czwartek, 16 czerwca 2016

Przez sport do polityki



Funkcja we władzach Związku Piłki Ręcznej ma pomóc Adamowi Hofmanowi wyjść z politycznego niebytu. Ale na ściągnięciu byłego posła PiS najwięcej zyskają związek i jego władze

Radosław Omachel

W Zawierciu, niewielkim mieście w Zagłębiu Dąbrowskim, Ryszard M. to znana persona. W latach 90. był wiceprezydentem, potem przez osiem lat prezydentem mia­sta. I prominentnym działaczem w Związku Piłki Ręcznej w Pol­sce (ZPRP). Ale w 2014 r. został zatrzymany pod zarzutem przyj­mowania łapówek przy okazji kilku miejskich inwestycji. Spędził trzy miesiące w areszcie, sprawa przycichła, po wyjściu na wol­ność Ryszard M. zdobył mandat radnego, utrzymał też funkcję wiceprezesa ZPRP.
   Koledzy ze związku bronili go jak lwy, tłumacząc, że dopóki nie ma wyroku, jest niewinny. Aż do marca 2016 r. Wtedy Ryszard M. został powtórnie zatrzymany. Prokuratura przesłuchała go, po­stawiła dwa kolejne zarzuty i wypuściła. Ale tym razem zatrzyma­nie nie rozeszło się po kościach.
   Akcja prokuratury zbiegła się bowiem w czasie z listem, jaki -jak wiadomo nieoficjalnie - wysłał do związku szczypiorniaka Janusz Kowalski, wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazowni­ctwa. PGNiG to krajowy potentat w obrocie gazem i główny spon­sor ZPRP. Kowalski miał w liście wyrazić niezadowolenie z faktu, że kłopoty prominentnego działacza szkodzą wizerunkowi związ­ku. - Rysiek musiał zrezygnować z funkcji. Z opinią głównego sponsora trudno polemizować - mówi osoba związana z ZPRP.

POWRÓT POSŁA
Wakat na stanowisku wiceprezesa trwał niedługo. Kilka dni temu Ryszarda M. zastąpił Adam Hofman, były poseł i rzecznik
PiS. Zapowiada, że będzie budował wizerunek piłki ręcznej jako sportu narodowego, na równi z futbolem i siatkówką. - Ten sport ma ogromny potencjał i musimy być dumni z sukcesów naszych sportowców - mówi były poseł PiS. - Wśród moich priorytetów będzie współpraca z obecnymi i potencjalnymi partnerami, któ­rzy dopiero zauważą potencjał tej dyscypliny sportu.
   Problem w tym, że Hofman sam ma problemy wizerunkowe. Wciąż ciągnie się za nim cień tzw. afery madryckiej, czyli rozli­czenia kosztów niby to służbowego wyjazdu do Madrytu w 2014 roku (prokuratura parę miesięcy temu umorzyła postępowanie w tej sprawie). Skompromitowany Hofman formalnie odszedł z polityki i zajął się PR. Działa bez rozgłosu. - Nie słyszałem, by walczyli o zlecenia w przetargach - mówi przedstawiciel konku­rencyjnej agencji PR. Ale wiadomo, że agencja byłego posła dosta­ła zlecenie od operatora jednego z sieci komórkowych, w branży chodzą też słuchy, że z jej usług korzysta agencja pracy tymczaso­wej Work Service, której współwłaścicielem jest były senator PO Tomasz Misiak. - Zawsze dobrze mieć na pokładzie dobrze usto­sunkowanego w kręgach władzy współpracownika, który na czas poinformuje o planowanych zmianach w prawie - wyjaśnia nasz rozmówca z agencji PR.
   Wejście byłego prominentnego posła PiS do władz ZPRP było zaskoczeniem. Hofman był wprawdzie w poprzedniej kadencji Sejmu wiceprzewodniczącym sejmowej komisji sportu, gra w te­nisa, biega ultramaratony i jeździ na rowerze, ale z piłką ręczną nie miał dotąd wiele wspólnego. Jednak praca w piłkarskiej cen­trali, w dodatku społeczna (Hofman nie pobiera za swoje usługi wynagrodzenia), może pomóc ocieplić jego publiczny wizerunek i ułatwić mu wyjście z politycznego niebytu. Dlatego działacze związku szczypiorniaka spekulują, że list wiceprezesa PGNiG w sprawie Ryszarda M. nie był przypadkowy, a jego celem było zrobienie miejsca we władzach centrali dla Adama Hofmana.

ZGRANA DRUŻYNA
Wspomniany wiceprezes PGNiG Janusz Kowalski to dobry znajomy ministra skarbu Dawida Jackiewicza. Do niedawna był wiceprezydentem Opola, zaś Jackiewicz europosłem z opolskie­go. Jesienią, jeszcze przed wyborami, wspólnie promowali włas­ne pomysły na rzecz wykorzystania budowy nowej elektrowni w Opolu do pobudzenia lokalnej gospodarki. Jackiewicz jest jed­nocześnie przyjacielem Adama Hofmana. Też był w grupie mło­dych polityków PiS, którzy wybrali się na feralną eskapadę do Madrytu, ale zapłacił za wyjazd z własnej kieszeni.
   Obaj pochodzą z Dolnego Śląska. Przed laty Jackiewicz był wiceprezydentem Wrocławia.
Formalnie to on ma większe doświadczenie po­lityczne, ale po przeprowadzce do Warszawy Hofman, bardziej zuchwały i przebojowy, wyro­bił sobie silniejszą pozycję - jako rzecznik PiS miał bezpośredni dostęp do ucha prezesa i grona zaufanych posłów.
   Andrzej Kraśnicki, prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, nie odpowiedział na pytania o motywy zaproszenia do współpracy Hofmana.
- Zapewniam, że ze strony PGNiG nie było żad­nych nacisków - mówi Klaudiusz Sevkovic, czło­nek zarządu ZPRP, skądinąd znany z pierwszej polskiej edycji „Big Brothera”. Ale też nie było takiej potrzeby. Związek na ściągnięciu byłego polityka partii rządzącej, człowieka ustosunko­wanego, może zrobić niezły interes.
   W ostatnich wyborach Hofman nie startował, ale między innymi dzięki niemu Jackiewicz został ministrem skarbu. Ludzie Hofmana wypromowali jego kandydaturę w wewnątrzpartyjnej ukła­dance, zawierając taktyczny kompromis z drugim wpływowym środowiskiem nowej władzy - grupą Zbigniewa Ziobry. Formalnie więc główne decyzje personalne w sprawie obsady spółek skarbu państwa podejmuje kierownictwo resortu skarbu, ale wiadomo, że o posadę można też zwrócić się do Hofmana.
   Koniec marca. Malowniczo położona restauracja Fregata w Za­górzu Śląskim. Na hucznych urodzinach Remigiusza Nowakow­skiego - świeżo upieczonego prezesa grupy energetycznej Tauron Polska Energia - bawi się grono jego znajomych. Wśród zapro­szonych także Jackiewicz i Hofman. Nowakowski to ich ziomek z Dolnego Śląska.
   Znajomości z Hofmanem stanowisko zawdzięcza też Dariusz Kaśków, który pod koniec grudnia został prezesem spółki ener­getycznej Energa. Adam Rogacki, kolejny uczestnik pamiętnego wyjazdu do Madrytu, w kwietniu wszedł do zarządu spółki Orlen Paliwa, hurtowego sprzedawcy paliw. Inny członek madryckiej drużyny - Mariusz Kamiński - został szefem Polskiego Holdingu Obronnego, ale tylko na kilka dni; po medialnej wrzawie ustąpił ze stanowiska. Przyjaciel ze studiów Hofmana i świadek na jego weselu Robert Pietryszyn najpierw przez cztery miesiące zasia­dał w zarządzie PZU, ostatecznie w kwietniu wylądował na stano­wisku prezesa grupy Lotos. Z opolskiego samorządu Pietryszyn, swego czasu szef lokalnej młodzieżówki PiS, zna także wspomnia­nego wcześniej wiceprezesa PGNiG Janusza Kowalskiego.
   Kluczowe stanowiska menedżerskie dają też wpływ na polity­kę marketingową państwowych firm, czyli na wydatki na reklamy, sponsoring klubów i wydarzeń sportowych czy imprez kultural­nych. A ostatnio także coraz częściej imprez związanych z poli­tyką historyczną - grupa Energa zamierza przemodelować swój budżet marketingowo-społeczny, tak by finansować patriotyczne wychowanie młodzieży.
   W sumie państwowe firmy wydają na marketing przynajmniej pół miliarda złotych rocznie. Budżet na ten cel samego tylko PKN Orlen jest szacowany na blisko 150 min zł rocznie, a grupa Lotos na wspieranie lokalnych inicjatyw sportowych i kulturalnych na Pomorzu przeznaczy w tym roku 11 min zł. Dlatego - jak wynika z infor­macji „Newsweeka” - w kręgu zainteresowa­nia Hofmana znalazły się stanowiska dające dostęp do marketingowych budżetów. Robert Pietryszyn, zanim trafił do Lotosu, był szefem samorządowej spółki Wrocław 2012, operato­ra wrocławskiego stadionu wybudowanego na piłkarskie Euro. Szefem marketingu i public relations w tej spółce był Adam Burak, który od niedawna jest dyrektorem marketingu w PZU. Według jednego ze źródeł przedstawiciel Ada­ma Hofmana pojawił się ostatnio także w dzia­le marketingu Totalizatora Sportowego.
   Ale już kluczowe marketingowe stanowisko w PKN Orlen przypadło innej frakcji. Nieobsadzona od marca funkcja szefa marketingu tej spółki (szefem komunikacji korporacyjnej Orlenu jest inny były rzecznik PiS Marcin Mastalerek) przypadnie prawdopodobnie protegowanemu wiceprezesa Mirosława Kochalskiego, Rafałowi Pasiece, który do PKN przenie­sie się z IPN.
   Na tym jednak nie koniec. Posłowie z sejmowej komisji spor­tu twierdzą, że PiS planuje scalenie budżetów sponsorskich państwowych firm w jeden wspólny fundusz, zarządzany przez holding nadzorujący państwowe przedsiębiorstwa, który ma po­wstać w miejsce resortu skarbu. Wiadomo, że apetyt na stanowi­sko szefa takiego holdingu ma Dawid Jackiewicz. A to pozwala spojrzeć na społeczną misję Adama Hofmana w Związku Piłki Ręcznej w Polsce z innej perspektywy.

SPONSOR POSZUKIWANY
Szef związku szczypiorniaka Andrzej Kraśnicki pełni tę funkcję od 2006 roku. Nigdy nie było mu po drodze z PiS, ma za to odznaczenia od prezydentów Kwaśniewskiego i Komorow­skiego. W tym roku, niedługo po igrzyskach olimpijskich w Rio, kończy się jego kadencja, ale nie powinien mieć problemów z re- elekcją. Zorganizowane wiosną tego roku w Polsce Euro 2016 było organizacyjnym sukcesem (choć reprezentacja Polski zajęła rozczarowujące 7. miejsce).
   Finansowo ZPRP to jeden z najsilniejszych związków spor­towych w Polsce. W 2014 roku przy budżecie przekraczającym 30 min zł wypracował 2 min zł nadwyżki. Główny sponsor, PGNiG, dofinansowuje piłkę ręczną kwotą ok. 5 min zł rocznie.
   Kraśnicki działa też na drugim froncie. W 2010 r. został następ­cą szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotra Nurowskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Pod względem sportowym ostatnie igrzyska w Vancouver były niezwykle udane, ale finanso­wo przyszłość PKOl nie wygląda różowo. Od 2012 r. Kulczyk In­vestments zapewnia około 7,5 min zł z szacowanego na niecałe 20 min zł budżetu PKOl. Zmarłemu rok temu Kulczykowi zależa­ło na sponsoringu PKOl z uwagi na prestiż i ze względu na to, że ważni mecenasi Komitetu na oficjalnych imprezach PKOl mają sposobność spotkać się z politykami (Jan Kulczyk kilka razy spot­kał się przy takich okazjach z Donaldem Tuskiem).
   Umowa sponsorska wygasa z końcem roku i prawdopodobnie nie zostanie przedłużona. - Spadkobiercy Kulczyka nie są moc­no przywiązani do idei finansowania Komitetu - przyznaje osoba z Kulczyk Investments. Andrzej Kraśnicki zdaje więc sobie spra­wę, że musi szukać alternatywnego sposobu finansowania PKOl, np. w spółkach skarbu państwa, które nie szczędzą wydatków na sport. Głównym sponsorem reprezentacji piłkarskiej jest prze­cież Lotos, Orlen utrzymuje ekipę w rajdach terenowych, faktycz­nie reprezentację Polski w tej dyscyplinie, a energetyczny Tauron dokłada się do budżetu kieleckiego Vive, zwycięzcy Ligi Mistrzów w piłce ręcznej, i jest kluczowym sponsorem ligi koszykówki. Pań­stwowe spółki chętnie też sponsorują stadiony.
   Jak długo potrwa misja Adama Hofmana w ZPRP, nie wiadomo. Ale wszystko wskazuje, że pozostanie czołowym rozgrywającym w sponsoringu sportowym. Zresztą, jak twierdzą politycy PiS, były rzecznik partii zaprzyjaźnił się niedawno z szefem resortu sportu Witoldem Bańką. Jego ministerstwo, dysponujące budże­tem prawie 200 min zł, jest głównym finansującym związki spor­towe. Dla Andrzeja Kraśnickiego, prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce i szefa PKOl, taki współpracownik to ktoś na wagę złota. Nie tylko olimpijskiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz