Kim jest Piotr
Nisztor? To jedna z najciekawszych zagadek, jakie wciąż towarzyszą tzw. aferze
podsłuchowej.
Ujawnienie
prywatnej rozmowy z Romanem Giertychem i Janem Pińskim to było w wykonaniu
Piotr Nisztora posunięcie strategiczne i ucieczka do przodu. Od roku
spekulowano, co zrobił z książką, którą, jak sam rozpowiadał, pisał o
biznesmenie Janie Kulczyku - plotka głosiła, że zabawił się w szantaż, sprzedał
książkę (napisaną lub jeszcze nie) bohaterowi dzieła za 1 min zł, po to, aby
nigdy nie ujrzała światła dziennego. Dziś także dawni koledzy Nisztora
sugerują, że to mógł być jego pomysł na życie: miał szykować
podobne„książki"na innych najbogatszych biznesmenów. - To ja Nisztora
stworzyłem - przyznaje z niejakim bólem Jan Piński, dziś redaktor naczelny
miesięcznika „Uważam Rze". Piński mówi, że to on wyposażył Młodego w
kontakty z tzw. źródłami. - Połowę informatorów miał od mnie, drugą od
Andrzeja Kleszczewskiego - wyznaje. - Zastanawiamy się z Andrzejem,
który z nas jest ojcem, a który matką Młodego.
Kleszczewski to właściciel
prywatnej przychodni na warszawskiej Saskiej Kępie. Był m.in. prezesem Polfy
Tarchomin, Polskiego Holdingu Farmaceutycznego, działał we władzach i radach
nadzorczych kilku prywatnych spółek: m.in. SKOK Wołomin oraz Hawe i Electus,
związanych z Markiem Falentą (który ma zarzuty udziału w tzw. aferze
podsłuchowej). Trudno powiedzieć, co skłoniło doświadczonego menedżera z
branży nie tylko medycznej do utrzymywania bliskiej towarzyskiej znajomości z
młodym człowiekiem, dopiero raczkującym w zawodzie dziennikarza. - Poznałem
go przez Tomka Sakiewicza, mojego dobrego kolegę, naczelnego „Gazety Polskiej"-
mówi dr Kleszczewski. - Piotr Nisztor tam wtedy pracował, ale potem o coś
się z Sakiewiczem poróżnił i go zwolnili.
|
|
|
Według Andrzeja Kleszczewskiego
wysłał też prowokujące pytania do szefa SKOK Wołomin. - Nisztor rozmawiał z
nim prywatnie, byli na „ty", a potem treść towarzyskich pogawędek
wykorzystał w pytaniach. Prezes SKOK
był tym oburzony - mówi. Na początku 2014
r. pojawiła się plotka, że Piotr Nisztor został ostro skarcony (pobity?) przez
osoby związane ze SKOK Wołomin. Sam Nisztor zaprzecza, nigdy nie został przez
nikogo pobity. Po (rzekomym) pobiciu (zastraszeniu?) przez kilkanaście dni nie
pokazywał się publicznie. Mniej więcej w tym czasie spółka wydająca periodyk „7
Dni Puls Tygodnia" rozwiązała z nim umowę o pracę, był tam zatrudniony
jako redaktor naczelny. Jednym z powodów było zaniedbanie obowiązków, przez
jakiś czas nie pojawiał się nawet w pracy. - Dawałem mu materiały do
publikacji o interesach Jana Burego z PSL z biznesmenami z branży
energetycznej, chciał to opisać - mówi Jan Piński. - Nie opisał, za to
przyjął posadę u tych biznesmenów, bo to oni dali pieniądze na tygodnik„7 Dni
Puls Tygodnia".
Poseł Józef Rojek (Solidarna
Polska) wystosował w grudniu 2013 r. zapytanie do ministra gospodarki m.in. w
sprawie niejasnych biznesowych powiązań posła Burego. Stwierdził, że spółka
wydająca „7 Dni Puls Tygodnia" jest powiązana z firmą energetyczną Elektrix, wspieraną przez Jana Burego w okresie, kiedy był
wiceministrem skarbu. Jan Bury został potem blogerem tygodnika, a na łamach
jego nazwisko pojawiało się wyłącznie w pozytywnym kontekście. Znajomy Nisztora
pamięta, że krótko przed powstaniem tego tygodnika ten atakował Burego
pytaniami. - Mówił, że go dojeżdża. Kiedyś zadzwonił do niego telefon.
Powiedział, żebym siedział cicho, bo to Bury. Dał na funkcję głośnomówiącą.
Bury o coś go prosił i brzmiało to
żałośnie - opowiada.
- Powiedzenie o dojeżdżaniu
było jego ulubionym zwrotem - mówi Jan Piński. - Dojedziemy misia, tak
zapowiadał swoje kolejne akcje. Sławomir Wróbel (nazwisko zmienione),
swego czasu bliski kolega Piotra Nisztora, pamięta, że tuż przed wybuchem
sprawy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, Piotrek pakował torbę przed
podróżą na Wybrzeże: - Był podekscytowany i mówił, że jedzie
„dojechać" Karnolka.
Piotr Nisztor nazywa sam siebie
dziennikarzem śledczym. Faktycznie, podczas wypraw na Wybrzeże próbował
śledzić także tamtejszego potentata biznesowego Ryszarda Krauzego. - Pytał
mnie o materiały na Krauzego - ujawnia Jarosław Pieczonka, były policjant
CBS z Trójmiasta. - Czego konkretnie szukasz, pytałem. Wszystkiego, co
będzie kompromitujące, odrzekł. Nie pomogłem mu.
Pieczonka przez jakiś czas
utrzymywał kontakty z Nisztorem, ale potem je zerwał, bo, jak mówi, zaczął
podejrzewać, że ten człowiek tylko udaje dziennikarza. Zbiera haki na ludzi i
traktuje je jak trofea, ale nie do publikacji. - Po co to robi? Mogę się
domyślać, że dla jakichś innych korzyści - mówi były funkcjonariusz.
Nisztor na wszelkie stawiane mu
pytania ma gotowe odpowiedzi. Zaprzecza.
Piotr Pytlakowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz