Zbigniew Ziobro w
kilka miesięcy uzyskał imponujące wpływy nie tylko w prokuraturze, lecz także w
służbach i państwowym biznesie. A to początek. Szeryf IV RP dopiero
się rozkręca.
Michał Krzymowski
Narada Zbigniewa Ziobry ze współpracownikami,
kilka miesięcy temu. W latach 2005-2007 byliśmy odważni. Teraz musimy być
odważni i rozważni - mówi minister sprawiedliwości. Zamiast zagrzewać do walki
z układem, nakazuje umiar i przestrzega: za nieudokumentowane wnioski o areszt
tymczasowy będzie wyciągać konsekwencje, włącznie z wyrzucaniem prokuratorów z
pracy.
Na innym spotkaniu
Ziobro zadziwia swoich współpracowników jeszcze bardziej. Zapowiada
ograniczenie występów w telewizji i decyduje, że twarzą resortu będzie jego
zaufany zastępca Patryk Jaki.
PUKANIE DO DRZWI PIS-U
- Ziobro się zmienił? - pytam człowieka z Nowogrodzkiej.
- Na pewno chce
sprawiać takie wrażenie. Najpierw wyrzucenie z PiS, a potem klęska jego
Solidarnej Polski podobno nauczyły go pokory, ale Jarosław twierdzi, że ta
nagła zmiana stylu to wynik ich ustaleń. Biorąc Ziobrę do rządu, Kaczyński
zakazał mu medialnych szarż i zażądał większej wstrzemięźliwości.
Prezes PiS w
rozmowach ze współpracownikami zapewnia, że wszystko, co robi minister, odbywa
się za jego wiedzą. Twierdzi, że od kilku miesięcy prowadzi Ziobrę „na krótkiej
smyczy”.
Czy rzeczywiście?
Zaraz po wyborach parlamentarnych Ziobro zapowiada
najbliższym współpracownikom, że niebawem wstąpi do Prawa i Sprawiedliwości.
Prosi, żeby w związku z tym zostawić pracę w strukturach Solidarnej Polski i
wstrzymać się z przyjmowaniem do partii nowych członków, - Wbrew pozorom
chętnych nie brakowało. Dobijali się do nas ludzie, którzy z różnych powodów
nie mogli się dostać do PiS, a chcieli dołączyć do obozu zjednoczonej prawicy -
twierdzi jeden z parlamentarzystów.
Od wyborów mija jednak ponad pół roku, a Ziobro nadal stoi
na czele Solidarnej Polski. Jego współpracownicy zapewniają, że fuzja jest
kwestią czasu, ale na razie nie trzeba się z nią spieszyć, bo współpraca w
koalicji układa się bez zarzutu, a sondaże są zadowalające. Według marcowego
badania CBOS zaufanie do ministra sprawiedliwości deklaruje 39 procent
respondentów, a do prezesa PiS - 36.
Ludzie z centrali PiS na Nowogrodzkiej widzą to jednak
inaczej. Ich zdaniem czas gra na niekorzyść Solidarnej Polski, której działacze
niedługo będą musieli zabiegać o miejsca na wspólnych listach samorządowych.
Dlatego Ziobro miał sondować
możliwość powrotu na stanowisko wiceprezesa PiS i wprowadzenia swoich ludzi do
rady politycznej tej partii. Wybrał jednak zły moment na stawianie żądań, bo
PiS jest w przededniu kongresu, na którym delegaci mają wybrać Kaczyńskiego na
kolejną kadencję. Wyłonione zostaną też władze partii: kongres wytypuje radę
polityczną, a rada - komitet polityczny. - Wpuszczenie drugiego lisa do kurnika
w takim momencie byłoby głupotą.
Ziobro zacząłby eskalować żądania,
trzeba by negocjować z nim liczbę miejsc w kierownictwie dla ludzi Solidarnej
Polski. Jarosław chce tego uniknąć - mówi człowiek z otoczenia Kaczyńskiego. -
Zresztą sytuacja, w której Zbyszek jest poza partią, a wyborcy i tak uważają
go za PiS-owca, jest dla nas bardzo wygodna. Nie może zwrócić się przeciw
prezesowi i jest na jego łasce.
GORLIWI ŻOŁNIERZE MINISTRA
Minister
sprawiedliwości w telewizji pojawia się rzadziej niż kiedyś, a jeśli
już zwołuje konferencje prasowe, to przedstawia na nich projekty ustaw
przygotowane przez resort: zakaz odbierania dzieci z powodu biedy, rejestr
gwałcicieli i pedofilów, konfiskatę nielegalnych majątków (według prawników
nowelizacja jest niezgodna z konstytucją i pełno w niej niedoróbek) czy nowe
prawo o komornikach.
Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że zachowywanie umiaru
przychodzi mu z trudem. Kilka tygodni temu wystąpił na konferencji prasowej,
podczas której przekazał swoje „500 +” niepełnosprawnemu chłopcu. - Wyszły z
niego dawne instynkty. Można było to przeprowadzić subtelniej; przekazać
pieniądze i dać przeciek do tabloidu. Ale nie, on musiał zrobić show przed
kamerami śmieje się znajomy poseł.
Wcześniej Zbigniew Ziobro napisał prowokacyjny list do unijnego
komisarza Giinthera Oettingera i groził sędziom Trybunału Konstytucyjnego
„konsekwencjami prawnymi”. Głośnym echem (zwłaszcza w rządzie) odbiła się też
jego grudniowa konferencja, na której zapowiedział wszczęcie śledztwa
dotyczącego prywatyzacji Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych (KKSM),
producenta kruszyw wykorzystywanych przy budowie autostrad. KKSM upadły w 2014
roku, przyczynił się do tego kierowany wówczas przez Mateusza Morawieckiego
bank BZ WBK, który nie zgodził się na objęcie wierzytelności spółki układem
rozkładającym w czasie spłatę zadłużenia.
- Mam nadzieję, że Ziobro nie będzie wykorzystywać tego
postępowania przeciwko Mateuszowi, w którym wielu widzi przyszłego premiera i
nadzieję prawicy - mówi polityk sympatyzujący z wicepremierem Morawieckim.
Wbrew deklaracjom Kaczyńskiego o „krótkiej smyczy” i kontroli nad Ziobrą, szef Solidarnej
Polski w ciągu kilku ostatnich miesięcy bardzo poszerzył swoje wpływy - po
cichu i bez rozgłosu. W efekcie jego władza wykracza dziś poza kompetencje ministra
sprawiedliwości. Buduje potężne imperium władzy, którego fundament stanowią
prokuratura i służby specjalne. Nad tą pierwszą Ziobro objął nadzór dopiero w
kwietniu, ale już zdążył przeprowadzić w niej kadrową rewolucję: obsadził
swoimi ludźmi kierownictwo prokuratury krajowej (jej szefem został jego wieloletni
współpracownik Bogdan Święczkowski), wymienił grupę prokuratorów pracujących
przy sprawie smoleńskiej (nie dopuścił do niej śledczych rekomendowanych przez
szefa MON Antoniego Macierewicza), wskazał nowych prokuratorów regionalnych i
najważniejszych okręgowych.
- Ziobro kieruje się prostą zasadą. W pierwszej kolejności
stawia na lojalnych i sprawdzonych ludzi, a w drugiej - awansuje młodych,
ambitnych śledczych. Jeśli człowiek, który do tej pory zajmował się włamaniami,
nagle dostaje odpowiedzialne stanowisko w okręgu czy regionie, to w naturalny
sposób staje się gorliwym żołnierzem swojego protektora - twierdzi znajomy
szefa Solidarnej Polski.
PROKURATOR, FAN KUKIZA
Wśród awansowanych przez Zbigniewa Ziobrę jest między innymi nowy prokurator regionalny w Gdańsku
Andrzej Golec, który do tej pory był śledczym prokuratury rejonowej i pracownikiem
IPN W czasach IV RP Golec był delegowany do Warszawy, gdzie pomagał przy
śledztwie dotyczącym szpitala MSWiA, w którym pracował doktor Mirosław G. (o
postawionym mu zarzucie zabójstwa na konferencji
poinformował Zbigniew Ziobro słowami „już nikt nigdy przez tego pana życia
pozbawiony nie będzie”). Gdańska prokuratura pod jego rządami nie tylko ściga
przestępców, lecz także udziela się na Twitterze. Wśród obserwowanych przez
nią kont są instytucje publiczne, dziennikarze i jedna partia - oczywiście Prawo i Sprawiedliwość.
Inny protegowany ministra to Paweł Wilkoszewski - jego były
asystent, który wczasach IV RP zasłynął tym, że poleciał wojskowym śmigłowcem
do Gdańska, by przesłuchać ówczesnego prezesa PZU Jaromira Netzla w sprawie
przecieku z afery gruntowej. Wilkoszewski od dwóch miesięcy kieruje Prokuraturą
Okręgową w Warszawie. To newralgiczne miejsce, trafia tu najwięcej zawiadomień
dotyczących polityków.
Mówi jeden ze śledczych: - Wiatach 2005- -2007 najważniejsze
sprawy kierowano do zdominowanej przez ludzi Święczkowskiego Prokuratury
Apelacyjnej w Katowicach. Dziś taką rolę zaczyna odgrywać Białystok.
Na czele tamtejszej prokuratury regionalnej od dwóch
miesięcy stoi Elżbieta Pieniążek, była funkcjonariuszka CBA. Władzę w
prokuraturze okręgowej objął z kolei Marek Czeszkiewicz. To były dyrektor
rzeszowskiej delegatury biura, który - jak wynika z jego błoga - w czasie
zeszłorocznych wyborów prezydenckich publicznie zaangażował się w kampanię Pawła
Kukiza. Portal tvn24.pl
niedawno poinformował, że do białostockiej
prokuratury przekazano śledztwo dotyczące interesów żony byłego funkcjonariusza
Centralnego Biura Antykorupcyjnego Tomasza Kaczmarka, słynnego „agenta Tomka”.
Nadzoruje je Elżbieta Pieniążek, która pracowała w CBA w tym samym czasie co
Kaczmarek. Do Białegostoku trafiła też głośna afera korupcyjna na Wojskowej Akademii
Technicznej.
Polityk PiS: - Obsadzenie Białegostoku ludźmi z CBA mogło
być elementem targu z koordynatorem do spraw służb Mariuszem Kamińskim. W
zamian Ziobro dostał miejsce w kierownictwie biura. Powierzono je Grzegorzowi
Ocieczkowi, który w czasach pierwszego PiS był wiceszefem ABW.
Do prokuratury i służb niedługo dołączy jeszcze
sądownictwo, którego reformę przygotowuje zespół nadzorowany przez Ziobrę.
Kształt zmian na razie jest nieznany, ale jedno jest pewne: wpływ ministra na
trzecią władzę na pewno się zwiększy.
ŁAPANKA
Ważni dla budowania imperium Ziobry są jego parlamentarzyści (w sumie SP wprowadziła na
Wiejską ośmiu posłów i dwóch senatorów), urzędnicy administracji centralnej
(dyrektor generalny Kancelarii Premiera Tomasz Buława pracował w czasach pierwszych rządów PiS z Ziobrą w
Ministerstwie Sprawiedliwości), no i należąca do Solidarnej Polski Beata
Kempa, drugi obok Ziobry członek rządu Beaty Szydło.
Ale prawdziwe konfitury są w spółkach skarbu państwa.
Spotkanie na Nowogrodzkiej, Jarosław Kaczyński opowiada
gościom o dorobku ostatnich miesięcy: - Jesteśmy w sytuacji Francji, która w
1945 roku przejęła spod niemieckiej okupacji Alzację-Lotaryngię i musiała tam
stworzyć nową administrację. My wyzwoliliśmy państwo spod rządów Platformy i
też potrzebujemy tysięcy nowych prezesów, dyrektorów i pracowników.
Menedżerowie wyzwalający państwowe spółki spod okupacji PO
to w większości nominaci PiS, ale „dobra zmiana” obejmuje także ludzi
kojarzonych ze Zbigniewem Ziobrą. Wśród nich są:
• Patrycja Kotecka - dyrektor marketingu wLink4, spółce PZU; żona
ministra
• Michał Krupiński - prezes PZU, przyjaciel Zbigniewa Ziobry i jego
brata Witolda
• Andrzej Romanek - wiceprezes spółki Tauron Ekoserwis, były szef
gabinetu politycznego Ziobry i
były poseł Solidarnej Polski
• Kamil Kamiński - wiceprezes Tauronu i szef rady nadzorczej Kraków Airport, przyjaciel Zbigniewa Ziobry i protegowany Beaty Szydło
• Bartłomiej Litwińczuk - członek rad nadzorczych Grupy Azoty i
Polskiego Holdingu Obronnego, były pełnomocnik prawny Zbigniewa Ziobry w
procesach cywilnych
• Łukasz Kroplewski - wiceprezes PGNiG, były szef Solidarnej Polski w
województwie zachodniopomorskim
• Paweł Śliwa - członek rady nadzorczej PGE, radny sejmikowy PiS, były
szef sądu koleżeńskiego Solidarnej Polski
• Maciej Zaborowski - członek rady nadzorczej PZU, były pełnomocnik
Zbigniewa Ziobry w procesie cywilnym
• Marcin Szuba - członek rady nadzorczej PZU Życie, prezes
stowarzyszenia Katon, założonego przed laty przez Ziobrę
• Mariusz Andrzejewski - szef rady nadzorczej PKP PLK, krakowski
znajomy ministra.
Znajomy Ziobry: - Nabór do spółek przypomina łapankę. Stanowisk do
obsadzenia jest mnóstwo, a ławka PiS jest krótka. Tym bardziej że w radach
nadzorczych mogą zasiadać tylko osoby, które zdały specjalne egzaminy, albo
adwokaci. A że Zbyszek wywodzi się ze środowiska prawniczego, to kandydatów mu
nie brakuje.
Człowiek z Nowogrodzkiej: - Ziobro dopiero się rozkręca. Na razie z
wyczuciem sprawdza, jak daleko może się posunąć, ale gdy tylko poczuje swoją
siłę, to z tej owczej skóry wyjdzie stary Zbyszek. Ten z czasów IV RP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz