SKOK Wołomin udzielał
lewych kredytów może nawet na ćwierć miliarda złotych - twierdzi prokuratura.
Ale na tej jednej kasie się nie kończy. Żeby uratować z opresji tonące SKOK-i,
wszyscy będziemy musieli się zrzucić.
RADOSŁAW OMACHEL
W liczącym ponad 600 lat zamku w Głogówku w
czasie szwedzkiego potopu mieszkał wraz z liczącym dwa tysiące ludzi dworem
sam król Jan Kazimierz. Na początku XIX wieku gościł tam Ludwig van Beethoven. Dziś z elewacji
zabytkowego gmachu odpada zagrzybiały tynk, przez przerdzewiały dach cieknie
woda. Dekadę temu kupił go prywatny inwestor, miał urządzić w nim ekskluzywny hotel i restaurację.
Nic z tego nie wyszło. Kiedy
poirytowane jego bezczynnością władze gminy próbowały zamek przejąć, okazało
się, że hipoteka nieruchomości jest zajęta - pod zastaw ruiny ktoś wziął
kredyty na przeszło 10 milionów złotych.
W innej podopolskiej gminie,
Głuchołazach, w centrum miejscowości stoi Dom Wczasowy Polonia. W PRL był
oblegany przez turystów. Dziś jest w stanie nie lepszym niż zamek w Głogówku.
Wart jest najwyżej kilkaset tysięcy złotych, a hipotekę też ma obciążoną
sześcioma milionami złotych kredytu.
Dlaczego właściwie ktoś daje
kredyty hipoteczne o wartości dużo wyższej niż wartość gwarantującej je
nieruchomości? Przecież na tym nie można zarobić?
Zarobić pieniędzy nie sposób, ale
wyprać - owszem. Według prokuratorów SKOK Wołomin, druga w Polsce pod względem
wartości aktywów spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa, na podstawie
rozmaitych lewych dokumentów porozdawała takich kredytów na prawie ćwierć
miliarda złotych.
Mniej niż milion
Według gorzowskiej prokuratury
kasa udzielała pokaźnych kredytów osobom, które nie powinny dostać złamanego
grosza nawet na zakup roweru. - Podejrzewamy, że nawet ok. 200 kredytów mogło
zostać udzielonych przez SKOK Wołomin na podstawie sfałszowanych formularzy o
zatrudnieniu i zarobkach, a także na podstawie wątpliwych zabezpieczeń - mówi
prowadząca sprawę Agnieszka Leszczyńska z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie
Wielkopolskim.
W większości były to kredyty na
sumy pomiędzy 995 a
999 tys. zł. Dlaczego akurat tyle? Wygląda na to, że w jakimś stopniu przez
„Newsweek”.
Otóż rok temu pisaliśmy o sprawie,
jaką pod nadzorem warszawskiej prokuratury prowadzi Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego. W trakcie śledztwa prokuratorzy sprawdzali wszystkie umowy
kredytowe na kwoty od miliona złotych w górę. Okazało się, że fikcyjni kredytobiorcy,
tak zwane słupy, ludzie bez istotnych dochodów i majątku, wzięli od SKOK-u
Wołomin przynajmniej 25 min zł i oddali w zamian za niewielkie wynagrodzenie
swym tajemniczym mocodawcom.
Ale skoro prokuratorzy sprawdzali
tylko umowy na ponad milion, to przestępcy uznali, że jeśli chodzi o mniejsze
kwoty, to hulaj dusza, pieklą nie ma. - I dlatego właśnie lewe kredyty
zaciągane w 2013 roku były minimalnie niższe niż milion złotych - tłumaczy
osoba znająca kulisy postępowania.
Miesięczna rata takiego kredytu -
rozłożonego na przykład na 10 lat - to wraz z oprocentowaniem około 11 tys.
zł. Żeby tyle spłacać, trzeba być człowiekiem majętnym. Tymczasem te ogromne
pożyczki brali w SKOK-u Wołomin ludzie niezamożni, a jednak w miarę regularnie
je spłacali. Jakim cudem?
W zeszłym roku w SKOK-u Wołomin
wyraźnie wzrosła liczba udzielanych pożyczek. - Wygląda na to, że ktoś, kto
stał za tą całą kombinacją, zaciągał nowe pożyczki, żeby spłacić stare
zobowiązania - zastanawia się prokurator Leszczyńska.
Jaki to ma sens? - Prawdopodobnie
w SKOK-u Wołomin prano pieniądze - mówi osoba
znająca kulisy sprawy.
Kto kierował pralnią? Ruscy, jak
sugeruje jeden z naszych rozmówców, czy raczej rodzimi przestępcy? A może -
jak dywaguje jeden z naszych rozmówców - SKOK
Wołomin był wykorzystywany przez grupę powiązaną z peerelowskimi służbami
specjalnymi?
Anioł
Kasa Krajowa SKOK, czyli
instytucja koordynująca działanie kas (i do niedawna główny nadzorca tego
systemu), wspiera prawicowe niepokorne media. Twórca finansowej i politycznej
potęgi SKOK-u, były prezes Kasy Krajowej Grzegorz Bierecki, jest senatorem PiS,
a związana z nim spółka Fratria wydaje PiS-owskie periodyki.
SKOK Wołomin jest trochę z innej
bajki. Jego twórca i prezes Mariusz Gazda też wydaje swój tygodnik „Dobry
Znak”, w którym publikują prawicowi publicyści. On sam został kiedyś odznaczony
przez mieszkańców ziemi wołomińskiej tytułem Anioła Stróża za wspieranie wartości
patriotycznych. Wspierał je nie tylko słowami, lecz także hojną ręką, m.in.
wykładając 20 min złotych na film „1920 Bitwa Warszawska” upamiętniający Cud
nad Wisłą.
- Ale relacje Gazdy z Biereckim zawsze
były napięte - mówi były pracownik SKOK-u Wołomin. Kasa wywodzi się (inaczej
niż większość SKOK-ów, które powstawały najczęściej w zakładach pracy, przy
komórkach Solidarności) raczej ze „starego układu”. Powstała w jednej z
miejscowych spółdzielni mieszkaniowych (Gajda był jej prezesem), a spółdzielnie
to branża, w której karty rozdawała komunistyczna nomenklatura.
Gazda odmawia komentarza na temat
sytuacji w firmie, choć zazwyczaj nie unika rozgłosu - kilka tygodni temu na
hucznym balu w hotelu Marriott na Okęciu odebrał kolejną nagrodę dla
Osobowości Roku. W tym samym czasie gorzowska prokuratura pisała już wniosek o
areszt dla wiceprezes SKOK-u Wołomin Joanny P. Ttafiła za kratki z zarzutami
udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i działania na szkodę firmy.
Chodzi oczywiście o te dziwne
kredyty. Aresztowanie odbyło się w dość dramatycznych okolicznościach -
Joanna P. niedawno została bowiem matką - pracownicy wołomińskiego SKOK-u
szepczą po kątach, że prokuratorzy zastosowali wobec niej „areszt wydobywczy”,
że kilka tygodni w odosobnieniu skłoni ją do złożenia zeznań.
Afera wokół wołomińskiego SKOK-u
dopiero się rozkręca. Taka reklama z paragrafami w tie to ostatnia rzecz, jaldej w tej chwili potrzebują kasy.
Plus czy minus
- Chyba ich pogięło - wiceprezes
jednego z banków komercyjnych nie kryje irytacji planami Komisji Nadzoru
Finansowego. KNF chce zaprząc banki do akcji ratowania SKOK-ów z finansowych
kłopotów. Kilku bankom, które w ostatnim czasie przymierzały się do przejęcia
konkurentów, komisja złożyła propozycję: albo przy okazji przejmą którąś z
podupadających kas, albo nici z transakcji.
Na razie szantaż się nie powiódł,
żaden ze SKOK-ów nie zmienił właściciela. Dochodowe banki nie mają zamiaru użerać
się z bankrutami.
- Trzeba zrobić wszystko, żeby
instytucje przyjmujące depozyty były stabilne finansowo. Ale SKOK-i i banki
komercyjne to dwa różne modele biznesowe i typy własności. Łączenie ich w
jeden organizm jest praktycznie niewykonalne - uważa Krzysztof Pietraszkiewicz,
prezes Związku Banków Polskich.
W spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych
pożycza pieniądze i lokuje oszczędności co dziesiąty dorosły Polak. Zsumowane
aktywa kas to prawie 20 mld złotych - mniej
więcej 1 proc. wartości całego polskiego rynku finansowego. Niby nie tak dużo,
ale wygląda na to, że bez pomocy finansowej banków nie wyjdą na prostą. Tyle że
banki wcale się do tego nie kwapią. Mówią, że to stajnia Augiasza, w której nie
sposób się nie pobrudzić.
Prosty przykład - wydawałoby się,
że wyliczenie, czy takie instytucje finansowe zarabiają na swej działalności,
czy tracą, to prosta formalność. A jednak nie. Same SKOK-i najpierw twierdziły,
że w zeszłym roku zarobiły na czysto 251 min zł, ale parę dni temu prezes Kasy
Krajowej Rafał Matysiak sprostował, że jednak zysk wyniósł tylko 83 min zł.
Tymczasem KNF szacuje, że 2013 rok kasy zamknęły 400 min strat.
Andrzej Dunajski, rzecznik Kasy
Krajowej SKOK, tłumaczy te rozbieżności ciągłymi zmianami zasad, na podstawie
których SKOK-i prowadzą rachunkowość. W ciągu półtora roku reguły gry
zmieniały się już trzy razy, a na 2015 r. Ministerstwo Finansów szykuje kolejną
zmianę.
Obrońcy kas uważają, że to celowe
destabilizowanie sytuacji finansowej SKOK-ów ze względu na ich powiązania z
PiS. Tak naprawdę jednak objęcie kas nowymi rygorami było ceną za otworzenie
przez państwo parasola ochronnego nad klientami SKOK-ów.
Jesienią 2012 roku kasy trafiły
pod nadzór KNF, rok później depozyty klientów zostały objęte gwarancjami
Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Dzięki temu oszczędności Polaków ulokowane w
SKOK-ach są całkowicie bezpieczne. Bez gwarancji BFG klienci części kas nie
mogliby spać spokojnie.
W ubiegłym tygodniu KNF wprowadziła
zarząd komisaryczny w SKOK-u Wesoła. To czwarty taki przypadek i raczej nie
ostatni. Komisja przygotowuje bowiem 18 kolejnych tego typu decyzji (ogółem
działa 55 SKOK-ów). W ostatnich kwartałach system kas wyraźnie się sypie
finansowo.
SKOK-i zawsze oferowały oprocentowanie
lokat terminowych lepsze niż banki. Mniej więc na tych lokatach zarabiały, a
na dodatek mniej ostrożnie niż banki dobierały sobie klientów, którym
udzielały pożyczek finansowanych tymi lokatami. Z najnowszego raportu KNF
wynika, że w 2013 r. pula przeterminowanych kredytów i pożyczek wzrosła w
kasach o 10 proc. i wynosi już prawie 4 mld zł. Byłoby więcej, gdyby nie
sprzedaż pakietu niespłacanych kredytów luksemburskiej spółce SKOK Holding. Ale
i bez tej operacji kasy mają problem z odzyskaniem co trzeciej złotówki z
udzielonych kredytów i pożyczek.
Na wypadek problemów z egzekucją
wierzytelności gwarancją silnych fundamentów instytucji takich jak banki czy
SKOK-i jest kapitał własny. Z ustawy o SKOK-ach wynika, że na każde 100 zł
pożyczek kasy powinny mieć 5 złotych własnego kapitału. Tymczasem według
inspektorów KNF na koniec 2013 r. miały średnio... minus trzy złote. Żeby sprostać
ustawowym wymogom, należałoby wpompować w kasy 1,4 mld złotych.
Szef KNF Andrzej Jakubiak zażądał
niedawno, żeby SKOK-i i związane z nimi podmioty sięgnęły głębiej do kieszeni.
Z Funduszu Stabilizacyjnego (w którym kasy zbierały środki na czarną godzinę),
pożyczki z Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK i dywidendy luksemburskiej
spółki SKOK Holding miałoby pochodzić 400 min zł na zaspokojenie
najpilniejszych potrzeb finansowych. To wciąż o miliard za mało. Wcześniej czy
później trzeba będzie zapukać do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, który ma
na kontach prawie 13 mld zł. To pieniądze pochodzące głównie ze składek
banków. A więc pośrednio od nas - ich klientów. Wygląda na to, że będziemy się
musieli zrzucić na wyprowadzenie SKOK-ów na prostą.
ŹRÓDŁO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz