piątek, 25 lipca 2014

Nisztor story



Kim jest Piotr Nisztor? To jedna z najciekawszych zagadek, jakie wciąż towarzyszą tzw. aferze podsłuchowej.

Ujawnienie prywatnej rozmowy z Romanem Giertychem i Janem Pińskim to było w wykonaniu Piotr Nisztora posunięcie strategicz­ne i ucieczka do przodu. Od roku spekulowano, co zrobił z książką, któ­rą, jak sam rozpowiadał, pisał o biznesmenie Janie Kulczyku - plotka głosiła, że zabawił się w szantaż, sprzedał książkę (napisaną lub jeszcze nie) bohaterowi dzieła za 1 min zł, po to, aby nigdy nie ujrzała światła dziennego. Dziś także dawni koledzy Nisztora sugerują, że to mógł być jego pomysł na życie: miał szykować podobne„książki"na innych najbogatszych biznesmenów. - To ja Nisztora stworzyłem - przyznaje z niejakim bólem Jan Piński, dziś redaktor naczelny miesięcznika „Uważam Rze". Piński mówi, że to on wyposażył Młodego w kontakty z tzw. źródłami. - Połowę informatorów miał od mnie, drugą od Andrze­ja Kleszczewskiego - wyznaje. - Zastanawiamy się z Andrzejem, który z nas jest ojcem, a który matką Młodego.
Kleszczewski to właściciel prywatnej przychodni na warszawskiej Saskiej Kępie. Był m.in. prezesem Polfy Tarchomin, Polskiego Hol­dingu Farmaceutycznego, działał we władzach i radach nadzor­czych kilku prywatnych spółek: m.in. SKOK Wołomin oraz Hawe i Electus, związanych z Markiem Falentą (który ma zarzuty udziału w tzw. aferze podsłuchowej). Trudno powiedzieć, co skłoniło do­świadczonego menedżera z branży nie tylko medycznej do utrzy­mywania bliskiej towarzyskiej znajomości z młodym człowiekiem, dopiero raczkującym w zawodzie dziennikarza. - Poznałem go przez Tomka Sakiewicza, mojego dobrego kolegę, naczelnego „Gazety Pol­skiej"- mówi dr Kleszczewski. - Piotr Nisztor tam wtedy pracował, ale potem o coś się z Sakiewiczem poróżnił i go zwolnili.


Kleszczewski wprowadził Nisztora w swoje kręgi. Poznał go m.in. z Markiem Falentą, prezesem SKOK Wołomin Mariuszem Gazdą, a także z biznesmenami działającymi w orbicie wołomiń­skiego SKOK. Jan Piński rozprowadził go wśród swoich znajomych ze świata biznesu i polityki. Zapoznał go też z Romanem Giertychem. Piotr Nisztor szybko rozbudowywał krąg znajomych. - Na urodzinach Piotra widziałem zbiorowisko osobliwości - opowiada dawny znajomy Nisztora. - Były dowódca GROM gen. Roman Polko, płk Śledzik ze Służ­by Więziennej, dzisiaj sędzia, gen. Paweł Pruszyński, były wiceszef ABW. Co drugi to człowiek służb, obecnych i dawnych, nie wyłączając Służby Bezpieczeństwa. Przedstawił mi płk. Maćkowiaka, szefa Wojskowego Centrum Normalizacji, Jakości i Kodyfikacji, tłumacząc, że to ważny facet, wydaje jakieś certyfikaty i jest po imieniu z generałami. Jan Piński zauważa, że Młody zawsze działał z wyrachowaniem. Zaprzyjaźniał się, ale nie był lojalny. - Nawet przyjaciół potrafił gryźć w dłonie.

Andrzej Kleszczewski (podobnie jak Piński) też czuje się pogryziony. W styczniu 2013 r. Nisztor wysłał do niego e-maila z pomówieniami zawartymi w pytaniach. Wynikało z nich, że uważa Kleszczewskiego za agenta CBAo pseudonimie„Romek" (teraz tygodnik„wSieci"sugeruje, że to Nisztor jest agentem CBA). Padła też sugestia o nagraniu jakiejś rozmowy z Kleszczewskim. E-maile z licznymi pytaniami to była specjalność red. Nisztora. Sam wyjaśnia, że„kwestia wysyłania pytań do bohaterów publikacji jest jednym z elementów pracy dzienni­karza". Krążą opowieści o setkach pytań, jakimi zasypywał znanych biznesmenów, m.in. Jana Kulczyka, Leszka Czarneckiego, Ryszarda Krauze, Michała Sołowowa czy Jerzego Sta raka. Miał w nich poruszać niezwykle skomplikowane kwestie biznesowe, ale też dopytywać o sprawy obyczajowe. Andrzej Piechocki, prezes giełdowej spółki MNI, opublikował specjalny komunikat giełdowy, w którym przytoczył 75 pytań zadanych mu przez Nisztora, aby „zapobiec rozpowszechnia­niu bezpodstawnych informacji dotyczących spółki". Pytania dotyczyły relacji Piechockiego z innymi osobami i firmami, ale też zawierały su­gestie dotyczące uwikłań prezesa MNI z okresu PRL.

Według Andrzeja Kleszczewskiego wysłał też prowokujące pyta­nia do szefa SKOK Wołomin. - Nisztor rozmawiał z nim prywat­nie, byli na „ty", a potem treść towarzyskich pogawędek wykorzystał w pytaniach. Prezes SKOK był tym oburzony - mówi. Na początku 2014 r. pojawiła się plotka, że Piotr Nisztor został ostro skarcony (po­bity?) przez osoby związane ze SKOK Wołomin. Sam Nisztor zaprze­cza, nigdy nie został przez nikogo pobity. Po (rzekomym) pobiciu (zastraszeniu?) przez kilkanaście dni nie pokazywał się publicznie. Mniej więcej w tym czasie spółka wydająca periodyk „7 Dni Puls Ty­godnia" rozwiązała z nim umowę o pracę, był tam zatrudniony jako redaktor naczelny. Jednym z powodów było zaniedbanie obowiąz­ków, przez jakiś czas nie pojawiał się nawet w pracy. - Dawałem mu materiały do publikacji o interesach Jana Burego z PSL z biznesmenami z branży energetycznej, chciał to opisać - mówi Jan Piński. - Nie opi­sał, za to przyjął posadę u tych biznesmenów, bo to oni dali pieniądze na tygodnik„7 Dni Puls Tygodnia".
Poseł Józef Rojek (Solidarna Polska) wystosował w grudniu 2013 r. zapytanie do ministra gospodarki m.in. w sprawie niejasnych biz­nesowych powiązań posła Burego. Stwierdził, że spółka wydająca „7 Dni Puls Tygodnia" jest powiązana z firmą energetyczną Elektrix, wspieraną przez Jana Burego w okresie, kiedy był wiceministrem skarbu. Jan Bury został potem blogerem tygodnika, a na łamach jego nazwisko pojawiało się wyłącznie w pozytywnym kontekście. Znajomy Nisztora pamięta, że krótko przed powstaniem tego tygodnika ten atakował Burego pytaniami. - Mówił, że go dojeż­dża. Kiedyś zadzwonił do niego telefon. Powiedział, żebym siedział cicho, bo to Bury. Dał na funkcję głośnomówiącą. Bury o coś go prosił i brzmiało to żałośnie - opowiada.
- Powiedzenie o dojeżdżaniu było jego ulubionym zwrotem - mówi Jan Piński. - Dojedziemy misia, tak zapowiadał swoje kolejne akcje. Sławo­mir Wróbel (nazwisko zmienione), swego czasu bliski kolega Piotra Nisztora, pamięta, że tuż przed wybuchem sprawy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, Piotrek pakował torbę przed podróżą na Wybrze­że: - Był podekscytowany i mówił, że jedzie „dojechać" Karnolka.
Piotr Nisztor nazywa sam siebie dziennikarzem śledczym. Faktycz­nie, podczas wypraw na Wybrzeże próbował śledzić także tam­tejszego potentata biznesowego Ryszarda Krauzego. - Pytał mnie o materiały na Krauzego - ujawnia Jarosław Pieczonka, były policjant CBS z Trójmiasta. - Czego konkretnie szukasz, pytałem. Wszystkiego, co będzie kompromitujące, odrzekł. Nie pomogłem mu.
Pieczonka przez jakiś czas utrzymywał kontakty z Nisztorem, ale potem je zerwał, bo, jak mówi, zaczął podejrzewać, że ten człowiek tylko udaje dziennikarza. Zbiera haki na ludzi i traktuje je jak trofea, ale nie do publikacji. - Po co to robi? Mogę się domyślać, że dla jakichś innych korzyści - mówi były funkcjonariusz.
Nisztor na wszelkie stawiane mu pytania ma gotowe odpowiedzi. Zaprzecza.

Piotr Pytlakowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz