Terminator
Jarosław Kaczyński
mówi, że to człowiek, dla którego nie ma żadnych przeszkód, ściany przechodzi.
I daje Antoniemu Macierewiczowi pełną swobodę działania.
Aleksandra Pawlicka
Pozycja Macierewicza jest w partii silna.
Bardzo silna - mówi polityk PiS.
- Silniejsza niż Ziobry? - pytam.
- Inna. Ziobro ma potężną władzę, ale ta władza wciąż zależy od prezesa.
Nie ma swojego zaplecza. A Macierewicz ma Rydzyka i całą prawą flankę, czyli
wartość dodaną. I jeszcze ma coś, co Kaczyńskiemu bardzo imponuje.
Determinację, która sprawia, że w osiągnięciu celu nic go nie powstrzyma.
ARMIA PIS
Do Ministerstwa Obrony Narodowej codziennie
zapraszanych jest kilkunastu oficerów z
prowincjonalnych garnizonów. Na rozmowę u ministra. O czym? Antoni Macierewicz
dostał właśnie do ręki nową broń.
Ósmego marca prezydent podpisał nowelizację ustawy o służbie wojskowej,
która pozwala ministrowi obrony „w szczególnie uzasadnionych przypadkach”
obsadzać żołnierzy na stanowiskach zaszeregowanych o dwa i więcej stopni
wojskowych wyżej niż ich stopień. Mówiąc najprościej: kapitana może zatrudnić
na stanowisku pułkownika, a pułkownikowi dać posadę w randze generała.
Oznacza to wyższą pensję, pozycję i władzę. I zwykle - wyrwanie z prowincji.
- To tworzenie armii PiS w wojsku polskim - nie kryje oburzenia były
minister obrony Bogdan Klich.
Do tego dochodzi idea przywrócenia wojskowej obrony terytorialnej zlikwidowanej
w 2008 roku Macierewicz chce utworzyć 30-tysięczną armię obywateli żołnierzy,
380 kompanii, po jednej w każdym powiecie.
- Nie chodzi o bezpieczeństwo kraju, tylko tworzenie partyjnych bojówek
- ostrzega jeden z polityków PO. - Przecież żołnierz szkolony weekendowo nie
będzie zdolny do działań wojennych, ale do prowadzenia wojenki domowej jak
najbardziej. Na przykład do pacyfikacji marszów KOD. To jest tworzenie ZOMO
PiS.
Czy Antoni Macierewicz byłby rzeczywiście gotowy do wyprowadzenia
oddziałów wojskowych na ulice do zwalczania społecznych buntów? W1992 roku, gdy
był ministrem spraw wewnętrznych i ogłaszał w Sejmie listę agentów, na której
byli m.in. ówczesny prezydent Lech Wałęsa i marszałek Sejmu Wiesław
Chrzanowski, wydał równocześnie polecenie postawienia w stan gotowości
nadwiślańskich jednostek wojskowych. 800 żołnierzy żandarmerii i grupy antyterrorystycznej (późniejszy GROM) oraz śmigłowce
czekały tylko na sygnał. Jednak rząd Jana Olszewskiego upadł.
WOJNA TOTALNA
Równie niepokojące są
deklaracje ministra obrony w sprawach
międzynarodowych, Najpierw było napięcie w relacjach z Francją, gdy minister
Macierewicz zakwestionował umowy na dostawę francuskich śmigłowców dla polskiej
armii. Ostatnio zaś mówił o Rosji i terroryzmie. „Polska była po Smoleńsku
pierwszą wielką ofiarą terroryzmu we współczesnym konflikcie, jaki się na
naszych oczach rozgrywa”. Po czym doprecyzował: „Ludobójstwo leży u źródeł
sytuacji w Rosji, leży dlatego, że narody rosyjskie mają nałożoną pamięć
milczenia, aby nie mówić, co się stało w czasie wojny z ich przodkami”. Interweniował
rzecznik Kremla.
Stany Zjednoczone Macierewicz zbeształ za wtrącanie się do polskiej polityki:
„Ludzie, którzy budowali swoje państwo dopiero w XVIII wieku, będą mówili nam,
co to jest demokracja? Narodowi, który miał struktury przedstawicielskie i
demokratyczne już w XII-XIV
wieku i był źródłem demokracji dla całej
Europy?”. Strofował też Berlin: „Nie powiem: wojna, bo to nadużycie, ale -
agresja”. Większość opinii Macierewicz wygłasza w mediach ojca Rydzyka.
Ostatnio podczas spotkania z ministrem padło pytanie, czy państwo ma
strategię w sprawie testowania broni elektromagnetycznej na polskich obywatelach.
Macierewicz śmiertelnie poważnie odparł, że „powstają analizy mające
zidentyfikować, gdzie są ludzie, którzy skarżą się na tego rodzaju dolegliwości”.
- To
jest ministerstwo czy kabaret? Urzędnicy MON sprawdzają, gdzie przeprowadza
się testy broni elektromagnetycznej na obywatelach? Czy jest cywilizowany kraj
na świecie, który przeprowadza takie testy? - pyta zirytowany Michał Kamiński,
kiedyś czołowy polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Czy Jarosława Kaczyńskiego nie martwi
nieprzewidywalność Macierewicza?
- Antek wykonuje czarną robotę i
bierze wszystko na siebie. Nie słyszałem, żeby prezes krytykował albo podważał
działania tego ministra. A w stosunku do innych potrafi to robić - mówi osoba
dobrze znająca realia w centrali PiS na Nowogrodzkiej. - Mam wrażenie, że
Antoni zastąpił prezesowi w pewnym sensie Ludwika Dorna. Są w stałym kontakcie.
URODZONY TERRORYSTA
Znają się od prawie 40 lat. Kaczyński długo
traktował Macierewicza z rezerwą, a Macierewicz Kaczyńskiego z pobłażaniem.
Pierwszy raz zetknęli się w roku 1977, gdy Macierewicz reaktywował miesięcznik
„Głos”. Kaczyński przyniósł do redakcji tekst, był wtedy mało znanym
działaczem. Macierewicz był zaś czołowym opozycjonistą, współtwórcą Komitetu
Obrony Robotników.
Wszyscy, którzy znają go z tamtych czasów, przyznają zgodnie, że był
lewakiem zafascynowanym postacią Che Guevary. Entuzjastą peruwiańskiej partyzantki Świetlisty Szlak.
Gdy jesienią 1981 roku doszło do rozwiązania Komitetu Samoobrony Społecznej
KOR, Macierewicz poczuł się zdradzony. Uznał, że jest ostatnim bojownikiem.
Jarosław Kaczyński tak go wówczas
widział: „Jest to człowiek niewątpliwie zręczny, wykształcony, sprawny intelektualnie,
inteligentny i generalnie rzecz biorąc, wyrobiony politycznie, u którego w
pewnym momencie kariery życiowej coś się zacięło, nastąpił jakiś odjazd”
(Teresa Torańska „My”),
Również Jacek Kuroń dostrzegł ów niebezpieczny skręt w zachowaniu i poglądach
dawnego kompana: „Nie szło się z Antkiem dogadać, bo podejrzenia przesłaniały
mu jasność widzenia. Wszędzie dostrzegał frakcje i spiskujące koterie.
Oczywiście przeciw niemu. A przecież to był facet, który odegrał niewątpliwie
wielką rolę przy tworzeniu KOR-u” - wspominał w książce „Gwiezdny czas”.
Andrzej Celiński uważa, że bezkompromisowość i determinacja Macierewicza
mają źródło w rodzinnej traumie. Jego ojciec, żołnierz AK, popełnił samobójstwo,
gdy w 1949 roku przyszło po niego UB. Syn miał wówczas rok.
TRZEBA DRWALA
Lata 90. to i dla Macierewicza, i dla Kaczyńskiego
czas politycznej banicji. Dopiero w 1997 roku spotykają się na
listach wyborczych Ruchu Odbudowy Polski i obaj dostają do Sejmu. Do
współpracy wciąż jednak daleko.
Macierewicz nie przystępuje do tworzonej przez braci Kaczyńskich partii
PiS, nie chce skorzystać z okazji startu z jej list w wyborach 2005 roku Jest
przekonany, że nowa partia będzie kolaborować ze starym systemem.
Mimo to Jarosław wyciąga do Macierewicza rękę, tworząc swój pierwszy
rząd. Powierza mu stanowisko wiceministra obrony i likwidatora Wojskowych
Służb Informacyjnych.
Prezydent Lech Kaczyński przyznaje wprawdzie, że jest to decyzja „obciążona
pewnym ryzykiem, wziąwszy pod uwagę temperament Macierewicza, ale trzeba
pamiętać, że to człowiek o olbrzymich zasługach”. Mniej dyplomatycznie
tłumaczy decyzję brata współpracownikom w pałacu prezydenckim: „Gdzie trzeba
rąbać las, tam trzeba drwala”.
Macierewicz w krótkim czasie dokonuje demolki polskich służb wywiadowczych.
Przygotowany przez niego raport o WSI ujawnia
wiele szczegółów dotyczących działania polskich służb specjalnych. 26 osób,
których nazwiska pojawiają się w aneksie raportu, wnosi pozwy. MON przegrywa
większość procesów. Odszkodowania wypłacane przez resort idą w setki tysięcy
złotych.
W
książce „O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich” prezes PiS mówi o
Macierewiczu: „Sprawia wrażenie człowieka o wyraźnie
wodzowskim zacięciu”. Innymi słowy: jest zagrożeniem. Dla Jarosława to jasny
sygnał, że pora okiełznać ambicje Macierewicza.
Wszystko zmienia 10 kwietnia 2010 r. Macierewicz jest w grupie, która na
obchody do Katynia pojechała pociągiem. Po informacji o katastrofie prezydenckiego
samolotu nie udaje się jednak do Smoleńska. Je obiad i wraca do kraju. Już w
drodze powrotnej komentuje przez telefon wydarzenia dla Radia Maryja. I
puszcza w świat sugestię, że nie był to zwykły wypadek.
Wielokrotnie mówi o zamachu w Smoleńsku. Brzoza, dwa wybuchy, trotyl,
ranni dobijani przez Rosjan... Wiosną 2013 roku zostaje członkiem PiS z
rekomendacją Jarosława Kaczyńskiego. Prezes jest zadowolony - PiS z
Macierewiczem oznacza, że po prawej stronie sceny politycznej nikt się już nie
zmieści.
MINISTER NIEZALEŻNY
Pół roku trwa testowanie Macierewicza w PiS. Wszyscy mówią, że może zostać wiceszefem partii, ale
Kaczyński kilkakrotnie przekłada decyzję w tej sprawie. Choć jednocześnie
czyni go szefem partyjnych struktur w Piotrkowie i pozwala w ciągu jednego dnia wymienić zarząd w regionie z
pogwałceniem partyjnego regulaminu.
Gdy wreszcie udaje się Macierewiczowi zostać zastępcą Kaczyńskiego, ten
chwali go w wywiadzie: „Jest człowiekiem, dla którego nie ma żadnych przeszkód.
Ściany przechodzi. Szanuję go i podziwiani, a
do tego też lubię, choć nie należy do ludzi łatwego charakteru”.
Terminator, walec, ściana - tak mówią o nim partyjni koledzy. - W
młodości trenował skoki do wody, dziś skoczyłby do pustego basenu, gdyby tego
wymagała sprawa, o którą walczy - mówi polityk PiS.
Po latach politycznych bojów wiceprezes PiS zna swoje miejsce u boku
Kaczyńskiego. „Chciałbym przywołać wielkiego twórcę myśli niepodległościowej,
Jarosława Kaczyńskiego” - mówi jako minister obrony podczas wigilii z żołnierzami
w 2015 roku.
- Dowodem na to, jak silna jest pozycja Macierewicza, jest to, że
prezes dał mu wolną rękę - mówi mój rozmówca uczestniczący w spotkaniach na Nowogrodzkiej.
- Zarówno jeśli chodzi o dobór współpracowników w MON, jak i decyzje podejmowane
przez ministerstwo, Macierewicz nie potrzebuje wskazówek z centrali. To
przywilej nielicznych. Wydaje się, że jest dziś najbardziej niezależnym
ministrem w rządzie.
PiS broni terytorium
Czy Obrona
Terytorialna ma być formacją odstraszającą potencjalnych agresorów, czy
partyjno-chrześcijańską milicją za państwowe pieniądze? Pewne jest jedno że
kandydaci na jej członków najchętniej walczyliby z uchodźcami.
Wojciech Staszewski
Doktor
Grzegorz Kwaśniak, wojskowy emeryt z Nysy, odpowiedzialny za tworzenie Obrony
Terytorialnej (OT), oddał salwę z zaskoczenia na posiedzeniu sejmowej komisji
obrony: - Celem Obrony Terytorialnej powinno być wzmocnienie patriotycznych i
chrześcijańskich fundamentów naszego systemu obronnego oraz sił zbrojnych, tak
aby patriotyzm oraz wiara polskich żołnierzy były najlepszym gwarantem naszego
bezpieczeństwa - ogłosił na początku marca. Biorąc rzecz taktycznie, swą salwą
doktor Kwaśniak zbombardował przedpole i otworzył nowy front.
- Miotacze hostii i ciężkie kropidła bojowe. Taka będzie przyszłość
armii. Wprowadzimy działka na wodę święconą - śmieje się w rozmowie z „Newsweekiem”
zawodowy oficer.
OOT mówi „powiatowi komandosi”. Bo
wojsko na pomysły w sprawie OT patrzy sceptycznie (resortowy żart: co dostaną
żołnierze OT zamiast karabinów? Krzyżyki).
Co innego kandydaci do przyszłych
oddziałów. Ci są radośnie poruszeni. - Brakuje nam takiej armii obywatelskiej.
Ale teraz jest bliżej niż dalej - entuzjazmuje się Stanisław Drosio, szef
projektu Odbudujmy AK. - To byłby czynnik nie tylko obronny, ale także tworzący
społeczeństwo obywatelskie. Szkoda tylko, że nie chcą nam dać broni do ręki.
Ale żadna ekipa nie chciała dać.
- Będziecie straszakiem na KOD? - walę z grubego działa.
- Takie posądzenie mnie dotyka - obrusza się Stanisław Drosio. - 97
proc. z nas to państwowcy nie utożsamiający się z żadną partią.
UCHODŹCY NA CELOWNIKU
A co z tymi trzema
procentami? Opozycja mówi wprost: OT będzie patriotycznie wzmożoną
chrześcijańską milicją na usługach partii rządzącej. A patriotyczne wzmożenie w
OT dostanie od PiS wymarzone mundury i karabiny. Czyli symbioza.
Marcin Waszczuk, komendant Związku Strzeleckiego Strzelec (kandydował
do Sejmu z list PiS i Kukiz’15, za każdym razem nieskutecznie), jest wymarzonym
kandydatem do kadry OT. Były żołnierz zawodowy, żona, dwie nastoletnie córki i
pakiet konkretnych poglądów. Jakie widzi zagrożenia dla bezpieczeństwa? Wiele.
Jedno z nich: jeśli w jego mieście zamieszkają uchodźcy z Syrii.
- Oni mówią, że będą walczyli na wszystkich frontach. I z Zachodem, i z
NATO, i z Polską, i z Kościołem, i z papieżem. Idealną okazją do ataku będą
dla nich Światowe Dni Młodzieży - przekonuje Waszczuk - Rozmawiamy z
organizatorami o wystawieniu na imprezę Batalionu Strzelca. Będziemy grupą
porządkową odpowiedzialną za organizację ruchu, łączność. A dodatkowo będziemy
obserwować, czynie ma podejrzanych działań.
Waszczuk z grubsza już wie, kto może być celem grupy porządkowej: na
spotkanie z papieżem przyjadą katolicy z Afganistanu czy Pakistanu. - Mamy
kontakty. Sprawdzamy tych ludzi.
Wiara gwarantem bezpieczeństwa? Rzecznik prasowy MON Bartłomiej
Misiewicz zasypuje lej po salwie, którą odpalił doktor Kwaśniak: - Ten
fragment prezentacji nawiązywał do dewizy Wojska Polskiego „Bóg, Honor,
Ojczyzna”. W dotychczasowych pracach nad koncepcją Obrony Terytorialnej nie ma
wzmianki dotyczącej wyznania jako kryterium kluczowego dla przyjęcia kandydata
do jednostek OT.
No tak - w dotychczasowych...
- Czy ateista będzie mógł służyć w Obroni e Terytorialnej? - pytam dr.
Kwaśniaka.
- Każdy będzie mógł. Żyjemy w Europie, która od tysiąca lat z tradycji
chrześcijańskiej czerpie swoje wartości. Nawet osoby niewierzące będą za
tydzień świętować Wielkanoc.
- Ale to pachnie milicją chrześcijańską.
- Niech pan nie straszy ludzi. Żyjemy w Polsce - mówi Kwaśniak. I trochę
niejasno dodaje: - Ale
chrześcijaństwo jest szalenie ważne w kontekście zagrożenia islamem. W
sytuacjach kryzysowych przewidujemy użycie tych wojsk.
Prezes działającego we Wrocławiu od pięciu lat stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl Robert Matyasik też widzi zagrożenie w uchodźcach. - Nie
chodzi o takie akcje jak niedzielny patrol
tropiący imigrantów w Zgorzelcu - uspokaja. - Ale przerabialiśmy już temat
uchodźców na ćwiczeniach ze Strażą Graniczną. Wyobraźmy sobie, że stary szlak
się zatka i zostanie przetarty nowy, przez
Karpaty i Ukrainę. Taki exodus jak na Węgrzech wieje się do
Polski. Wtedy będziemy potrzebni do ochrony
granic.
Jakub Fryda, członek Strzelca z Nowego Sącza, chętnie wspomoże Straż
Graniczną w ochronie południowej granicy. Jest po maturze, studiuje zaocznie i
szuka pracy po tym, jak odszedł z empiku, gdzie siedział na kasie. Uchodźcy? -
To darmozjady, które powinny zrobić porządek we własnym kraju, a nie oblegać
nam Europę. Na razie Straż Graniczna daje sobie z nimi radę, ale gdyby było
jawne zagrożenie, to bym się chciał włączyć. Ale jestem apolityczny, politykę
zostawiam panom w garniturkach. W Strzelcu tym się nie zajmujemy, uczymy się
strzelania, taktyki, pierwszej pomocy. Jestem dumny, że robię coś dla dobra
społeczeństwa.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że rekruci OT są jak tabula rasa, pusta tablica, którą minister Antoni Macierewicz
będzie mógł dowolnie zapisać. - Młodzi ludzie szukają autorytetów. Nie zawsze
rodzice wystarczają - mówi 17-letnia Anna Poręba, córka wojskowego, od dwóch
lat w sądeckim Strzelcu. - Każdy jest patriotą, potrafi powiedzieć „Bóg,
Honor, Ojczyzna”. Ale nie każdy pamięta, co to naprawdę znaczy. My się tego
uczymy.
PUŁKOWNIK Z KLUBU GP
O doktorze Kwaśniaku,
który stawia na wartości chrześcijańskie
w OT, wiadomo niewiele. Zaczynał karierę w Ludowym Wojsku
Polskim (w jakich formacjach służył - tym się nie chwali). Potem był w Wojsku
Polskim III RP. Przez jakiś czas pracował w Sztabie Generalnym. W listopadzie
2009 r. opublikował w „Rzeczpospolitej” artykuł „Polska armia nie istnieje”.
Zaraz potem armia zdecydowała, że doktor Kwaśniak nie jest jej niezbędny.
W cywilu odnalazł się jako wykładowca prywatnej szkoły w Nysie, gdzie
założył Klub Gazety Polskiej i drużynę strzelecką. Od czasu do czasu wypowiadał
się jako ekspert Fundacji Narodowe Centrum Studiów Strategicznych, której
prezesem był obecny wiceszef MON Tomasz Szatkowski.
Kwaśniak nie wierzy w skuteczność NATO, wierzy za to w zamach w
Smoleńsku. W wywiadzie dla „Nowej Trybuny Opolskiej” mówi: „Jestem dziś
przekonany, że to był zamach. Trzeba było zabić przedstawicieli elity, którzy
mogli poprowadzić nasz kraj w inną stronę”.
Dzięki związkom z Szatkowskim
Kwaśniak wchodzi w orbitę Antoniego Macierewicza - piszą teksty do książki
„Wygaszanie Polski 1989-2015”.
W 2015 r. Kwaśniak wstępuje do komitetu poparcia Andrzeja Dudy na prezydenta, w
grudniu zostaje pełnomocnikiem Macierewicza do tworzenia OT.
Kwaśniakowi w jego patriotycznym
zadaniu pomaga Krzysztof Gaj, doradca ministra Macierewicza, szef Zarządu
Organizacji i Uzupełnień Sztabu Generalnego WP. Podobnie jak Kwaśniak zaczynał
karierę w LWP (i także w jego przypadku bardziej konkretnych danych brakuje w
oficjalnym CV). Udziela się na antyukraińskim portalu Kresy.pl, wspieranym przez właściciela browaru Ciechan i posła ruchu
Kukiz’15 Marka Jakubiaka. W 2014 roku zamieszcza tam wpis o ukraińskim
batalionie Azow walczącym z Rosjanami: „Nie jestem rusofilem (podkreślam to
stanowczo), ale w tym miejscu doskonale rozumiem Putina - to są faszyści. I Putin ma w zupełności
rację - z nimi trzeba walczyć, bo Europę z ich przyczyny ogarnie pożoga”.
KSIĘŻA UPRZEDZALI
Dlaczego MON pod
rządami Antoniego Macierewicza
akurat teraz tworzy Obronę Terytorialną?
Podobne formacje z powodzeniem działają w innych krajach. Jednak u nas w
latach 90. zamiast planowanych 10 tys. udało się powołać tylko 2 tys,
żołnierzy. - Wyposażenie było w opłakanym stanie, brakowało broni, środków
transportu, pieniędzy na szkolenie - wspomina
minister obrony w rządzie PO Bogdan Klich, który siedem lat temu zdecydował zlikwidować
tę fikcję.
Gdy Klich likwiduje, budzi się Romuald Szeremietiew, wiceminister
obrony w prawicowych rządach. - Obrona Terytorialna na kształt amerykańskiej
Gwardii Narodowej, wyposażona w ciężki sprzęt, nie jest dla nas - uznaje. I wymyśla
coś lepszego: armię krajową: - Co może odstraszyć nieprzyjaciela? Powszechnie
przygotowany do obrony naród. Nowoczesne armie nie radzą sobie z działaniami
nieregularnymi. Potrzeba dużej armii z lekkim uzbrojeniem, jak broń strzelecka,
przenośne środki obrony przeciwpancernej, drony - uważa Szeremietiew.
Lansuje projekt w Radiu Maryja, w Telewizji Trwam, na spotkaniach w
Klubach Gazety Polskiej. Znajduje słuchaczy. W Polsce formacje paramilitarne
rosną w siłę. Jest w nich przynajmniej 40 tys. osób. Zresztą różnych -
przeplatają się survivalowcy
z narodowcami, ale prawicowy skręt ideowy
jest wyraźny; na stronach internetowych formacji proobronnych kwitnie kult
Żołnierzy Wyklętych.
Gdy MON pod rządami Platformy orientuje się wreszcie w nastrojach i
skali organizacji paramilitarnych, próbuje stworzyć nad nimi „czapę”. Za późno.
- Zrobiliśmy wszystko, by ten ruch nie był polityczny - wzdycha gen.
Bogusław Pacek, odwołany ze stanowiska rektora Akademii Obrony Narodowej w
listopadzie, pierwszą decyzją podjętą przez ministra Macierewicza.
Odpolitycznianie polegało na tym, że rok temu kilka związków strzeleckich i
stowarzyszeń utworzyło Federację Organizacji Proobronnych. Pacek, do stycznia
prezes Federacji, jest dumny, że zaczynało w niej 6 tys. ludzi, dziś jest 100
tysięcy.
Zwykli rekruci widzieli w tym odpolitycznianiu rosyjski spisek. Trebor
na forum ObronaNarodowa.pl
pisze: „Rosjanie boją się, że gdyby chcieli tu
przyjść, z co któregoś domu przywitają ich lufy broni. Woleliby, aby OT była
zarządzaną centralnie jednostką ze starymi czołgami, którą da się stosunkowo
łatwo kontrolować przez agentów. Bo rozproszone dziesiątki tysięcy ludzi nie
dadzą się tak łatwo kontrolować”.
Z odpolityczniania nic nie wyszło. - Kiedy w październiku ćwiczyliśmy w
Siedlcach zabezpieczenie infrastruktury krytycznej,
generał Pacek próbował przykryć nasze szkolenie, organizując ćwiczenia rezerwy
- opowiada z irytacją prezes Matyasik ze stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl, - Oni prowadzili działania w środku lasu, jak w latach 90.,
a my ćwiczyliśmy w terenie zurbanizowanym. Mieszkańcy? Byli uprzedzeni o
stosowaniu przez nas pozoracji, czyli użyciu petard.
Jak wyglądało to uprzedzanie mieszkańców? - Poprzez plakaty i przez
miejscowych księży, którzy mówili o tym z ambony - odpowiada Matyasik.
Po zwycięstwie PiS rozgrywa się krótka
bitwa na koncepcję OT. Wojskowi opowiadaj ą, że Szeremietiew już widział siebie
w randze wiceministra u Jarosława Gowina. Ale ministrem zostaje Macierewicz i
przygotowanie OT powierza dr. Kwaśniakowi.
Matyasik: - Mam nadzieję, że to
nie pójdzie znów w stronę programu wymyślonego zza biurka bez kręgosłupa
żołnierskiego.
PIĘĆSET NA ŻOŁNIERZA
Na czym konkretnie ma
polegać Obrona Terytorialna? W każdym powiecie
powstanie 100-osobowy oddział. W całej Polsce to ok. 35 tys. ludzi. Mają mieć własne dowództwo, weekendowe
ćwiczenia, koszary.
Mówi jeden z zawodowych żołnierzy: - To jest „pięćset na dziecko” w
wersji wojskowej.
Plan jest taki, że każdy szeregowy
OT dostanie 500 zł na miesiąc. Ludzie będą się zabijać, żeby się do nich
dostać. Do tego cała biurokracja - etaty dla dowódców i tak dalej, wielkie
rozbuchane struktury, 17 dowództw brygad w województwach, 348 kompanii w powiatach.
Kwaśniak już jeździ po Polsce i szuka miejsc na lokalne sztaby.
- Druga poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych mówi, że „dobrze
zorganizowana milicja” jest niezbędna dla bezpieczeństwa państwa. W każdym
hrabstwie działa tam obrona terytorialna - przekonuje prof.
Józef Marczak, który w AON zajmował
się przygotowaniem koncepcji OT. - A co się stało w Polsce po klęsce
wrześniowej? Naród bez pieniędzy, bez niczego zbudował 380-tysięczną Armię
Krajową, z tym że udało się jej zgromadzić tylko 60 tys. sztuk broni. Trzeba
tę formację budować zawczasu i tak uzbroić, żeby była elementem
odstraszającym.
Profesor widzi same korzyści: - Brygada OT jest 30 razy tańsza w
utrzymaniu od brygady wojsk zmechanizowanych. Na stworzenie OT potrzeba tyle
pieniędzy, ile wydaliśmy na trzy samoloty F-16.
Formacje proobronne liczą, że będą w całości wcielane do armii.
Chciałyby też móc przechowywać broń w domu. Romuald Szeremietiew popiera ten
pomysł, bo przecież „mamy 120 tys. myśliwych i nie strzelają do siebie ani do
nikogo”. Kwaśniak jest jednak przeciw: - Potrzebna jest zmiana mentalności i
polityków, i całego społeczeństwa. Jesteśmy też zbyt ubodzy, nie każdy ma domek,
w którym może bez problemu postawić sejf na broń. MSWiA robi teraz monitoring
możliwości przechowywania broni w komendach policji. Jeśli nie, to będziemy ją
trzymać w dowództwach brygad.
Do tej pory politycy unikali szkolenia i uzbrajania członków formacji
proobronnych, bojąc się czegoś na kształt ukraińskiego radykalnego Prawego
Sektora. Dziś byli ministrowie obrony obawiają się, czynie powstaje partyjne
wojsko.
Bogdan Klich: - Prawicowe poglądy nie mogą być kryterium przyjęcia
chętnych, a coś takiego jest w projekcie. Mam w pamięci próbę wykorzystania
przez Macierewicza Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych podczas kryzysu lustracyjnego
w 1992 r. Nie doszło wtedy do tego tylko dlatego, że sprzeciwili się ich dowódcy.
To memento.
Tomasz Siemoniak, szef MON w ostatnim rządzie PO, mówi, że
profesjonalizacja organizacji paramilitarnych to pozytywne zjawisko. Zastrzega
jednak: - Państwo powinno nadzorować, żeby nie
powstawały milicje partyjne groźne dla państwa i obywateli. A tego się obawiam, bo spotykając się z tymi
organizacjami, widziałem też osoby ze złym politycznym błyskiem w oku.
ZAKŁADOWA ORGANIZACJA OBRONNA
Zawodowi żołnierze
już znaleźli rozwinięcie skrótu WOT: Wolontariackie Oddziały Trepozy.
Oficer WP: - Ludzie z rozdania Macierewicza zadbają o kadrę, więc
pieniądze na Obronę Terytorialną trafią do swoich, z PiS. To nie jest pomysł
ma zbudowanie formacji, która wesprze armię, to ustawianie kadr mundurowych
po linii partii. Zamiast w armię pchają szmal w partyjną bojówkę. Ich projekt
zakłada możliwość tworzenia grup przy firmach. Narodowiec Jakubiak założy
sobie w browarze zakładową uzbrojoną grupę i wszystko odbędzie się zgodnie z
prawem. Zauważył pan, że MON nie podaje kosztów powołania OT?
Były szef MON Bogdan Klich: - To
byłby dobry pomysł, pod warunkiem że nie ucierpi na tym modernizacja sił
zbrojnych. A koszty będą ogromne. Stworzenie trzech brygad do końca roku ma
kosztować 250 min zł. Jeśli tych brygad ma być docelowo 17, a ludzi 35 tys., to będą
to miliardy.
Zawodowy żołnierz: - To pomysł na ochotniczą gwardię rewolucyjną. Nie
po to je robią, żeby miały wartość bojową. One są częścią planu Kaczyńskiego na
zmianę w Polsce. OT będzie kuźnią pisowskich kadr w wojsku.
Echa salwy doktora Kwaśniaka, oddanej w sprawie kształtu OT, powoli
milkną. Teraz jak w każdej porządnej bitwie nastąpi atak na zbombardowane
przedpole.
Współpraca Wojciech Cieśla
Przez 30 lat byłem żołnierzem LWP.Od wielu lat jestem emerytem wojskowym,ale żołnierzem rzeczywistym jestem nadal i takim pozostanę i z rozpaczą patrzę na to co z NASZEJ ARMII zrobiliście.To rzeczywiście woła o pomstę do nieba.
OdpowiedzUsuń