wtorek, 11 lipca 2017

PiS picuje



Po co PiS kłamstwa – mówi prof. Radosław Markowski, politolog z Uniwersytetu SWPS

Rozmawia Renata Grochal

NEWSWEEK: Od kampanii Donalda Trumpa utarło się, że żyjemy w czasach postprawdy. Jak to wygląda w Polsce?
PROF. RADOSŁAW MARKOWSKI: Żyjemy w świecie „post wszystkiego”... Nie uważam tego sformułowania za trafne; to wyraz intelektualnej impotencji, niemożność nazywania rzeczy. Wolę określenie „bullshiting”, co po naszemu byłoby: „wciska­nie kitu, picowanie” - płynie lawina opowiastek słabo związa­nych z faktami i nikt się tym nie przejmuje.
Czemu więc ludzie to kupują? Chcą być oszukiwani?
- W ogóle żyjemy w kulturze konwencji. Człowiek od trzeciego roku życia jest uczony, żeby mówić miłe rzeczy, niekoniecznie prawdziwe. Poza tym żyjemy w świecie wielkich instytucji socja­lizacji duchowej, bo tym właśnie są religie, w których od kolebki po grób sprzedawane są iluzje. Uczą one pogardy dla przyczynowości, empirii, oświeceniowego rozumu, sprzedając wizje, które są nieweryfikowalne. Ten przekaz jest fatalny dla jakości ży­cia publicznego. Sprowadzić to bowiem można do tezy: wy ma­cie swoje prawo pozytywne, konstytucję, ale to są niedoskonałe twory ludzkie, czasowe, a my jesteśmy depozytariuszami prawa naturalnego, prawdy pochodzącej z Księgi.
I teraz, gdy władzę przejmie polityczny manipulator - jak choć­by ten nasz - to ma gotowe podłoże do tego, by ludzi otumaniać; wmówić, że konstytucja to świstek papieru, a Trybunał Konsty­tucyjny to pazerni karierowicze. Ludzie nie rozumieją wagi sta­bilności konstytucji, bo od maleńkości są socjalizowani do tego, że ważniejsze są sprawy duchowe, rodzina jako wartość nad­rzędna i iluzje, którymi są karmieni.

Widzi pan jakąś różnicę między kłamstwami poprzednich ekip a kłamstwami PiS?
- Nie ma co owijać w bawełnę - zostały przekroczone wszelkie granice. Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o tym, że ludzie o pewnym kolorze skóry, pochodzący z obcej grupy etnicznej, są roznosicielami pasożytów, to jest wypowiedź nawet nie faszy­stowska, tylko nazistowska!
Kaczyński naprawdę wierzy, że uchodźcy roznoszą pasożyty, czy to jest wyłącznie cyniczne granie na lękach?
- Mnie nie interesuje, w co on wierzy, ani jego przeżycia. Mam po dziurki w nosie tłumaczenia, że jemu trzeba wybaczyć, bo ma traumę po śmierci brata. Wszyscy mamy jakieś traumy. Wszy­scy - w pewnym wieku - straciliśmy kogoś bliskiego. Człowiek, który jest de facto przywódcą 38-milionowego kraju, powinien panować nad swoimi traumami. Liczą się polityczne i społeczne skutki wypowiedzi człowieka, który chce uchodzić za lidera Mię­dzymorza. A skutki są takie, że w Polsce nie ma kryzysu uchodź­czego, lecz jest pełna gama takich reakcji, jakby napłynęło do nas 100 tys. uchodźców.

Viktor Orban na Węgrzech też straszył uchodźcami.
- Orban rzeczywiście miał problem z uchodźcami, a poza tym to jest polityczny spryciarz, który potrafi w odpowiednim mo­mencie wcisnąć hamulec, gdy posuwa się za daleko. A Kaczyń­ski to jest fanatyk, który wierzy we własne przestarzałe wizje świata. Od tego w demokracjach są instytucje, partie politycz­ne, że jak widzą, iż lider oszalał albo pcha nas w kierunku nie­odwracalnej katastrofy, to powinny mieć siłę, by takiego lidera zneutralizować.

Kaczyński oszalał?
- Bajdurzenie o Międzymorzu to świadectwo - nazwijmy to li­tościwie - intelektualnej utraty kontaktu z rzeczywistością. To nasze osamotnienie międzynarodowe, ten minister obrony, któ­ry robi wszystko, by Polska była bezbronna, przypominają to, co się działo między 1935 a 1939 rokiem - z tymi Beckami i innymi, którzy podejmowali błędne decyzje, a potencjalne koalicje pro­ponowane przez kraje ościenne odrzucali. Wymachiwali szabelką i w końcu w trzy tygodnie było po „honorze”, o którym tam głośno prawili.
Poza tym Kaczyński wie, że w Smoleńsku nie było żadnego wy­buchu, a za to, co się stało, odpowiedzialny był w dużej mierze jego brat. Kluczowe są stenogramy komisji Millera. Kilkanaście minut przed lądowaniem kapitan Protasiuk zadaje pytanie dys­ponentowi lotu: na jakie lotnisko odchodzić, bo tu się nie da lą­dować? Po pięciu minutach otrzymuje odpowiedź, że żadnych nowych dyspozycji nie ma. Jako pilot wojskowy, z generałem lot­nictwa na plecach, miał się „zmieścić”. Ale się nie zmieścił.

Czy temat uchodźców jest dla PiS bardziej przyszłościowy od Smoleńska? Może konsolidować nie tylko twardy elektorat...
- Propaganda PiS chce załatwić przy okazji referendum o uchodźcach kilka spraw. Po pierwsze, straszyć Polaków, po drugie, pokazywać, że Unia jest zła. Kaczyński postanowił wy­prowadzić Polskę z Unii, ale ponieważ poparcie dla niej jest w Polsce wysokie, chce to zrobić tak, żeby to Unia nas wyrzuci­ła Po trzecie, łącząc referendum z wyborami, chce zdemobili­zować elektorat partii opozycyjnych, by nie przyszedł głosować. 

Jak się bronić przed kłamliwą propagandą?
Nie tylko obywatelsko, ale także konsumencko. Gdy jakiś kon­trolowany przez państwo gigant decyduje o tym, że na stacjach benzynowych nie sprzedaje się pewnych tygodników, to utrwa­la władzę jednej partii. My jako obywatele powinniśmy bojkoto­wać ich produkty. Ta Polska, która chce walczyć o przywrócenie demokracji i bronić konstytucji, powinna stać się także siłą kon­sumencką. Zgadzam się z wypowiedzią pani naczelnego To­masza Lisa, że widać u nas deficyt demokratów. Instytucje nie obronią się same.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz