Z okna jego gabinetu
siedziba PiS nisko w dole wydaje się mała i brzydka. Dla Adama Hofmana to już
przeszłość. Gdy kogoś to dziwi, pyta: - Miałem kopać rowy?
MICHAŁ KRZYMOWSKI
Wieczór
wyborczy Prawa i Sprawiedliwości 25 października zeszłego roku. Adam Hofman
pewnym krokiem wchodzi w kuluary sztabu. Jarosław Kaczyński jest otoczony
wianuszkiem polityków, ale szybko go zauważa.
- O, pojawił się syn marnotrawny - przywołuje go.
Ludzie wybuchają śmiechem. Hofman też się uśmiechnie, ale zaraz odpowie:
- Syn marnotrawny jest tutaj - wskazuje na stojącego obok prezesa Jacka
Kurskiego, przyszłego szefa TVP. - Ja byłem wierny ojcu. I nie
dostałem utuczonego cielaka.
Wieżowiec Warsaw
Financial Center to jedna z najbardziej prestiżowych lokalizacji w stolicy -
sam środek warszawskiego city. Obok hotel InterContinental, z
tyłu wieżowiec Rondo 1, dalej siedziba PZU.
Biuro na 26. piętrze robi wrażenie na każdym, kto przychodzi tu po raz
pierwszy. Przez ścianę działają znana międzynarodowa kancelaria prawna i
światowy potentat na rynku ropy naftowej. Niżej - fundusz inwestycyjny i
koncern zajmujący się budową autostrad. Lokal liczy około stu metrów kwadratowych
i jest utrzymany w nowoczesnej, oszczędnej stylistyce. Z okna widać światła
miasta, a w oddali majaczy odrapany budynek przy ul. Nowogrodzkiej. To
siedziba naczelnika, jak w środowisku byłego rzecznika PiS mówi się dziś o
prezesie.
Biuro na 26. piętrze podzielono na
trzy gabinety. W jednym urzęduje Hofman, w drugim - jego przyjaciel i były
asystent Jarosława Kaczyńskiego Michał Wiórkiewicz, a w trzecim - Mariusz
Sokołowski, do niedawna rzecznik prasowy policji.
Znajomy Hofmana: - Adam w ciągu roku zmienił swoje życie o 180 stopni.
Nie chodzi tylko o to, że schudł kilkanaście kilogramowi zrobił sobie nową
fryzurę. On się wyleczył z polityki. Zasmakował w biznesie i chce się odkuć.
Wyciszył się. Nagle się okazało, że to fajny, wyluzowany facet.
Poseł PiS: - Ja mu nie żałuję. Oddał partii kawał zdrowia, przeżył
polowanie, które wy, dziennikarze, na niego urządziliście, a w czasie próby
okazał się lojalny. Skoro zdobyliśmy władzę, to kto ma dziś zarabiać jak nie
on? Poza tym Adam nie pracuje dla spółek skarbu państwa. Bierze zlecenia
wyłącznie od prywatnych firm i z tego co wiem, na brak pracy nie narzeka.
Chronologia zdarzeń zdaje się to potwierdzać. Na 26. piętrze działają
dziś dwie nowo powstałe firmy. Pierwszą z nich jest spółka R4S (skrót od Relations for Solutions). Wiórkiewicz i Sokołowski zakładają ją
jeszcze w wakacje. Na swoją siedzibę wybierają mieszkanie w przedwojennej
kamienicy przy ul. Flory, nieopodal Kancelarii Premiera, ale jeszcze przed
wyborami parlamentarnymi przenoszą się do Warsaw Financial
Center. Były rzecznik PiS dołącza do nich miesiąc po odejściu z Sejmu. Nazwa
jego firmy jest bezpretensjonalna: „Adam Hofman Komunikacja”, a e-mail
jednoznaczny: hofmanpis@gmail.com. Adres do doręczeń - 26. piętro.
Swoje biznesowe credo wygłosi w wywiadzie z Onetem podczas Forum Ekonomicznego
w Krynicy: „Nie zmieniam środowiska. Będę z nim pracował w nieco inny sposób”.
ZLECENIE Z TELEKOMU
Według prowadzącego
firmę w podobnej okolicy rozmówcy „Newsweeka” wynajem stumetrowego
biura w luksusowym biurowcu kosztuje (wraz z opłatą za serwis sprzątający)
kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Skąd Wiórkiewicz i Sokołowski mieli
takie pieniądze? Ich znajomy przyznaje, że prywatny biznes wyczuł polityczny
wiatr jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Gdy do interesu dołączył Hofman,
zlecenia się posypały.
- Adam jest inteligentny i wiedział, gdzie szukać pieniędzy. Typował
duże firmy działające na rynkach regulowanych przez rząd i zaczął się zgłaszać
do ich prezesów. Dziś ma w garści kilka dużych zleceń - opowiada jeden z
polityków PiS. Gdy prosimy o konkrety, wymienia jednego z operatorów
komórkowych (umowa jest objęta tajemnicą handlową, więc nie podajemy nazwy
firmy).
Pracownik dużej agencji reklamowej potwierdza: - Słyszałem o tym
zleceniu.
I o kilku innych. Hofman był z
propozycją współpracy u moich znajomych, więc wiem, o czym mówię. Ludzie z
prywatnego biznesu widzą, co się dzieje, i dmuchają na zimne. Kilkanaście czy
nawet kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie to w skali ich budżetów niewielkie
kwoty, a dobrze mieć w swoich zasobach człowieka nowej władzy. Jak na horyzoncie
pojawią się kłopoty, to Hofman doprowadzi ich do odpowiedniego ministra,
pomoże w kontaktach z regulatorem, umówi spotkanie z prezesem państwowej
spółki.
Przyjaciel: - Propozycje zaczęły też spływać same. Przykład? Bardzo
proszę. Jeden z jego ludzi właśnie rozpoczął pracę w Pracodawcach RP,
organizacji, która nagle zapragnęła ocieplić relacje z naszym środowiskiem.
HERBATA Z NACZELNIKIEM, WHISKY
Z MINISTREM
Kilka miesięcy temu
Hofman - pytany przez „Rzeczpospolitą” o biznesowe plany -
zapewniał: „Na pewno nie będę Kazimierzem Marcinkiewiczem, żadnym
door-openerem! To ma bardzo krótkie nogi, Marcinkiewicz obszedł kilku znanych,
wpływowych ludzi i pozbierał ich wizytówki do kapelusza. Potem spieniężył te
swoje kontakty, raz zadziałało, ale teraz nie jest traktowany poważnie ani
przez biznes, ani przez politykę”.
Pytam jego współpracownika, czym różni się to, co robił Marcinkiewicz,
od tego, co robi Hofman. - Adam przede wszystkim nie zajmuje się lobbingiem,
tylko PR - słyszę w odpowiedzi.
- Ale zlecenia dostaje, bo jest Adamem Hofmanem, kolegą polityków, a
nie uznanym copywriterem.
- Kiedyś z nim o tym rozmawiałem, ale on nie widzi w tym problemu,
twierdzi, że jest prywatną osobą i może robić, co chce. „Miałem kopać rowy?” -
zapytał mnie. „Też by się ktoś przyczepił, że robię to na zlecenie państwowej
spółki”.
- Na czym polega ta jego PR-owska działalność?
- To rola przewodnika po nowej rzeczywistości. Adam może podpowiedzieć,
w jakie akcje społeczne warto się angażować, a w jakie - nie. Na przykład
sponsorowanie turniejów piłkarskich było dobre za Platformy, dziś lepiej
wspierać upamiętnianie wydarzeń historycznych. Pomaga prywatnemu biznesowi
nauczyć się Jak rozmawiać z nową władzą.
A więc jednak relacje z rządem, czyli lobbing. Czy Hofman ma dziś
kontakt z najważniejszymi politykami PiS? Bez wątpienia. Od czasu do czasu
gości u samego prezesa Kaczyńskiego, utrzymuje bliskie relacje z wiceszefem
PiS i ministrem w Kancelarii Premiera Adamem Lipińskim. Kilka dni temu
Lipińskiego widziano w Sejmie w towarzystwie dwóch współpracowników Hofmana i
byłych posłów - Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego.
No i najważniejsze: Hofman regularnie widuje się ze swoim przyjacielem
i byłym europosłem Dawidem Jackiewiczem - obecnie
ministrem skarbu. „Newsweek” ma potwierdzone informacje o dwóch wizytach
byłego rzecznika PiS w tym resorcie. Po raz pierwszy Hofman przyszedł tam na
whisky zaraz po tym, jak Jackiewicz otrzymał ministerialną nominację. Drugi raz
widziano go w święta, gdy zjawił się u ministra z życzeniami.
SOJUSZ Z ZIOBRĄ
Poseł: - Jackiewicz
jest dziś kluczowym kontaktem Adama. Niewielu dawało mu szansę na
wejście do rządu. To, że został ministrem, było efektem misternej gry całego
środowiska.
Objęcie teki przez eurodeputowanego było uzależnione od tego, czy do
gabinetu Beaty Szydło trafi zaprzyjaźniony z Antonim Macierewiczem i faworyzowany
przez prezesa Kaczyńskiego Piotr Naimski. Jednak ten w ostatniej chwili zaczął
mnożyć warunki. Wtedy - jak mówi „Newsweekowi” ważny polityk Pis - wprowadzono na Nowogrodzką Jackiewicza. - Środowisko Adama
umiejętnie go rozprowadziło, a sam Dawid okazał się wytrawnym graczem. Mądrze
zabiegał o stanowisko, wysyłał umyślnych, niczego nie żądał. I ograł takiego
wyjadacza jak Naimski.
Jackiewicz wchodzi do rządu, a Hofman przechodzi do ofensywy: zaczyna
forsować swoich ludzi do władz państwowych spółek. W tym celu zawiązuje
taktyczny sojusz z coraz silniejszym środowiskiem Zbigniewa Ziobry. - Do
zawieszenia broni doszło między nimi jeszcze przed wyborami. Spotkali się i po
męsku wszystko sobie wyjaśnili - opowiada poseł PiS. Dziś ludzie kojarzeni z ich
środowiskami chodzą parami: jeśli prezesem jakiejś spółki zostaje człowiek
Ziobry, to w zarządzie pojawia się też osoba rekomendowana przez Jackiewicza i
Hofmana. I odwrotnie. Tak było na przykład w Tauronie. Na czele firmy stanął
pochodzący z Dolnego Śląska Remigiusz Nowakowski (powołano
go też do rady nadzorczej Orlenu),
a do zarządu trafił związany z Ziobrą Kamil Kamiński.
Podobnie miało być w PZU, gdzie w radzie jest już kojarzony z ministrem
sprawiedliwości Maciej Zaborowski, a prezesem ma lada moment zostać Michał
Krupiński, kolejny protegowany Ziobiy. W promowanie jego kandydatury
zaangażował się też Hofman, który liczył, że stanowisko wiceprezesa obejmie
jego wrocławski przyjaciel Robert Pietryszyn. Szyki pokrzyżował mu jednak
Jarosław Kaczyński. - Prezes zgodził się na człowieka Zbyszka, ale Pietryszyna
zablokował. Adam mimo to cały czas wspiera Krupińskiego. Jego firma mogłaby w
zamian dostać później kontrakt w PZU, ale Hofman pewnie sam nie będzie chciał
się tam wyświetlać i poleci jakąś zaprzyjaźnioną agencję - spekuluje jeden z posłów.
Wybór będzie niemały. Spółkę ma przecież Wiórkiewicz, działalność
gospodarczą założył Adam Rogacki, a swoją agencję PR prowadzi też żona Mariusza
Antoniego Kamińskiego, Ilona Klejnowska.
Biznesmen: - To, że Hofman wziął
na celownik państwowe spółki, jest oczywiste. Sam widziałem, jak podczas meczu
towarzyskiego Polska - Czechy na wrocławskim stadionie indagował panią
odpowiedzialną za marketing w Lotosie.
Kilka tygodni później w radzie nadzorczej paliwowej spółki pojawił się
Pietryszyn - ten sam, którego Kaczyński zablokował w PZU.
Grupa Ziobry to niejedyna frakcja, z którą sprzymierzył się Hofman. Do
grona jego stronników zalicza się też środowisko skupione wokół senatora
Grzegorza Biereckiego, twórcy SKOK. Na kursie kolizyjnym jest z nim za to
wicepremier Mateusz Morawiecki, także forsujący swoich ludzi do władz
państwowych
spółek. Konflikt dodatkowo podsyca
spór kompetencyjny, który od powstania rządu tli się między Jackiewiczem a
Morawieckim.
JAMNIE KMICIC, JAM BABINICZ
Adam Hofman formalnie
jest poza polityką dopiero od kilku miesięcy, ale w rzeczywistości na jej
marginesie wylądował już jesienią 2014 roku, po wybuchu tzw. afery madryckiej.
Chodziło o pobranie przez trzech polityków PiS pieniędzy za przejazd własnymi
samochodami do stolicy Hiszpanii na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego
Rady Europy. W rzeczywistości Hofman i j ego koledzy polecieli tam tanimi
liniami.
Dziś sprawa jest już zamknięta: prokuratura właśnie umorzyła śledztwo,
uznając, że były rzecznik PiS i jego dwaj współpracownicy nie tylko nie
popełnili przestępstwa, ale też nie oszukali Kancelarii Sejmu. Hofman w
wywiadach opowiada, że od wybuchu afery zaczęła się jego „dobra zmiana”. W
prywatnych rozmowach ze znajomymi mówi żartem: - Jam już nie Kmicic, jam
Babinicz.
Przyjaciel: - On naprawdę odmienił całe swoje życie. Codziennie o
szóstej rano wychodzi na jogging, raz w tygodniu robi 80 km na rowerze i bierze
udział w górskich ultramaratonach. Na wakacje jeździ kamperem. Nie jest, co
prawda, ortodoksyjnym wegetarianinem, ale niemal całkowicie przestał jeść mięso
i odstawił alkohol. Czasem wypije kieliszek wina, to wszystko.
Warszawski przedsiębiorca dodaje jednak: - Prywatnie może i się zmienił,
ale w biznesie zachowuje się tak, jakby wsiadł do samochodu i rozpędził się do
trzystu na godzinę bez zapiętych pasów. Jeśli się nie rozbije, będzie cud.
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń