piątek, 21 lipca 2017

W drodze o do dyktatury


Zniszczenie niezawisłych sądów to decydujący krok na drodze do władzy autorytarnej. Tak było w Rosji Putina, na Węgrzech Orbana, w Turcji Erdogana. Tak teraz ma być w Polsce Kaczyńskiego

Niezawisłe sądy to osta­teczna instancja w każ­dym sporze pomiędzy obywatelem i władzą. Gdy przestają istnieć, zaczyna się „demokracja nieliberalna”, czyli peryferyjna dyktatura. Czasem posługująca się fasadą wyborów po­wszechnych, które oczywiście wygrywa (niepoddana żadnej kontroli niezawi­słych sądów może ich wynik fałszować, zastraszać wyborców, uciekać się do ko­rupcji), czasem tę fasadę odrzucająca.
   W Polsce liberalna demokracja kończy się wraz ze zniszczeniem przez władzę Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego. Kończy się wraz z uchwaleniem pakie­tu ustaw, pozwalających Zbigniewowi Ziobrze obsadzać posłusznymi so­bie ludźmi polskie sądy - podobnie jak wcześniej ustawy uchwalone przez PiS pozwoliły mu obsadzić takimi ludźmi polską prokuraturę.

ZACZYNA SIĘ AZJATYCKA TYRANIA
Przemiana liberalnej demokracji w dyktaturę, a państwa świeckie­go i neutralnego światopoglądowo w państwo ideologiczne lub wyznanio­we, zaczyna się zawsze od zniszcze­nia niezawisłego sądownictwa. Tak było w Rosji Putina, na Węgrzech Orbana, w Turcji Erdogana, na Białorusi Łuka­szenki, na Ukrainie za rządów prorosyjskiego prezydenta Janukowycza.
   W każdym z tych krajów w ten sam sposób rozprawiono się z niezawisły­mi sądami i niezależnym środowiskiem sędziowskim. Najpierw niszczono try­bunały konstytucyjne i zmieniano skła­dy sądów najwyższych, a następnie władza obsadzała swoimi ludźmi sądy po­wszechne wszystkich możliwych szczeb­li. Dopiero potem zaczynało się regularne fałszowanie wyborów i referendów (ża­den sąd najwyższy już nie podważa ich wyniku), nękanie opozycyjnych partii i ruchów społecznych ("posłuszni władzy sędziowie regularnie odrzucają skargi na nadużycia służb, represje, pobicia). Przy absolutnej bierności nowego, zależne­go od władzy sądownictwa, zwykli oby­watele są „zniechęcani” do politycznych
zaangażowań. W gospodarce zaś za po­mocą arbitralnej polityki podatkowej za­czyna się odbieranie własności ludziom niezwiązanym z partią rządzącą i prze­kazywanie jej „patriotycznym biznes­menom” - w rzeczywistości działaczom rządzącej partii albo ich krewniakom, pociotkom, znajomym czy po prostu politycznym klientom.
   W ten właśnie sposób Władimir Pu­tin zagwarantował monopol dostępu do własności posłusznym mu i płacącym haracz oligarchom. W identyczny spo­sób Viktor Orban zbudował specyficz­ny węgierski model gospodarki, w której istnieją niemieckie montownie samo­chodów i chronione przez potęgę Amery­ki inwestycje globalnych korporacji, ale cały drobny i średni biznes krajowy zo­stał przejęty przez ludzi rządzącego Fideszu. W ten sam sposób Recep Erdogan zapewnił monopol na bogacenie się lu­dziom związanym z jego partią.
   W Turcji ideologiczną podbudowę władzy Erdogana i jego partii zapewnili najbardziej reakcyjni mułłowie, a w Ro­sji Putin odwołał się do Cerkwi. Znisz­czenie niezawisłych i świeckich sądów otwiera bowiem drogę nie tylko auto­rytarnym rządom, ale także państwu wyznaniowemu, w którym duchow­ni otrzymują nieograniczane przez żad­ne prawo czy sądy przywileje finansowe i monopol na wychowanie młodzieży.
   Były prezes Trybunału Konstytucyjne­go profesor Andrzej Zoll w wywiadzie dla „Newsweeka” powiedział: „przestrzega­nie zasady niezawisłości sądów od władzy politycznej, przestrzeganie trójpodzia­łu władzy, a wreszcie uznawanie zasa­dy wyższości prawa nad silą i samowolą władzy, to są wartości, które od kilkuset lat wyznaczają granice Europy i szerzej, Zachodu. Wszędzie tam, gdzie te zasa­dy przestają obowiązywać, zaczyna się azjatycka tyrania”. Polska wraz ze znisz­czeniem przez PiS zasady niezawisłości sędziowskiej i trójpodziału władzy opusz­cza właśnie granice liberalnego Zachodu.

TO ZAGRAŻA KAŻDEMU Z NAS
Może się wydawać, że likwidacja niezawisłych sądów nie dotyczy co­dziennego życia zwykłych ludzi, lecz jedynie polityki, wyborów, opozycjoni­stów, dziennikarzy, celebrytów... Fak­tycznie, pierwszą po przejęciu władzy przez PiS ofiarą „aresztu wydobyw­czego” miał paść historyczny bohater pierwszej Solidarności i polityk opozycji Józef Pinior, a obronił go przed tym nie­zawisły sąd. Teraz z kolei prokuratorzy Ziobry domagają się więzienia dla dzien­nikarza i pisarza Tomasza Piątka, który ujawnił kompromitujące rosyjskie kon­takty Antoniego Macierewicza i ludzi z jego otoczenia. Obsadzone przez PiS ministerstwa i spółki skarbu państwa zasypują zaś prywatne media produko­wanymi seryjnie pozwami sądowymi, w których domagają się wysokich kar za artykuły krytyczne wobec władzy i jej : funkcjonariuszy.
   Do tej pory niezawisłe sądy stanowią barierę dla takich praktyk. Jednak po przejęciu sądów przez PiS nic już nie będzie stało na przeszkodzie zakneblowaniu mediów i uniemożliwieniu pracy krytycznym wobec władzy dziennikarzom.
   Jednak zniszczenie niezawisłych sądów, oddanie już nie tylko służb i prokuratury, ale także całego polskiego sądownictwa w ręce fanatycznych lub oportunistycznych nominatów Kaczyń­skiego, Ziobry i Piotrowicza, zagraża też każdemu z nas, w każdym obszarze na­szego życia - publicznego, zawodowego, biznesowego, prywatnego.
   Podstawowe wolności kobiet będą mogły być bez przeszkód łamane przez prawicowych absolwentów prawa z Ordo Iuris czy Opus Dei, wychowa­nych przez Marka Jurka czy Tomasza Terlikowskiego, wybieranych przez Zbi­gniewa Ziobrę do sądów z katolickich i nacjonalistycznych organizacji. Bez niezawisłych i neutralnych światopo­glądowo sędziów Polkom pozostanie tyle wolności i praw, co bohaterkom „Opowieści podręcznej” - serialu na­kręconego na podstawie powieści Mar­garet Attwood, który pokazuje, jak po zniszczeniu państwa prawa kobieta może zostać sprowadzona do roli żywe­go inkubatora, którego jedynym zada­niem jest rodzenie dzieci swego pana.
   Zniszczenie niezawisłych sądów za­graża też podstawowym prawom pra­cowniczym, gdy o legalności strajku będą - jak za PRL - decydować wystę­pujący w rolach sędziów nominaci par­tii rządzącej. Dzisiaj na te niezawisłe sądy liczą tracący pracę nauczyciele, pozbawiani pieniędzy i świadczeń pra­cownicy Poczty Polskiej czy zwalnia­ni pod pretekstem reformy celnicy. Nie mogą przecież liczyć na Solidarność,
której działacze w zamian za stanowi­ska w spółkach skarbu i inne korzyści odgrywają rolę łamistrajków w służbie prawicowej władzy.
   Zniszczenie niezawisłych sądów to brak jakiejkolwiek kontroli nad tym, jak podlegające PiS służby korzystają z uchwalonej przez tę partię ustawy inwigilacyjnej, umożliwiającej podsłuchy, sprawdzanie komputerów, rozmaite prowokacje.
W Polsce pozbawionej niezawisłych sądów sprawami niszczenia przyro­dy i wycinania puszczy będą się - rzecz jasna - zajmować prawnicy wskazani przez ministra Szyszkę. Nadużyciami policji i służb będą się zajmować prawni­cy wskazani przez Błaszczaka i Kamińskiego. Skargami żołnierzy i oficerów, upokarzanych i wyrzucanych ze służ­by przez nowe kierownictwo MON - sędziowie wybrani przez Maciere­wicza. Fałszerstwami wyborczymi - sędziowie poleceni przez Kaczyńskie­go i Piotrowicza.

PIENIĄDZE I WYBORY
Ministerstwo Finansów, aby znaleźć pieniądze na finansowanie kolejnych programów wyborczej korupcji PiS, pra­wie codziennie zmienia prawo podat­kowe, przedstawiając jego wciąż nowe wykładnie - coraz bardziej nieprzychyl­ne dla polskich przedsiębiorców. Likwi­dacja niezawisłych sądów, do których można by się odwołać od decyzji skarbówki, oznacza oddanie całego polskie­go biznesu na łaskę rządzących. Macie kłopoty z płaceniem podatków? Chcecie załatwić konkurenta? Pragniecie wygrać przetarg? Zapiszcie się do naszej partii, zapłaćcie nam haracz, a my rozwiążemy problem. To jest dzisiaj katechizm pry­watnego biznesu na Węgrzech, w Turcji czy w Rosji Putina. Budowany w Polsce przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbignie­wa Ziobrę model dyspozycyjnych wo­bec PiS służb, prokuratur, administracji skarbowej i sądów to swoisty „układ za­mknięty”. Tyle że nie na skalę jednego miasta, jak w filmie Ryszarda Bugajskie­go, ale całego polskiego państwa. W kraju bez niezawisłych sądów ludzie tacy jak Bartłomiej Misiewicz czy Małgorza­ta Sadurska - bez kwalifikacji, ale ślepo posłuszni Kaczyńskiemu czy któremuś z jego ministrów - będą mieli otwartą drogę nie tylko do własności publicznej, do spółek skarbu państwa, ale także do własności prywatnej ludzi, którzy czymś PiS podpadli.
   Dopiero na samym końcu jest możli­wość fałszowania wyborów - wszak to Sąd Najwyższy rozstrzyga o ich prawomoc­ności, a ten będzie obsadzony przez PiS.
   Profesor Andrzej Zoll wskazuje na jeszcze inną konsekwencję zniszcze­nia w Polsce państwa prawa. Ostrzega, że „kiedy sędziowie utracą swoją nieza­wisłość, staną się już tylko funkcjona­riuszami wymiaru sprawiedliwości i nie będą na świecie traktowani jak sędzio­wie. To doprowadzi do sytuacji, w której wyroki polskich sądów nie będą uznawa­ne za granicą. Nie muszę dodawać, jaki to może mieć wpływ na naszą gospodar­kę, na międzynarodowe kontakty pol­skiego biznesu, a wreszcie na inwestycje zagraniczne - kiedy na terenie Polski nie ma pewności ochrony prawnej”.
   Tak wygląda już dzisiaj Rosja Putina. I dlatego inwestują tam tylko największe globalne korporacje, mające osłonę rzą­dów Ameryki czy Niemiec. I nawet one liczą się z koniecznością korumpowania urzędników i załatwiania sobie przychyl­ności władzy. Przez to Rosja jest w znacz­nym stopniu wyłączona ze światowej gospodarki. Ale wciąż nie do końca wy­łączona, bo dzięki swym nieprzebranym bogactwom surowcowym, mimo wszyst­ko pozostaje dla światowego biznesu atrakcyjna. Polska tego atutu nie ma.

CHAOS, W KTÓRYM RZĄDZI SIŁA
Pytani o konsekwencje zniszczenia przez PiS niezawisłych sądów praktycy prawa - sędziowie, adwokaci, notariu­sze - odpowiadają tak samo. Wszystko jedno, czy są konserwatystami, liberała­mi, czy lewicowcami. Obojętnie, czy roz­mawia się o tym z Ryszardem Kaliszem, Romanem Giertychem, Ewą Łętowską czy Adamem Strzemboszem. Każdy mówi, że oznacza to prymat siły nad pra­wem, chaos, w którym najlepiej czują się najsilniejsi.
   Dziś najsilniejsze czuje się w Polsce PiS, a także najbardziej zideologizowana, podporządkowana tej partii część polskiego Kościoła. Jarosław Kaczyński od lat zapowiadał, że po dojściu do wła­dzy zniszczy niezawisłe sądownictwo w Polsce. Widział w nim - słusznie - je­dyne ograniczenie swej władzy. Dziś za późno już na straszenie PiS-em, gdyż rządząca Polską prawica realizuje na na­szych oczach plan zniszczenia liberalnej demokracji i umocowanego w europej­skich instytucjach i normach świeckiego państwa prawa. Jarosław Kaczyński robi dokładnie to, na co mu pozwalamy - to, na co mu pozwalają bierne społeczeństwo, skorumpowany przez prawicową władzę Kościół i podzielona opozycja.


Grudzień 2015
Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło demontaż Trybunału Konstytucyjnego. Nie pomogły protesty autorytetów prawniczych ani masowe demonstracje Komitetu Obrony Demokracji: kolejne nowelizacje ustawy o TK, odmowa zaprzysiężenia legalnie wybranych sędziów przez prezydenta Dudę, a wreszcie koniec kadencji dotychczasowego prezesa Andrzeja Rzeplińskiego ostatecznie sparaliżowały prace Trybunału

Grudzień 2015
PiS przystąpiło do przejmowania mediów publicznych. Ograniczyło ustawowo uprawnienia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i przekazało część jej uprawnień Radzie Mediów Narodowych. Na czele TVP postawiło polityka Jacka Kurskiego, wyrzuciło z pracy wielu dziennikarzy Polskiego Radia, a także telewizji i zastąpiło ich swoimi. Dziś media publiczne są skuteczną tubą propagandową rządu

Styczeń 2016
Sejm przyjął ustawę „Prawo o prokuraturze”, która na nowo połączyła urzędy ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Opozycja i eksperci nie mieli wątpliwości: chodziło o upolitycznienie prokuratury i oddanie pełni władzy nad nią ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze

Lipiec 2016
Weszła w życie ustawa antyterrorystyczna autorstwa PiS, która znacznie poszerzyła uprawnienia służb specjalnych. Od tej pory mają one niemal nieogra­niczony dostęp do baz danych Polaków, mogą bez zgody sądu przeglądać ich korespondencję i podsłuchiwać. Mogą też inwigilować cudzoziemców

Listopad 2016
Sejm znowelizował ustawę o sadach powszechnych. Efekt? Kolejne zwiększenie władzy prokuratora generalnego nad sądami

Kwiecień 2017
Weszła w życie nowelizacja ustawy o zgromadzeniach publicznych, która uprzywilejowuje tzw. zgromadzenia cykliczne, kościelne i państwowe. Chodziło przede wszystkim o to. by w pobliżu tzw. miesięcznic smoleńskich, prowadzonych przez Jarosława Kaczyńskiego, nie mogła się odbywać żadna inna manifestacja

Lipiec 2017     
Sejm uchwalił ustawy, które podporządkowują Krajową Radę Sądownictwa władzy politycznej i znacząco posze­rzają uprawnienia ministra sprawiedliwości nad sądami powszechnymi. Prawnicy alar­mują. że to ostateczny koniec trójpodziału władzy w Polsce
Cezary Michalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz