Czy Piotr Nisztor,
autor afery taśmowej, jest tajnym współpracownikiem Centralnego Biura
Antykorupcyjnego? Z naszego śledztwa wynika, że na pewno był bardzo blisko tej
służby i jej obecnego szefa. Nisztor stanowczo temu zaprzecza, a CBA nabiera
wody w usta
Wojciech Surmacz
Kim jest Piotr Nisztor i jak to
się stało, że wszedł w posiadanie ładunku informacyjnego, który rozsadził polską
scenę polityczną od środka?
- Ambitny młody dziennikarz.
Odważny, inteligentny, mający cel. Pozytywne odczucia. Miły. Nie wiem, czy
nagrywał. Nie wiem, czy jest agentem - tak swoje wrażenia ze spotkań z Piotrem
Nisztorem opisuje Edyta Sieczkowska, była współpracownica Jana Kulczyka. W
lipcu 2012 r. wytoczyła proces Nisztorowi o 75 tys. zł zasłynną już dzisiaj w
całej Polsce - książkę o Kulczyku, której Nisztor jeszcze nie wydał.
Sieczkowska ma żal do Nisztora za to, że opowiedziała mu o kulisach swojej
współpracy z Janem Kulczykiem w nadziei, iż usłyszy o tym cały kraj. Tymczasem
dziennikarz nie dość, że nie opublikował tych informacji, to według niej wziął
pieniądze za ich ukrycie.
- Nie przysłużył się w ten sposób
Polsce. Mnie też nie pomógł - skarży się Edyta Sieczkowska.
Nie tylko ona ma pretensje do
Piotra Nisztora. Po tym, jak przyniósł „taśmy prawdy” do tygodnika „Wprost”,
odwrócili się od niego starzy znajomi, czyli służby, które - jak wynika z
informacji, do których dotarliśmy- chętnie z Nisztorem współpracowały, bo
miały ku temu uzasadnione powody.
„Nisztor Kanalia Piotr"
Specjalista ds. wizerunku i
marketingu politycznego (doradzał m.in. nieżyjącemu już Andrzejowi Lepperowi)
Piotr Tymochowicz zamieścił 10 lipca 2014 r. na swoim profilu w portalu
społecznościowym Facebook wpis zatytułowany „Nisztor Kanalia Piotr”, w którym
tak o nim pisze: „Pamiętam, że wielokrotnie chwalił się zażyłą współpracą ze
wszystkimi polskimi służbami, w szczególności CBA. Dając mi do zrozumienia, że
»wie lub może się o wszystkich« dowiedzieć »wszystkiego«”. Co na to Piotr
Nisztor? Najpierw reaguje nerwowym śmiechem, a potem odpowiada:
- Nie wiem, skąd pan Tymochowicz
ma taką wiedzę. Rozmawiałem z nim może dwa razy w życiu. To jakieś absurdalne
twierdzenia. Cały mój komentarz -
odpiera zarzut Tymochowicza Piotr Nisztor.
-To znaczy, że nie współpracował
pan nigdy z CBA? - pytam Nisztora wprost.
- Nie współpracowałem nigdy z
żadnymi służbami specjalnymi. Podkreślam - z żadnymi. Jest pan kolejnym
dziennikarzem, który o to pyta. A pan ma w ogóle jakąś wiedzę na ten temat?
-Tak.
-To proszę przekazać swoim
źródłom, że się mylą albo celowo chcą pana wprowadzić w błąd - mówi Nisztor.
Na tropie wielkich pieniędzy
Sprawdzam. Moje źródła
potwierdzają, iż Piotr Nisztor znalazł się w polu zainteresowania CBA w 2012
r., chociaż kontakty z Biurem podobno nawiązał już w 2010 r. Bardzo mu na tym
zależało, wypytywał agentów o to, czy go już zarejestrowali. Ale rejestracja
miała nastąpić dwa lata później. Miało to mieć związek z pytaniami, jakie
przesłał jednemu z najbogatszych Polaków, biznesmenowi Leszkowi Czarneckiemu.
Sprawa miała dotyczyć spotkania, jakie dziennikarz odbył z jednym z ludzi
Czarneckiego, w którym miało dojść do próby szantażu biznesmena jego
biografią, jaką Piotr Nisztor przygotował. W rozmowie Nisztor miał poruszyć
sprawę materiałów archiwalnych z IPN dotyczących współpracy Czarneckiego z SB i
relacji świadków na ten temat (chodziło o zeznania
jednego z oficerów wywiadu, które Nisztor nagrał).
Centralne Biuro Antykorupcyjne
miało mieć także informacje o tym, że wcześniej Nisztor w podobny sposób
negocjował sprawę publikacji biografii Jana Kulczyka - innego znanego polskiego
biznesmena - za od której odstąpienie miał wziąć od ludzi Kulczyka gratyfikację
finansową. CBA uzyskało również informacje o tym, że Nisztor zamierza napisać
biografie innych polskich biznesmenów, m.in. Zbigniewa Niemczyckiego i Michała
Sołowowa. W przypadku tego pierwszego skierował pytania dotyczące lądowania
rosyjskich samolotów na należącym do Niemczyckiego lotnisku w podwarszawskiej
Góraszce i nielegalnego przemytu towarów z Rosji w latach 90.
W pytaniach chodziło także o
współpracę Niemczyckiego z wywiadem PRL.
W przypadku Sołowowa pytania dotyczyły
m.in. jego kontaktów z SB w latach 80 i handlu
dewizami.
W rezultacie CBA miało sporządzić
charakterystykę psychologiczną Nisztorai opracowało plan jego werbunku.
Formalnie miał zostać zwerbowany w sierpniu 2013 r. w warszawskiej restauracji
Rozdroże.
- Tam podpisał zobowiązanie do
współpracy, w którym zgodził się na dostarczanie służbie interesujących ją
informacji - mówią moje źródła.
Spotkania na Rozdrożu
Rozmowę z Nisztorem miało
prowadzić dwóch funkcjonariuszy CBA, którzy ją zarejestrowali. Po jakimś czasie
sprawę mógł przejąć Maciej Klepacz, wiceszef CBA ds. operacyjnych. Klepacz to
były funkcjonariusz UOP/ABW w Krakowie, a potem w Departamencie Interesów
Ekonomicznych UOP/ABW. Od lutego 2008 r. był zastępcą dyrektora Biura Kolegium
ds. Służb Specjalnych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Spotkania
funkcjonariuszy CBA z Piotrem Nisztorem odbywały się ponoć najczęściej we
wspomnianej restauracji Rozdroże.
-To totalna fantazja. W
restauracji na Rozdrożu byłem może raz w życiu i na pewno z nikim z CBA -
komentuje poirytowany Nisztor.
- Sam fakt, że prowadzenie
dziennikarza przejął wiceszef CBA może dowodzić, iż Nisztor był dlatej służby
poważnym źródłem informacji - dowodzą moje źródła.
Piotr Nisztor ma swoją teorię na
temat moich źródeł...
- Działa pan trochę w tej branży,
zna pan agencje PR i ludzi, którzy potrafią roznosić takie plotki... - suponuje
Nisztor.
- Aha, to stąd się biorą te
plotki? - odpowiadam zdumiony.
- Podejrzewam. Ostatnio dostałem
nawet pytanie od niektórych dziennikarzy, czy nie jestem przypadkiem prowadzony
bezpośrednio przez Pawła Wojtunika, szefa CBA.
- Słyszałem, że nie przez
Wojtunika, tylko przez jego zastępcę Macieja Klepacza - uchylam Nisztorowi
rąbka tajemnicy, którą zdobyłem od moich źródeł.
- Jeszcze lepiej. Rewelacja.
Totalna nieprawda. Ciekawe, co by pan zrobił, gdybym powiedział, że dwa lata
temu podpisał pan lojalkę z wywiadem wojskowym w restauracji u Sowy? - pyta
Nisztor.
- Wyśmiałbym to - odpowiadam, zamykając
wątek służby dla CBA.
Pięć pytań bez odpowiedzi
Oburzenie i stanowcze dementi płynące z ust Piotra Nisztora nagle staje pod znakiem
zapytania, bo dużo mniej stanowcze i radykalne w swojej reakcji jest Centralne
Biuro Antykorupcyjne. Otóż CBA w ogóle nie odpowiedziało na pięć krótkich
pytań, które do niego wysłałem:
1. Czy Piotr Nisztor kontaktował się kiedykolwiek z CBA w celu
nawiązania współpracy?
2. Czy Piotr Nisztor
został zwerbowany przez CBA i w 2013 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z
CBA?
3. Czy
prowadzącym Piotra Nisztora jest Maciej Klepacz, zastępca szefa CBA?
4. Jakie relacje
łączą lub łączyły szefa CBA Pawła Wojtunika z Piotrem Nisztorem?
5. Czy CBA
prowadziło postępowanie w sprawie podsłuchów, zanim fragmenty stenogramów
zostały opublikowane przez tygodnik „Wprost”?
Rzecznik prasowy CBA Jacek Dobrzyński
potwierdził tylko, że pytania do firmy dotarły, ale on sam ich nawet na oczy
nie widział, bo akurat jest na urlopie. Zapewnił jednak, że odpowiedzi zbiera
„dziewczyna” z biura prasowego CBA i gdy tylko wszystkie zbierze, to prześle do
redakcji „wSieci”. Nie przesłała. W CBA zapanowała konsternacja.
- Służba ma prawo kłamać w sprawie
swoich agentów, więc nie odpisze. Ale bliskie relacje Nisztora z CBA są poza
dyskusją. Wojtunik był przerażony taśmami właśnie z powodu tych związków -
komentuje jedno z moich źródeł.
Wiedeński trop
Nisztor pozostawał ponoć w bardzo
dobrych relacjach z Pawłem Wojtunikiem. Według jednej z hipotez stawianych
przez naszych informatorów Nisztor rozpracowywał „restauracyjnych nagrywaczy”
wspólnie z CBA, ale sprawa nieoczekiwanie wymknęła się
spod kontroli. Czy Nisztor się zerwał
i został odwrócony? Tego nie wiemy.
Wiele w tym kontekście daje do
myślenia fragment książki o Janie Kulczyku, która krąży od tygodnia wśród
dziennikarzy, a której autorem jest podobno Piotr Nisztor. Podobno, bo on sam
pytany o tę kopię wije się jak piskorz, nie chce komentować treści i jak mantrę
powtarza, że napisał o Janie Kulczyku książkę, ale ukaże się ona za rok i
dopiero wtedy będzie o niej otwarcie mówił.
Oto rzeczony fragment,
zatytułowany „Tajemnica wiedeńskiej restauracji”.
„Wiedeń. Restauracja Nikis. To
właśnie tutaj doszło do słynnego spotkania Kulczyk-Ałganow. Kto i dlaczego
wybrał akurat to miejsce? Kto jest właścicielem tej restauracji? To pytania,
których podczas prac nie zadawał żaden z członków sejmowej komisji śledczej.
Być może temat został uznany za mało istotny, a może komuś zależało, aby temat
ten nie był drążony. Powód? Zbadanie tego wątku mogło obnażyć nielegalne
interesy prowadzone przez ludzi polskiego wywiadu.
Moi rozmówcy wskazywali, że
właścicielami Nikis są biznesmeni X związani z polskim wywiadem. Prowadzą oni
w Polsce szereg interesów, w tym m.in. kilka popularnych restauracji. Ta
prowadzona od piętnastu lat w Warszawie regularnie odwiedzana jest przez
biznesmenów, parlamentarzystów, członków kolejnych rządów czy dziennikarzy”.
Z tego fragmentu wynika, że autor
wiedzę na temat „służbowych” restauracji miał już w 2011 r., czyli w czasie,
gdy według medialnych relacji Jana Pińskiego i Romana Giertycha powstawała
książka Nisztora. Nie dziwi zatem, że CBA mogło chcieć współpracować z
Nisztorem nie tylko w sprawie taśmowej.
Król życia
Z tekstu pt. „Redaktor N.
zaprzecza” Piotra Pytlakowskiego opublikowanego w „Polityce” z 24 czerwca 2014
r. wynika, że „Piotrek” od małego chciał zostać dziennikarzem, i to nie byle
jakim, bo śledczym. Chciał tropić afery.
Jego pierwsze kroki w 2005 r.
pamiętają Dariusz Wilczak i Grzegorz Indulski, którzy pracowali wówczas w
„Newsweeku”. Napisali wtedy książkę o Aleksandrze Kwaśniewskim.
Do redakcji zadzwonił z Płocka
jakiś młody człowiek, który zaprosił ich na spotkanie autorskie w swoim
mieście. Nazywał się Piotr Nisztor. Potem pojawił się w „Newsweeku”, w którym
Wilczak był szefem działu krajowego. Nisztor spróbował wtedy po raz pierwszy
sił w zawodzie dziennikarskim, ale do tygodnika się nie załapał. Według
Wilczaka miał spore kłopoty ze sprawnym pisaniem.
Potem już szło mu lepiej - pisze
Pytlakowski - pisywał w kilku redakcjach (m.in. w „Dzienniku”,
„Rzeczpospolitej”, „Gazecie Polskiej'’, „Pulsie Biznesu”), ale nigdzie dłużej nie zagrzał miejsca.
Zajmował się przemysłem obronnym, wojskowością, rynkiem paliwowym, chemicznym,
a nawet farmaceutycznym.
Przełomowy miał się okazać dla
Piotra Nisztora rok 2011, gdy zwrócił się do Jana Pińskiego o pomoc w napisaniu
biografii Jana Kulczyka. Piński w „Najwyższym Czasie” (wydanie z 12-19 lipca
2014) w artykule pt. „Zielony chłopiec” pisze, że do swoistej eksplozji
talentu doszło po tym, jak udostępnił Nisztorowi wszystkie materiały na temat
ojca Jana Kulczyka, które zebrał wraz z Piotrem Pałką w Instytucie Pamęci
Narodowej. Według Pińskiego po nieudanych negocjacjach u Giertycha Nisztor
sprzedał książkę i stał się królem życia. Zaczął szastać forsą. Wtedy zyskał
nawet ksywę „Viagra”,
bo potrafił wejść do klubu i wrzeszczeć:
„Stawiam wszystkim!”. W środowisku dziennikarskim krążą legendy na temat
honorarium, które ponoć uzyskał od doktora Jana za rezygnację z publikacji.
Padają sumy: 500 tys. zł, 1 mln zł, a nawet 2 mln dol. Nisztor twardo i
zdecydowanie zaprzecza.
Rok później Nisztor wystrzelił w
„Pulsie Biznesu” tzw. taśmy Serafina. Dziennik opublikował wtedy suchy
fragment stenogramu rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym
prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem. Łukasik miał powiedzieć
Serafinowi o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy
PSL. Ówczesny minister rolnictwa Marek Sawicki musiał złożyć
dymisję i od tamtej pory rozgłasza wszem wobec, że Nisztor to tajny
współpracownik służb, tyle że nie CBA, lecz SKW. Co według Nisztora jest
totalną bzdurą.
A potem przyszedł czas taśm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz