Sebastian Kucharski
PKP zawiadomiły CBA o podejrzanych działaniach Michała M.
Lisieckiego, wydawcy tygodników "Wprost" i "Do Rzeczy".
Jak napisała w piątek "Gazeta Finansowa", Lisiecki
składał PKP i Totalizatorowi Sportowemu oferty reklamowo-promocyjne, za które
chciał otrzymać kilka milionów złotych. W tym czasie dziennikarze należących do
niego tytułów szukali nieprawidłowości w tych spółkach.
Point Group, której prezesem jest Lisiecki, wydało oświadczenie, że te działania wpisują się w trwające od kilku tygodni naciski na wydawcę "Wprost", aby wymienił kierownictwo redakcji.
1,7 mln zł od PKP i 2 mln zł od Totalizatora Sportowego
Z informacji "Gazety Finansowej" wynika, że prezes Point Group chciał 1,7 mln zł od PKP i 2 mln zł od Totalizatora Sportowego. Gazeta opisuje sposób działania prezesa Lisieckiego na przykładzie Totalizatora. W 2012 roku prezes stara się o fundusze w tej firmie. "Po odmowie w grudniu rozpoczęto krytyczne publikacje na temat działań zarządu TS. Po dwóch krytycznych tekstach o Totalizatorze wpłynęła oferta reklamowa od wydawcy 'Wprost'. Lisiecki chciał otrzymać za dwie imprezy 2 mln zł" - podała "GF".
Totalizator zlecił audyt tej oferty, z którego wyszło, że maksymalnie były one warte dużo mniej - w sumie 320 tys. zł. Dlaczego władze TS zleciły audyt? - Dobre praktyki TS przewidują ocenę składanej oferty przez zewnętrznego audytora - firmę specjalizującą się w ocenie efektywności sponsoringu w przypadku, gdy kwota sponsoringu przekracza 100 tysięcy zł, a spółka mogłaby być nią potencjalnie zainteresowana - tłumaczy Agnieszka Libor, rzecznik prasowy TS.
Point Group, której prezesem jest Lisiecki, wydało oświadczenie, że te działania wpisują się w trwające od kilku tygodni naciski na wydawcę "Wprost", aby wymienił kierownictwo redakcji.
1,7 mln zł od PKP i 2 mln zł od Totalizatora Sportowego
Z informacji "Gazety Finansowej" wynika, że prezes Point Group chciał 1,7 mln zł od PKP i 2 mln zł od Totalizatora Sportowego. Gazeta opisuje sposób działania prezesa Lisieckiego na przykładzie Totalizatora. W 2012 roku prezes stara się o fundusze w tej firmie. "Po odmowie w grudniu rozpoczęto krytyczne publikacje na temat działań zarządu TS. Po dwóch krytycznych tekstach o Totalizatorze wpłynęła oferta reklamowa od wydawcy 'Wprost'. Lisiecki chciał otrzymać za dwie imprezy 2 mln zł" - podała "GF".
Totalizator zlecił audyt tej oferty, z którego wyszło, że maksymalnie były one warte dużo mniej - w sumie 320 tys. zł. Dlaczego władze TS zleciły audyt? - Dobre praktyki TS przewidują ocenę składanej oferty przez zewnętrznego audytora - firmę specjalizującą się w ocenie efektywności sponsoringu w przypadku, gdy kwota sponsoringu przekracza 100 tysięcy zł, a spółka mogłaby być nią potencjalnie zainteresowana - tłumaczy Agnieszka Libor, rzecznik prasowy TS.
Nowak poinformowany, ale publicznie milczy
Podobny mechanizm miał działać w przypadku oferty Lisieckiego dla PKP. Dlatego 17 maja zarząd PKP zawiadomił o działalności Lisieckiego CBA. Ani rzeczniczka PKP, ani rzecznik CBA nie chcą o tej sprawie rozmawiać. Ale w piątek rano na antenie RMF FM te informacje potwierdził minister transportu Sławomir Nowak, który sam procesuje się z wydawcą "Wprost" (chodziło o publikację o jego relacjach z przedstawicielami firmy Cam Media i drogich zegarkach niezgłoszonych przez niego w oświadczeniach majątkowych). - Zostałem o tym fakcie poinformowany - przyznał minister. - Ale w tej sprawie nie będę się wypowiadał publicznie ze względu na to, że z wydawcą "Wprost" mam spór sądowy o ochronę mojego dobrego imienia - dodał po chwili.
Naciski na wydawcę'
Dzień przed publikacją "GF" o ofertach prezesa Lisieckiego jego spółka wydała oświadczenie. Napisano tam, że to działania wpisujące się w trwające od kilku tygodni naciski na wydawcę "Wprost", aby wymienił kierownictwo redakcji. "Rozpowszechnianie fałszywych informacji na temat wydawcy zarząd PMPG traktuje jako zemstę za te niewygodne publikacje" - podkreślono. Poinformowano również, że spółka złożyła w sądzie pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko Wojciechowi Szpilowi, prezesowi Totalizatora Sportowego, w związku z dokonaną przez niego manipulacją i pomówieniem polegającym na rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji na temat prezesa Lisieckiego.
- W naszej ocenie publikacja "GF" wpisuje się w naciski na wydawcę, w tym próby wpłynięcia na treść lub zablokowania niektórych publikacji podejmowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy m.in. przez prezesa Totalizatora Sportowego, który swoimi rzekomymi rewelacjami, opublikowanymi przez "GF", od kilku miesięcy próbuje zainteresować różne redakcje - mówi Anna Pawłowska-Pojawa, PR manager Point Group. Dodaje, że charakter działań Wojciecha Szpila został opisany w pozwie przeciwko niemu złożonym w lutym tego roku. - W żadnym momencie działalność spółki oraz jej zarządzających nie naruszyła standardów ani etyki prowadzenia biznesu - zapewnia Anna Pawłowska-Pojawa.
Co na to Totalizator Sportowy? - Proszę darować, ale zapowiedziany pozew jeszcze do nas nie dotarł, w związku z tym trudno go w jakikolwiek sposób komentować - mówi rzeczniczka TS.
Nagrane spotkanie z minister Kudrycką
Wiadomo, że prezes Point Group spotykała się w tym roku także z minister nauki prof. Barbarą Kudrycką. Doszło do dwóch spotkań na początku roku. Na pierwszym prezes wspomniał o możliwości opisywania na łamach czasopism należących do PMPG wydarzeń i inicjatyw związanych z nauką i szkolnictwem wyższym. Gdy doszło do kolejnego spotkania, przedstawiciele ministerstwa zaproponowali Lisieckiemu nagranie jego przebiegu, na co się zgodził. Jak przyznaje Kamil Melcer, rzecznik prasowy Ministerstwa Nauki, spotkania miały dotyczyć kończącej się w 2013 roku współpracy ministerstwa z powiązaną z PG międzynarodową platformą promocji osiągnięć nauki Index Copernicus International. - Nie było żadnego powodu do przekazywania informacji o przebiegu spotkania CBA lub jakiejkolwiek innej instytucji ze względu na niejednoznaczność wypowiedzi p. Lisieckiego podczas pierwszego spotkania. Choć pani minister nie odczuła tego jako szantażu czy próby wymuszenia jakichkolwiek działań, to spotkanie zostało szybko zakończone. Tylko ze względu na dużą wrażliwość na możliwe wystąpienie konfliktu interesów następne spotkanie zostało nagrane - tłumaczy Melcer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz