Rzecznik praw
obywatelskich Adam Bodnar to kolejny cel ataku partii rządzącej. - To sól w oku
prezesa Kaczyńskiego mówi polityk PiS
Aleksandra Pawlicka
Rzecznik
praw obywatelskich to nie bulterier, który dopada i zagryza na miejscu. Ale
jest jak pies, który cały czas ujada i doprowadza swoim szczekaniem do szału -
mówi polityk PiS. Partia postanowiła więc założyć Adamowi Bodnarowi kaganiec.
Prezydent podpisał właśnie nowelizację ustawy o rzeczniku praw obywatelskich.
Wejdzie w życie pod koniec maja.
- Nie zamierzam myśleć: przyjęli ustawę, to trzeba obniżyć głos o ton.
Takie myślenie oznaczałoby koniec niezależności rzecznika praw obywatelskich
- zapewnia Adam Bodnar.
NIEZAWISŁOŚĆ ZAWISŁA NA ZIOBRZE
Prawo i Sprawiedliwość przeforsowało ustawę w
trybie poselskim, co nie wymaga konsultacji społecznych. Kolejne czytania
odbywały się w 10-osobowej podkomisji powołanej specjalnie po to, by przepchnąć
tę ustawę. I jak łatwo się domyślić, PiS miało w tej podkomisji przewagę
głosów. RPO, Sąd Najwyższy, Naczelna Rada Adwokacka i Krajowa Rada Sądownictwa
zgłaszały uwagi do projektu. Wykazywały, że pozbawianie immunitetu rzecznika
praw obywatelskich za pośrednictwem ministra sprawiedliwości jest niezgodne z
konstytucją.
- Konstytucja mówi jednoznacznie, że rzecznik odpowiada wyłącznie przed
Sejmem. Wskazanie więc dodatkowego przedstawiciela władzy jest modyfikacją
łamiącą prawo i ograniczającą w sposób niedopuszczalny niezależność RPO -
argumentował Adam Bodnar.
W trakcie prac nad ustawą PiS zmieniło więc w tekście ministra sprawiedliwości
na prokuratora generalnego.
- Tyle że w obecnych warunkach to
ta sama osoba. Tak czy siak niezawisłość RPO zawisa więc na osobie Zbigniewa
Ziobry - przyznaje posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz, jedna z
czwórki niepisowskich posłów pracujących nad nowelizacją.
Prokurator generalny będzie teraz występował do marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu RPO, jeśli
rzecznik wejdzie w konflikt z prawem.
- W praktyce może to oznaczać, że jeśli do prokuratora generalnego
zgłosi się osoba z prywatnym aktem oskarżenia, np. o zniesławienie, to
prokurator generalny na tej podstawie może wnioskować o uchylenie mi
immunitetu. Zakładam jednak, że dopóki nie popełnię żadnego przestępstwa, nie
będzie problemu - mówi Bodnar.
- PiS nieraz już udowodniło, że człowiek sam nie wie, jakie ma
przewiny. Sprawy można szyć na polityczne zamówienie - ostrzega poseł opozycji
i dodaje: - Zobaczymy, jak ta ustawa będzie realizowana w praktyce. To dla PiS
test praworządności.
Ustawa nie dotyczy tylko rzecznika praw obywatelskich, lecz także rzecznika
praw dziecka, szefów NIK, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych i
IPN, tyle że głównym jej celem jest właśnie RPO, będący poza Trybunałem
Konstytucyjnym główną instytucją broniącą praw i wolności obywatelskich.
W przyjętej ustawie jest także kwestionowany przez opozycję zapis określający
sposób wyrażania przez Sejm zgody na zatrzymanie lub aresztowanie RPO. Teraz
wystarczy bezwzględna większość, czyli głosy 231 posłów (PiS ma 234).
Dotychczas do odwołania rzecznika potrzebna była większość kwalifikowana, czyli trzy piąte liczby posłów, a więc 276.
Czy RPO zaskarży ustawę do Trybunału Konstytucyjnego? Adam Bodnar uważa, że we własnej sprawie nie wypada wnosić skargi.
Może to jednak zrobić któraś z instytucji zgłaszających uwagi na etapie prac
sejmowych. Na przykład pierwszy prezes Sądu Najwyższego.
W OBRONIE PRYWATNOŚCI
Adam Bodnar został rzecznikiem praw obywatelskich tuż
przed zmianą władzy, jesienią ubiegłego roku. Jego kadencja trwa pięć lat.
Może więc jeszcze napsuć Prawu i Sprawiedliwości sporo krwi. Kwestionuje
bowiem wszystkie flagowe projekty PiS.
W maju złożył do Trybunału Konstytucyjnego
dwa wnioski: w sprawie tzw. owoców zatrutego drzewa oraz przenoszenia
prokuratorów niepokornych wobec władzy na prowincję. Pierwszy wniosek dotyczy
wykorzystywania w sądach nielegalnie zdobytych dowodów: „Wymiar
sprawiedliwości będzie opierał się na niepraworządnym działaniu organów władzy
publicznej i ich funkcjonariuszy. Jak to ma się do prawa do sądu, prawa do
prywatności, prawa do ochrony tajemnicy komunikowania się, zakazu tortur?” -
pyta rzecznik we wniosku złożonym do Trybunału Konstytucyjnego.
W sprawie prokuratorów alarmuje: „Nowa ustawa o prokuraturze pozwala na
potraktowanie prokuratorów w sposób, który przekreśla cały dotychczasowy
dorobek zawodowy. Pozwala na usunięcie prokuratorów o ustabilizowanej sytuacji
zawodowej, zdolnych do podejmowania decyzji i wykonywania obowiązków
służbowych w sposób niezależny i autonomiczny, a także rzetelny, obiektywny i
bezstronny”. Dodajmy, że „dobrą zmianą” zostali dotknięci prokuratorzy
zajmujący się śledztwem smoleńskim w sposób niezgodny z oczekiwaniami PiS.
Wcześniej Bodnar
zaskarżył całą ustawę o prokuraturze,
wykazując, że daje ona ministrowi sprawiedliwości nadmierne uprawnienia przy
zatrzymaniach i pozwala „informować media, a także ujawniać tajemnicę śledztwa
osobom, które nie pełnią żadnych funkcji publicznych. Dając tak ogromne
uprawnienia politykowi, ustawodawca nie dał żadnych uprawnień jednostce, aby
mogła chronić swoje prawa i wolności” - napisał RPO w uzasadnieniu do skargi
wniesionej do Trybunału.
Niepokój Bodnara wzbudziły także zmiany pozwalające na wykorzystywanie
podsłuchów wykonywanych na wniosek prokuratora, bez zgody sądu. Wraz z ustawą o
policji pozwalającą na inwigilację w internecie to - jego zdaniem - działania
zagrażające prywatności obywateli.
W skardze do Trybunału Konstytucyjnego
napisał, że rozwiązania te dotyczą 26 min ludzi, bo tylu Polaków korzysta z
internetu. „Działania nakierowane na ochronę bezpieczeństwa obywateli nie mogą
w sposób nieograniczony ingerować w prawo do prywatności. Zgodnie ze
znowelizowanymi przepisami kontrola operacyjna będzie mogła trwać aż do 18
miesięcy. Czyli przez półtora roku służby policyjne i służby specjalne będą
mogły ustalić treść naszej korespondencji niezależnie od tego, czy ostatecznie
zostanie uruchomione na tej podstawie postępowanie karne”.
GŁOS SUMIENIA
Sztandarową batalią rzecznika praw obywatelskich był
sprzeciw wobec zamachu PiS na Trybunał Konstytucyjny. To on bronił Trybunału
na rozprawie: „Funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego ma fundamentalne
znaczenie dla ochrony praw i wolności jednostki. Na przestrzeni 30 lat współpraca
i dialog Trybunału Konstytucyjnego z rzecznikiem praw obywatelskich były
wartością wręcz ustrojową”. I nie chodzi tylko o kluczowe ustawy zwiększające
uprawnienia władzy, lecz także o dziesiątki spraw, przy których rzecznik
potrzebuje wsparcia Trybunału: począwszy od poprawy warunków w zakładach
wychowawczych, zmiany trybu przesłuchań osób zgwałconych, efektywności egzekucji
alimentów, po odszkodowania dla represjonowanych w czasach PRL i prawa
kierowców. Sparaliżowany Trybunał Konstytucyjny to sparaliżowane
działanie rzecznika praw obywatelskich.
Bodnar od tamtego czasu nie spuszcza z tonu. Skarży ustawę o służbie
cywilnej znoszącą wymóg konkursów na stanowiska urzędnicze. I ustawę medialną,
wykazując, że „narusza konstytucyjne gwarancje wolności słowa i wolności
mediów, podporządkowując władze publicznego radia i telewizji bezpośrednio
rządowi”. Argumentuje, że w ten sposób ustawa uderza
nie tylko w dwa-trzy miliony osób czerpiących informacje z mediów
publicznych, ale „we wszystkich, którzy są zobowiązani do płacenia abonamentu”.
Urząd RPO alarmuje przy tym, że „Polska spadła w światowym rankingu wolności
mediów z 18. na 47. miejsce”.
W ostatnich dniach wytknął PiS i to, że za rządów tej partii Polska
znalazła się na przedostatnim miejscu w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o
ochronę prawną osób LGBT. „Za szczególnie niepokojące należy uznać wypowiedzi
przedstawicieli władz publicznych legitymizujące homofobię i dyskryminację ze
względu na orientację seksualną czy tożsamość płciową” - mówił z okazji
Międzynarodowego Dnia Walki z Homofobią i Trans- fobią. Rzecznik sprzeciwił
się też decyzji premier Szydło, która w maju zlikwidowała radę ds.
przeciwdziałania dyskryminacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi
nietolerancji. Stało się to - jak podkreślił - „w momencie, gdy fala niechęci
i przejawów nietolerancji, a nawet motywowanych uprzedzeniami aktów fizycznej
przemocy, wzrasta”.
Taka działalność Bodnara z pewnością nie podoba się politykom PiS. -
Jest jak głos sumienia dla władzy, która w imię prawa i sprawiedliwości niszczy
prawo i sprawiedliwość w Polsce - mówi polityk opozycji.
- Jeśli będzie jakakolwiek próba zamknięcia Adamowi Bodnarowi ust, to
staniemy w jego obronie. Będziemy bronić rzecznika prawa obywatelskich jak
Trybunału Konstytucyjnego. Wyjdziemy na ulice i zaczniemy maszerować - zapewnia
Mateusz Kijowski, szef KOD.
SÓL W OKU
PiS próbuje ograniczyć działalność Adama Bodnara na
różne sposoby. Najpierw obcięto RPO budżet o 10 min zł na 2016 r. Tym samym
finanse biura rzecznika wróciły do poziomu z 2011 r. KOD rozważał wówczas
narodową zbiórkę na rzecznika, - Te 10 min zł to tylko 25 gr od każdego
obywatela - mówi Kijowski, ale ostatecznie do zbiórki nie doszło.
Teraz władza próbuje zarzucić na niego sieć, grożąc pozbawieniem
immunitetu. Jeśli i to nie przyniesie efektów, to ma w planach kolejny krok -
ustawę o wygaszaniu mandatu analogiczną do rozwiązania, jakie próbowano
zastosować w przypadku sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Politycy PiS
przyznają, że takie rozwiązanie jest brane pod uwagę, choć „kiedy i w jakim
trybie, wie tylko prezes. Jedno jest pewne: Bodnar to sól w
oku Kaczyńskiego” - mówi mój rozmówca.
- Nie zamierzam się zastanawiać, jakie rącze myśli gnają po głowie
ludziom władzy. Staram się być maksymalnie prawym obywatelem i robić dalej
swoje - odpowiada Bodnar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz