Wczoraj prezes PiS odwiedził w Poznaniu zakłady Hipolita Cegielskiego. Z tej okazji uronił łzę rzęsistą nad upadkiem polskiego przemysłu i – po raz kolejny – mówił o potrzebie „reindustrializacji Polski”.
Jarosław
Kaczyński zastosował metodą „od szczegółu do ogółu”: „Te zakłady upadły m.in. dlatego, że nie ma już w
Polsce przemysłu stoczniowego. Gdyby był (...), to byłoby zapotrzebowanie na
silniki okrętowe” – powiedział ze znawstwem, bo – jak powszechnie
wiadomo – prezes PiS zna się na wszystkim, ale chyba najbardziej zna się na
polskim przemyśle. A konkretnie na upadku polskiego przemysłu.
Jak
wyobrażenia Jarosława Kaczyńskiego mają się do faktów? Mniej więcej tak, jak
świat przestawiony w bajce Lewisa Carrolla „O tym, co Alicja zobaczyła po
drugiej stronie lustra”: wszystko tam jest prawie tak jak w rzeczywistości,
tylko na odwrót.
Zacznę
od tego, że zakłady Cegielskiego wcale nie upadły. Tak samo, jak nie upadł
polski przemysł stoczniowy.
Owszem,
nie jest już tak monstrualnie rozdęty jak w czasach komuny, kiedy co drugi
statek floty ZSRR pochodził z polskich stoczni, sprzedawany tam często na
niekorzystnych zasadach, bo Polska za dolary kupowała wyposażenie statków, a
Związek Sowiecki płacił nam w „rublach transferowych”, które nominalnie miały
wartość dolara, a w rzeczywistości dużo mniejszą. Żeby ten stan odtworzyć,
Jarosław Kaczyński będzie musiał nie tylko dokonać „reindustrializacji Polski”,
ale też zaczekać, aż Putin odtworzy nie tylko sowieckie imperium, ale przywróci
gospodarkę socjalistyczną. Nie życzę powodzenia żadnemu z tych przedsięwzięć,
ale przyjmuję do wiadomości, że prezes PiS ma inne poglądy w tej sprawie.
Zakłady
Cegielskiego wciąż produkują różne silniki wielkiej mocy, w tym dla elektrowni.
Wciąż
– wbrew słowom Kaczyńskiego – jest w Polsce przemysł stoczniowy. W roku 2011 r.
działało w Polsce 4659 firm zajmujących się produkcją i naprawą statków i łodzi
oraz pozostałą działalnością stoczniową, zatrudniając niemal 30 tysięcy ludzi.
Inne
dziedziny przemysłu też mają się dobrze.
Polska
jest znaczącym producentem samochodów osobowych, ciężarowych i autobusów oraz
części samochodowych i wyposażenia (na przykład tapicerki). Naszą specjalnością
stały się wysokoprężne silniki spalinowe. Parę dni temu, 30 kwietnia, w
zakładzie Volkswagen Motor Polska w Polkowicach uroczyście rozpoczęto produkcję
nowoczesnego silnika MDB. Jarosława Kaczyńskiego nie było na tej uroczystości,
bo to nie po tej stronie lustra.
lska
jest czwartą światowa potęgą meblarską, wyprzedzają nas tylko Chiny, Niemcy i
Włochy. Podobnie jest z produkcją rowerów: co dziesiąty rower wyprodukowany w
Europie to rower z Polski.
Ten
wykaz można ciągnąć. Jarosław Kaczyński też mógłby poprosić Adama Hofmana, żeby
ten mu pokazał, jak się w internecie szuka odpowiednich danych.
Polski
eksport w ubiegłym roku wyniósł ponad 150 mld euro, o 6,5% więcej niż w roku
2012, w tym eksport do całej Unii wzrósł o 4,5%, zaś do strefy euro - o 3,8%.
Do Niemiec wyeksportowaliśmy towary za 38,2 mld euro, o 5,2% więcej niż rok
wcześniej.
W
przekroju towarowym najszybciej zwiększył się eksport wyrobów
elektromaszynowych (o 11,7 proc., do 5,1 mld euro).
Udział
eksportu w tworzeniu PKB w roku 1995 wynosił niecałe 25 procent, a w ubiegłym
roku wzrósł do niemal połowy.
Ciekawe,
czy Jarosław Kaczyński kiedykolwiek wyjdzie z tamtej strony lustra do naszej
rzeczywistości?
Jerzy
Skoczylas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz