Jeśli oddamy władzę
PiS, to wszyscy trafimy do jakiegoś Kościoła scjentologów. To są kosmici
oderwani od rzeczywistości. Matrix w czystej postaci. Nie chcę żyć w matriksie
- mówi reżyserka Agnieszka Holland.
Rozmawia ALEKSANDRA PAWLICKA
NEWSWEEK: Zaskoczyła
panią przegrana prezydenta Komorowskiego w pierwszej turze?
AGNIESZKA HOLLAND: Ten
przypadek przejdzie do annałów historii wyborczych. Spodziewałam się, że nie
będzie najlepiej, bo trend był spadkowy i kampania wyjątkowo nieudana,
zniechęcająca, ale nie przypuszczałam. że pójdzie to aż tak daleko. Stracić
tak wielkie zaufanie w tak krótkim czasie!
Dlaczego tak się stało?
- Niewątpliwe zalety Komorowskiego
w niesprzyjających mu okolicznościach stają się jego wadami. Spolegliwość w
stosunku do ludzi, którym ufa. i niechęć do brutalnej konfrontacji sprawiają,
że nie potrafi rozstawać się z ludźmi działającymi na jego niekorzyść. Gdybym
była na jego miejscu, podziękowałabym szefowi sztabu wyborczego już po drugim
spotkaniu, na którym PiS-owskie bojówki wrzeszczały i lżyły. W porównaniu z
żarcikami z Lecha Kaczyńskiego to było haniebne.
I nikt nie wyciągnął z tego
konsekwencji. Sztab nie wpadł na żaden dobry pomysł. Na ogół trafiał jak kulą w
płot. Do tego doszło narastające znudzenie PO.
Od której Komorowski tak bardzo chciał się odciąć.
- A która jest integralną częścią
jego biografii. Znużenie PO skonfrontowane ze słabościami kampanii i kilkoma
nic najlepszymi pociągnięciami prezydenta nabrało w końcu przyspieszenia kuli
śnieżnej. 1 nagie wszystko się zmieniło, jak to czasami bywa w małżeństwie, gdy
długo wydaje się. że jest dobrze, a potem nagle wydarza się coś, zwykle coś
mało istotnego, i w jedne j chwili zaczynamy postrzegać drugiego człowieka i
nasz z nim układ zupełnie inaczej.
A może prezydent wyszedł z błędnego założenia, że druga
kadencja mu się należy i nie musi niczego robić?
- To nic jest ładnie powiedziane:
„on myślał, że mu się należy". On uważa, że sobie na to zapracował. Wydawało
mu się, że pokazał przez pięć łat, jakim jest człowiekiem, jakim prezydentem i
jakim państwowcem.
Czuł się doceniony, bo sondaże
zaufania były dla nie go bardzo wysokie. Czuł się bezpiecznie w otoczeniu
przyzwoitych, sprzyjających mu łudzi. Niestety nie przygotował w sobie gejzerów
energii, których wymaga kampania - czas brutalności i solidnego rzemiosła.
Czas bezwzględnej, nieustannej analizy sytuacji, słabości własnych i przeciwnika
oraz błyskawicznego wyciągania wniosków.
Wyborcom zaserwowano wizerunek śpiącego prezydenta.
- To akurat zasługa mediów. Dyktat
nieustannej konfrontacji i sensacji panujący nie tylko w tabloidach. lecz
także w poważnych, a nawet publicznych mediach sprawił, że przekaz zdominowała
histeria. Element histerii dal o sobie znać już w relacjach z pierwszych konwencji
Dudy i Komorowskiego. Tli baloniki i konfetti. a tam nuda. Nawet
centrowo-platformerskie media zaczęły histerycznie znęcać się nad Komorowskim
i wsączyły ludziom przekaz: „z tym panem będziemy się tylko nudzić”.
A w PO nikomu nie zapaliło się czerwone światło.
To prawda, jednak wybieramy
prezydenta, nie show - mana. Gdy obsadzam aktora do głównej roli, to patrzę,
czy on ma wdzięk, czy potrafi uwodzić, czy bije niego energia, czy dobrze się rusza, czy ma
dobrą wymowę, a może jeszcze potrafi śpiewać i tańczyć, ale gdy wybierani
prezydenta, to chciałabym, aby był on przede wszystkim uczciwy, wiarygodny i
kompetentny. Czy istnieje lepszy kandydat niż Komorowski? Zapewne tak, lecz
nie ma go w tym wyścigu. Doświadczenie mówi nam, że jest on dobrym prezydentem
i słabym kandydatem. Znów z powodu swych zalet: solenności, autentyczności i
niechęci do demagogii. Dlatego czymś głęboko niemądrym jest to straszliwe ubolewanie,
że Komorowski nie jest kimś innym. Mówię o mediach oraz jego zwolennikach lub potencjalnych
zwolennikach
Czy na tydzień przed finałem można Komorowskiego zmienić,
poprawić?
-Są ludzie, którzy są trudno
reżyserowani. Mój przyjaciel Alik Smolar, będąc doradcą Tadeusza
Mazowieckiego, prosił mnie w kampanii prezydenckiej w 1990 r., abym
przygotowała Mazowieckiego do starcia z Wałęsą. Mazowiecki był medialnie fatalny,
nie potrafił nawet patrzeć w kamerę. Takie rzeczy można zwykle skorygować w
dwie-trzy sesje, ale z Mazowieckim nic dało rady. On nie rozumiał, po co ma
nagle udawać, że jest inny, niż jest.
Podobnie jak Komorowski?
- Tak, ale czyż Mazowiecki nie był
jednym z najwybitniejszych polityków, jakich mieliśmy? Dlatego pytanie na dziś
nic brzmi: czy podoba się nam kandydat Komorowski, ale: co w tych wyborach
chcemy oceniać i na co stawiamy? Show czy kompetencje? Komorowski to rzetelny,
uczciwy człowiek i doświadczony polityk, któremu zależy na dobru wspólnym, ale
pozbawiony umiejętności ludycznych. Jeżeli pod tym kątem chcemy wybierać
prezydenta, to najlepiej zaspokaja to zapotrzebowanie Kukiz. Jego talenty
sceniczne wśród kandydatów nie miał sobie równych.
A Duda? Jest showmanem?
- W porównaniu z Kukizem marnym,
w porównaniu z Komorowskim lepiej przygotowanym do odegrania swej roli.
Oczywiście Dudę niesie dziś zwycięstwo, bo sukces generuje energię, a Komorowski
dostał cios w podbrzusze i nie chce Nawet
udawać, że nie było to bardzo bolesne. Różnica między Komorowskim i Dudą polega między innymi na tym, że
pierwszy nie umie i nie chce kłamać, a drugi nic ma z tym żadnego kłopotu.
Duda składa przysięgi, o których wie, że nigdy ich nie spełni, i nawet nie
drgnie mu przy tym powieka. Można więc powiedzieć, że jest lepszym showmanem,
tylko że jest to aktor jednej roli i jeśli nawet odegra ją z sukcesem, to W
kolejnej będzie absolutnie zależny od swego suflera. Nie sądzę, aby
Kaczyńskiego wyeliminowało z polityki coś innego niż biologia. Zresztą
rezultat Dudy w pierwszej turze to w dużej mierze zasługa Kukiza.
Bo odebrał głosy Komorowskiemu?
Duda lepiej od Komorowskiego się
uśmiecha i dynamiczniej rusza, ale nie niesie ze sobą żadnych treści mogących
porwać rozczarowanych PO) i Komorowskim. Kukiz przeciwnie. Nie jest uwikłany w
żadną odpowiedzialność inną niż to, aby wyartykułować społeczny wkurw i w tej
roli jest dla części byłych zwolenników PO atrakcyjny.
Jest dla nich obietnicą zmiany?
- Kukiz zaspokaja nie tyle
potrzebę zmiany. ile potrzebę tego, by coś się działo. Hardziej pewnej formy
rozrywki niż ideologii. Powiedzmy sobie szczerze: Kukiz nie przyniósł nowej
ideologii. Jego wykrzyczany ze sceny wkurw to mieszanka dobrze znanych
populistycznych zachowań Palikota czy Leppera. Przy czym tamte dotyczyły określonych
grup społecznych: zwolenników świeckości państwa albo rolników, a tym razem
Kukiz porwał najróżniejszych ludzi - z dużych miast i z małych miasteczek, raczej
młodych, ale też starszych, zwabionych obietnicami III RP i rozczarowanych ich
realizacją. Nieusatysfakcjonowanych swoją sytuacją materialną i społeczną.
Komorowski dla młodego pokolenia nie jest atrakcyjny?
- To jest pokolenie, o którym mówi
się od dawna i szył)ko zapomina. Poza jednym jedynym razem - sprzeciwu wobec
ACTA nie miało swego przeżycia pokoleniowe go. A i to było głównie obroną
konsumpcyjnego prawa do atrakcyjnej, darmowej rozrywki w internecie, do
czego młodzi ludzie się przyzwyczaili i co nagłe próbowano im zabrać. Wszyscy
wiemy przecież, że w tamtym proteście nie chodziło tak naprawdę o obronę
wolności internetu.
I teraz Kukiz organizuje temu
pokoleniu przeżycie wspólnotowe. Robi to w sposób atrakcyjny, na co prezydent
czytający kazania z kartki nie ma szans.
Czy Kukiz to gwiazda jednego sezonu?
- Nie wiadomo, jak długo uda mu
się kanalizować emocje zbuntowanych i w którym momencie nastąpi korupcja
polityczna, ale na pewno jest to silna osobowość. Pełna charyzmatycznej
determinacji, która po długim okresie jałowego i dość obrzydliwego sporu PO -
PiS jest atrakcją. Kukiz wierzy w to. co mówi, ale jest w nim dużo osobistego
resentymentu: ten mnie zlekceważył, tamten zignorował i przyszedł wreszcie
czas zapłaty . To swoisty trybun rewolucyjny, tylko nie wiadomo, o jaką
rewolucję mu chodzi.
Kiedy słuchałam go podczas
wieczoru wyborczego, nasunęło mi się porównanie: Jakub Szela.
- Tylko że Szela reprezentował
gniew potwornie krzywdzonych i poniżonych ludzi - chłopów pańszczyźnianych. Był prawdziwym mścicielem za
prawdziwą krzywdę. A Kukiz jest raczej beneficjentem tego systemu. Młodzi
ludzie, którzy na niego głosowali, owszem, są rozczarowani swymi perspektywami
i to zrozumiałe. Mają prawo, nawet obowiązek tworzyć własną, nową formację, ale
nie było u nas jak dotąd spontanicznego protestu, akcji oburzonych.
okupowania ulic. Żadna duża. międzynarodowa sprawa wymagająca solidarnościowego
zrywu: dramat uchodźców na Lampedusie, „Charlie Hebdo"
sytuacja dzisiejszej Ukrainy - długo można wymieniać przykłady - nie jest w
stanie ich poruszyć. A Kukiz potrafił. Przekonał ich, aby poszli i wrzucili do
urny swój głos.
O przejęcie którego usilnie teraz zabiegają Duda i
Komorowski.
- Część wyborców Kliki za nic
pójdzie głosować w drugiej turze.
A ci, którzy pójdą, zagłosują raczej na Dudę.
- Jeśli tak się stanie, to w
wyborcze j arytmetyce Komorowski nie ma szans. I będziecie mieć Dudę
prezydenta, a potem rządy PiS.
Będziecie?
- Ja większość czasu mieszkam za
granicą jeśli będzie trzeba, to mam się dokąd wynieść na stałe.
Obawia się pani powrotu IV RP?
Nie obawiam się, nie jestem strachliwa,
ale nie łudźmy się - to będzie gorzej niż IV RP. TV RP miała
pozory racjonalności, a teraz będzie nawet za osiem lat wygłodzenia i
poniżenia, bo przecież oni czują się poniżeni i wykluczeni. I nie będą hamletyzować
jak PO po przejęciu władzy: rozliczać poprzedników czy nie rozliczać? Zostawić
Kamińskiego w CBA czy nie? Zapanuje znów atmosfera ogólnej podejrzliwości i
duchoty. Mogę tylko powiedzieć za Komorowskim, który w 2005 r. skwitował
zwycięstwo PiS: „Szkoda Polski”.
Może Platformie jest potrzebny taki zimny prysznic?
- Od dawna jestem wściekła na PO i
najchętniej zagłosowałabym na inną formację, gdyby taka była. Ra, gdyby
działo się to dziesięć lat temu, w sytuacji spokoju w Europie, to pół biedy
uznałabym może, że koalicja po ośmiu latach rządzenia zgrała się i zużyła i
kolejne cztery w jej wykonaniu to już przesada. Społeczeństwo ma prawo wykrzyczeć
swój gniew, więc można zaryzykować eksperyment. Jednak w obecnej sytuacji, gdy
nad Europą wisi groźba rozpadu, gdy przenikliwa gra na dezintegrację ze
strony Putina okazuje się skuteczna i gdy odpowiedzią na kryzys wartości
jest fundamentalistyczna kontrrewolucja religijna. wolę wybierać tych. którzy
są przewidywalni, odpowiedzialni i sprawdzeni.
Oczywiście trudno sobie wyobrazić,
żeby wszystkim tym zagrożeniom mógł w pojedynkę stawić czoła prezydent Komorowski,
ale na pewno jest w stanic lepiej je rozpoznać, budować istotne sojusze i
bardziej - z wzajemnością - solidaryzować się
z Europą niż prezydent Duda.
Skąd takie przekonanie?
- Bo Duda z wyjątkiem tego, że
jest nic- zgraną w polityce twarzą o sympatycznym uśmiechu, nie wnosi do niej
żadnych wartości. Przypomina człowieka, z którym zdawałam do szkoły filmowej
w Pradze. Ja pierwszy raz, on kolejny i doskonałe znał już gusta wszystkich
profesorów. Dostaliśmy na egzaminach wstępnych film Bergmana do analizy i ten
człowiek wyszedł na korytarz cały w nerwach: „Cholera - mówi - co ja mam robić?
Jeden profesor nie lubi Bergmana, więc jeżeli napiszę dobrze, to on mnie uwali,
ale drugi profesor bardzo ceni Bergmana, więc jeśli napiszę źle, to ren da tui
złą ocenę”. W końcu stwierdził, że nie napisze ani tak, ani tak. 1 taki sarn
jest pan Duda. Nie wiemy, jakie ma poglądy i czy w ogóle je ma. Wiemy, że jest
prawnikiem i eurodeputowanym, ale to nie mówi jeszcze niczego o człowieku.
Jeśli wygra drugą turę. będziemy mieć po raz pierwszy w historii 111 RP prezydenta, który jest panem nikt.
Może życiorysy już się nie liczą?
Dla mnie się liczą, ale dla ludzi
może nie. Zawdzięczamy to Jarosławowi Kaczyńskiemu, którego efektem działań
jest kompletna destrukcja wartości. To przecież jego formacja udowodniła, że
można powiedzieć wszystko o każdym. Przekonywać, że Wałęsa to ubek
przewieziony ruską łódką podwodną albo że Tusk, Komorowski i Kopacz
Zamordowali pospołu z Putinem polskiego prezydenta. Nic dziwnego, że potem
Duda wali rta oczach wszystkich wielkie kupsko i nikt już nie reaguje –
zapytany o katastrofę smoleńską mówi, że był
to zamach, bo pewien ekspert australijski, którego nazwiska nie pamięta,
stwierdził, że jedynie pod dużym ciśnieniem mogą się robić drzazgi z metalu, a
znajomy ojca pana Dudy potwierdza, że to prawda. I na tej podstawie człowiek,
który chce być prezydentem Polski i być może będzie, kwestionuje kompetencje
i uczciwość dziesiątek najlepszych ekspertów, jakich mamy. Cywilnych i
wojskowych, inżynierów, pilotów, naukowców, którzy badali tę sprawę miesiącami.
Powiedzenie, że generał wypił kieliszek wódki, jest antypolskie, a oskarżenie
najwybitniejszych polskich specjalistów' o zdradę już antypolskie nie jest.
Czy to jest normalne? Czy budowanie narracji politycznej na temat jednego z
najtrudniejszych, najboleśniejszych i najbardziej destrukcyjnych wydarzeń w
najnowszej historii Polski na podstawie opinii eksperta, którego nawet nazw
iska się nie pamięta, nie jest szczytem braku odpowiedzialności?
Przyzwyczailiśmy się, że mamy dwie Polski, dwie prawdy.
- Nie wiem, czy liderzy tej
drugiej Polski naprawdę wierzą w to, co mówią, czy to tylko cyniczna gra, ale
to przypomina Kościół scjentologiczny. Jeśli oddamy władzę PiS, to wszyscy
trafimy do takiego Kościoła scjentologów. Tb są kosmici oderwani od
rzeczywistości. Matrix
w czystej postaci. Nic chcę żyć w matriksie.
Kuklę Wałęsy palono już wcześniej, ale dawanie tej formacji zapałek do ręki
dziś to zgoda na podpalenie całego kraju.
A jeśli większość wybierze matrix?
- To znaczy, że ludzie lubią być
trzymani za twarz i szczuci jedni przeciwko drugim. Wystarczy, że znajdzie się
im wroga, winnego i pozwoli, aby ci, którzy byli na górze, znaleźli się na dole. I nie jest to symetryczna sytuacja do tej z 2007 r., gdy PO
przejęła władzę po PiS. Platforma owszem, ma dużo grzechów, ale nie jest
partią autorytarną. Natomiast PiS ma mało zalet, ale jest autorytarne.
Co w PiS budzi w pani największy lęk?
- Największe pretensje do
Kaczyńskiego i jego partii mam o to, że wprowadził do polityki potwornego
wirusa nienawiści. Nie mogę mu wybaczyć ciągłego antagonizowania i destrukcji
wszystkiego, co może mieć wartość wspólną. Oni nie są wspólnotą. Nie chcą
wspólnoty. Zależy im tylko na tej części, która zawsze pozostanie wierna.
Intelektualiści, artyści, wątpiący, wolnomyśliciele, hedoniści i wszyscy do nich
podobni nic są PiS do niczego potrzebni. Polowa Polski dla nich nie istnieje.
Może jej nie być.
Kościół sprzyja PiS.
Bo wspólnie konstruują wroga: gender, obrazoburczy artyści, in vitro, geje,
emancypacja kobiet będąca zagrożeniem dla tradycji i konserwatywnych
wartości. Kościół w Polsce, podobnie jak prawicowi publicyści i politycy, jest
w przeważającej mierze fundamentalistyczny. Gdy słucha się niektórych
biskupów, pana Terlikowskiego lub Macierewicza, to wydaje się, że oni wszyscy w
głębi ducha zazdroszczą fundamentalistom islamskim tego, że są gotowi umrzeć i
zabić za swojego Boga. Jeśli więc pani pyta, co będzie, gdy PiS wspierane przez
Kościół dorwie się do władzy, to odpowiadam: będzie polowanie na czarownice.
Europa, do której zbliżamy się przez ostatnie lata, znowu zacznie nam
odpływać.
Czy Komorowski ma szanse zwyciężyć?
- Jeśli będzie mieć trochę
szczęścia, zwłaszcza w debatach? licz szczęścia będzie mu trudno, a jak na
razie tylko piasek dmucha mu w oczy i co chwila je musi przecierać.
Może powinien je wreszcie szeroko otworzyć?
Komorowski musi pokazać, że jest
inny niż ten, który opatrzył się nam w sytuacjach celebry. Musi przekonać, że
naprawdę jest wiarygodny i warto mu zaufać, bo w trudnych czasach jak nie
zawiódł, tak i nie zawiedzie. O tym mówią jego hasła wyborcze, ale wytarły się
jak slogany. Slogany Dudy wcale nie są lepsze, tylko są lepiej wykrzyczane.
Komorowski musi uświadomić ludziom, na czym tak naprawdę polega wybór, który
mamy na szali.
Na czym?
- Dla kolegów z PiS państwo jest
jak dziecko w' okresie buntu, krnąbrne, widzące własny
pępek, sprawiające kłopoty,
dlatego mówią: „to myje teraz zabijemy i stworzymy sobie nowe, wspaniałe
dziecko, arcypolskie i arcypatriotyczne”. Ale przecież to. które już istnieje,
to ukształtowany organizm. Ładnie się rozwija. Rośnie i pięknieje, mimo pryszczy
i trądziku. Nie można historii pisać od zera tylko dlatego, że chce się mieć
własną, wygodną dla siebie wersję. Być może część wyborców po zrobieniu
rachunku zysków i strat dojdzie do wniosku, że dotychczasowe przedstawienie to
rzeczywiście zużyty spektakl, ale następny wcale nie musi być lepszy. Część
powie zapewne: „Ch... z tym, niech się dzieje, co chce, ani mnie to parzy, ani
ziębi". Tych przekonać nie sposób, ale resztę trzeba mobilizować. Trzeba
przekonać, że Polska jest krajem, który jest wart pójścia na wybory, i nie są
to wybory ludycznych wesołków. Jeśli nie, możemy obudzić się z ręką w nocniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz