Najlepszy europoseł -
zachwalają Andrzeja Dudę partyjni koledzy. Deputowani z konkurencyjnych partii
nie kryją oburzenia: „W Strasburgu łatwiej spotkać go w palarni niż na sali
obrad”.
ALEKSANDRA PAWLICKA
Chciałbym wiedzieć, jak on to robi. Ja przy
bardzo dużym zaangażowaniu jestem sprawozdawcą w trzech raportach. I mam o
pięć lat dłuższy staż w byciu eurodeputowanym niż Duda - mówi Jarosław Wałęsa
(PO).
Andrzej Duda chwali się, że tytuł najlepszego europosła
zawdzięcza 12 raportom, których prace nadzorował jako sprawozdawca. Dzięki
temu PiS okrzyknęło go „najbardziej pracowitym polskim europosłem”.
12:0
Liczba europarlamentamych sprawozdań Dudy jest imponująca.
Wśród 751 europosłów z 28 krajów tylko jeden ma lepszy wynik niż on - 13. A sprawozdania to obok
projektów rezolucji i wystąpień na sesjach plenarnych główny miernik aktywności
europosłów. - Odnotowany na papierze, bo kto jest aktywnym i cenionym deputowanym,
to wszyscy w Brukseli i Strasburgu wiedzą - mówi europoseł pełniący obowiązki
trzecią kadencję. - Niektórzy, nie tylko deputowani z Polski, doskonale opanowali
mechanizmy tej eurościemy, w której liczy się ilość, a nie jakość. Mistrzami w
polskiej delegacji są posłowie PiS.
Sztandarowym eurościemniaczem był dotychczas Ryszard
Czarnecki. W poprzedniej kadencji na każdej sesji poświęconej łamaniu praw
człowieka wygłaszał tę samą formułę po kilka razy, zmieniając tylko nazwy
krajów, i tym samym zaliczał w statystykach kilka wypowiedzi. Potem chwalił się
na plakatach wyborczych: najaktywniejszy polski eurodeputowany.
W Brukseli mówią, że Czarnecki jest ojcem chrzestnym Dudy.
Gdy Duda dostał się w ubiegłym roku do europarlamentu, w
grupie konserwatystów, do której należą deputowani PiS, doszło do ostrej
sprzeczki. - Nie wiem, jak Polacy to zrobili, ale wyrwali Brytyjczykom funkcję
koordynatora sprawozdań w komisji prawnej. Pozwala ona jak żadna inna iść na
rekord - przyznaje jeden z konserwatywnych posłów. W przeszłości zdarzało się,
że deputowany pełniący tę funkcję zaliczał w ciągu półrocza dwadzieścia sprawozdań.
- Sajjad Karim, Brytyjczyk, któremu Duda sprzątnął tę funkcję sprzed nosa, był
przez dwa miesiące obrażony i unikał Polaków - przyznaje nasz rozmówca.
Dzięki funkcji koordynatora Duda zrobił drugi wynik. Ale
nie tylko dzięki temu. Gdy porówna się statystyki jego osiągnięć z wynikami
deputowanych PiS, to okazuje się, że żaden z 19 europosłów, którzy zdobyli
mandaty dzięki poparciu Jarosława Kaczyńskiego, nie ma ani jednego sprawozdania
na koncie. Zero. Nic.
Niektórzy ratują się funkcją kontrsprawozdawcy, lecz i to są
pojedyncze przypadła (łącznie siedem). O ile więc nowicjusz Andrzej Duda
został w europejskim peletonie liderem, o tyle we własnej drużynie wyrósł
niemal na herosa.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że wszyscy deputowani PiS grają
na Dudę - mówi Jarosław Wałęsa i wyjaśnia, że sprawozdania są dzielone
pomiędzy frakcje polityczne, te rozdzielają je między partie przynależące do
frakcji i dopiero wtedy wyznaczani są sprawozdawcy wśród parlamentarzystów.
Duda zgarnął całą pulę PiS.
Warto dodać, że aktywność posła Dudy wzrosła po tym, jak
został namaszczony przez prezesa Kaczyńskiego na kandydata PiS na prezydenta.
Od tego czasu datowane są wszystkie raporty, którymi się zajmował. Podobnie
rzecz ma się z aktywnością na posiedzeniach plenarnych. Zaczął zabierać głos
dopiero w grudniu ubiegłego roku.
Gdy został kandydatem na prezydenta, zapytałam deputowanych
w komisji rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów, do której oboje z Dudą
należymy, czy wiedzą, że mamy w swoim gronie kandydata na prezydenta Polski?
Pytali zdziwieni: „Duda? A który to Duda?” - opowiada europosłanka Róża Thun
(PO).
Tajemnica
sukcesu
Róża Thun dwukrotnie została uznana w minionej kadencji za
najlepszego europosła. Jej sukcesem jest obniżenie kosztów rozmów
telefonicznych i połączeń internetowych w Europie, stworzenie wspólnego
systemu zabezpieczeń dla kupujących w intemecie czy zastąpienie w przetargach
zasady najniższej ceny „ceną najbardziej ekonomicznie opłacalną”.
Pracuję nad raportami kilka miesięcy, nierzadko rok. Trzeba
się przeryć przez prawodawstwo 28 krajów, uwzględnić poprawki grup
politycznych, wypracować wspólne stanowisko. To jest mrówcza praca - mówi
Thun.
Raporty Andrzeja Dudy to najwyżej ośmiostronicowe dokumenty,
w których oprócz strony tytułowej, spisu treści i zestawienia głosowań treść
sprowadza się do dwóch akapitów: że Parlament Europejski akceptuje proponowane
rozwiązanie oraz że zaleca jego wprowadzenie. Wszystkie kończy ta sama
sentencja: „Wniosek ogranicza się do zwykłego ujednolicenia istniejących
tekstów, bez zmiany co do istoty’.
- Tak naprawdę to są opinie dotyczące ujednolicenia tekstu
prawa. Formułę przygotowuje sekretariat, a sprawozdawca składa jedynie podpis -
przyznaje Tadeusz Zwiefka (PO), który pracuje z Dudą w komisji prawnej i sam ma
na koncie kilka tego typu raportów, ale żadnego nie traktuje jako wizytówki
swoich dokonań.
- Sprawozdania w komisji prawnej to formalność. Chwalić
można się takimi, które wpływają na tworzenie lub zmianę wspólnotowego prawa.
Praca nad większością raportów Dudy zajęła od dnia
wpłynięcia do zatwierdzenia trzy dni.
Cienie z palarni
Z Danutą Hubner (PO), jedną z najbardziej znanych
europosłanek, Andrzej Duda pracuje w parlamentarnej delegacji ds. kontaktów z
USA. - Mieliśmy dziś spotkanie. Nie było nikogo z PiS. Czasami widuję prof.
Krasnodębskiego, może i pan Duda siada gdzieś z tyłu, ale nie pamiętam, aby
zabrał głos w dyskusji - mówi Hubner.
Nie zauważyłem jego aktywności w europarlamencie. Od paru
tygodni widuję go za to dość często w telewizji i nie w brukselskich czy
strasburskich okolicznościach dodaje Janusz Zemke (SLD), także należący do delegacji ds.
kontaktów z USA.
Były partyjny kolega Dudy i były eurodeputowany Marek
Migalski napisał ostatnio złośliwie, że „będą musieli nowogrodzcy spin doktorzy
wypić piwo przez siebie nawarzone i wyjaśnić elektoratowi, jak to jest, że
»najlepszy« europosel totalnie zaniedbuje swoją pracę w Brukseli”.
Duda mimo prowadzonej kampanii i objeżdżania Polski
dudabusem nie wziął w europarlamencie urlopu. Ale też nikt od niego tego nie
wymaga. Jak przyznają służby prasowe Parlamentu Europejskiego: „Wielu
deputowanych czynnie uczestniczy w życiu politycznym we własnym kraju i nikt
nie oczekuje zawieszenia przez nich mandatu, nawet na czas prowadzonych
kampanii”.
Problem Dudy nie polega na tym, że zniknął, bo prowadzi
kampanię. Jego problem, tak jak większości deputowanych PiS, polega na tym. że
on tu nigdy nie zaistniał, angażując się w prace nad istotnymi aktami
legislacyjnymi - mówi jeden z posłów.
Koledzy z PiS nie przysłuchują się nawet dyskusjom podczas
debat, nie odnoszą się do tego, co mówią inni. Przychodzą na wyznaczoną
godzinę swojego wystąpienia, zabierają głos i wychodzą. Częściej niż na sali
obrad widzę ich w przeszklonej palarni na korytarzu. Dudę też tam najłatwiej
spotkać.
W butach Ziobry
Prywatnie go lubię. Czasami rozmawiamy - przyznaje Tadeusz
Zwiefka.
W prywatnej rozmowie wydaje się zrównoważonym, nieagresywnym
człowiekiem, ale gdy zabiera publicznie głos, staje się inną osobą - mówi
Jarosław Wałęsa.
Mam do niego pretensje, że wykorzystuje pracę w
europarlamencie do atakowania Polski, do rozgrywania swoich partyjnych gierek.
To jest działalność antypaństwowa.
Zachowuje się jak swego czasu Ziobro. Zabiera głos tylko po
to, by oczernić własny kraj. Takie zachowania są tu źle widziane. Zdarzały się
Wiochom za czasów Berlusconiego, ale wtedy też były przez większość bojkotowane
- dodaje Róża Thun.
13 stycznia podczas debaty podsumowującej decyzje szczytu
UE Duda zaatakował PO i wywodzącego się z niej prezydenta Europy Donalda
Tliska. Oskarżał o likwidację kopalń, „utratę tysięcy, dziesiątek tysięcy
miejsc pracy, zniszczenie bytu tysięcy rodzin, utratę chleba, utratę godności,
jaką dla ludzi stanowi praca”.
Zestawiono go wówczas z eurosceptykiem Nigelem Farage’em,
który podczas tej debaty nazwał Tuska „najnowszym polskim imigrantem, który
zostając premierem, obiecywał, że do kraju wrócą miliony emigrantów, a
tymczasem sam z niego wyjechał”.
Miesiąc później Duda oskarżył Unię i jej prezydenta o zgodę
na „formułę jałtańską” w sprawie Ukrainy. Dramatycznie pytał: „Gdzie jest pan
przewodniczący Donald Tusk? Nie wolno, proszę państwa, pozwalać na to,
żebyśmy nie byli solidarnie reprezentowani”. Duda wie, że takie populistyczne
wypowiedzi dobrze się sprzedają, że pokażą je telewizje. A kampania rozkręci
się niemal sama. Do zwolenników PiS popłynie jasny przekaz: oto człowiek,
który walczy o nas w Brukseli. A że uprawia tylko słowną szermierkę, to nie ma
znaczenia.
Porównywanie do Ziobry jest o tyle uzasadnione, że Duda też
jest postrzegany jako nadzieja prawicy. W odróżnieniu od Ziobry nie ma tak
dużego elektoratu negatywnego - ocenia dawny partyjny kolega Arkadiusz Mularczyk
(SP), który w czasach rządów PiS wciągnął Dudę do polityki.
Inny były PiS-owiec jest w ocenie Dudy zdecydowanie
ostrzejszy: - Szarże Ziobry wynikały z ideologicznego zaangażowania, a Duda to
cynik. Gra, jak mu wygodnie, aby tylko odnieść największy zysk. Raz jest
uśmiechniętym centroprawicowcem, a innym razem zachowuje się jak Ziobro, a nawet
jak Macierewicz.
W parze z
Macierewiczem
Przed wyborami do europarlamentu Antoni Macierewicz
przekonywał, że trzeba „bardzo dokładnie zdać sobie sprawę, kto ma wejść, a kto
nie do Parlamentu Europejskiego”, bo gender, bo zagłada rodziny, ho upadek
wartości, a tym samym człowieczeństwa. Duda deklarował wówczas, że kandyduje,
by wypełnić wolę „naszego papieża świętego o przypominaniu Europie o jej
chrześcijańskich korzeniach”. Europie, w której „lewackie wpływy wciskają się
wszelkimi możliwymi dziurami. Gendero- we ideologie i propaganda
homoseksualna”.
Jednym głosem z Macierewiczem mówił także w czasie wyborów
samorządowych jesienią 2014 r. Macierewicz przedstawiał nagrania mające
świadczyć o sfałszowaniu wyborów, a Duda z deputowanymi swojej partii domagał
się debaty na ten temat w europarlamencie. „Do nieprawidłowości doszło na
szczeblu sejmików. Czyli na najwyższym poziomie. Dlaczego? Bo tam jest władza
nad województwami, tam dzieli się unijne pieniądze” - przekonywał, ale
bezskutecznie. Europarlament odrzucił wniosek w sprawie „nieprawidłowości w
wyborach samorządowych jako zagrożeniu dla demokracji w Polsce”.
Politycy PO pamiętają Dudzie, że po katastrofie smoleńskiej
to właśnie on był najbardziej radykalny, jeśli chodzi o pochówek prezydenta
Kaczyńskiego na Wawelu. „Ci, którzy się temu sprzeciwiają, nie są patriotami”
- mówił.
Ale czy dla elektoratu PiS ma znaczenie, kim naprawdę jest
Andrzej Duda? Czy to radykał puszczający oko do Antoniego Macierewicza i Tadeusza
Rydzyka, czy nadzieja na reaktywację POPiS? Najlepszy polski eurodeputowany
czy tylko beneficjent parlamentarnych statystyk, na które pracują wszyscy
koledzy z PiS?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz