wtorek, 24 maja 2016

Święto siekiery



Po lasach grasuje dobra zmiana. W jej szpicy prawicowy bloger, który krąży po kraju i jak hiszpańska inkwizycja sprawdza donosy na leśników. Pasterzem zmiany został ksiądz głoszący, że w Smoleńsku był zamach

Wojciech Cieśla

Lasy Państwowe: jedna trzecia terytorium kraju. W jednej trze­ciej kraju tracą stanowiska ci, którzy p rzez osiem ostatnich lat zbliżyli się do PSL. Na siedem­naście regionalnych dyrekcji Lasów wymieniono już dyrektorów w dwunastu. Wyleciało niemal całe warszawskie kierownictwo. Fala zwolnień dotyka dyrektorów i naczelników wydziałów, nadleśniczych.
   Beata Szydło powołała nową Radę Na­ukową Leśnictwa, jej szefem został prof. Janusz Sowa, specjalista od wycinki i wibra­cji w pilarkach. Sowa to postać mniej znana w Lasach, bardziej w Krakowie (młodszy syn premier przyjaźni się z jego córką). - Aby chronić Puszczę Białowieską, należy ją ciąć. Już nasi dziadowie i pradziadowie wiedzie­li, że jedyną metodą prowadzenia gospodar­stwa leśnego jest siekiera - uważa szef rady.
   W Lasach Państwowych trwa głębo­ka wycinka połączona z karczowaniem. Głównie personalna.

ŻONGLERKA TAŚMAMI
„Kaka” - tak Krzysztof Kowalczyk przedstawiał się na forach. Jako je­den z pierwszych - publicznie, na blogu - wyciągał brudne sprawki Lasów. Czasami prawdziwe, często - nie do końca, najczęściej podane na grani­cy pomówień. Nadużywał wykrzykni­ków, znaków zapytania i wielkich liter, ale czytały go całe Lasy. Był jak Max Kolonko polskich kniei. „Piszę, jak jest” - kończył każdy wpis.
   - Zasłynął donosami do prokuratur - opowiada jeden z leśników. - Nagry­wał rozmówców, żonglował taśmami. Ci, których opisywał, wytaczali mu pro­cesy. Miał sprawę o utrudnianie egze­kucji komorniczej.
   Gdy jesienią 2015 r. PiS wygrywa wy­bory, „Kaka” znów pisze Jak jest. O Kon­radzie Tomaszewskim, nowym szefie Lasów, że to „wyjątkowy człowiek i pol­ski patriota”. Miesiąc po wpisie trafia do centrali Lasów i zostaje szefem Ze­społu Kontrolingu Terenowego, „gru­py szybkiego reagowania”, prawą ręką Tomaszewskiego.
   - Czerezwyczajka - charakteryzu­je grupę jeden z leśników. - Sprawdza­ją donosy. Jeżdżą po kraju, a wszędzie, dokąd dotrą, lecą głowy.
   Choć specgrupa „Kaki” ma dużo ro­boty z donosami, jej szef wciąż prowadzi błoga. Garść wpisów z ostatnich tygo­dni: „Jakim cuchnącym łajnem była po­przednia opcja polityczna w Polsce nie muszę chyba zbyt wielu z Was przeko­nywać prawda?!”. „Dziś to gówno - to główny »trzon« Komitetu Obrony De­mokracji w Polsce, która zdaniem owych świń i krętaczy jest jakoby zagrożona!”. „Nie możemy pozwolić aby w naszej Pol­sce oszołomstwo ubrane w nazwę Komi­tet Obrony Demokracji w tak haniebny sposób wykorzystywało dzieci do swych podłych i kłamliwych celów!”.

KUZYN CIOTECZNEGO BRATA
Siwy, niewysoki mężczyzna z bród­ką, w zielonym mundurze, wielbiciel piwa Strong już raz, za rządów AWS, był szefem Lasów. Złe języki plotkują, że Konrad Tomaszewski został dyrek­torem, bo jest kuzynem Jarosława Ka­czyńskiego. - To nadużycie, jest jedynie kuzynem ciotecznego brata - żartuje leśnik z południowej Polski.
   Rzeczywiście Konrad Tomaszew­ski jest krewnym ze strony matki Ka­czyńskiego. Jego brat Grzegorz jest prezesem spółki Forum, która wydaje „Gazetę Polską Codziennie”. Kuzynem Konrada i Grzegorza jest natomiast Jan Maria Tomaszewski - kuzyn prezesa PiS, szara eminencja w TVP.
   Choć Konrad Tomaszewski szefem Lasów jest dopiero od kilku miesię­cy, zdążył już wydać rekordową liczbę zarządzeń i decyzji. Regulacji zostały poddane wycieczki („istotą wycieczek wypoczynkowych jest krótkotrwały [...] wyjazd pracowników jednostek or­ganizacyjnych do atrakcyjnych wypo­czynkowo miejsc czy miejscowości”), występy hejnalistów („mogą stanowić element autonomicznej imprezy monofunkcyjnej (...) lub autonomicznych imprez wielofunkcyjnych [...] w połą­czeniu z wycieczkami na grzyby i jago­dy”), prezentacje wabienia zwierzyny, przedstawienia (powinny upamiętniać „potyczki partyzanckie z okresu II woj­ny światowej”), zawody pływania dłu­godystansowego i spotkania biesiadne („należy dążyć do serwowania żywności o podwyższonej jakości oraz posiłków z darów lasu”).
   - To początek - zapowiada jeden z pracowników Generalnej Dyrekcji La­sów Państwowych. - Tomaszewski był już szefem Lasów za AWS. Wtedy wydał 827 zarządzeń i decyzji, często ze sobą sprzecznych. On kocha kwity.

TAJNY BILANS
W 2002 r., już po odwołaniu To­maszewskiego przez SLD, na czacie w sieci leśnicy proszą: „Dlaczego Pan nie zostawi lasów w spokoju? Czy to nie będzie z korzyścią dla wszystkich?”.
   Tomaszewski odpisuje: „Jeśli bę­dzie takie powszechne żądanie, to zo­stawię, pod warunkiem, że nie będzie się ogłaszać beznadziejnych bilansów otwarcia”.
   Grudzień 2015 r. Jeden z pierwszych „kwitów” wydanych przez Tomaszew­skiego: decyzja o sporządzeniu raportu otwarcia. - Stara rana - opowiada jeden z leśników. - Gdy ponad dekadę temu SLD odwołał Tomaszewskiego, czer­woni urządzili mu jatkę. Zrobili raport, z którego wynikało, że jest nieudolnym biurokratą. Wytknęli mu niespotykaną wcześniej czystkę personalną, wskazy­wanie dyrektorów po linii partyjnej. To, że w co czwartym nadleśnictwie prze­prowadził czystkę.
   Z SLD-owskiego raportu: „Zbiuro­kratyzowano funkcjonowanie PGL LP, co prowadziło do decyzyjnego ubez­własnowolnienia kierowników pod­stawowych jednostek - nadleśniczych. Decyzje i zarządzenia w większo­ści przypadków nie miały wymaganej kontrasygnaty radcy prawnego”.
   Rozżalony Tomaszewski odpisuje na swoim blogu: „Należałoby wnieść nie jeden, ale przynajmniej setkę pozwów o naruszenie dóbr osobistych. Oczywi­ście tego nie zrobię. Nie każdy może bo­wiem mieć zaszczyt mnie obrazić”.
   Co z bilansem, który zarządził pół roku temu? Tajemnica. Podobno po­wstał, ale Lasy nie chcą go pokazać. - Po prostu nie znaleziono dowodów na nie­słychane zbrodnie poprzedniej ekipy - ironizują leśnicy.
   - Jest to dokument o charakterze we­wnętrznym sporządzony włącznie na użytek DGLP. Zawiera wiele informa­cji stanowiących tajemnicę przedsię­biorstwa lub objętych ochroną danych osobowych - ucina Anna Malinowska, rzeczniczka Lasów.
   Rzeczniczka tłumaczy, że bilans nic nie kosztował, bo zrobili go leśnicy w ramach obowiązków. Pokazuję więc leśnikom jej e-mail. Komentarz: - Ja p...lę, bilans bez kosztów! Pół biura siedziało z miesiąc nad tymi pieprzonymi tabelkami!
   W pogoni za kwitami na poprzed­nią ekipę Lasy Państwowe w grudniu 2015 r. doniosły same na siebie do NIK w sprawie robót drogowych z 2014 r.

DESKA PROMUJĄCA LASY
Decyzja nr 60 dyrektora Tomaszew­skiego, z początku kwietnia, dotyczy płaskodennej łódki. Lasy Państwowe dadzą drewno i będą budować łódkę (nazywaną „szkutą z drewna rodzime­go”), żeby w przyszłym roku uczcić dni Wisły. Łódka będzie promować ro­dzime gatunki drewna (przerobione na deski).
   Szkuta Lasów Państwowych ma po­płynąć do morza. Jej swobodny dryf ma relacjonować leśna telewizja interneto­wa. Nasz rozmówca z Lasów: - Pomysł jest jak z Barei: Lasy same zrobią łódkę, a następnie same ją sobie sprzedadzą, po spływie mają kupić nasza składnica drewna z Siedlec. A Siedlce, wiadomo, słyną z żeglugi - szydzi leśnik.
   Nie wiadomo, ile miałaby kosztować budowa szkuty. Pytamy w Lasach, czy po spływie Wisłą zamierzają dalej wy­korzystywać barkę. Na przykład do pa­trolowania rzek przez Straż Leśną?
   Po kilku dniach dostajemy odpo­wiedź: Lasy wycofują się z akcji ze szku­tą. - Szkoda. Naszą szkutą mogliśmy zamknąć usta niedowiarkom - śmieje się nasz informator.

LAS DUSZPASTERZY
Konrad Tomaszewski za pierwsze­go PiS miał proponować, aby pod­władni zaczynali pracę od porannej modlitwy (sam zaprzeczał takiej wer­sji). Dziś Dyrekcja Lasów zapewnia, że nie ingeruje w przekonania religijne pracowników, ale w państwowej firmie można spotkać tłum księży: krajowe­go duszpasterza leśników, honorowych duszpasterzy leśników, koordynu­jącego duszpasterza leśników, dusz­pasterza Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych oraz duszpasterza Stra­ży Leśnej (w sumie 38 duszpasterzy).
Zespół duszpasterski może formuło­wać „akty oddziaływania niewładczego, przybierającego formę przesłań oraz orędzi”.
   Mówi nasz informator z Ministerstwa Środowiska: - Tomaszewski to zaufa­ny przyjaciel ministra środowiska Jana Szyszki, razem trzymali się w trudnych czasach za PO. A minister znany jest z bliskich powiązań z Tadeuszem Ry­dzykiem i Radiem Maryja. Na spotkania w sprawie puszczy często przychodzili w towarzystwie księdza Tomasza Duszkiewicza.
   Ksiądz Duszkiewicz ma ciepły uśmiech, lekką łysinę i lekkość wystą­pień publicznych. Ten kapelan myśli­wych (sam też myśliwy) nazywany jest „księdzem trotylem”, odkąd w 2012 r. zabłysnął kazaniem o Smoleńsku. Mó­wił w nim o trotylu we wraku tupolewa - o tym, że mordercy - sprawcy zamachu - powinni zostać rozliczeni.

KSIĄDZ TROTYL BŁOGOSŁAWI
Duszkiewicz w TV Trwam potrafi z uśmiechem opowiadać, że ekolo­giczne organizacje Greenpeace i WWF to sekty i dzieło szatana. - Mamy do czynienia z trzecią wojną światową, tylko bez broni i strzelania, tylko tym prawem unijnym za jakieś euro nas się niszczy i wynaradawia - dowodzi.
   Od lutego ksiądz Duszkiewicz jest duszpasterzem Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Publicznie po­jawia się w mundurze ze srebrnymi wyłogami.
   - Od czasów pierwszego PiS, od dzie­sięciu lat, po nadleśnictwach zalegają modlitewniki - opowiada nasz rozmów­ca z Lasów. - To zbiór modlitw w rodza­ju „O łaskę trwania w powołaniu do pracy dla lasu ojczystego”.
   W książeczce znaleźć można m.in. modlitwę za dyrektorów Lasów i nad­leśniczych. Z modlitwy za nadleśni­czych: „Boże, Ty w niewidzialny sposób rządzisz światem, wejrzyj łaskawie na naszego przełożonego - Nadleśnicze­go - i wspieraj Go swoim Duchem. (...) niech mądrze przewodzi całej Załodze (...), niech będzie oparciem i wycho­wawcą, gdy trzeba”.
   Modlitwa za nadleśniczych jest bardzo na czasie. Minister właśnie anulował za­sadę, że nadleśniczy może pochodzić tylko z konkursu. Dziś każdego z nich wyznacza osobiście Tomaszewski.

ZŁOTY KORDELAS
Na zebraniach z leśnikami (w mar­cu do Kielc zjechało 700 osób) Kon­rad Tomaszewski ochoczo wręcza złote kordelasy politykom PiS „za szczegól­ne zasługi dla rozwoju LP i gospodarki leśnej”. - Popłakałem się ze śmiechu - mówi pracownik centrali Lasów z War­szawy, uczestnik zebrania. - Znowu to samo. Za poprzedniej kadencji Toma­szewski rozdawał złote kordelasy jak ziemniaki dzikom na zimę.
   Ile kordelasów Tomaszewski wręczył od października? Nie wiadomo. Wśród obdarowanych kordelasami znala­zła się posłanka PiS Agata Borowiec (była asystentka ministra Szyszki). Jej brat, leśnik, przed „dobrą zmianą” bli­sko 18 lat pracował na niskim stano­wisku, jako podleśniczy. Po wyborach najpierw został specjalistą Służby Leś­nej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Pań­stwowych w Lublinie, a zaraz potem dostał posadę leśniczego w leśnictwie Smolnik. Leśnictwo istnieje od 1 stycz­nia tego roku. Nasi rozmówcy uważa­ją, że powołano je specjalnie dla brata posłanki.
   Choć sprawę opisały lokalne media, kilka tygodni później podczas świę­ta lasu Tomaszewski powołał Aga­tę Borowiec do Klubu Honorowych Członków Bractwa Leśnego. Jeden z leśników: - Bractwo leśne stworzył sam Tomaszewski w 1999 r. Pracow­nicy Lasów mają okazywać członkom bractwa szczególną troskę, opiekę i gościnność.

NORMALNY ZE MNIE FACET
Na czacie z 2002 r. pracownicy La­sów nie mają litości dla odwołane­go szefa. „Czy ma Pan świadomość, że wprowadził Pan swego czasu psychozę strachu? Ludzie w Lasach bali się podejmowania decyzji bez zarządzeń!”.
   Odpowiedź Tomaszewskiego: „Jest takie powiedzenie, jeśli nie piłeś, a wszyscy mówią, że jesteś pijany, po­łóż się i trzeźwiej. Skoro słyszę zatem, że wprowadziłem psychozę strachu, to może i tak było, ale na pewno stało się to na zasadzie jakiegoś surrealizmu, albo w związku z tym, o czym mówiłem, że za mało jeździłem po terenie. Tam, gdzie się pojawiałem, najczęściej mó­wiono, że normalny ze mnie facet”.
   Pytam rzeczniczkę Dyrekcji Gene­ralnej Lasów Państwowych, co z blogowymi wpisami „Kaki”, prawej ręki Tomaszewskiego? Odpowiedź: „Blog prowadzony przez K. Kowalczyka jest jego prywatną działalnością. K. Kowal­czyk pisze i prezentuje w nim swoje prywatne opinie. Dlatego też DGLP nie utożsamia się z nimi”.
   - Czy jeśli pan Kowalczyk napisze na blogu, że dyrektor Konrad Toma­szewski jest świnią, to zostanie to po­traktowane jako jego prywatna opinia? - pytam.
   Po kilku godzinach przychodzi ko­lejna odpowiedź: „Po przesłaniu przez Pana linka do ww. błoga, dyrek­tor generalny zapoznał z się z jego treściami i poleci p. Kowalczykowi za­wieszenie aktywności blogerskiej (w formie, w jakiej obecnie ją prowadzi), na czas pracy w LP”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz