czwartek, 24 stycznia 2019

Fabryka nienawiści



Paweł Adamowicz był w minionym roku ponad 100 razy atakowany w programach TVP. Zarzucano mu złodziejstwo, zdradę polskich interesów na rzecz Niemiec czy zakłamywanie polskiej historii mówi Krzysztof Leski, który monitoruje programy państwowej telewizji

Dotychczasowy prze­bieg sporu o politycz­ną odpowiedzialność za zbrodnię na Pawle Ada­mowiczu jest wygodny dla PiS. Z jednej strony zastępy symetrystów zwracają uwagę, że zarówno wła­dza, jak i opozycja używają agresywnego języka. Z drugiej zaś partia Jarosława Kaczyńskiego może się zdystansować wobec bezpośredniego sprawcy jako „emocjonalnie niezrównoważonego kryminalisty”.
   Problem leży jednak zupełnie gdzie indziej. Po zdobyciu władzy w 2015 roku PiS zniszczyło ład konstytucyjny III RP i jego najważniejsze instytucje - od Trybunału Konstytucyjnego przez służbę cywilną aż po media publiczne. W tej prawnej i konstytucyjnej próżni zbudowało całą sieć instytucji propa­gandowych, która używa języka niena­wiści o natężeniu nieznanym w Polsce po roku 1989 (nawet jeśli życie politycz­ne III RP nigdy nie było sielanką). Jego celem jest zohydzenie, odczłowieczenie, a w konsekwencji uzyskanie spo­łecznego przyzwolenia na ostateczne zniszczenie nie tylko politycznej opo­zycji wobec PiS, lecz także środowisk sprzeciwiających się władzy lub choćby przez władzę niekontrolowanych, ta­kich jak np. Wielka Orkiestra Świątecz­nej Pomocy.
   Do realizacji tego „dzieła” zaproszo­no ludzi, którzy już wcześniej uprawiali język nienawiści - w mediach Tadeusza Rydzyka, w TV Republika, we „Fron­dzie” i w innych prawicowych niszach specjalizujących się w wojnie politycz­nej czy kulturowej.
   Po zabójstwie Pawła Adamowicza Ja­rosław Kaczyński nie zamierza tego aparatu demontować. Po pierwsze, dla­tego że nie kontroluje do końca ludzi, którzy wyznają najbardziej paranoicz­ne teorie spiskowe, a każdą próbę dy­scyplinowania uważają za zdradę lub okazanie słabości wobec lewactwa. Po drugie, Kaczyńskiemu ci ludzie są po­trzebni do mobilizowania twardego elektoratu PiS, bez czego nie może ma­rzyć o utrzymaniu władzy po tegorocz­nych wyborach.

* * *
Krzysztof Leski, były dziennikarz telewizji publicznej, od lat drobiaz­gowo monitoruje programy informacyj­ne TVP. - Sam tylko Paweł Adamowicz był w minionym roku ponad 100 razy ata­kowany w programach informacyjnych i publicystycznych - mówi „Newsweekowi”. - Zarzucano mu złodziejstwo, inne przestępstwa pospolite, ale także zdra­dę polskich interesów na rzecz Niemiec czy zakłamywanie polskiej historii. Był piętnowany jako polityk Platformy i sa­morządowiec, który utrudnia działania rządu na rzecz poprawy losu Polaków.
   Dziennikarze mediów publicznych oso­biście prowokowali i atakowali prezydenta Gdańska i jego urzędników. Uzyskane w ten sposób materiały były wielokrotnie pokazywane w programach TVP.
   Leski zwraca uwagę na powiązanie Adamowicza z tematem imigrantów.
- W programach informacyjnych TVP nie znajdziemy wiadomości, że liczba imigrantów przybywających dziś do Eu­ropy jest niższa niż kilka lat temu. Nie dowiemy się, że kryzys imigracyjny był spowodowany katastrofą humanitarną w Syrii, Czeczenii czy Afryce Północ­nej. Za to usłyszymy, że odpowiedzialne są za niego „unijne elity, które celowo ściągają muzułmanów, aby zniszczyć narodową i chrześcijańską tożsamość Europejczyków” - mówi Leski. Krajową opozycję przedstawia się w tym kontek­ście jako zdrajców polskich interesów i donosicieli.
   Bardziej nieoczywistą strategię sto­sowano wobec Wielkiej Orkiestry Świą­tecznej Pomocy. - WOŚP i Owsiak byli atakowani raczej w programach sa­tyrycznych czy opiniotwórczych niż w głównych pasmach informacyjnych - twierdzi Leski. Wyjątkami były tu „plastusie” pokazujące Hannę Gronkiewicz-Waltz i Owsiaka po prostu jako złodziei, a także utrzymana w tonie „plastusiów” insynuacja „Wiadomości”, że kiedy Ow­siak dowiedział się o zamachu na Ada­mowicza, interesował się wyłącznie zbieraniem i liczeniem pieniędzy.
   W głównych programach informa­cyjnych TVP marginalizowano WOŚP, przedstawiając Caritas jako jedyną waż­ną i wartościową organizację charyta­tywną. Nie pomogły publiczne prośby księży z Caritasu o nieużywanie ich logo do atakowania Orkiestry.

* * *
W sprawie animacji przedsta­wiającej Gronkiewicz-Waltz i Owsia­ka interweniował rzecznik praw oby­watelskich Adam Bodnar. W rozmowie z „Newsweekiem” przyznaje jednak, że instytucjonalny system kontrolowania języka nienawiści w polskich mediach praktycznie nie działa.
   Bodnar zwraca uwagę na celowe i zor­ganizowane niszczenie wizerunku i wia­rygodności zarówno polityków opozycji, jak i całych grup zawodowych, zwłaszcza sędziów.
   Przykładem szczególnie brutalnej manipulacji były dla Bodnara tzw. tab­lice ze strzałkami, które w relacjach TVP z protestów w obronie sądów mia­ły insynuować powiązania pomiędzy sę­dziami i protestującymi w ich obronie ludźmi czy organizacjami pozarządo­wymi. Jarosław Olechowski, który tych tablic w swoich materiałach używał, awansował na dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
   Regularnie w sprawie łamania standar­dów dziennikarskich w TVP interweniuje także Juliusz Braun z Rady Mediów Naro­dowych. W rozmowie z „Newsweekiem” przytacza inny - jak mówi, „zupełnie już groteskowy, nawet na tle Orwellowskiej normy mediów publicznych” – przykład manipulacji telewizji rządzonej przez Jacka Kurskiego. Otóż w relacji „Wiado­mości” z wręczenia nagród Totus Tuus przyznawanych przez fundację Episko­patu Polski usunięto laureatkę nagrody specjalnej, byłą premier Hannę Sucho­cką. -  W PiS-owskiej propagandzie nawet Unia Wolności jest dzisiaj „lewacka”, więc polityk wywodzący się z tej partii po pro­stu nie mógł otrzymać nagrody od pol­skiego Kościoła.

* * *
   Jak władza zareagowała na zabój­stwo Adamowicza? Podczas pierwszych konferencji prasowych przedstawicie­li rządu - szefa MSWiA Joachima Bru­dzińskiego, wiceministra Jarosława Zielińskiego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry - usłyszeliśmy o „nie- zgłoszeniu finału WOŚP w Gdańsku jako imprezy masowej” i „braku współpracy WOŚP ze służbami”.
   Trudno jednak zapomnieć deklara­cję posła PiS Stanisława Pięty, który tuż po zwycięstwie wyborczym w grudniu 2015 roku zagroził: „Jeżeli funkcjona­riusz publiczny zaangażuje się w hecę WOŚP, niech nazajutrz składa raport o zwolnienie ze służby”. Ten apel zo­stał wysłuchany i zrealizowany przede wszystkim przez szefa MON Antoniego Macierewicza, przez szefa MSWiA Ma­riusza Błaszczaka i jego następcę. Joa­chim Brudziński przed finałem WOŚP w 2019 roku powtórzył, że funkcjona­riusze policji mają prawo uczestniczyć w imprezach orkiestry tylko jako osoby prywatne, po cywilnemu”.
   Poseł PO Krzysztof Brejza twierdzi, że zdaniem jego informatorów w policji i służbach „władza od trzech lat wycofała tzw. operacyjne rozpoznanie przed fina­łem WOŚP, które wcześniej było realizo­wane przez polskie służby, niezależnie od tego, czy poszczególne imprezy były ofi­cjalnie zgłaszane jako imprezy masowe.
   Argumenty Zielińskiego, Brudzińskiego i Ziobry, którzy odpowiedzialnością za śmierć prezydenta Gdańska próbują obciążyć Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, zostały powtórzone w progra­mach informacyjnych TVP. Użyli ich tak­że prawicowi harcownicy, z Wojciechem Cejrowskim na czele. Ten idol prawi­cy, wciąż mający stały program na ante­nie publicznej radiowej Trójki, nazwał na Facebooku prezydenta Gdańska „ok­ropnym typem” i porównał go do „mafio­sów zamordowanych przez Ala Capone”. Orzekł też, że to „Owsiak był osobiście odpowiedzialny za swoją imprezę, za jej zabezpieczenie przed nożownikiem. Wina nożownika i wina Owsiaka”,

* * *
Władze telewizji publicznej wydały po zamordowaniu Pawła Adamowicza oficjalne oświadczenie, w którym jako jedyne ofiary mowy nienawiści w Polsce przedstawiają „pracowników TVP i członków ich rodzin”. Związane ze Sto­warzyszeniem Dziennikarzy Polskich (od dawna całkowicie opanowanym przez ludzi prawicy i PiS) Centrum Mo­nitoringu Wolności Prasy zaapelowało do władz TVP o przywrócenie na antenę Michała Rachonia, który w swoim pro­gramie prezentował i zachwalał anima­cję atakującą Owsiaka, a także wystąpiło w obronie autorki tej animacji.
   Twórcy prawicowego języka niena­wiści - zarówno ci instytucjonalni, jak i „wolni strzelcy” – czują się zupełnie bezkarni. A PiS-owska władza potrzebu­je ich tak bardzo, że całkowicie utraciła zdolność ich kontrolowania.
Cezary Michalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz