czwartek, 24 lipca 2014

Kim jest Piotr Nisztor?



Czy Piotr Nisztor, autor afery taśmowej, jest tajnym współpracownikiem Centralnego Biura Antykorupcyjnego? Z naszego śledztwa wynika, że na pewno był bardzo blisko tej służby i jej obecnego szefa. Nisztor stanowczo temu zaprzecza, a CBA nabiera wody w usta

Wojciech Surmacz

Kim jest Piotr Nisztor i jak to się stało, że wszedł w posiadanie ładunku in­formacyjnego, który rozsadził pol­ską scenę polityczną od środka?
- Ambitny młody dziennikarz. Odważny, inteligentny, mający cel. Pozytywne odczu­cia. Miły. Nie wiem, czy nagrywał. Nie wiem, czy jest agentem - tak swoje wrażenia ze spotkań z Piotrem Nisztorem opisuje Edyta Sieczkowska, była współpracownica Jana Kulczyka. W lipcu 2012 r. wytoczyła proces Nisztorowi o 75 tys. zł zasłynną już dzisiaj w całej Polsce - książkę o Kulczyku, której Nisztor jeszcze nie wydał. Sieczkowska ma żal do Nisztora za to, że opowiedziała mu o kulisach swojej współpracy z Janem Kul­czykiem w nadziei, iż usłyszy o tym cały kraj. Tymczasem dziennikarz nie dość, że nie opublikował tych informacji, to według niej wziął pieniądze za ich ukrycie.
- Nie przysłużył się w ten sposób Pol­sce. Mnie też nie pomógł - skarży się Edyta Sieczkowska.
Nie tylko ona ma pretensje do Piotra Nisztora. Po tym, jak przyniósł „taśmy prawdy” do tygodnika „Wprost”, odwrócili się od niego starzy znajomi, czyli służby, które - jak wynika z informacji, do których dotarli­śmy- chętnie z Nisztorem współpracowały, bo miały ku temu uzasadnione powody.


„Nisztor Kanalia Piotr"
Specjalista ds. wizerunku i marketingu po­litycznego (doradzał m.in. nieżyjącemu już Andrzejowi Lepperowi) Piotr Tymochowicz zamieścił 10 lipca 2014 r. na swoim profilu w portalu społecznościowym Facebook wpis zatytułowany „Nisztor Kanalia Piotr”, w którym tak o nim pisze: „Pamiętam, że wielokrotnie chwalił się zażyłą współpracą ze wszystkimi polskimi służbami, w szcze­gólności CBA. Dając mi do zrozumienia, że »wie lub może się o wszystkich« dowiedzieć »wszystkiego«”. Co na to Piotr Nisztor? Naj­pierw reaguje nerwowym śmiechem, a po­tem odpowiada:
- Nie wiem, skąd pan Tymochowicz ma taką wiedzę. Rozmawiałem z nim może dwa razy w życiu. To jakieś absurdalne
twierdzenia. Cały mój komentarz - odpiera zarzut Tymochowicza Piotr Nisztor.
-To znaczy, że nie współpracował pan ni­gdy z CBA? - pytam Nisztora wprost.
- Nie współpracowałem nigdy z żadnymi służbami specjalnymi. Podkreślam - z żad­nymi. Jest pan kolejnym dziennikarzem, który o to pyta. A pan ma w ogóle jakąś wie­dzę na ten temat?
-Tak.
-To proszę przekazać swoim źródłom, że się mylą albo celowo chcą pana wprowadzić w błąd - mówi Nisztor.

Na tropie wielkich pieniędzy
Sprawdzam. Moje źródła potwierdzają, iż Piotr Nisztor znalazł się w polu zaintereso­wania CBA w 2012 r., chociaż kontakty z Biu­rem podobno nawiązał już w 2010 r. Bardzo mu na tym zależało, wypytywał agentów o to, czy go już zarejestrowali. Ale rejestra­cja miała nastąpić dwa lata później. Miało to mieć związek z pytaniami, jakie przesłał jednemu z najbogatszych Polaków, biznes­menowi Leszkowi Czarneckiemu. Sprawa miała dotyczyć spotkania, jakie dzienni­karz odbył z jednym z ludzi Czarneckiego, w którym miało dojść do próby szantażu bi­znesmena jego biografią, jaką Piotr Nisztor przygotował. W rozmowie Nisztor miał poruszyć sprawę materiałów archiwalnych z IPN dotyczących współpracy Czarneckiego z SB i relacji świadków na ten temat (chodziło o zeznania jednego z oficerów wywiadu, które Nisztor nagrał).
Centralne Biuro Antykorupcyjne miało mieć także informacje o tym, że wcześniej Nisztor w podobny sposób negocjował sprawę publikacji biografii Jana Kulczyka - innego znanego polskiego biznesmena - za od której odstąpienie miał wziąć od ludzi Kulczyka gratyfikację finansową. CBA uzy­skało również informacje o tym, że Nisztor zamierza napisać biografie innych polskich biznesmenów, m.in. Zbigniewa Niemczyc­kiego i Michała Sołowowa. W przypadku tego pierwszego skierował pytania dotyczące lądowania rosyjskich samolotów na należą­cym do Niemczyckiego lotnisku w podwar­szawskiej Góraszce i nielegalnego przemytu towarów z Rosji w latach 90.
W pytaniach chodziło także o współpracę Niemczyckiego z wywiadem PRL.
W przypadku Sołowowa pytania doty­czyły m.in. jego kontaktów z SB w latach 80 i handlu dewizami.
W rezultacie CBA miało sporządzić cha­rakterystykę psychologiczną Nisztorai opracowało plan jego werbunku. Formalnie miał zostać zwerbowany w sierpniu 2013 r. w war­szawskiej restauracji Rozdroże.
- Tam podpisał zobowiązanie do współ­pracy, w którym zgodził się na dostarczanie służbie interesujących ją informacji - mówią moje źródła.

Spotkania na Rozdrożu
Rozmowę z Nisztorem miało prowadzić dwóch funkcjonariuszy CBA, którzy ją zarejestrowali. Po jakimś czasie sprawę mógł przejąć Maciej Klepacz, wiceszef CBA ds. operacyjnych. Klepacz to były funkcjo­nariusz UOP/ABW w Krakowie, a potem w Departamencie Interesów Ekonomicznych UOP/ABW. Od lutego 2008 r. był zastępcą dyrektora Biura Kolegium ds. Służb Specjal­nych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Spotkania funkcjonariuszy CBA z Piotrem Nisztorem odbywały się ponoć najczęściej we wspomnianej restauracji Rozdroże.
-To totalna fantazja. W restauracji na Roz­drożu byłem może raz w życiu i na pewno z ni­kim z CBA - komentuje poirytowany Nisztor.
- Sam fakt, że prowadzenie dziennikarza przejął wiceszef CBA może dowodzić, iż Nisztor był dlatej służby poważnym źródłem informacji - dowodzą moje źródła.
Piotr Nisztor ma swoją teorię na temat moich źródeł...
- Działa pan trochę w tej branży, zna pan agencje PR i ludzi, którzy potrafią roznosić takie plotki... - suponuje Nisztor.
- Aha, to stąd się biorą te plotki? - odpo­wiadam zdumiony.
- Podejrzewam. Ostatnio dostałem nawet pytanie od niektórych dziennikarzy, czy nie jestem przypadkiem prowadzony bezpośred­nio przez Pawła Wojtunika, szefa CBA.
- Słyszałem, że nie przez Wojtunika, tylko przez jego zastępcę Macieja Klepacza - uchylam Nisztorowi rąbka tajemnicy, którą zdobyłem od moich źródeł.
- Jeszcze lepiej. Rewelacja. Totalna nie­prawda. Ciekawe, co by pan zrobił, gdybym powiedział, że dwa lata temu podpisał pan lojalkę z wywiadem wojskowym w restaura­cji u Sowy? - pyta Nisztor.
- Wyśmiałbym to - odpowiadam, zamy­kając wątek służby dla CBA.

Pięć pytań bez odpowiedzi
Oburzenie i stanowcze dementi płynące z ust Piotra Nisztora nagle staje pod zna­kiem zapytania, bo dużo mniej stanowcze i radykalne w swojej reakcji jest Centralne Biuro Antykorupcyjne. Otóż CBA w ogóle nie odpowiedziało na pięć krótkich pytań, które do niego wysłałem:
1. Czy Piotr Nisztor kontaktował się kiedykolwiek z CBA w celu nawiązania współpracy?
2. Czy Piotr Nisztor został zwerbowany przez CBA i w 2013 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z CBA?
3. Czy prowadzącym Piotra Nisztora jest Maciej Klepacz, zastępca szefa CBA?
4. Jakie relacje łączą lub łączyły szefa CBA Pawła Wojtunika z Piotrem Nisztorem?
5. Czy CBA prowadziło postępowanie w sprawie podsłuchów, zanim fragmenty stenogramów zostały opublikowane przez tygodnik „Wprost”?
Rzecznik prasowy CBA Jacek Dobrzyń­ski potwierdził tylko, że pytania do firmy dotarły, ale on sam ich nawet na oczy nie widział, bo akurat jest na urlopie. Zapewnił jednak, że odpowiedzi zbiera „dziewczyna” z biura prasowego CBA i gdy tylko wszystkie zbierze, to prześle do redakcji „wSieci”. Nie przesłała. W CBA zapanowała konsternacja.
- Służba ma prawo kłamać w sprawie swoich agentów, więc nie odpisze. Ale bli­skie relacje Nisztora z CBA są poza dyskusją. Wojtunik był przerażony taśmami właśnie z powodu tych związków - komentuje jedno z moich źródeł.

Wiedeński trop
Nisztor pozostawał ponoć w bardzo dobrych relacjach z Pawłem Wojtunikiem. Według jednej z hipotez stawianych przez naszych informatorów Nisztor rozpracowywał „re­stauracyjnych nagrywaczy” wspólnie z CBA, ale sprawa nieoczekiwanie wymknęła się
spod kontroli. Czy Nisztor się zerwał i został odwrócony? Tego nie wiemy.
Wiele w tym kontekście daje do myśle­nia fragment książki o Janie Kulczyku, która krąży od tygodnia wśród dziennikarzy, a któ­rej autorem jest podobno Piotr Nisztor. Po­dobno, bo on sam pytany o tę kopię wije się jak piskorz, nie chce komentować treści i jak mantrę powtarza, że napisał o Janie Kulczyku książkę, ale ukaże się ona za rok i dopiero wtedy będzie o niej otwarcie mówił.
Oto rzeczony fragment, zatytułowany „Tajemnica wiedeńskiej restauracji”.
„Wiedeń. Restauracja Nikis. To właśnie tutaj doszło do słynnego spotkania Kulczyk-Ałganow. Kto i dlaczego wybrał akurat to miejsce? Kto jest właścicielem tej restauracji? To pytania, których podczas prac nie zada­wał żaden z członków sejmowej komisji śled­czej. Być może temat został uznany za mało istotny, a może komuś zależało, aby temat ten nie był drążony. Powód? Zbadanie tego wątku mogło obnażyć nielegalne interesy prowadzone przez ludzi polskiego wywiadu.
Moi rozmówcy wskazywali, że właścicie­lami Nikis są biznesmeni X związani z pol­skim wywiadem. Prowadzą oni w Polsce sze­reg interesów, w tym m.in. kilka popularnych restauracji. Ta prowadzona od piętnastu lat w Warszawie regularnie odwiedzana jest przez biznesmenów, parlamentarzystów, członków kolejnych rządów czy dziennikarzy”.
Z tego fragmentu wynika, że autor wiedzę na temat „służbowych” restauracji miał już w 2011 r., czyli w czasie, gdy według medial­nych relacji Jana Pińskiego i Romana Gierty­cha powstawała książka Nisztora. Nie dziwi zatem, że CBA mogło chcieć współpracować z Nisztorem nie tylko w sprawie taśmowej.

Król życia
Z tekstu pt. „Redaktor N. zaprzecza” Piotra Pytlakowskiego opublikowanego w „Poli­tyce” z 24 czerwca 2014 r. wynika, że „Pio­trek” od małego chciał zostać dziennika­rzem, i to nie byle jakim, bo śledczym. Chciał tropić afery.
Jego pierwsze kroki w 2005 r. pamiętają Dariusz Wilczak i Grzegorz Indulski, którzy pracowali wówczas w „Newsweeku”. Napisali wtedy książkę o Aleksandrze Kwaśniewskim.
Do redakcji zadzwonił z Płocka jakiś młody człowiek, który zaprosił ich na spotkanie au­torskie w swoim mieście. Nazywał się Piotr Nisztor. Potem pojawił się w „Newsweeku”, w którym Wilczak był szefem działu krajo­wego. Nisztor spróbował wtedy po raz pierw­szy sił w zawodzie dziennikarskim, ale do tygodnika się nie załapał. Według Wilczaka miał spore kłopoty ze sprawnym pisaniem.
Potem już szło mu lepiej - pisze Pytlakowski - pisywał w kilku redakcjach (m.in. w „Dzienniku”, „Rzeczpospolitej”, „Gaze­cie Polskiej'’, „Pulsie Biznesu”), ale nigdzie dłużej nie zagrzał miejsca. Zajmował się przemysłem obronnym, wojskowością, rynkiem paliwowym, chemicznym, a nawet farmaceutycznym.
Przełomowy miał się okazać dla Piotra Nisztora rok 2011, gdy zwrócił się do Jana Pińskiego o pomoc w napisaniu biografii Jana Kulczyka. Piński w „Najwyższym Czasie” (wydanie z 12-19 lipca 2014) w artykule pt. „Zielony chłopiec” pisze, że do swoistej eks­plozji talentu doszło po tym, jak udostępnił Nisztorowi wszystkie materiały na temat ojca Jana Kulczyka, które zebrał wraz z Piotrem Pałką w Instytucie Pamęci Narodowej. We­dług Pińskiego po nieudanych negocjacjach u Giertycha Nisztor sprzedał książkę i stał się królem życia. Zaczął szastać forsą. Wtedy zy­skał nawet ksywę „Viagra”, bo potrafił wejść do klubu i wrzeszczeć: „Stawiam wszystkim!”. W środowisku dziennikarskim krążą legendy na temat honorarium, które ponoć uzyskał od doktora Jana za rezygnację z publikacji. Padają sumy: 500 tys. zł, 1 mln zł, a nawet 2 mln dol. Nisztor twardo i zdecydowanie zaprzecza.
Rok później Nisztor wystrzelił w „Pul­sie Biznesu” tzw. taśmy Serafina. Dziennik opublikował wtedy suchy fragment steno­gramu rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem. Łukasik miał powiedzieć Serafinowi o wy­korzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy PSL. Ówczesny mini­ster rolnictwa Marek Sawicki musiał złożyć dymisję i od tamtej pory rozgłasza wszem wobec, że Nisztor to tajny współpracownik służb, tyle że nie CBA, lecz SKW. Co według Nisztora jest totalną bzdurą.
A potem przyszedł czas taśm.

ŹRÓDŁO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz