Pracują
po nocach, ale to nie problem, taki styl mówią. Problem to brak zaufania do
wszystkich. Na tym nie zbuduje się modernizacji sił zbrojnych. W armii ci,
którzy choćby otarli się o sprawę Smoleńska, są dziś „posrani po pachy”.
TEKST WOJCIECH CIEŚLA, MICHAŁ KRZYMOWSKI
Koniec
grudnia, korytarz w Ministerstwie Obrony Narodowej, budynek przy ulicy
Klonowej. Cztery biało-czerwone flagi, wazon z żółtymi różami. Nad wazonem
duże zdjęcie Marii i Lecha Kaczyńskich. Kącik pamięci pary prezydenckiej, która
zginęła w Smoleńsku, stanął tu kilka tygodni temu, zaraz po objęciu teki
ministra przez Antoniego Macierewicza.
Kącik ma wymiar symboliczny, ma
być sygnałem zmian w resorcie. Obok zdjęcia uśmiechniętych Marii i Lecha
przechodzą ci, którzy są tu po raz ostatni - w drodze po dymisję.
ANTONI
WYCHODZI Z UKRYCIA
W armii o tym, że
Antoni Macierewicz wprowadzi swoje porządki, wiedzieli
już od początku listopada, gdy Beata Szydło podała, że to jednak on zostanie
szefem MON. A nie Jarosław Gowin.
- Macierewicz ma opinię człowieka owładniętego dwiema pasjami -
służbami i Smoleńskiem. Bez katastrofy i tego, co wokół niej robił - komisji,
ekspertów - nie byłoby go w polityce - mówi nam jeden z generałów w stanie
spoczynku. - Do tego nie znosi wszystkiego, co wywodzi się z PRL i PO. A
przecież iluś ludzi za czasów PO zrobiło w wojsku kariery. Nikt się go nie
spodziewał, całą kampanię wyborczą był przecież w ukryciu. Kiedy okazało się,
że zostanie szefem MON, niektórzy koledzy jeszcze się pocieszali, że może nie
będzie tak źle, że to duże ministerstwo, dużo roboty. Już się nie pocieszają.
Czystka zaczyna się drugiego dnia urzędowania. Pierwszy wylatuje
generał Bogusław Pacek, którego rząd PO pod koniec października zrobił
rektorem Akademii Obrony Narodowej. - Packa odwołali w nocy. 1 tak już zostało.
Ważne rzeczy dzieją się teraz w nocy lub wieczorem - mówi nasz informator z MON. - Nikt nie wie dlaczego.
Rozmówca zbliżony do szefostwa PiS: - Antoni jest jedynym ministrem,
który wkroczył do swojego resortu z całą ekipą: wiceministrami i wysokimi
urzędnikami.
LAWINA
Generał rezerwy: -
Praca po nocy? Może cierpią na bezsenność, a nocną pracę odsypiają w
dzień? Ale to nie jest problem. Ich problem to brak zaufania do wszystkich poza
sobą. Na tym nie zbuduje się modernizacji sił zbrojnych.
Nasz informator związany z MON: - W ministerstwie i wojskowych służbach
trwa audyt. Nie czekając na jego wyniki, nowa ekipa od razu wymieniła szefów
kontrwywiadu i wywiadu wojskowego. Część ludzi dostaje propozycje „do
odrzucenia”. W sztabie generalnym generałowi - szefowi zarządu organizacji i
uzupełnień - powiedziano, że może zostać, ale
jako pułkownik. Degradacja, na dodatek niezgodna z ustawą o służbie żołnierzy
zawodowych. Facet odszedł. W departamencie polityki zbrojeniowej polecieli
wszyscy: dyrektor, zastępca, szefowie oddziałów i wydziałów.
Inny rozmówca: - W pierwszym rzucie poleciał szef departamentu
prawnego. Szef departamentu kadr sam złożył wypowiedzenie,
tak samo szef departamentu kontroli. Zmieniło się też w departamencie
budżetowym, trafił tam były szef zarządu w sztabie generalnym. Niektórych
zamiast zwolnić, czołgają. Szef jednego z departamentów jeździł na rozmowę
siedem razy i żadna się nie odbyła.
Informator związany z MON: - Nie ma departamentu, przez który nie
przeszłaby lawina zwolnień.
KRYTERIUM SMOLEŃSKIE
Wojskowi karmią się
plotką o tym, co robi ich nowy przełożony
(w rozmowach niemal wszyscy nazywają go „Antkiem”) i na czym polega
audyt: oficerom, którzy mają dostęp do materiałów niejawnych, tajnych i ściśle
tajnych, założono specjalne teczki. Według kilku naszych rozmówców teczki oficerów
ze sztabu generalnego przegląda departament kadr. - To 700 osób. Obsada
pracuje na dwie zmiany - dzienną i nocną. Nie wiadomo, czego szukają. Wszyscy
żołnierze mają teczki, ale kilkanaście tysięcy, to znaczy ci, którzy dostali
dostęp do tajemnic, ma w tych teczkach szczególnie dużo danych nie tylko o
sobie, ale i o rodzinie - denerwuje się nasz rozmówca.
Wysoki rangą woj skowy, były urzędnik MON, ocenia: - Macierewicz nie ma
gotowego planu.
Ma pomysły. Ławka kadrowa jest
ultrakrótka, o ile w ogóle jest. Kluczowy personel awansowany za czasów PO
jest spalony. Dochodzi jeszcze Smoleńsk - w armii ci, którzy mieli do czynienia
z katastrofą w Smoleńsku, są już posrani po pachy.
Rozmówca z otoczenia prokuratury
wojskowej: - Na przyszłego szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej typowany jest
Marek Pasionek, odsunięty od prowadzenia śledztwa w sprawie Smoleńska. To on
chciał stawiać zarzuty Bogdanowi Klichowi i Tomaszowi Arabskiemu. Od kilku
tygodni pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie przygotowuje reformę
prokuratury. Wśród wojskowych prokuratorów od śledztwa smoleńskiego panuje
strach. Szef warszawskiej Prokuratury Okręgowej Ireneusz Szeląg zaraz po
wyborach zrezygnował. Oficjalnie z powodu zdrowia, ale wiadomo, że bał się
konsekwencji ze strony Macierewicza i Ziobry za postępowania związane ze
Smoleńskiem.
SYN KURTYKI W NIERUCHOMOŚCIACH
Wątek smoleński pojawia się też
przy okazji czystki w Agencji Mienia Wojskowego. To agenda, która zarządza
wojskowymi kwaterami, wypłaca świadczenia mieszkaniowe, zajmuje się sprzedażą
nieruchomości i sprzętu. AMW zatrudnia ok. 1400 osób w 10 terenowych
oddziałach.
Szefem AMW z rozdania PiS został Mateusz Mroz, były PiS-owski burmistrz
warszawskiej dzielnicy Śródmieście. Do nowej pracy wszedł mocno: - Warszawa
zaprosiła na opłatek urzędników ze wszystkich oddziałów. Mroz przyjechał z
podsekretarzem stanu Bartłomiejem Grabskim. Po
prezentacji prezesa oświadczyli, że dziewięciu dyrektorów oddziałów
regionalnych leci. Potem zaproponowali, żeby podzielić się opłatkiem. Któryś
na boku miał rzucić żarcik, że przynajmniej nie będą musieli jeździć z wypowiedzeniami
po Polsce.
Szefem rady nadzorczej AMW został 25-letni Paweł Kurtyka, syn prezesa
Instytutu Pamięci Narodowej Janusza Kurtyki, który zginął w Smoleńsku. Do tej
pory znany był głównie z działalności w stowarzyszeniu Studenci dla
Rzeczpospolitej. W 2011 r. brał udział w amerykańskim wyjeździć Macierewicza i
Anny Fotygi w sprawie Smoleńska. W sprawie katastrofy i zaniedbań w śledztwie
czuje się skrzywdzony. W wywiadach wypowiada się na ten temat krótko: -
Wybaczę, jeżeli zostanę poproszony o wybaczenie.
W kampanii prezydenckiej wspierał
Andrzeja Dudę. MON nie odpisało nam, jakie kwalifikacje zdecydowały o
powołaniu go na stanowisko w AMW.
MODLITWA I CIEMNE BMW
Wojskowi z
ministerstwa z niedowierzaniem opowiadają o świcie nowego ministra: 20-let- nim
Edmundzie Jannigerze i 25-letnim Bartłomieju Misiewiczu. Obaj pracowali od
kilku lat dla Macierewicza, organizowali mu biuro, kampanię w terenie i pracę
zespołu smoleńskiego w Sejmie. Razem z nim wkroczyli do MON.
Janniger wytrzymał dwa tygodnie. Młodziutki, w za dużej marynarce,
porównywany do
Harry’ego Pottera, stał się obiektem kpin
dziennikarzy i internautów. Zrezygnował na początku grudnia.
W oficjalnym CV Bartłomieja Misiewicza, najbliższego współpracownika
Macierewicza, jego szefa gabinetu politycznego i rzecznika, brakuje
wykształcenia. Według mediów poza asystowaniem ministrowi pracował wcześniej w
aptece w podwarszawskich Łomiankach.
Poseł PiS: - Z tego, co wiem, studiował politologię, ale jej nie
ukończył. Istnieje dzięki Macierewiczowi. Typ cwaniaka.
W 2011 r. Misiewicz, wtedy szef biura zespołu smoleńskiego, opowiada w
prawicowych mediach, że czuje się zastraszony. Dlaczego? Bo dostał SMS o
treści: „Proszę się nawrócić. Modlę się w Twojej intencji”. Potem przebito mu
oponę w samochodzie. To nie koniec represji. „Od dnia przebicia opony
codziennie o różnych porach podjeżdża ciemne bmw, zawsze z czterema osobami w
środku. Ma charakterystyczny, głośny silnik. (...) Wysiada z niego kilku
mężczyzn, którzy spacerują i przyglądają się mojemu domowi” - relacjonował
Misiewicz.
Policja umarza sprawę głośnego bmw i tajemniczego SMS-a.
ROSJANIE PATRZĄ NA WOJSKO
Działacz PiS z
Piotrkowa: - Misiewicz ma rolę pomocnika.
Antoni nigdy nie potrzebował doradców, raczej asystenta.
O Misiewiczu głośno robi się 18 grudnia, gdy o 1.30 w nocy wkracza wraz
z Żandarmerią Wojskową do Centrum Kontrwywiadu NATO w Warszawie. Wkrótce
okazuje się, że jest pełnomocnikiem Ministra Obrony Narodowej ds. Utworzenia
Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.
Nasz rozmówca z resortu: - Misiewicz opowiada, że znaleźli tam tajne
dokumenty, w tym międzynarodowy ściśle tajny. Czy ten chłopak ma dostęp do tego
rodzaju dokumentów? Żeby go dostać, trzeba przejść procedurę w ABW, która trwa
pół roku. Służby w tym czasie prześwietlają delikwenta, jego rodzinę i
znajomych.
Spytaliśmy MON, czy Misiewicz ma dokumenty pozwalające na dostęp do
tajnych materiałów. Nie dostaliśmy odpowiedzi.
Mówi jeden z emerytowanych
generałów ze Sztabu Generalnego: - Rosjanie są perfekcjonistami. Wysokiej
klasy specjaliści naprzeciw siebie mają wyznawcę teorii o spisku i zamachu. I
20-latków jako jego ekspertów i pełnomocników.
Szefem „odzyskanego” przez PiS kontrwywiadu został Piotr Bączek, przed
laty współpracownik Macierewicza w komisji weryfikacyjnej WSI.
W 2011 roku Bączek - wtedy działacz
klubu Gazety Polskiej w Warce - żalił się, że z zemsty ktoś powiesił mu na
furtce martwą wiewiórkę. Jeden z wojskowych: - Nie został funkcjonariuszem,
jest cywilnym szefem służby, a to oznacza o wiele niższe zarobki.
Rozmówca zbliżony do szefostwa PiS: - Oni nie dbają o zarobki. Wierzą,
że robią to dla Polski.
Wiedzą, że dla państwa nie pracuje
się do 16.15, tylko przez całą dobę.
MIŁY, 0 WOJSKU NIC NIE WIE
Zastępcą Macierewicza
został Bartosz Kownacki, uciekinier z Solidarnej Polski.
- To radykał, był adwokatem rodzin
smoleńskich. Ciekawe, że zgodził się na pracę z Antonim, prywatnie go nie
ceni - mówi nam jeden z działaczy PiS.
Kolejny podsekretarz stanu to Bartłomiej Grabski, sprawdzony w czasach
poprzedniego rządu PiS jako szef AMW i wiceminister, typ pilnego urzędnika.
Jednym z najciekawszych ludzi w nowej ekipie jest Tomasz Szatkowski.
Szeroka publiczność poznała go po premierze „Ogniem i mieczem” w 1999 roku.
Jego twarz z wygolonym, kozackim czubem zdobiła w kinach pudełka z popcornem
- w młodości minister często statystował.
Szatkowski jako jeden z niewielu w ministerstwie naprawdę jest związany
z wojskiem. Ojciec był lotnikiem, on sam, kończąc prawo, pisał pracę o umowie
offsetowej na F-16, kończył podyplomowe studia z wojskowości. Działa w
prawicowej korporacji akademickiej Respublica, której celem jest m.in.
„wyrobienie karności społecznej i obywatelskiej, poczucia solidarności przez
poddanie się uchwałom większości, (...) czuwanie nad postępowaniem swoim i
innych”. Jego inna fundacja, Narodowe Centrum Strategii i Rozwoju, uchodzi za
intelektualne zaplecze nowej ekipy. - To stąd Macierewicz będzie czerpał
pomysły i kadry - uważa jeden z naszych rozmówców.
Szatkowski uchodzi za lojalnego wobec partii. Ale potrafi publicznie
bronić żołnierzy LWP czy pochwalić Radosława Sikorskiego.
- W kierownictwie MON to jedyny człowiek, który zna dobrze angielski -
mówi nam jeden z wojskowych. - Szykował się na fuchę w zbrojeniówce, ale
dostał zadanie zorganizowania w 2016 roku szczytu NATO. Potem może przesuną go
do biznesu.
Największe zaskoczenie w otoczeniu
Macierewicza to Wojciech Fałkowski, przyjaciel ministra z harcerstwa,
miediewista, jeden ze współpracowników KOR. - Miły- mówi „Newsweekowi” jeden z
pracowników Kancelarii Prezydenta. - Byliśmy razem w delegacji. O wojsku nie
wie nic.
ANTONI DOSTAŁ TLEN
W która stronę
pójdzie MON pod rządami Macierewicza?
Jedną z pierwszych decyzji ministra było wystawienie wojskowej asysty
na „miesięcznice smoleńskie”, czyli demonstracje środowisk związanych z PiS w
rocznice katastrofy. Żołnierzom się to nie podoba. - Wystawmy asysty wojskowe
w każdym miejscu katastrofy i wypadku komunikacyjnego w Polsce, a kolejnego
rozbioru będą mogli dokonać nawet Eskimosi na psich zaprzęgach - ironizuje
jeden z oficerów krakowskiego garnizonu.
Urzędnik z kancelarii premier Szydło: - Antoni
już pierwszego dnia kazał zrezygnować z prenumeraty „Wyborczej”. Nie wiedział,
że na prenumeratę jest przetarg, rozstrzygnięto go na początku grudnia. Nie był
zadowolony, bo w 2016 roku MON będzie dostawało nawet więcej egzemplarzy
„Wyborczej” niż za Siemoniaka. W wywiadach nowy minister co chwila wraca do
odtajnienia tzw. zbioru zastrzeżonego w IPN. To akta służb specjalnych PRL,
m.in. informacje o agentach bezpieki, którzy przeszli pod opiekę służb III RP.
Macierewicz uważa, że ujawnienie zbioru będzie likwidacją „fikcyjnej elity w
służbach specjalnych, bankowości, mediach i polityce”.
Mówi jeden z pracowników ministerstwa: - Chodzi o kolejną lustrację, dla
niepoznaki nazwaną odtajnianiem. To pasja Antka i części ludzi z jego gabinetu z czasów pierwszej lustracji.
Działacz PiS z łódzkiego: - Antek jak tylko dostaje tlen, momentalnie
zaczyna budować coś wokół swojego środowiska. A jego środowisko to lustratorzy
i specjaliści od Smoleńska.
Jeden z generałów: - Na razie jest w miarę spokojny; ciekawe, jak długo?
Mam nadzieję, że szybko skończy wycinkę i weźmie się do pracy. Na razie ma na
to mało czasu, jako poseł wciąż musi jeździć do Sejmu na głosowania.
Rozmówca zbliżony do szefostwa
PiS: - Taki jest rozkaz prezesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz