Oskarżony o
oszustwo okazał się mistrzem w przedłużaniu procesu, który trwa już 13 lat.
HELENA KOWALIK
2001 rok. Walne
zgromadzeniedzenie warszawskiej spółki Cemat70
zdecydowało o pozbyciu się udziałów w spółce córce Cemkor ze Skawiny. Kupca
szukano przez ogłoszenia w gazetach. Zgłosiło się kilku kandydatów łasych na
sprzedawany majątek (wartość ponad 500 min zł), ostatecznie wybrano ofertę
złożoną przez Euzebiusza Lipowskiego, prezesa komplementariusza (odpowiada
własnym majątkiem) w spółce komandytowej.
Z CV tego handlowego partnera wynikało,
że ukończył Wyższą Szkołę Prawa i Bankowości w Niemczech, studiuje w Wyższej
Szkole Biznesu i Marketingu oraz na Uniwersytecie Warszawskim. W rubryce
„Umiejętności” oferent wpisał doradztwo menedżerskie, prawnicze i bankowe.
Gdy Lipowski zapoznał się z
bilansem sprzedawanej spółki i wszystkimi jej papierami, zapewnił, że
wyciągnie firmę z biedy. Przez 15 lat pracował w Niemczech w sektorze bankowym,
może od ręki załatwić 3 min zł kredytu. Poza tym ma własny poważny kapitał
zarówno w lokatach bankowych, jak i w nieruchomościach na terenie Polski i
Niemiec. Dał też do zrozumienia, że jest w świetnych kontaktach z rządzącą
lewicą.
Przed rokiem założył Instytut
Gospodarki i Społeczeństwa, którego prezesem został Marek Belka, członkami
Jerzy Hausner i Marek Borowski. Na dowód pokazał kopię dokumentu z Krajowego
Rejestru Sądowego.
W październiku 2001 r. została podpisana
umowa, na mocy której Cemat70 zbył na rzecz Lipowskiego swoje udziały w
Cemkorze. Zapłata - 450 tys. zł - miała odbywać się w ratach. Nowy właściciel
spotkał się z prezesem skawińskiej spółki i obiecał szybkie załatwienie
kredytu, gdy tylko wejdzie do zarządu Cemkoru.
PRZEKRĘT ZWROTNY
Pięć miesięcy później Waldemar
Maciejewski, prezes Cematu70, otrzymał od Lipowskiego pismo: „Doszedłem do
wniosku, że moje osobiste zobowiązania płatnicze - 450 tys. zł na rzecz
reprezentowanej przez pana spółki oraz ponad 2 min zł na rzecz Skarbu Państwa
są nieadekwatne do aktywów Cemkoru. Chciałbym zaproponować odsprzedanie
Cematowi70 zakupionych udziałów”.
- Pan nie zapłacił nawet pierwszej
raty! Obecnie skłaniam się do poglądu, że od początku zamiarem pana było
wyłudzenie. Jest to przestępstwo ścigane kodeksem karnym - odpowiedział prezes
spółki matki.
Euzebiusz Lipowski chyba się wystraszył,
bo pospieszył z zapewnieniem, że całość ureguluje do końca sierpnia. A pierwszą
ratę 50 tys. zł wpłaci już w lipcu. Poprosił o wskazanie konta bankowego.
Biznesowe stosunki się poprawiły.
Lipowski, mianowany prezesem Cemkoru, zaproponował zarządowi sposób na zdobycie
pieniędzy dla spółki. Miała to być operacja tzw. leasingu zwrotnego: Cemkor
sprzedaje swoje piece próżniowe spółce komandytowej Lipowskiego, ta zbywa je
firmie leasingowej, a Cemkor dostaje te urządzenia, gdy zapłaci należności
leasingu. W praktyce piece stoją jak stały w Skawinie, a na rzekomej transakcji
można zarobić tytułem pobranego z urzędu skarbowego VAT.
Przekręt się nie udał, bo prezes
Cemkoru poinformował urząd skarbowy w Tarnowie, że podatek od sprzedaży pieców
zapłaci, gdy transakcja zostanie sfinalizowana na wszystkich jej etapach. Urząd
się zgodził, uprzedzając tylko, aby spółka komandytowa nie występowała o zwrot VAT (300 tys. zł) od nabycia
pieców. Euzebiusz Lipowski rzeczywiście nie złożył takiego wniosku w Tarnowie.
Uczynił to w swoim urzędzie skarbowym w Warszawie.
Po udaremnieniu oszustwa prezes
Lipowski stracił zainteresowanie uzdrowieniem kondycji finansowej skawińskiej
spółki. Skoncentrował się na sprzedaży komukolwiek swoich udziałów w Cemkorze
bez wiedzy walnego zgromadzenia.
Znalazł się ktoś tak nierozważny,
nazywał się Wojciech Poręba, właściciel spółki Euro Eko VIP. Bankrutował z powodu niewypłacania się dłużników, gdy
Lipowski zaproponował mu notarialne odkupienie udziałów Cematu70. Nie za
pieniądze, bo Poręba ich nie miał, na papierze. Ale dzięki układom wezmą kredyt
i obaj zarobią. Tylko nie należy o tej transakcji mówić w Cemkorze.
Kilka dni po podpisaniu aktu
notarialnego Lipowski już nie wspominał o kredytach, tylko egzekwował zapłatę
za udziały. Komornik zabrał Porębie wszystko, łącznie z mieszkaniem.
Podobnie Lipowski wyprowadził w
pole drugiego kontrahenta Jerzego Semaka, większościowego właściciela spółki
Gło-Gaz. Dwukrotnie sprzedał mu 7 tys. udziałów w Cemkorze za 980 tys. zł, nie
wspominając, że są zajęte przez komornika. W sumie wziął do kieszeni 1 min 820
tys. zł.
UNIKI, UNIKI
W połowie 2002 r. Cemat70
zawiadomił prokuratora o niewywiązywaniu się przez Euzebiusza Lipowskiego z
notarialnej umowy zapłaty za kupione udziały. Przy okazji sprawdzono kartotekę
karalności kontrahenta. Okazało się, że był już karany za oszustwa. Prokurator
sporządził akt oskarżenia. Trzy lata później w wyniku postępowania
egzekucyjnego wobec właściciela spółki komandytowej komornik przelał na konto
Cematu 252 tys. zł. Do zapłacenia pozostało około 198 tys. zł, nie licząc
odsetek. Ponieważ pozwany uchylał się od spłaty, sprawa ponownie trafiła do
sądu. Był rok 2007.
Na rozprawie karnej w Sądzie
Rejonowym Warszawa Praga-Północ oskarżony nie był już prezesem spółki
komandytowej (doradztwo prawno-menedżerskie) w Warszawie. Teraz mieszkał w
Kielcach i prowadził działalność gospodarczą - wyrób stolarki okiennej. Jeśli
chodzi o wykształcenie, wylegitymował się świadectwem maturalnym z technikum
samochodowego.
Lipowski wnosi o zawieszenie
procesu do czasu rozstrzygnięcia postępowania prokuratorskiego przeciwko
Waldemarowi Maciejewskiemu. Złożył bowiem zawiadomienie o popełnieniu przez
prezesa Cematu oszustwa na szkodę Skarbu Państwa. Chodzi o niezapłacenie 18 min
zł podatku akcyzowego.
Sąd postanawia zwrócić się do
krakowskiej prokuratury o nadesłanie akt. Gdy okazuje się, że prezesi obu
spółek zostali niesłusznie pomówieni (również o udział w przestępczości
zorganizowanej), oskarżony robi kolejny unik: nie stawia się na rozprawę, bo
wezwanie dotarło do niego za późno. Nie zdążył się przygotować. Sąd to
uwzględnia.
W kolejnym terminie Lipowskiego
czeka niespodzianka: obok prokuratora siedzi Andrzej Łętowski, założyciel organizacji
społecznej Temida reprezentującej pokrzywdzonych przez prezesa spółki
komandytowej. Jest to dosyć długa lista, znajdują się na niej nazwiska m.in.
właścicieli spółek Euro Eko VIP oraz Gło-Gaz. Łętowski jest w tej
sprawie oskarżycielem posiłkowym, oskarżony zawiadamia sąd, że dostaje
anonimowe pogróżki z groźbami pozbawienia go życia. Obawia się, że stoi za tym
jakaś organizacja.
Koniec lutego 2008 r. Jak na razie
Lipowskiemu udało się opóźnić postępowanie procesowe o półtora roku. Ale
przychodzi taki dzień, gdy brakuje mu pomysłu na torpedowanie rozprawy i
składa wyjaśnienia.
Dlaczego nie zapłacił ani grosza
Cematowi po podpisaniu z jej zarządem umowy kupna-sprzedaży? Bo dopiero jako
udziałowiec miał pełny wgląd do dokumentacji spółki i wtedy się zorientował,
że przedstawiony mu wcześniej bilans był sfałszowany. Wykrył np., że Cemkor
sprzedał paliwo spółce Drekol tylko na papierze - pieniądze nie zostały wyegzekwowane. Dotarcie do prawdy
kosztowało go 30 tys. zł, ponieważ musiał zamieszkać na jakiś czas w Krakowie,
aby przeglądać papiery ze Skawiny.
Poza tym spotykał się ze
złośliwościami ze strony swego kontrahenta. Nie zawiadamiano go o zebraniach
wspólników. Na pytanie sądu, czy oskarżony naprawdę miał pieniądze na kupno
udziałów Cematu70, Lipowski oświadczył, że w bankach polskich ulokował 2 min
zł, ponadto pół miliona marek w lokatach banków niemieckich.
- Nie zapłaciłem Maciejewskiemu i
nie sprzedałem żadnej swej nieruchomości, ponieważ zorientowałem się, że jemu
nie zależało na pieniądzach, tylko na zniszczeniu mnie.
WIZYTÓWKA BELKI
Zweryfikowanie tych wyjaśnień
opóźnia się, bo Euzebiusz Lipowski nie stawia się na kolejne dwa terminy. Do
sądu przysyła usprawiedliwienie, że „uległ niedyspozycji fizycznej”. Nie ma
poświadczenia od lekarza sądowego, gdyż ten nie chciał przyjść do domu chorego.
Następne rozprawy nie mogą się odbyć z powodu niedoręczenia oskarżonemu
powiastki sądowej. Zawiadomienie wraca z informacją poczty, że adresat się
wyprowadził. Jest już rok 2009.
W kwietniu sądowi udaje się wysłać
oskarżonego na badania psychologiczno-psychiatryczne. Ze szpitala pacjent wraca
z diagnozą: osobowość nieprawidłowa o charakterze
dyssocjalnym. Upośledzenia umysłowego nie stwierdza się. Może uczestniczyć w
procesie.
Miesiąc później do Sądu Rejonowego
Warszawa Praga-Północ wpływa wniosek Lipowskiego o zmianę właściwości sądu.
Żądanie zostaje odrzucone. Sprawa toczy się dalej, choć kilka terminów spadło z
wokandy. Lipowski musi odpowiedzieć na pytanie oskarżyciela posiłkowego.
Kolejna rozprawa wyznaczona na maj
2009 r. zostaje odroczona do września z uwagi na konieczność uzupełnienia
materiału dowodowego. Ale 23 września spada z wokandy, gdyż Lipowski „uległ
niedyspozycji fizycznej” Następny termin 8 grudnia też jest odwołany - z powodu
choroby sędziego referenta. Rozprawę zaplanowano na 1 lutego 2010 r.
W przeddzień oskarżony informuje,
że uległ niedyspozycji fizycznej - tym razem ma zaświadczenie wystawione przez
lekarza sądowego. Kolejny termin 17 marca. Rano Lipowski informuje
telefonicznie sekretariat sądu, że się nie stawi, ponieważ powiadomiono go za
późno. Nie wie, dlaczego nie doszło do niego zawiadomienie o rozprawie. Sąd
sprawdza: poczta awizowała poleconą przesyłkę trzykrotnie, za każdym razem
listonosz zastawał drzwi zamknięte.
Sąd postanawia prowadzić rozprawę
pod nieobecność oskarżonego. Będzie przesłuchiwany Waldemar Maciejewski, prezes
Cematu70. Już w pierwszych słowach świadek przyznaje, że mimo dużego
doświadczenia zawodowego, w kontaktach z Euzebiuszem Lipowskim okazał się naiwny.
Uwierzył w zapewnienia składającego ofertę, że ma on kapitał, którym
dofinansuje spółkę Cemkor po kupieniu jej udziałów.
- Dopiero gdy nam nie zapłacił,
sprawdziliśmy jego oświadczenie o stanie majątkowym. Okazało się, że podane tam
informacje były fałszywe. Zwiódł też nas powoływaniem się na bliską współpracę
z Markiem Belką - nie wiedzieliśmy, że był to krótki epizod, po którym były
premier szybko odciął się od hochsztaplera. O moralności naszego partnera
biznesowego świadczył też sposób, w jaki potraktował prezesa spółki Euro Eko VIP. Nie dość, że go oszukał, sprzedając udziały zajęte przez
komornika, to jeszcze próbował mnie namówić, abym przystąpił do egzekucji
przeciwko panu Porębie. Obiecywał, że uzyskane tą drogą pieniądze przeznaczy na
zaspokojenie naszych roszczeń wobec niego. Ja się nie zgodziłem na taki
podstęp. Mimo to za jakiś czas Lipowski ponowił propozycję załatwienia w
podobny sposób właściciela firmy Gło-Gaz.
Przez kolejne dziesięć miesięcy
sprawa kilka razy spada z wokandy. Raz z powodu choroby sędziego, w pozostałych
terminach nie stawia się oskarżony.
ADRESAT NIEZNANY
Gdy w październiku 2010 r.
dochodzi wreszcie do rozprawy, Lipowski stawia się z nowym obrońcą z wyboru.
Adwokat wnosi o prowadzenie sprawy od początku. Uzasadnia to m.in. tym, że między
zakończeniem przesłuchania jego klienta a dniem, w którym przesłuchano świadków,
minęło siedem miesięcy, zatem naruszona została zasada koncentracji materiału
dowodowego. Tym bardziej że na rozprawie, na której przesłuchiwano dwóch
rzekomo poszkodowanych, oskarżony nie był obecny.
Prokurator i oskarżyciel posiłkowy
oponują, wywiązuje się spór. Ostatecznie sąd orzeka, że zasada koncentracji
materiału dowodowego nie została naruszona.
Pod koniec stycznia 2011 r.,
dziewięć lat od oskarżenia, obrońca występuje o zwrócenie akt prokuraturze
rejonowej w Warszawie do uzupełnienia. Sąd przychyla się do wniosku
prokuratora o dalsze prowadzenie procesu. Ale postanawia, z uwagi na konieczność
uzupełniania materiału dowodowego, ponownie przesłuchać wiceprezesa spółki
Cemat70. Trzeba skonfrontować wyjaśnienia oskarżonego z zeznaniami powołanych
świadków. Nie jest to jednak możliwe, bowiem Lipowski, który nadal zmienia
adresy zamieszkania, nie odbiera wezwań na rozprawy. Gdy wreszcie zostaje
namierzony, informuje Sąd Rejonowy Warszawa Praga-Północ, że się nie stawi, bo
tego dnia został wezwany na świadka w innym procesie. Sąd liczy na obecność
adwokata, ale ten również jest nieobecny. Za niesubordynację i przeciąganie
procesu mecenas dostaje karę pieniężną.
Następny termin wyznaczono na 15
lip- ca 2011 r. Tego dnia, tuż przed rozprawą, do sądu wpływa wniosek
oskarżonego o wyłączenie z procesu sędziego
referenta, bo jest on spokrewniony z żoną Andrzeja Łętowskiego. Sąd musi
sprawdzić te okoliczności, co trochę trwa. Informacje okazują się nieprawdziwe.
Do końca roku trzeba będzie
odwołać, jeszcze kilka rozpraw, bo Lipowski albo ulega „niedyspozycji
fizycznej”, albo musi się stawić tego samego dnia jako świadek w komisariacie w
Krakowie. Gdy sprawdzono, cóż to za niefortunny zbieg okoliczności, okazuje
się, że informował policję, że zeznania może złożyć tylko w konkretnym dniu;
akurat wówczas, gdy oczekiwano na niego w sądzie warszawskim.
W ŁAWIE STUDENCKIEJ
Dopiero w połowie stycznia 2012 r.
sąd może przesłuchać wiceprezesa spółki matki Cemat70. - Nic mi nie wiadomo -
zapewnia świadek - aby wystąpiły jakieś nieprawidłowości przy prowadzeniu Cemkoru
przez jego zarząd. Odnośnie naszej odmowy powtórnego nabycia udziałów od
oskarżonego, jego propozycję uznaliśmy za humorystyczną. Zabezpieczeniem
wykonania umowy było oświadczenie wpisane do aktu notarialnego, że nabywca zna
sytuację finansową spółki. Doszliśmy do wniosku, że kontrahent nigdy nie miał w
planach zapłacenia za nabyte udziały.
Od tej rozprawy z Lipowskim nie ma
kontaktu. Gdy się wreszcie odzywa, informuje, że jest w tragicznej sytuacji.
Nie ma pracy, mieszkania ani żadnych oszczędności, na jedzenie daje mu stara
matka. Nie stać go na adwokata z wyboru, prosi o obrońcę z urzędu. Nowy pełnomocnik
musi się zapoznać z aktami. Sąd postanawia odroczyć termin rozprawy do września
2013 r.
Z kartoteki skazanych przychodzi
informacja, że Euzebiusz Lipowski był już kilkakrotnie karany za wyłudzanie i
przestępstwa przeciwko mieniu. Początkowo zapadały łagodne wyroki pozbawienia
wolności - kilka, kilkanaście miesięcy. Ostatni, prawomocny, to już pięć lat
więzienia za wyłudzenie odszkodowania, pokrzywdzenie wierzyciela,
przywłaszczenie cudzej rzeczy i przestępstwo przeciwko mieniu.
Dzień przed wrześniowym terminem
rozprawy, gdy już wszystko wskazuje na to, że proces dobiega końca, wpływa
wniosek oskarżonego o ponowne powołanie biegłego do oceny bilansu za rok 2000 w
Cemkorze. Sąd wniosek oddala, ponieważ na tę okoliczność była już przesłuchana
księgowa.
W lutym 2014 r. zapada wyrok Sądu
Rejonowego Warszawa Praga-Północ - trzy lata więzienia i grzywna. W
uzasadnieniu sędzia wymienia, co w wyjaśnieniach oskarżonego nie zasługiwało na
wiarę: że nie zapoznał się ze stanem finansowym spółki, nie miał wiedzy na
temat sprzedaży nieruchomości oraz stanu paliwa - że w przedstawionych mu dokumentach były fałszywe
informacje. Sąd uwierzył obu prezesom spółki matki, że kupujący udziały znał
całą dokumentację księgową upadającej spółki. Prezes Cemkoru informował
kontrahenta przed sprzedażą udziałów o nieściągniętych należnościach od firmy
zajmującej się magazynowaniem paliwa, a także o zaległościach w zapłacie
podatku akcyzowego.
Obie strony odwołały się od
wyroku. Poszkodowany prezes Cematu oczekiwał, że po 12 latach dostanie tytuł
prawny do wyegzekwowania od Lipowskiego należnych pieniędzy. Natomiast skazany
podnosił w apelacji, że sąd wydał wyrok podczas jego nieobecności, czym
pozbawił go możliwości składania dalszych wniosków dowodowych. Zdaniem
Lipowskiego sąd dopuścił się obrazy przepisów prawa procesowego, gdyż wydał
wyrok po 12 latach od stwierdzonego przestępstwa, w sytuacji, gdy oskarżony
jest już innym człowiekiem. W międzyczasie biegli stwierdzili u niego
zaburzenia osobowości.
W grudniu 2014 r. sąd odwoławczy
uchyla wyrok i kieruj e sprawę do ponownego rozpoznania. Została uwzględniona
skarga o niepowołanie obrońcy z urzędu w sytuacji, gdy oskarżonego nie było
stać na adwokata z wyboru. Lipowski miał kolejnego obrońcę od września 2009 r.
do marca 2013 r. Ale na rozprawie, na której został zamknięty przewód sądowy,
pełnomocnika nie było, bo oskarżony zrezygnował z tej pomocy prawnej, tłumacząc
się brakiem pieniędzy na honoraria. Kolejny błąd sądu łączył się z badaniem
Euzebiusza Lipowskiego przez biegłych psychiatrów. Nie stwierdzili choroby
psychicznej, tylko nieprawidłową osobowość, ale wydali opinię bez badania
pacjenta, opierając się diagnozie sprzed czterech lat. Przy ponownym
rozpatrzeniu sprawy sąd okręgowy musi ją zweryfikować aktualnym badaniem
lekarskim.
Termin pierwszej rozprawy przed
Sądem Okręgowym Warszawa Praga-Północ nie jest jeszcze znany, oczekuje się na
nowe opinie od biegłych psychiatrów. Tymczasem nadeszło pytanie z krakowskiej
Akademii im. A.F. Modrzewskiego o karalność 50 -letniego studenta wydziału prawa
Euzebiusza Lipowskiego. - Gdyby potwierdziły się pogłoski - niepokoi się rektor
- że na tym studencie ciążą prawomocne wyroki, to obecność takiej osoby wśród
uczących uchybiałaby godności naszej uczelni.
NAZWISKA OSKARŻONEGO ORAZ DWÓCH POKRZYWDZONYCH
ZOSTAŁY ZMIENIONE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz