Rozkaz to rozkaz.
Wojsko rozkaz wykonać musi i nazwiska ofiar Smoleńska w Poznaniu odczyta. W
końcu nie wiadomo, czy ta brzoza wybuchła, czy nie. A ten, co na rocznicy
Czerwca będzie chciał rozrób, nie jest Polakiem ani patriotą.
Wojciech Cieśla
Poznaniem,
stolicą solidności i porządku, rządziły zawsze drobny biznes ze zdrowym rozsądkiem.
I poznaniacy. Teraz po rząd dusz sięgnął warszawiak. Najpierw przysłał wojskową
ciężarówkę z olbrzymim Jezusem. Osobiście złożył pod figurą kwiaty z dwu-
barwną wstążką „Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej”. A gdy w
mieście zagotowało się wokół Jezusa giganta, ogłosił: - Dzisiaj z Poznania na
całą Polskę idzie wielkie wołanie o jedność narodu polskiego, opartą na wierze
i patriotyzmie!
Zaraz potem wyjechał i już z
Warszawy zarządził: w rocznicę wydarzeń Czerwca, podczas Apelu Pamięci, wojsko
odczyta listę ofiar katastrofy w Smoleńsku.
28 czerwca 1956 r. na ulice Poznania wyszły tysiące robotników. Domagali
się „prawa, wolności, chleba”. Władza wysłała przeciwko nim czołgi. Poległo co
najmniej 58 osób, ponad 600 było rannych. Czerwiec ‘56 to w Poznaniu świętość.
Poznaniacy mają teraz zgryz: czy ich Czerwiec można zrównać z wypadkiem
lotniczym?
ZDRAJCA I PEDAŁ
Jacek Jaśkowiak,
prezydent Poznania, niedawno ubezpieczył mur, który ogradza jego dom na
poznańskiej ławicy. Musiał: najpierw jesienią ktoś namalował dużymi
literami słowa „zdrajca” i „pedał”. A w lutym znów
„zdrajca”. Policja nie znalazła sprawców.
Komu i czym naraża się Jaśkowiak? Jesienią poszedł w Marszu Równości.
Na obchody 97. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego wysłał zastępcę, a
sam pojechał odpocząć w góry (zdjęcie na Facebooku, na którym wylegiwał się w
łóżku z rodziną, oburzyło prawicę). Chodzi na marsze poznańskiego KOD, a nie
chodzi na mecze Kolejorza. Nie fraternizuje się z biskupami, nie kłania
księżom. Jest pierwszym prezydentem, który głośno mówi, że Kościół łupi miasto
na nieruchomościach, i pierwszym, który chce
to uregulować. Poznaniacy komentują: Poznań ma wreszcie prezydenta.
- W mieście walczą dwie frakcje: jedna to zwolennicy Poznania jako
twierdzy, miasta zamkniętego. Druga to zwolennicy otwartości - uważa jeden z
moich rozmówców. - Jaśkowiak to były biznesmen, sztywniak i kapitalista. Ale ma
dobry PR. Kreuje wizerunek faceta, któremu w mieście nie będzie bruździć żadna
centralna władza.
Na demonstracji KOD w Poznaniu dużo ludzi i duże emocje. Ktoś krzyczy do
mikrofonu: - Czy zgadzają się państwo na to, jak mówi posłanka Pawłowicz, że
władza musi mieć media publiczne, że media publiczne powinny służyć do
rządzenia państwem? Kryśka, do domu!
Jaśkowiak interweniuje, chwyta
mikrofon: - Musimy pokazać reszcie Polski, że Poznań to wolne miasto, w którym
szanujemy europejskie tradycje!
CYGARO I ROWER
Na rozmowę z
prezydentem telepię się główną ulicą miejskim
rowerem, nie ma ścieżki rowerowej. Z górki
wyprzedza mnie, też na rowerze, siwy, wysoki mężczyzna. Jasna koszula, na
bagażniku dwie sakwy. Jaśkowiak, stojąc na pedałach, żeby się nie poobijać,
pędzi do pracy.
Prezydent przez lata pracował dla Jana Kulczyka. Ma sławę brutalnego,
wymagającego szefa. Jego przyjaciel Jacek Kaczmarski sportretował go w
piosence:
Sen szczuje cygarem bystry
finansista
Planuje na jutro miłosierne
cięcie
Które krew z ofiary wypuści do czysta
Korzystne dla wszystkich
kończąc przedsięwzięcie
Jaśkowiak lekko krzywi się na ten cytat. Dziś epatuje liberalną
otwartością, cygaro zamienił na rzadkie cygaretki z żoną. Wrócił do
boksowania. Chwali się, że wykorzystuje pomysły ruchów miejskich.
- Nasycenie Poznania centrami
handlowymi jest przytłaczające. Poznań potrzebuje zmiany - mówi. Tłumaczy, na
czym polega idea „Wolnego miasta Poznań” - miasto ma być obywatelskie,
kulturalne i otwarte; stawiające na komunikację publiczną i mniej samochodów,
dające coraz więcej władzy mieszkańcom i radom osiedli. No i otwarte. Przede
wszystkim otwarte.
Poznaniacy, ci z prawa i ci z lewa, lubią sięgnąć do tego samego
klasyka. - Woj- Szczęsny Kaczmarek, były prezydent Poznania, mawiał: rura jest
apolityczna - wspomina Jaśkowiak. -
Rozwiązywanie lokalnych problemów nie powinno się odbywać pod naciskiem partii
politycznych.
- Ale to pan chodzi na marsze KOD.
- Bo uważam, że jest na nich mowa o rzeczach ważnych. O wolności słowa
i demokracji, o konstytucji.
Według prezydenta Jaśkowiaka naciskiem jest odczytywanie „apelu
smoleńskiego” w rocznicę Czerwca: - To kwestia uczciwości. Nie należy
fałszować historii tylko dlatego, że taka jest wola największej partii
politycznej.
- Będzie apel smoleński czy nie?
- Nie chcę mieszać poległych, którzy 60. lat temu walczyli z 350
czołgami na ulicach, z tymi, którzy zginęli w Smoleńsku. Katastrofa tupolewa to
wypadek lotniczy.
ZDRAJCZYNI Z CZERWCA
Weterani Czerwca odchodzą, „czerwcowych” jest już zaledwie
garstka. Aleksandra Banasiak,
pielęgniarka, w Czerwcu ryzykowała życie. Nad jej głową świstały kule, gdy
opatrywała demonstrantów. Potem na ich procesie zeznawała, że to ubecy pierwsi
zaczęli strzelać do ludzi. Pomysł Macierewicza ją złości: - Nie można manipulować historią.
W rocznicę Czerwca czcimy poległych w walce o wolność, chleb i pracę. Ofiary
katastrofy smoleńskiej czcijmy w jej rocznicę.
Aleksandra Banasiak ma 81 lat, siwe włosy i przenikliwe oczy. Poznaniacy
rozpoznają jej sylwetkę na demonstracjach KOD na placu Wolności. Na marszu w
obronie mediów wychodzi na scenę. - Jest mi przykro, kiedy widzę, jak PiS
nocami przyjmuje swoje ustawy. Nocami to komunistyczne władze aresztowały
demonstrantów Czerwca - mówi. Dostaje oklaski.
A zaraz potem dostaje pierwsze SMS-y i telefony. Znajomi mówią, że jest
zdrajczynią. Że zapomniała o korzeniach. Niezrażona komentuje sprawę teczek
Lecha Wałęsy: - Nie było takich osób, które, jeżeli były szykanowane, to czegoś
nie podpisały. Dla mnie Wałęsa był i jest osobą, która spowodowała, że mamy
wolność.
Działacz PiS z Poznania wzdycha: - Może znana, ale dla środowiska nie
jest reprezentatywna. Ludzie u niej w stowarzyszeniu to konserwatyści. Chodzić
na marsze KOD? To im się nie mieści w głowie!
Aleksandra Banasiak mówi: - To ostatnia taka rocznica, my wymieramy.
Uroczystość ma być poważna i dostojna. Ma upamiętniać poległych, ale i nas,
uczestników. Nie da się nie uwzględnić naszego zdania. A według mnie Smoleńsk pasuje
do Czerwca jak pięść do nosa.
KTO ZŁODZIEJ, A KTO UBEK
W Czerwcu Włodzimierz
Marciniak atakował siedzibę UB. Aleksandra Banasiak opatrywała rannych w
strzelaninie przed tym samym budynkiem. Dzisiaj każde z nich działa w innym
związku kombatantów Czerwca ‘56. Marciniak na oficjalne uroczystości w
marynarkę wpina błyszczące odznaczenia. Tylko najważniejsze, bo wszystkich ma
około 50. Wtedy, w Czerwcu, jako jeden z pierwszych wpadł do komitetu PZPR,
zobaczył, jak żyje elita władzy i stoły uginały się od
mięsa, cytrusów i czekolad. Potem ze zdobycznej broni ostrzeliwał gmach UB na
Kochanowskiego. On strzelał, do niego strzelano. Jedna z kul trafiła go w nogę.
Następnego dnia wpadł: w jego kieszeni ubecy znaleźli kilka sztuk amunicji, w
czasie przesłuchania stracił kilka zębów. Już w wolnej Polsce odnalazł adres
tego, który wtedy najbardziej się znęcał. Chciał zadać jedno pytanie: czy
pamięta, jak go katował? Tamten zatrzasnął drzwi.
Dziś Marciniak jest prezesem Związku Kombatantowi Uczestników Powstania
Poznańskiego Czerwca 1956 r. To jeden z czterech zarejestrowanych w Poznaniu
związków „czerwcowców”. Dla Marciniaka ludzie z pozostałych związków to albo
złodzieje, albo ubecy. Wielu działaczy nie ma już nic wspólnego z Czerwcem
(członkami stowarzyszeń są np. wdowy po uczestnikach walk).
Mówi jeden z działaczy PiS: - Skąd cztery związki? Ktoś się na kogoś
obraził, ktoś się poczuł mniej ważny. Jak to między ludźmi. Trwa to już 27 lat.
PATRIOTYZM TRZEBA WYSSAĆ
Opowiada pracownik
magistratu: - W latach 90. przewodniczący jednego związku ogłosił, że
przewodniczący innego nie był ranny w czerwcu, ale w meczu hokeja na trawie. Tamten mu odpowiedział, że jest złodziejem, bo fałszował
dokumenty, na podstawie których dostał status kombatanta.
Mówi pracownik poznańskiego ratusza: - Oskarżali
się o malwersacje, podrabianie podpisów, pomówienia. Zdarzało się, że
uprawnienia kombatanckie dostali ludzie, którzy nie brali udziału w walkach.
Kombatanctwo ma człowiek, który
namalował transparent; i tylko tyle. Szef jednego ze związków mówi, że
siedział kilka miesięcy, a z dokumentów w IPN wynika, że kilka dni.
Innego w ogóle nie znalazł w dokumentach IPN - ale napisał książkę, w której
występuje jako „dowódca powstania”.
Kombatant Marciniak o pomyśle Macierewicza mówi z ożywieniem: - Rozkaz
to rozkaz. Minister Macierewicz go wydał, wojsko rozkaz wykonać musi i nazwiska
ofiar Smoleńska w Poznaniu odczyta. Przecież w końcu nie wiadomo, czy ta
brzoza tam wybuchła, czy nie? A ten, co na rocznicy Czerwca będzie chciał
rozrób, nie jest Polakiem ani patriotą. Banasiak? Ona w Czerwcu na ulicy
ratowała ubowców!
Jaśkowiak? Zamiast na rocznice
powstania pojechał na narty! Patriotyzm to trzeba, proszę pana, wyssać z
mlekiem matki!
WSPIERAJĄCA CZĘŚĆ SPOŁECZEŃSTWA
Od kilku lat przez Poznań
przechodzi fala moralnego wzmożenia. - Za czasów
poprzedniego prezydenta miasta w sferę publiczną wkroczył Akademicki Klub
Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego - opowiada
jeden z wykładowców Uniwersytetu Adama Mickiewicza. - Pod ban erami SKOK-ów
organizował spotkania, wręczał Antoniemu Macierewiczowi pamiątkowe medale,
pisał oburzone listy.
Najważniejszy w AKO jest prof. Stanisław Mikołajczak, polonista.
W Czerwcu miał 12 lat. Listy, które publikuje AKO, u innych polonistów budzą
przerażenie. - To jest język nienawiści, bełkot jak z Gomułki - wzdycha jeden z
pracowników naukowych UAM.
W lutym AKO wydaje list poparcia dla rządu PiS: „(...) Obserwujemy aktywizację
liberalnie-lewicowo nastawionej części środowiska akademickiego wobec
zasadniczych zmian społeczno-politycznych inicjowanych przez obecną władzę
i wspierającą ją większość społeczeństwa. (...)
Członkowie środowiska akademickiego zrzeszeni w AKO wyrażają pełne wsparcie
dla realizacji programu wyborczego PiS i zjednoczonej prawicy”.
Ostatnia bitwa, w jaką zaangażował
się Mikołajczak, to walka o ustawienie figury Chrystusa. Postawienia Chrystusa
chce Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności (pomnik w czasie wojny
zburzyli Niemcy, kopia figury ma być pierwszym krokiem do jego odtworzenia).
Ludzie prezydenta Jaśkowiaka nie godzą się na Chrystusa.
MIKOŁAJCZAK JAK DRZYMAŁA
Wojskową ciężarówkę z
olbrzymim Jezusem dało Ministerstwo Obrony - żeby
przyczynić się do kształtowania postaw patriotycznych wśród żołnierzy. Do Poznania wojsko wiozło figurę aż spod Krakowa. Potem
ustawiło ją na dziedzińcu kościoła na Jeżycach. Miasto uważa, że Chrystus to
samowola budowlana. - Panie Jezu, módlmy się za urzędników Poznania, byś
przemienił ich serca - wznosi powitalną modlitwę ks. Tadeusz Magas.
Profesor Mikołajczak promienieje, pozuje do zdjęć z Antonim
Macierewiczem. W uroczystej procesji snuje się trzech chudych młodzieńców z
opaskami i flagą ONR. Poza tym nic się nie dzieje. Spór o figurę to spór
urzędniczy.
Profesor Mikołajczak w rozmowach z dziennikarzami dzieli się wizją masowego
protestu, którego nie ma. - Musimy stosować wobec współczesnych władz Poznania
metody, jakie Wielkopolanie stosowali dawniej wobec władz pruskich.
Chcielibyśmy postawić figurę na przyczepie, żeby nawiązać do wozu Michała
Drzymały - mówi. Okazuje się, że Chrystus na przyczepie będzie się chybotał.
Pomysł z Drzymałą upada.
Mówi jeden z urzędników magistratu: - To nie jest miasto prawicy, Poznań
jest w gruncie rzeczy centrowy, ale w mieście są bardzo aktywne prawicowe
grupy. Nachodzą władze rektorskie i miejskie, zalewają listami, petycjami,
żądaniami. Próbują zawłaszczyć pamięć o Czerwcu.
W Poznaniu prawica jeśli już się przebija, to niemal zawsze brawurowo.
Alarmuje, że katolicki patron przystanku jest dyskryminowany w komunikacji
miejskiej, bo zamiast ulicy arcybiskupa Antoniego Baraniaka lektor czyta po
prostu: „Baraniaka”.
Albo że „Jesus Christ Superstar” to pseudosztuka, bluźniercza próba ośmieszenia Jezusa
Chrystusa oraz katolickiej wiary.
CHRYSTUS, CZERWIEC, SMOLEŃSK
Do obchodów już tylko kilka dni. Między władzami miasta a Antonim Macierewiczem - pat.
Prezydent Jaśkowiak nie ustąpi. To poznańskie, nie smoleńskie święto. Czy
zrezygnuje z asysty wojskowej? Weterani mówią, że w najgorszym razie mogą
przełknąć Smoleńsk; nie chcą zamieszania i incydentów. To ostatnia taka
okrągła rocznica, kolejnej większość z nich nie doczeka.
- A po co wojsko? - denerwuje się znajomy poznaniak. - Mundurowi na
takich obchodach to i tak drażliwa sprawa. Wobec szantażu trzeba z wojska
zrezygnować. Trzymajmy religię smoleńską z dala od Poznania. Inaczej tu
zagnieździ się stęchlizna.
Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS z Poznania, uważa, że to Jaśkowiak
nakręca konflikt: - To prezydentura gestów i deklaracji. W rządzeniu miastem
kluczowe jest zarządzanie, a nie przenoszenie sporów ideologicznych do miasta.
Po co ciągnąć spór o figurę Chrystusa? Wielu ludzi to nie obchodzi, u wielu
wywołuje irytację.
Michał Boruczkowski, radny PiS: - Miasto otwarte to slogan, który działa
tylko w jedną stronę. Czy pomnik Chrystusa mógłby
wadzić komuś, kto jest otwarty na
religię? Za Grobelnego dominował chłodny pragmatyzm. Teraz w przestrzeń
publiczną są niepotrzebnie przenoszone krajowe spory ideologiczne. A przecież
my w Poznaniu wiemy, że rura kanalizacyjna, choć ma być kładziona z sercem,
musi być apolityczna.
Jacek Jaśkowiak uważa, że otwartość to obecność prezydenta na ulicznych
demonstracjach.
- Daję panu głowę, że Jacek [Kaczmarski - przyp. red.] chodziłby na
marsze KOD - zapewnia. I żegna mnie cytatem z piosenki „Według Gombrowicza
narodu obrażanie” (- To przecież o nas!):
W niewoli - za wolnością plącze
Nie wierząc, by ją kiedyś zyskał
Toteż gdy wolność swą zobaczy
Święconą wodą na nią pryska.
Bezpiecznie tylko chciał
gardłować
I romantycznie o niej marzyć,
A tu się ciałem stały słowa
Bóg wie co się może zdarzyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz