Łapaj złodzieja
Do tej pory tylko raz nie odbył się
Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu w 1982 r. Był wtedy stan wojenny. Minęło 35
lat i ten skromny jubileusz postanowił uczcić Jacek Kurski, przypominając, na
czym polegała peerelowska cenzura. Ja to akurat bardzo dobrze pamiętam - tych
państwa na estradę nie wpuszczamy i koniec rozmowy. Ale dziś? Zakaz
występowania, bo ktoś wziął udział w manifestacji antyrządowej lub w teledysku
przebrał się za księdza? Wstyd taki, że nos zatyka. A podobno w Polsce mamy
demokrację „najlepszą ze wszystkich w Europie” - jak zapewnia nas pewien pan z
ulicy Ciemnogrodzkiej w Warszawie.
Szkoda mi tylko
tych młodych, 20-, 30-letnich piosenkarzy, którzy w poczuciu solidarności z
ocenzurowanymi przez przewodnią siłę narodu zrezygnowali z udziału w
festiwalu. Odebrali tę maleńką lekcję bolszewizmu, a powinni się o nim
dowiadywać tylko w szkole na zajęciach z historii.
Tymczasem jednak do
historii przechodzi trójpodział władzy. Katowicki Kongres Prawników Polskich
obradował tuż przed pogromem szykowanym przez państwo PiS. Zjazdu tego jak
ognia bali się i minister prokurator Ziobro, i prezydent. Obaj są prawnikami,
więc nie po honorze byłoby im paść jak muchy w bezpośrednim starciu z autorytetami
z branży. Wysłali drugi garnitur, który zachowywał się jak w starej anegdocie,
gdzie uciekający z portfelem złodziej krzyczy „Łapaj złodzieja!”.
Garnitur Warchoł
naurągał prof. Adamowi Strzemboszowi, a potem z lekko zmarszczonymi rękawami
przeszedł do ataku na całe środowisko sędziowskie za to, że do dziś się nie
zdekomunizowało. Duża część uczestników kongresu opuściła wtedy salę. Garnitur
przysłany przez prezydenta, czyli minister Dera, przekazał zebranym, że mają
milczeć, a nie „recenzować działalność innych organów władzy publicznej”. O
nieprzestrzeganiu konstytucji przez Andrzeja Dudę nie wspomniał, bo przecież
gdy prezydent na nią przysięgał, to się po prostu przejęzyczył.
Zachwyciła mnie
sędzia Barbara Piwnik, która w TVN krytykowała prawników, że wychodzą z sali,
buczą i wymachują konstytucją, zamiast podjąć merytoryczną dyskusję. Świetny
pomysł. Jak ogólnie wiadomo, rząd cały czas z niecierpliwością przebiera
nóżkami, żeby dyskutować. Chyba tylko o zaletach jedynowładztwa, inaczej
zwanego dyktaturą. Przykład geograficznie bliskiej nam Białorusi jest wprost
zniewalający.
Jest takie powiedzonko, że jeśli nie
wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Adrian Zandberg, lider Razem, podliczył wydatki Witolda Waszczykowskiego na
tzw. dyplomację publiczną. Co to jest? Ministerstwo uprzejmie wyjaśnia jednym
zdaniem - wybaczą Państwo, ale nie mogę się oprzeć, więc zacytuję - to „zestaw
działań o charakterze strategicznym, koncepcyjnym, analitycznym, koordynacyjnym
i wykonawczym, które poprzez kształtowanie postaw społecznych i opinii
publicznej za granicą wpływają na realizację istotnych interesów Polski w
świecie, używając narzędzi i metod spoza obszaru tradycyjnej dyplomacji jako
obszaru relacji międzypaństwowych”. 28,5 mln zł na to pójdzie, więc może
przyda się garść szczegółów. 216 tys. dostanie ks. Rydzyk, 200 tys. fundacja
europosła PiS Marka Jurka, parę setek festiwale muzyki religijnej, Zgromadzenie
Sióstr Benedyktynek Misjonarek, Dzieło Misyjne Diecezji Warszawsko-Praskiej,
Klasztor Niepokalanego Poczęcia NMP Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych...
Ponad 100 tys. zł przeznaczono na - uwaga, proszę usiąść - „organizację wizyty
Matki Bożej Częstochowskiej w krajach Ameryki Łacińskiej”. Dziękuję, można się
położyć.
Stanisław Tym
O Mazowieckim, preambule i prezydencie Dudzie
Za kilka dni 20.
rocznica referendum konstytucyjnego, Andrzej Duda wzywa do zmiany konstytucji i
do referendum (a przecież obecna konstytucja mu nie przeszkadza!) - jest to
więc dobry moment, abym jako członek tamtej Komisji Konstytucyjnej przypomniał,
czego potrzeba, aby uchwalić ustawę zasadniczą.
W Komisji Konstytucyjnej toczyły się wtedy
merytoryczne dyskusje, jakich dziś w parlamencie nie uświadczysz. Wśród nich na
plan pierwszy wybija się zdecydowanie debata wokół preambuły. Nabrała ona
szybko charakteru symbolicznego, tekst preambuły jest często cytowany jako
przykład porozumienia ludzi różnych poglądów i światopoglądów - warto zatem
opisać kulisy powstania jej ostatecznego kształtu.
Projekt, oparty na
tekście krakowskiego publicysty Stefana Wilkanowicza, przedstawił Tadeusz
Mazowiecki.
Klub SLD był sceptyczny wobec jakiejkolwiek preambuły,
niemniej - dostrzegając pewne zalety tej idei - upoważnił mnie do prowadzenia w
tej kwestii rozmów i uzgodnień. W tym celu spotykałem się z Tadeuszem
Mazowieckim w Sejmie, ale często uzgadnialiśmy tekst, podróżując samochodami po
Polsce i posługując się telefonami komórkowym, a że tzw. pole często zanikało -
uzgadnianie nierzadko zajmowało sporo czasu. Mazowiecki jako katolik (naciskany
także przez Kościół) chciał, aby preambuła zawierała odwołanie do Boga i
chrześcijańskich korzeni naszego narodu i państwa. Rozumiałem to i
akceptowałem, ale uważałem, że powinniśmy zadbać, aby przyjęte sformułowania,
satysfakcjonując wierzących, nie dyskryminowały niewierzących i areligijnych.
Chodziło o to, aby kwestia wyznawania lub niewyznawania religii nie dzieliła
Polaków, a żaden z systemów wartości, które wierzący i niewierzący wyznają, nie
był konstytucyjnie określany jako system lepszy lub gorszy. Poniższe przykłady
pokażą, jak wyglądało „ucieranie” tekstu.
Najpierw kluczowy fragment projektu: „My
obywatele polscy, wierzący w Boga, który jest źródłem prawdy, dobra i piękna...”.
Zwróciłem uwagę, że sformułowanie „który jest źródłem.” sprawia wrażenie, że
konstytucja definiuje cechy Boga, a jednocześnie przesądza, że innych niż Bóg
źródeł nie ma. W zasadzie trzeba by napisać „wierzący w Boga, który dla nich
jest źródłem”, ale nie byłoby to ani poprawne gramatycznie, ani eleganckie. Po
dyskusji uzgodniliśmy sformułowanie: „wierzący w Boga będącego źródłem.”
(uwaga: bez przecinka między „Boga” a „będącego”!), co lepiej oddaje, że to
wierzący, a nie sama konstytucja, obdarzają Boga tymi właściwościami, a zarazem
nie zamyka to dostępu innym do innych „źródeł”. O tych „innych” mówiło następne
zdanie, ale po różnych przekształceniach też wymagało korekty, początkowo
brzmiało bowiem następująco: „jak i nie podzielający tej wiary, a wyznawane
przez siebie wartości wywodzący z innych źródeł”. Zauważyłem, że takie
sformułowanie sugeruje, że niewierzący niekoniecznie wyznają takie wartości,
jak prawda, dobro i piękno. Mazowiecki przyjął tę uwagę i po zmianie oraz
dodaniu do cech „boskich” jeszcze „sprawiedliwości” uzyskaliśmy końcowy, naprawdę
piękny i wyważony tekst: „My, Naród Polski - wszyscy obywatele
Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy,
sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej
wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,
równi w prawach i powinnościach.”.
Były między nami jeszcze inne dyskusje, jak
np. dotyczące passusu o „kulturze, zakorzenionej w chrześcijańskim
dziedzictwie Narodu”, co oczywiście było prawdą, ale nie całą. Wydyskutowaliśmy
„kulturę, zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich
wartościach”.
Ostatnia kwestia,
jaka nam pozostała, związana była z następującym fragmentem: „My. obywatele...
w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem i własnym sumieniem, ustanawiamy
Konstytucję.”. Takie sformułowanie oznaczało, że wszyscy obywatele głosujący za
Konstytucją, zarówno wierzący, jak i niewierzący, biorą (poza sumieniem) także
Boga na świadka.
Nie mogłem zaakceptować takiego zapisu, a i mój klub na
pewno by go nie przyjął. Zaproponowałem małą poprawkę: „przed Bogiem lub przed
własnym sumieniem.”. Rozwiązanie to było krytykowane przez przedstawiciela
episkopatu, podnoszącego, że wierzący będą musieli wybierać między Bogiem a
sumieniem.
Nie był to zarzut prawdziwy, gdyż „lub” to nie to samo co
„albo - albo”. Jest to tzw. alternatywa łączna, czyli może zajść tylko jedno z
dwóch zdarzeń, ale mogą też zajść oba. Krytyków nie było jednak łatwo przekonać.
Mazowiecki miał wszakże tę cechę, że jeśli już gdzieś doszliśmy do kompromisu,
to brał na siebie zadanie jego obrony. To, co powiedział w tej sprawie,
najlepiej go charakteryzuje: „Jeżeli chodzi o sprawę wyrazu »lub«, to wiem, że
dla części członków Zgromadzenia Narodowego jest to sprawa zasadnicza. Osoby,
które nie wierzą w Boga, nie chcą, aby im przypisywano, że zwracają się do
Boga. Z tych powodów nie mogę zmienić tej formuły. Ponadto chcę dodać, iż jako
człowiek nie mam prawa przymuszać nikogo, aby pod przymusem zwracał się do
Boga. Takie są moje chrześcijańskie przekonania”.
Taki był Tadeusz Mazowiecki. I tak powstała
preambuła, która - w kraju, gdzie nadal można usłyszeć (w tym z ambon), że prawdziwym
Polakiem i człowiekiem moralnym może być tylko katolik, i gdzie politycy
lekceważą neutralność światopoglądową państwa
uparcie przypomina, że wszyscy ludzie, bez względu na
wyznanie, są równi i jednako zasługują na szacunek. Dlatego dziś, kiedy w bezprecedensowym
dokumencie episkopatu o patriotyzmie czytam: „obok katolickiej większości
dobrze służyli naszej wspólnej ojczyźnie i nadal jej służą Polacy prawosławni i
protestanci, wyznający judaizm, islam i inne wyznania oraz ci, którzy nie
odnajdują się w żadnej tradycji religijnej” - to widzę w tym triumf preambuły
Tadeusza Mazowieckiego i wszystkich nas, którzyśmy ten tekst cyzelowali.
Dlatego gdy teraz prezydent Duda wzywa do opracowania nowej konstytucji, pytam:
kto w ekipie rządzącej jest w stanie pełnić rolę Mazowieckiego, jeśli nawet pan
Naczelnik, pan Prezydent i pani Premier razem wzięci nie sięgają mu choćby do
ramion?
Marek Borowski
Angielski dla dublerów
Brawurowe wystąpienie sędziego Trybunału
Konstytucyjnego profesora Lecha Morawskiego - w charakterze przedstawiciela
rządu i Trybunału - w Oxfordzie wywołało poruszenie i konsternację. Tymczasem
sędzia dubler nie powiedział niczego nowego, tylko powtórzył linię partii i
rządu: wymiar sprawiedliwości w Polsce jest skorumpowany od góry do dołu i
wymaga szarpnięcia cuglami, gejom mówimy „nie”, ale ich nie ścigamy. Nie mogąc
uwierzyć własnym uszom, że tak mówi bezstronny sędzia, część komentatorów
uznała, że „doszło do przekłamania”, gdyż profesor mówił w języku obcym,
używanym przez tubylców.
Ponieważ istnieje
zagrożenie, że przedstawiciele władz będą jeszcze w przyszłości zmuszeni do
rozmawiania w obcych językach, przygotowaliśmy niezbędnik językowy dla
polityków i prawników. W przygotowaniu wersja chińska, ze względu na zbliżenie
z Chinami.
BOMBA TERMOBARYCZNA. Thermobaric
device. Thermoboring device. Thermobaric dickbomb. Bomba, której nikt nie
widział, nie słyszał ani nie powąchał, mimo że wybuchła w pięciu miejscach
jednocześnie. Po wybuchu odkrywca bomby zmienił stan skupienia i się ulotnił.
CIAPATY. Chapatis. Darkies. Speckled.
Freaked. Poppadums. Wogs (w dawnym slangu bardzo obraźliwe określenie
Azjatów). W języku rasistów wszystko to są poniżające określenia człowieka
innego koloru skóry niż biały.
CYKLIŚCI I WEGETARIANIE. Pedal-pushers
and veggies. Cyclists and vegetarians. Według ministra spraw zagranicznych -
element zepsuty, obcy kulturowo, obce ciało, zagrożenie dla naszych wartości i
tożsamości.
DEFORMA. Deformed reform. De-forms.
Deformation. Malformation. Negatywna ocena rządowych reform polegających na
niszczeniu Trybunału Konstytucyjnego, wymiaru sprawiedliwości, sędziów,
prokuratorów, generalicji, dziennikarzy, a także Puszczy Białowieskiej.
DEKOMUNIZACJA. Decommunisation.
Wycinanie do kości wszelkich pozostałości komunizmu - począwszy od
„postkomunistycznej” konstytucji, poprzez nazwy ulic, szkół, tablic
pamiątkowych oraz ich bohaterów.
DEMOKRATURA. Demautocracy.
Democratorship. Według senatora Borowskiego - mieszanina demokracji i
autokracji panująca w Polsce PiS.
DOBRA ZMIANA. Welcome change. Good
change. Wszystko, co zawdzięczamy partii i rządowi.
DORZYNANIE WATAHY. Finish off the pack.
Dispatch the Cossacks. To finish off the Cossacks. Według byłego ministra - to,
co pozostało jego partii do wygrania wyborów i objęcia władzy.
ESKIMOSI. Eskimos. Eskimoses.
Eskimoyche. Wariacje na temat imienia Mosze, Mosiek, „Eskimosiek”.
EUROKOŁCHOZ. Eurokolkhoz.
Eurocollective farm. EUSSR. (European Union of Soviet Socialist Republics).
Określenia Unii Europejskiej w języku eurofobów. Sugestia, że w Unii będzie
jak w komunizmie - wspólna ziemia, wspólne żony.
FEDERAŚCI. Federasts. Eurofags.
Połączenie dwóch „zboczeń”: zwolenników federalnej Europy i gejów.
GORSZY SORT. Liberal trash. Unwashed people
of poorer quality. Liberalne śmiecie. Brudasy inaczej myślący, gorszego
gatunku.
JEDWABNY SZLAK. The Silk Road. Oś
Pekin-Warszawa, po której kredyty i robotnicy z Chin niedługo popłyną do
Polski.
IMPOSYBILIZM PRAWNY. Judicial
obstruction. Legal impossibility. Przewlekanie, ociąganie się sądów w wykonywaniu
poleceń polityków.
KOMUNIŚCI I ZŁODZIEJE. Commies and
thieves. Commies and crooks.
KORUPCJA. Corruption.
LEWACY, LEWACTWO. Lefties. Leftism.
MIESIĘCZNICA. Monthiversary. Monthly commemoration.
MIĘDZYMORZE. Intermarium. Between the
seas.
NAJGORSZY SORT POLAKÓW. The worst kind
of Poles.
NIEPOKORNI I NIEZALEŻNI. Undaunted
(defiant) and independent.
ODPOWIEDZIALNY ROZWÓJ. Responsible,
sustainable growth.
ODSUNIĘCI OD KORYTA. Cut off from the
feeding trough. Relegated to the sidelines.
OPCJA ZEROWA. Zero-option. Czystka.
OŚMIORNICZKI. Squid. Octopus.
Octopusgate. The octopus affair.
PANY. Masters. Lords.
PASOŻYTY I PIERWOTNIAKI. Parasites and protozoa (microbes).
PIĘĆSET
PLUS. Five hundred plus child allowance.
POLKI I POLACY. Fellow Poles. Polish
men and women.
POLSKIE SUMIENIE. The Polish
conscience. Wacław Berczyński: „Moje polskie sumienie nie pozwoliło mi przejść
nad tym (kontraktem) obojętnie”.
POWSTAWANIE Z KOLAN. Off your knees.
Stop kowtowing.
PRZEMYSŁ POGARDY. The hate industry.
SZTUCZNA
MGŁA. Artificial fog.
SUWEREN.
The sovereign will. The will of the People.
UNIJNA SZMATA. EU rag.
WYGASZAĆ. Phase out. Extinguish.
WZMOŻENIE
MORALNE. Moral enhancement. Moral intensification.
ZŁOGI POSTKOMUNISTYCZNE. Communist
leftovers. Postcommunist blockage.
ZAMACH SMOLEŃSKI. Smoleńsk
assassination. Smoleńsk coup.
ZAMACH PEŁZAJĄCY. Creeping barrage.
ŻEGNAJ EUROPO. Goodbye Europe. Get lost
Europe - Spadaj, Europo.
Mamy nadzieję, że Niezbędnik Dublera będzie
pomocny nowym sędziom, dyplomatom, oficerom, dziennikarzom obejmującym
najwyższe stanowiska. Z góry dziękujemy za ewentualne uwagi i sugestie.
Konsultacja językowa: Jan Darasz, Lejb Fogelman. Z góry
dziękuję, czyli (nigdy tak nie mówcie) „thank you from the mountain!”.
Daniel Passent
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz