Kliknij zdjęcie żeby powiększyć
O swoich przodkach Bronisław
Komorowski opowiadał chętnie. Jednak o rodzinie prezydenta wiadomo wciąż
niewiele.
ANNA GIELEWSKA
Zaczynamy
cykl poświęcony rodzinnym klanom czołowych polskich polityków.
Komorowscy należą do najbardziej tajemniczych.
Choć zbliża się koniec pierwszej kadencji prezydenta, jego pięciorgu dzieciom
wciąż skutecznie udaje się unikać rozgłosu. W dużej rodzinie Komorowskich nie
ma celebrytów, zdjęć na portalach plotkarskich, afer. Nawet pierwsza dama
pozostaje w cieniu, oszczędnie udziela wywiadów prasie kolorowej.
To świadoma strategia całej
rodziny. Wiedzą o niej krewni i przyjaciele, którzy w tej sprawie od lat
wykazują się ogromną powściągliwością. - Komorowscy od początku prosili, żeby
nie rozmawiać z mediami o dzieciach. Do każdego, kto złamałby tę zasadę,
mieliby ogromne pretensje - przyznaje jeden ze znajomych rodziny.
Co innego dzieje i tradycje
przodków.
O tym sam Komorowski rozmawiał
zawsze chętnie. W gabinecie prezydenta jego bliscy znajomi słuchają opowieści i
anegdot z przeszłości. Na ścianie wisi galeria rodzinnych fotografii. Inne
ważne miejsca w Belwederze to zrekonstruowany gabinet marszałka Józefa
Piłsudskiego i stryszek z myśliwskimi trofeami.
PŁYTA ZACHODNIA
Rodzina matki Komorowskiego, Jadwigi,
pochodziła z Pomorza. Jej matka, chowana w pruskim zaborze, była skrajnie
antyniemiecka. U dzieci i wnuków do końca życia tępiła niemieckie wyrazy,
stukając je przy tym naparstkiem w czoło: - Podejdź, Bronek... Chodź bliżej!
Słyszałam ciebie w radiu. Ty powiedziałeś: Westerplatte. A trzeba mówić: Płyta
Zachodnia - opisywał strofowanie przez babcię polityk.
Jadwiga Komorowska, matka prezydenta,
dziś mieszka w Gdańsku razem z jego młodszą siostrą. Przez lata pracowała
naukowo w PAN, zrobiła doktorat z nauk humanistycznych. W czasie wojny była
łączniczką AK w Wilnie, później należała do „Solidarności”. Dziś pisze
wspomnienia. Rzadko udziela się publicznie, choć - jak przyznają znajomi
rodziny - jest cały czas na bieżąco. - Broniu, było bardzo dobrze - takie telefony od matki Komorowski odbiera po każdym swoim
wystąpieniu. Wysyła mu też SMS-y.
- Powodowała, że chodziłem po
ziemi - przyznawał Komorowski, opowiadając
o swojej młodości.
Podczas kampanii prezydenckiej
Jadwiga Komorowska udzieliła wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Opowiadała o swoim
życiu w PRL. - Mąż pracował we Wrocławiu w Centrali Rybnej jako ekonomista. Ja
jako świetliczanka w Domu Matki i Dziecka. Wyrzucili mnie stamtąd po kontroli
„Trybuny Ludu” gdy okazało się, że prowadzony przeze mnie chór nie potrafi
zaśpiewać „Międzynarodówki”.
Komorowscy w 1957 r. przenieśli
się do Józefowa pod Otwockiem. To zarówno we wspomnieniach matki Komorowskiego,
jak i jego samego był najtrudniejszy okres: - Pokój w baraku, 9 mkw.
Przerobiony z kuchni, więc stał tam nieczynny piec i ledwo mieściły się dwa
łóżka. Było tak zimno, że dzieci spały w futerkach. W jednym spał mąż z
Bronkiem, a w drugim ja z Marysią i kilkumiesięczną Halinką. Jeden sąsiad to
był milicjant alkoholik. Jak się upił, kładł się na tory, trzeba go było
ratować. Za ścianą pani Olesia, prostytutka. Libacje prawie co noc.
Oprócz nielicznych wywiadów
Jadwiga Komorowska wystąpiła też w spocie (przy rodzinnym stole) i na ostatnim
wiecu w prezydenckiej kampanii w 2010 r. w Sopocie.
- Ale akurat kiedy mówiłam,
telewizja przerwała transmisję. W tym samym czasie Jarosław Kaczyński mówił
rzeczy oburzające - opisywała dziennikarzom „GW”.
DZIADUNIO
Ojciec Komorowskiego, Zygmunt, prezydentury
syna nie doczekał, zmarł na raka w 1992 r. - Był żołnierzem wyklętym. Walczył z
Sowietami, cudem uniknął rozstrzelania przez NKWD. Po wojnie, by ukryć swoją
przeszłość, musiał zmienić nazwisko - opowiadał
Komorowski w „ Super Expressie”, w święto żołnierzy wyklętych dwa lata temu. Do
amnestii w 1947 r. figurował więc jako Górski.
Kiedy rodzina Komorowskich trafiła
do Warszawy, pracował naukowo jako profesor uniwersytetu, afrykanista (choć nie
zrobił nigdy matury. Na uczelnię trafił ze sfałszowanymi w partyzantce
dokumentami). Po przełomie 1989 r. Tadeusz Mazowiecki namawiał go, by został
ambasadorem w Paryżu lub Maroku (znał francuski), ale Zygmunt Komorowski
ostatecznie wybrał placówkę dyplomatyczną w Bukareszcie. To on zaszczepił w
synu tradycję patriotyczną, opozycyjną i fascynację Piłsudskim, którą sam
odziedziczył po swoim ojcu.
Bo „Dziadunio” Juliusz Komorowski
był także bardzo ważną postacią dla Komorowskiego. Jednemu ze znajomych
polityk PO opowiedział anegdotę, jak to w latach 60. szedł z dziadkiem ulicą
Chmielną. Spotkali orkiestrę. Juliusz Komorowski dał muzykom pieniądze i
poprosił: Zagrajcie mi „Pierwszą brygadę”! - Panie pułkowniku, zagramy, ale w
bramie i po cichu. I zagrali.
Dziadek Komorowskiego był więźniem
bolszewickim, potem żołnierzem AK. Ostatnim właścicielem rodzinnego majątku
Kowaliszki na Litwie, z gałęzi Komorowskich herbu Dołęga. Wokół praw do herbu i
tytułów hrabiowskich Bronisława Komorowskiego toczył się zresztą w kampanii w
2010 r. spór. On sam szczycił się bowiem pochodzeniem z rodziny hrabiów
Komorowskich herbu Korczak. Jednak Marek Minakowski, badacz genealogii,
przekonywał, że to uzurpacja, bo „przodkowie Bronisława Komorowskiego wyłudzili
od zaborców tytuł hrabiowski na podstawie
sfałszowanych dokumentów”. Herb Korczak zniknął wówczas ze strony internetowej
kandydata na prezydenta.
Tak czy inaczej, Juliusz
Komorowski przekazywał wnukowi rodowe tradycje. Na czele z polowaniem. - Od
niego dostałem pierwszą dubeltówkę - opowiadał Komorowski.
DALEKO OD PUDELKA
Dziś myśliwym jest też jego
starszy syn Tadeusz. Przez lata razem jeździli na polowania. Znajomi rodziny
powtarzają historię z Puszczy Kampinoskiej, kiedy to przyszły prezydent polował
na dzika. - W pewnej chwili Bronek strzela i zwierzę pada. Bronek podchodzi,
ale wtedy dzik się na niego rzuca. Tadzik nie traci jednak zimnej krwi i do
niego strzela - relacjonuje jeden z naszych rozmówców.
Kończy się na poharatanej nodze Komorowskiego,
którą zszywa miejscowy weterynarz. - Synowi zawdzięczam życie - chwali się potem z dumą Komorowski.
Tadeusz Komorowski, prawnik i
socjolog, pracuje w kancelarii Gowin i wspólnicy.
- Ale to nie ma nic wspólnego z
Jarkiem Gowinem - zaznacza od razu jeden z jego znajomych. Przekonuje, że
kancelaria obsługuje sektor prywatny. Zajmuje się sprawami dotyczącymi
nieruchomości czy elektrowni wodnych. Najstarszy syn prezydenta figuruje też w
KRS jako prokurent w spółce Maddy Investments. Czym zajmuje się ta firma?
W lokalnej „Gazecie Mazowieckiej” można znaleźć na przykład opis sporu między
spółką Maddy a Energetyką Ursus sp. z o.o. dotyczącego oczyszczalni i budynków
biurowych na terenie dzielnicy.
Tadeusz, tak jak pozostałe dzieci
Bronisława i Anny Komorowskich, był związany z Przymierzem Rodzin. - To są
dzieci wychowane na społeczników, kompletnie obcy jest im świat czerwonych
dywanów, „pudelków” itd. - podkreśla jeden ze znajomych rodziny. W rodzinie
hołduje się katolickim, konserwatywnym wartościom.
O tym, co robią wszystkie dzieci
prezydenckiej pary, „Wprost” pisał ponad rok temu. Córki pracują dla organizacji
pozarządowych. Najstarsza, Zofia, od lat pracuje w „Stoczni”, organizacji
pozarządowej zajmującej się m.in. badaniem problemów społecznych, np.
bezdomności. Fundacja robiła projekty m.in. dla ministerstwa pracy, NBP i
Rzecznika Praw Obywatelskich. W kolorowej prasie i internecie próżno szukać jej
zdjęć czy wypowiedzi. Stocznia, którą
Komorowska współtworzyła, związana jest z Polsko-Amerykańską Fundacją
Wolności. - Absolutnie zamierzamy (i moje rodzeństwo, i ja) wytrwać w
postanowieniu, aby na temat „bycia dzieckiem polityka”, pracy naszego ojca i
naszego życia nie wypowiadać się w mediach. Nie widzimy powodów, by zmieniać te
postanowienia, dlatego zmuszona jestem odmówić - odpisała Zofia Komorowska na
moją prośbę - rozmowę.
Młodsza córka, Maria, przez lata
była wychowawczynią w Przymierzu Rodzin. Sama ma dwóch synów. Wnuki pary prezydenckiej
występują zresztą w mediach częściej niż ich rodzice. Czy to w czasie obchodów
Dnia Dziecka w Belwederze, czy podczas życzeń na Dzień Babci i Dzień Dziadka -
kiedy to prezydenckiej parze towarzyszyła bujająca się na koniku Hania (córka
Tadeusza).
Młodszy syn Komorowskich, Piotr,
naukowo zajmuje się marketingiem politycznym, robi nawet w tej dziedzinie
doktorat. W kampaniach ojca jednak nie występował. Poza tym jest wiceprezesem
spółki Funfotos (dystrybutor kabin fotograficznych). Bywa widywany w kancelarii
Krzysztofa Króla, wieloletniego znajomego rodziny.
Podobnie jak ojciec zgłębia też
losy swoich przodków. Napisał wstęp do książki „Eugeniusz Romer - z dziej ów
Polaków na Litwie”. Razem z ojcem pojawił się na jej promocji w maju na Zamku
Królewskim. To wydarzenie relacjonował na swoim blogu Olgierd Łukaszewicz:
„Poprosiłem o wspólną fotografię na tle Zamku Królewskiego. Była wśród gości i
Maja Komorowska. Publiczność zaproszona przez dyrektora zamku Andrzeja
Rottermunda to potomkowie rodzin polskich związanych z Litwą, a niektórych z
nich można dziś spotkać na ulicach Żoliborza. Inni potomkowie przyjechali z
Brukseli, Kanady”.
Piotr Komorowski dekadę temu miał
ciężki wypadek - na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej potrącił go
samochód znanego biznesmena. To był jeden z najtrudniejszym momentów w rodzinie
Komorowskich.
Piotr i Elżbieta, najmłodsza córka
Komorowskich, po wygranej ojca w 2010 r. zamieszkali z rodzicami w Belwederze.
Komorowski lubi powtarzać, że Ela to „równolatka wolnej Polski”. Marian Piłka,
niegdyś bliski znajomy Komorowskich, po latach podkreśla: - Nasze drogi zaczęły
się rozchodzić w latach 90. Dziś Komorowskiego jako człowieka i polityka
oceniam krytycznie, jego wybory moralne są dla mnie rozczarowaniem. Ale dzieci
wychowali super.
To w ogromnej mierze zasługa Anny
Komorowskiej, żony prezydenta. Jej silny charakter i pryncypialność od lat
podkreślają wszyscy znajomi rodziny. Nie mają wątpliwości, że to ona zarządza
małżeństwem. Mimo początkowej rezerwy wobec pomysłu kandydowania męża wzięła udział
w kampanii prezydenckiej. Jako pierwsza dama zbiera dobre opinie, w Belwederze
po kilku miesiącach czuła się już jak ryba w wodzie. W jednym z wywiadów w
prasie kolorowej stwierdziła, że to „nie jest zła praca”.
BARWNI KUZYNI I KUZYNKI
Krewną Komorowskiego jest aktorka
Maja Komorowska, córka brata ojca obecnego prezydenta. Komorowski wspominał,
jak w dzieciństwie bywał w domu rodziców kuzynki: „Trafiało się do zupełnie
innego świata - trochę ziemiańskiego, a trochę artystycznego, pełnego starych mebli”.
W innym miejscu opowiadał, jak rodzina reagowała na aktorskie plany Mai Komorowskiej: „Nie
zawsze budziły w rodzinie zachwyty i podziw,
aktorka kojarzyła się raczej z komediantką niż z muzą i sztuką przez duże S”.
Potem jednak, opisuje Komorowski, jego kuzynka „stała się niekwestionowaną,
wielką dumą familii, wszystkich ciotek i wujów, którzy przeżywali jej sukcesy
jako ogólnorodzinne”. A w czasie kampanii wspierała Bronisława, wchodząc do
jego komitetu honorowego.
Inną z ciekawych krewnych Komorowskiego
jest ciotka Maria Korniłłowicz, wnuczka Henryka Sienkiewicza. Zeznawała ona na
procesie Komorowskiego, którego za udział w niepodległościowej manifestacji
sądził sędzia Andrzej Kryże, późniejszy wiceminister sprawiedliwości w rządach
PiS. - Nagle do sędziego Kryże podeszła Medzia, to znaczy Maria
Korniłłowiczówna, i mówi na głos: „Panie sędzio, gdyby mój dziadek żył, byłby z
Bronka bardzo dumny”. A jej dziadkiem był Henryk Sienkiewicz - opowiadała
Jadwiga Komorowska w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. To zaś oznacza, że
Komorowskiego łączy dalekie pokrewieństwo także z szefem MSW, Bartłomiejem
Sienkiewiczem, prawnukiem autora Trylogii.
Inna ciotka Komorowskiego, Helena
Wołłowicz, uratowała w powstaniu warszawskim ojca braci Kaczyńskich, Rajmunda.
Była sanitariuszką. Prezydent doszukał się nawet
wspólnych przodków z belgijską księżną Matyldą, żoną księcia Filipa, następcy
tronu. Jej matka to hrabina Anna Komorowska z Polski. Rozmowy o tych
korzeniach to już stały element spotkań prezydenckiej pary z księżną Belgii.
W rodzinie Komorowskich żywe jest
przekazywanie opowieści i anegdot o przodkach. Prezydent podobno zapisuje je
także w wierszykach dla wnuków. Ma je podobno jednak wydać dopiero po
zakończeniu prezydentury.
KORZYSTAŁAM Z KSIĄŻEK: WIKTORA ŚWIETLIKA
- „BRONISŁAW KOMOROWSKI. PIERWSZA NIEZALEŻNA BIOGRAFIA” MARII WĄGROWSKIEf -
„PRAWĄ STRONĄ
ŻYCIE, POLITYKA, ANEGDOTA”, JANUSZA
PALIKOTA
„KULISY PLATFORMY".
ha ha ha !
OdpowiedzUsuń