Wicepremier Mateusz
Morawiecki komplementuje ekipę Donalda Tuska, chwali Angelę Merkel i krytykuje
młode pokolenie. Ujawniamy zapis jego rozmowy nagranej w restauracji Sowa i
Przyjaciele.
MICHAŁ KRZYMOWSKI, WOJCIECH CIEŚLA
Mateusz
Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju, to jedyny członek rządu Beaty
Szydło nagrany przez kelnerów z restauracji Sowa i Przyjaciele. Kilka
fragmentów jego rozmowy trafiło do mediów w połowie listopada, parę dni po
tym, jak kandydatura Morawieckiego została zaprezentowana na konferencji przez
przyszłą panią premier. Cytaty opublikowane przez Radio Zet były
niekontrowersyjne: Morawiecki miał zaprosić swoich rozmówców na wystawę
obrazów zorganizowaną przez BZ WBK, którym wówczas kierował. Poza tym głównie
się przysłuchiwał temu, co mówią inni.
Mimo to nagranie, którego w całości nie ujawniono, do dziś pozostaje
przedmiotem licznych domysłów i spekulacji. Także w PiS. - Krąży wiele plotek
- opowiada jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. - Gdyby któraś z
nich okazała się prawdą, to Morawiecki miałby gigantyczne kłopoty. A my razem z
nim. Oczywiście pytaliśmy go, co jest na tym nagraniu. Zapewniał, że nic. Ja mu
wierzę, bo gdyby było inaczej, to przecież nie zdecydowałby się na wejście do
rządu, ale z drugiej strony, co miał powiedzieć?
Postanowiliśmy sprawdzić, co jest
na nagraniu z udziałem Mateusza Morawieckiego.
Maj 2015 roku. Oficer Centralnego Biura Śledczego
zapisze w protokole przesłuchania Łukasza N.,
kelnera z restauracji Sowa i Przyjaciele: „Ile rozmów/spotkań w składzie
Jagiełło, Morawiecki, Matuszewska zostało nagranych? Dwa lub trzy. Były też
spotkania tych osób, na których na przykład nie było jednego z tych
uczestników”.
Mimo że Morawiecki został nagrany więcej niż raz, to w aktach śledztwa
podsłuchowego odnajdujemy tylko jeden stenogram z jego udziałem. Rozmowa, z
której go sporządzono, odbywa się w kwietniu 2013 roku. Oprócz przyszłego
wicepremiera biorą w niej udział szef PKO BP Zbigniew Jagiełło, Krzysztof
Kilian, który za czasów Platformy stał na czele
spółki PGE, oraz jego zastępczyni Bogusława Matuszewska.
Kilian i Matuszewska odzywają się jednak rzadko, w stenogramie najwięcej
jest dialogów pomiędzy Morawieckim i Jagiełłą.
Jak można wywnioskować, w spotkaniu pierwotnie miał jeszcze uczestniczyć
Jan Krzysztof Bielecki, ówczesny szef rady gospodarczej przy premierze.
- JKB [czyli właśnie Bielecki - przyp. red.] zadzwonił do mnie, że...
że... że nie da rady przyjść dzisiaj - mówi Morawiecki.
- Jest chory - dopowiada Jagiełło.
- Coś się tam rozchorował, ale chce się ze mną zobaczyć na śniadanko w
poniedziałek przed wyjazdem do...
- Morawiecki nie kończy, ale
prawdopodobnie chodzi o rządową wizytę w Nigerii. Bielecki towarzyszył
podczas niej Donaldowi Tuskowi.
Z nagrania wynika, że Morawiecki miał dobre kontakty także z innymi czołowymi
politykami Platformy. Proponowano mu nawet wejście do ówczesnego rządu.
- ... wczoraj dzwonił do mnie
Fogelman [adwokat Lejb Fogelman, partner w międzynarodowej kancelarii prawnej Greenberg Traurig, specjalizujący się w doradztwie przy procesach
prywatyzacyjnych - przyp. red.] - zagaja Jagiełło.
- Tak. Do mnie też - wtrąca Morawiecki.
- Mówi mi: „Słuchaj, ten twój przyjaciel z Walczącej [chodzi o Morawieckiego,
który w latach 80. działał w Solidarności Walczącej założonej przez jego ojca
Kornela - przyp. red.] ma zostać właśnie ministrem skarbu”, nie? Mówię: „Wiesz
co, jest tak, że, jak tak wiesz, to tak będzie pewnie (...). Ja się dziwiłbym,
gdyby właśnie Mateusz się na to zdecydował, no, bo poważne wyzwanie, poważna
instytucja. Z całym szacunkiem (...) dla ministra skarbu, ja bym nie porzucił
na jego miejscu”.
Morawiecki nie tylko nie zaprzecza informacjom Fogelmana, lecz także spekuluje
na temat słabnącej pozycji ówczesnego ministra tego resortu Mikołaja
Budzanowskiego:
- Spotkałem się z... z tym Misiakiem [chodzi o Tomasza Misiaka, byłego
senatora Platformy Obywatelskiej i prezydenta rady nadzorczej spółki Work Service - przyp. red.]. Nie ma kontaktu z Budzanowskim (...),
próbował do Bieleckiego, ale się nie dodzwonił. No, i się patrzy na mnie. Ja
mówię: „No, wiesz, ja mogę go umówić z Bieleckim, tylko że tam nie ma dobrej
chemii”. „No, tak, tak, to jest znane” (...). Rzekomo Schetyna mu powiedział,
że w czerwcu Budzanowski jest out. To była informacja z przedwczoraj (...).
Równie dobrze może to być plotka Tuska, wypuszczona z różnych względów.
Donald Tusk ogłosi dymisję Budzanowskiego znacznie szybciej, bo już 19
kwietnia. Jak stwierdzi, minister nie poinformował go, że kontrolowana przez
skarb państwa spółka EuRoPol Gaz zamierza podpisać z Gazpromem memorandum w
sprawie drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego. Sprawa dokumentu pojawia się
zresztą na nagraniu z Sowy. Komentuje ją Jagiełło:
- Gadałem z gośćmi z EuRoPol Gazu, no i mówią, że mają nagraną rozmowę,
nie wiadomo, kiedy jej użyją, jak to Grażynka [Grażyna Piotrowska-Oliwa,
ówczesna prezes państwowego PGNiG i bliska współpracownica ministra; po wycieku
nagrań z Sowy Donald Tusk zasugeruje, że miała ona związek z wybuchem afery
taśmowej - przyp. red.]
mówi, że można śmiało podpisywać,
ona tu wszystko uzgodniła z Budzanowskim, więc nie ma problemu.
BIELECKI ZAPRASZA, ARABSKI PRZEPRASZA
Po odwołaniu
Budzanowskiego nowym ministrem skarbu zostanie poseł Platformy Włodzimierz
Karpiński. Morawiecki nie wejdzie do rządu, będzie dalej kierował
prywatnym BZWBK.
Pytamy o kulisy jego niedoszłej nominacji w PO iw PiS.
Znajomy Morawieckiego z Platformy:
- Mateusz od dawna powtarzał w prywatnych
rozmowach, że swoje już zarobił i teraz chciałby popracować dla kraju. Ciągnęło
go do polityki, ale do rządu Tuska miał zastrzeżenia. Najgorzej oceniał Jacka
Rostowskiego, bardzo na niego narzekał. Może gdyby zaproponowano mu finanse, a
nie skarb, toby się zgodził? A może czuł, że ten projekt zaczyna się sypać?
Współpracownik prezesa PiS: - Nie jestem zaskoczony tymi rozmowami. Morawiecki
był w kontakcie z Jarosławem Kaczyńskim od kilku lat i na bieżąco informował
nas o ofertach otrzymywanych od Platformy. Z tego, co wiem, Jarosław dopuszczał
scenariusz, w którym Morawiecki zostaje ministrem w tamtym rządzie, a potem my
zostawiamy go na stanowisku. Nominacja nie doszła do skutku, bo Morawiecki
podobno odrzucił propozycję Tuska. Po prostu nie chciał być w jego rządzie.
Czy tak było w rzeczywistości? Trudno powiedzieć, z przebiegu spotkania
u Sowy do końca to nie wynika. Morawiecki rozmawia z Jagiełłą tak, jakby lada
moment miał dołączyć do ekipy Tuska:
- Ten Arabski [Tomasz Arabski, były szef kancelarii premiera - przyp.
red.] dzwonił do mnie (...). Chciał zobaczyć się ze mną w poniedziałek, o... o
różnych inwestycjach porozmawiać. Nie wiem, co to znaczy. To Arabski. JKB...
JKB chce porozmawiać, ale przy śniadanku o różnych tam sprawach (...). Kilka
razy się Arabski ze mną kontaktował, ale wczoraj się mieliśmy spotkać na
koniec dnia... Co godzinę przysyłał esemesy, że mnie przeprasza, bo tu
Cichocki, tutaj to, Tusk, a na koniec, że... że nie da rady.
- On został już ambasadorem? - dopytuje Jagiełło.
- Został, zdaje się, tylko że to jakoś tam jeszcze musi się uprawomocnić
(...). No, ale, że on mnie musi poznać z tym Cichockim, bo to jego następca
będzie i że... że on tam wyjeżdża do Hiszpanii.
W dalszym fragmencie rozmowy Morawiecki pozytywnie ocenia posunięcia
gospodarcze ekipy Tuska. Odnosi się między innymi do projektów energetycznych
PGE (stenogram nie wyjaśnia, o jakie
przedsięwzięcia chodzi).
- Dobrze to rozegraliście - zwraca się do Kiliana i Matuszewskiej. - To
był wielki projekt, bardzo trudny. Pewne informacje, które zaczęły przedostawać
się, były informacjami opartymi o racjonalność, o logikę, o logikę systemową,
co warto, co nie warto (...). Ufam, że decyzja jest właściwa. Dobrze to
rozegraliście.
Gdy na stole pojawiają się potrawy
przyniesione przez kelnera - Morawiecki zamawia carpaccio z tuńczyka i rosół
- oraz wino, atmosfera robi się jeszcze przyjemniejsza. Przyszły wicepremier w
nieco zawoalowany sposób komplementuje zdolności analityczne swoich rozmówców:
- Powiem wam, (...) jak zostaliście tym kierownictwem interesu, to im
więcej się temu przypatruję, to po prostu... Nie chcę, żeby wam lepiej
smakowało, ale po prostu, kurwa, by była degrengolada, gdybyśmy weszli do
jakichś takich... takich projektów bez sensu zupełnie. Paranoja kompletna by
była.
WE,
THE PEOPLE. BĘDZIEMY KOPAĆ ROWY
Duża część rozmowy poświęcona jest sprawie SKOK-ów. Temat wywołuje Jagiełło. Z nagrania wynika, że
ministrowie z Platformy nalegali, by kierowany przez niego PKO BP zaangażował
się w ratowanie bankrutujących kas.
- Wymyślono, że ktoś musi się zająć, bo SKOK-i wybuchną. No, to ja mam
się zająć (...). Bo PKO ma siły, ma ludzi i tak dalej, nie - mówi Jagiełło.
Opowiada też o kulisach tych
rozmów.
- Byłem na spotkaniu, tam mnie poprosił Kowalczyk [Wojciech Kowalczyk,
wówczas wiceminister finansów - przyp. red.], nie. I tutaj mówi, że uzgodnione
jest właśnie z Rostowskim (...), że jest sytuacja taka, że trzeba (...)
wypłacalność depozytariuszy i ja wtedy dla stabilności systemu wchodzę,
prawda, otrzymuję finansowanie z BFG [Bankowego Funduszu Gwarancyjnego -
przyp. red.] i (...) zajmuję się...
- ... czyszczeniem - wtrąca Morawiecki.
- ... depozytariuszami. A nie zajmuję się stroną aktywną - kredytami,
windykacją. „Nie, nie, to pan musi zrobić”. No, to ja mówię: „Ja jestem spółką
publiczną (...). Nie podejmuję się”. I tutaj mówię: „Jeszcze raz jasno państwu
mówię. Jedyne, co możemy zrobić, to depozyty. Więcej nic nie zrobię (...).
Ja złożyłem – mówię - parę miesięcy temu propozycję, żeby użyć tego Banku
Pocztowego. Jest tak, że wchodzimy do tego Banku Pocztowego, przejmujemy
kontrolę, bank nie jest notowany na giełdzie, wówczas możemy go użyć do takich
lekkich operacji”.
Dalej Jagiełło wyjaśnia, że ratowanie SKOK-ów mogłoby być dyskusyjne nie
tylko z powodów biznesowych, lecz także politycznych. Fragment stenogramu, w
którym znajduje się ten wątek, jest nie- jasny, wiele cytatów się urywa, ale
prezes PKO BP zwraca w tym miejscu uwagę, że z systemem kas powiązany jest
portal braci Karnowskich wPolityce.pl:
- (...) To nie jest kwestia pieniędzy... to jest kwestia raczej...
nastąpi zwarcie, bo będziesz miał na przykład jakieś pożyczki do wPolityce...
- Tak, tak - przytakuje Morawiecki.
- Do jakichś tam, wiesz... Pieniądze do różnych instytucji, takich
właśnie, wiesz, które są używane w (...) rozumiesz.
- Tak, tak. Oczywiście. Tam, jak to się mówi, finansowanie.
- Jakieś finansowanie. A dwa - na przykład zwrot pożyczek, nie. Bo to
znaczy, że (...) rozumiesz, wiesz, na wolne media, na coś tam...
Podczas rozmowy pojawiają się także tematy luźniej związane z polityką
krajową. Morawiecki i Jagiełło dyskutują np. o światowych
kryzysach gospodarczych.
- Ja trochę tę historię znam i lata 30. chuja, a nie wyciągnęły Stany
Zjednoczone (...). Wojna wyciągnęła (...). Natomiast jedna taka rzecz, że mam
absolutnie pozytywne zdanie o Merkelowej, Sarkozym czy, jak tam się ten nowy
nazywa, Hollande - mówi Morawiecki. - To dobrze, jeżeli my, ludzie, „we, the people”, prawda, a zwłaszcza „we, the people” w Niemczech,
w Hiszpanii i tak dalej, we Francji, zrozumiemy, że musimy obniżyć nasze
oczekiwania. Bo jak obniżymy, to w ślad za tym wszystko pójdzie dobrze, da się
zreperować.
Dalej Morawiecki chwali system
europejskich inwestycji publicznych i krytykuje
młode pokolenie:
- Będziemy zapierdalać i rowy, kurwa, kopać, a drudzy będą zasypywać,
będziemy zadowoleni. Będziemy wtedy my jako ludzie mniejsze firmy mieć, emerytury,
mniejsze oczekiwania (...). Ale wiesz, co, niestety w naszych dzieciach, w sensie
w tym młodszym pokoleniu to j a widzę zjawisko niebezpieczne (...).
Oczekiwania. Nic nie robić, dużo zarabiać, nie? (...) Oni jakby nie rozumieją,
że idą ciężkie czasy.
ŻAL PREZESA
Mówi polityk PiS znający treść nagranej rozmowy Morawieckiego
z Jagiełłą: - Ich relacje dziwią wiele osób w
partii. Jagiełło to przecież jedyny prezes państwowej spółki
nominowany za czasów Platformy, którego nie zamierzamy się pozbywać. Uratował
go Morawiecki, który z pozostawienia go na stanowisku praktycznie uczynił
ultimatum dotyczące swojego wejścia do rządu.
Jak twierdzi nasz rozmówca, to Morawiecki jest autorem wielkiego planu
gospodarczego reklamowanego przez PiS w czasie kampanii parlamentarnej. W jego
myśl rząd Szydło ma przeznaczyć 1,4 biliona złotych na inwestycje, a jednym z
kluczowych elementów programu ma być akcja kredytowa prowadzona właśnie przez
PKO BP. - Kaczyńskiemu ten plan bardzo się spodobał, zresztą niedługo będziemy
publicznie przedstawiać jego szczegóły. Morawieckiemu udało się przekonać
Jarosława, że plan się powiedzie, tylko jeśli Jagiełło utrzyma swoją funkcję -
kontynuuje rozmówca.
Inny dodaje: - Latem pojawiły się informacje, że rząd Platformy chce
się pozbyć szefa PKO. Jarosław chciał zorganizować konferencję w jego obronie,
ale na prośbę Jagiełły ostatecznie od tego odstąpił. Później doszło między
nimi do zgrzytu. Kaczyński na finiszu kampanii parlamentarnej chciał
zwiększyć pulę kredytu zaciągniętego przez PiS w PKO. Podobno Jagiełło odmówił
pomocy. Prezes do dziś ma o to żal.
Zarówno Morawiecki, jak i Jagiełło podkreślają w e-mailach przesłanych
do „Newsweeka”, że mają status pokrzywdzonych w śledztwie podsłuchowym i że ze
względu na jego dobro nie będą komentować przebiegu rozmów z Sowy.
* * *
Wciąż pozostają jednak dwie kwestie: skoro
Morawieckiego podsłuchano dwu- lub nawet trzykrotnie, to gdzie są pozostałe
nagrania? I co wicepremier na nich opowiada? - Cała Warszawa szuka dzisiaj tych
taśm. Wszyscy o nie pytają. Ludzie nowych służb, starych, zwolennicy PiS,
przeciwnicy. Ten, kto je trzyma, ma dziś w ręku mocną kartę przetargową
twierdzi człowiek pracujący przy
aferze taśmowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz