PRĘDKOŚCI
Co najmniej cztery przeloty do Krakowa łączą się z narciarstwem. Gru­dzień, Wisła. Andrzej Duda wysiada pod stokiem z BOR-owskiej limuzyny. Jeden z ochroniarzy podaje mu jaskrawożółte narty. Niezbyt długie i lekko zużyte, mają długą i profesjonalną nazwę: Head Worldcup Rebels i.Speed Pro. Za takie nar­ty trzeba zapłacić trzy tysiące. Z daleka widać, że to lepszy towar, mają krótszy promień skrętu niż nar­ty do giganta. Sprzedawcy reklamowali je jako „demona prędko­ści”, chwaląc, że „gwarantują każdemu ekspertowi superszybką jazdę przez cały dzień”. Heady prezydenta to model szybki, ale nie najnowszy. - Wielu krakowskich instruktorów SITN miało taki sprzęt na wyposażeniu, sprzedawano go dla nich w promocji opowiada „Newsweekowi” jeden z war­szawskich narciarzy.
   Odznaka SITN na kurtce (SITN to Stowa­rzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciar­skich) to dla narciarza nobilitacja, wejście do elity. Teoretycznie każdy instruktor SITN na stoku powinien błyszczeć nienaganny­mi umiejętnościami. Prezydent udziela się na zawodach SITN, córka Kinga jest instruk­torką stowarzyszenia. Żona Agata nie jeździ na nartach, w każdym razie od dwóch lat nie pojawiła się u boku męża na stoku.
   Mówi jeden z warszawskich instruk­torów: - Jeszcze przed zaprzysiężeniem, w lipcu, Duda przyjechał do krakowskiej kwatery głównej Polskiego Związku Nar­ciarskiego. Działacze pękali z dumy. Spot­kanie umówił Piotruś. Załapał się nawet na oficjalne zdjęcia: prezydent, szef PZNi Pio­truś, pan od wuefu.

PIOTRUŚ PRZECINA WSTĘGĘ
Kim jest Piotruś? To Piotr Nowacki, narciarz, instruktor i do­bry znajomy Dudy, absolwent geografii (specjalność: geografia turyzmu). Od września jest oficjalnym doradcą prezydenta RP do spraw sportu. - Nikt go tu właściwie nie znał, a dzięki jego pra­cy ma się wrażenie, że Andrzej Duda to prezydent wszystkich sportowców - tak kilka tygodni temu zachwalał Nowackiego nasz rozmówca z prezydenckiej kancelarii. - Świetny, wesoły facet - charakteryzują go byli kursanci.
   Według naszych rozmówców pozycja doradcy ds. sportu w pała­cu jest z miesiąca na miesiąc silniejsza. Słuchy o tajemniczym panu Piotrusiu doszły już do prezesa PiS. Podobno Jarosław Kaczyński zainteresował się nowym człowiekiem w otoczeniu Andrzeja Dudy.
Przez kilka lat Nowacki współprowadził rodzinną firmę na­uki jazdy na nartach (szkółka reklamuje się obozami na stokach w Kluszkowcach na Sądecczyźnie). Był starszym wykładowcą wy­chowania fizycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po przej­ściu do Kancelarii Prezydenta już nie uczy, jako etatowy doradca zarabia od 6 do 10 tys. zł. Rodzina Nowackich jest związana z Dudą od dawna. Magdalena Nowacka, bratanica Piotra Nowackiego, była asystentką Dudy w europarlamencie w Brukseli, mimo że na co dzień mieszka w Dublinie i zajmuje się zawodowo fotografią.
   Każdy z doradców, zwłaszcza (jak Nowacki) etatowych, powi­nien się wykazać jakąś aktywnością. O każdej z nich donosi strona Prezydent.pl. Dokonania doradcy do spraw sportu trudno odna­leźć. „Newsweek” ustalił, że Piotr Nowacki brał udział w przecinaniu wstęgi w ośrodku rehabilitacji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, spotkał się z reprezentacją windsurferów, wręczał Krzyż Zasługi Andrzejowi Bargielowi, narciarzowi wysokogóskiemu. Gdy w piątek dzwonimy do kancelarii, jest w delegacji.
   Krakowskie środowisko SITN ma nadzieję, że w jakiś bliżej nie­określony sposób prezydent z doradcą wpłyną na narciarstwo w Polsce. - Może będą chcieli cofnąć otwarcie zawodu instruk­tora? - zastanawia się jeden z krakowskich zjazdowców.
   Narciarstwo, prawdziwa pasja prezydenta, coraz bardziej ciąży mu wizerunkowo - tak jak „haratanie w gałę” ciążyło Donaldowi Tu­skowi. Nawet działacze PiS żartują, że Duda nie jeździ na nartach, tylko do prezesa PiS po instrukcje. A jeśli coś sobie złamie, to jedynie konstytucję.

DORADCA OD SKŁADANIA SIĘ NA TYCZKACH
Końcówka lutego, Witów k. Zakopanego. An­drzej Duda za chwilę otworzy bieg narciarski między Polską a Słowacją. Zawodnicy obser­wują, jak prezydent majestatycznie wjeżdża do nich krzesełkiem narciarskiego wyciągu.
- To był ładny obrazek, bo krzesełko jest na cztery osoby. Zmieścił się miejscowy urzęd­nik, prezydent, chłopak z BOR, a z boku Pio­truś - opowiada jeden z naszych rozmówców.
- Na czym polega jego rola na takich impre­zach? Stoi z boku. Tydzień po Witowie Duda znów jest na nartach, tym razem w Istebnej ściga się w zawodach parlamentarzystów. Kiedy prezydent rusza walczyć z tyczkami, kamery telewizyjne wyłapują niską sylwetkę, która sunie za Dudą jak cień. To doradca Piotr Nowacki.
- Jechał za nim, bo doradza prezydentowi w sprawie techni­ki. Mówi, jak ma się składać na tyczkach - uważa nasz rozmówca. Według niego Nowacki podpowiedział też Dudzie, żeby oddał nar­ty na licytację WOSP: - Andrzej oddał Owsiakowi zużyte heady, teraz ma czerwone, zawodnicze atomiki za kilka tysięcy.
   Piotr Nowacki dobrze doradza prezydentowi RP, z którego su­perszybką jazdą ostatnio jest coraz lepiej. - Pędzi tak, że BOR-owcy, próbując go dogonić, przewracają się na stoku - zapewnia nas jeden ze współpracowników prezydenta. Również tabloidy piszą, że Andrzej Duda na nartach jeździ jak opętany.
   Ale narciarze, którzy widzieli prezydenta w akcji, nie są tak en­tuzjastyczni. Na jednym z forum świadek zjazdów Dudy pisze: „Porusza się na nartach jak dziadek 70-letni, w przeszłości dobry narciarz, żadna rewelacja”.
   Chcieliśmy porozmawiać z doradcą prezydenta. Nie udało się: - Jestem na kursokonferencji. Teraz nie mogę. A o czym mie­libyśmy rozmawiać? - O tym, jak doradza pan prezydentowi.
- Ja nie bardzo jestem za kontaktami z prasą. Po tych wszystkich publikacjach, co były. Nie, nie będę rozmawiał - mówi Nowacki i wyłącza telefon.
   Sprawdzamy: jedyna sportowa kursokonferencja na począt­ku kwietnia to kurs dla instruktorów SITN w Zakopanem. Tema­ty wykładów to między innymi „Co boli w kolanie?” i „Trentino latem”. Do tego warsztaty z doskonalenia skrętu równoległego. No i na koniec zawody.

1 komentarz: