wtorek, 2 lutego 2016

Taśma wicepremiera



Wicepremier Mateusz Morawiecki komplementuje ekipę Donalda Tuska, chwali Angelę Merkel i krytykuje młode pokolenie. Ujawniamy zapis jego rozmowy nagranej w restauracji Sowa i Przyjaciele.

MICHAŁ KRZYMOWSKI, WOJCIECH CIEŚLA

Mateusz Morawiecki, wicepremier i mini­ster rozwoju, to je­dyny członek rządu Beaty Szydło nagra­ny przez kelnerów z restauracji Sowa i Przyjaciele. Kilka fragmentów jego roz­mowy trafiło do mediów w połowie listo­pada, parę dni po tym, jak kandydatura Morawieckiego została zaprezentowana na konferencji przez przyszłą panią pre­mier. Cytaty opublikowane przez Radio Zet były niekontrowersyjne: Morawiecki miał zaprosić swoich rozmówców na wy­stawę obrazów zorganizowaną przez BZ WBK, którym wówczas kierował. Poza tym głównie się przysłuchiwał temu, co mówią inni.
   Mimo to nagranie, którego w całości nie ujawniono, do dziś pozostaje przed­miotem licznych domysłów i spekulacji. Także w PiS. - Krąży wiele plotek - opo­wiada jeden ze współpracowników Ja­rosława Kaczyńskiego. - Gdyby któraś z nich okazała się prawdą, to Morawiecki miałby gigantyczne kłopoty. A my razem z nim. Oczywiście pytaliśmy go, co jest na tym nagraniu. Zapewniał, że nic. Ja mu wierzę, bo gdyby było inaczej, to przecież nie zdecydowałby się na wejście do rządu, ale z drugiej strony, co miał powiedzieć?
Postanowiliśmy sprawdzić, co jest na nagraniu z udziałem Mateusza Morawieckiego.
GRAŻYNKA MÓWI, ŻEBY PODPISYWAĆ
Maj 2015 roku. Oficer Centralnego Biura Śledczego zapisze w protokole przesłuchania Łukasza N., kelne­ra z restauracji Sowa i Przyjaciele: „Ile rozmów/spotkań w składzie Jagiełło, Morawiecki, Matuszewska zostało na­granych? Dwa lub trzy. Były też spotka­nia tych osób, na których na przykład nie było jednego z tych uczestników”.
   Mimo że Morawiecki został nagra­ny więcej niż raz, to w aktach śledztwa podsłuchowego odnajdujemy tylko je­den stenogram z jego udziałem. Rozmo­wa, z której go sporządzono, odbywa się w kwietniu 2013 roku. Oprócz przyszłe­go wicepremiera biorą w niej udział szef PKO BP Zbigniew Jagiełło, Krzysztof Kilian, który za czasów Platformy stał na czele spółki PGE, oraz jego zastępczyni Bogusława Matuszewska.
   Kilian i Matuszewska odzywają się jednak rzadko, w stenogramie najwięcej jest dialogów pomiędzy Morawieckim i Jagiełłą.
   Jak można wywnioskować, w spotka­niu pierwotnie miał jeszcze uczestni­czyć Jan Krzysztof Bielecki, ówczesny szef rady gospodarczej przy premierze.
   - JKB [czyli właśnie Bielecki - przyp. red.] zadzwonił do mnie, że... że... że nie da rady przyjść dzisiaj - mówi Morawiecki.
   - Jest chory - dopowiada Jagiełło.
   - Coś się tam rozchorował, ale chce się ze mną zobaczyć na śniadanko w poniedziałek przed wyjazdem do...
- Morawiecki nie kończy, ale prawdo­podobnie chodzi o rządową wizytę w Ni­gerii. Bielecki towarzyszył podczas niej Donaldowi Tuskowi.
   Z nagrania wynika, że Morawiecki miał dobre kontakty także z innymi czo­łowymi politykami Platformy. Propono­wano mu nawet wejście do ówczesnego rządu.
- ... wczoraj dzwonił do mnie Fogelman [adwokat Lejb Fogelman, partner w międzynarodowej kancelarii prawnej Greenberg Traurig, specjalizujący się w doradztwie przy procesach prywaty­zacyjnych - przyp. red.] - zagaja Jagiełło.
   - Tak. Do mnie też - wtrąca Morawiecki.
   - Mówi mi: „Słuchaj, ten twój przy­jaciel z Walczącej [chodzi o Mora­wieckiego, który w latach 80. działał w Solidarności Walczącej założonej przez jego ojca Kornela - przyp. red.] ma zostać właśnie ministrem skarbu”, nie? Mówię: „Wiesz co, jest tak, że, jak tak wiesz, to tak będzie pewnie (...). Ja się dziwiłbym, gdyby właśnie Mateusz się na to zdecydował, no, bo poważne wyzwanie, poważna instytucja. Z całym szacunkiem (...) dla ministra skarbu, ja bym nie porzucił na jego miejscu”.
   Morawiecki nie tylko nie zaprzecza informacjom Fogelmana, lecz także spe­kuluje na temat słabnącej pozycji ów­czesnego ministra tego resortu Mikołaja Budzanowskiego:
   - Spotkałem się z... z tym Misiakiem [chodzi o Tomasza Misiaka, byłego se­natora Platformy Obywatelskiej i pre­zydenta rady nadzorczej spółki Work Service - przyp. red.]. Nie ma kontaktu z Budzanowskim (...), próbował do Bie­leckiego, ale się nie dodzwonił. No, i się patrzy na mnie. Ja mówię: „No, wiesz, ja mogę go umówić z Bieleckim, tylko że tam nie ma dobrej chemii”. „No, tak, tak, to jest znane” (...). Rzekomo Schetyna mu powiedział, że w czerwcu Budzanowski jest out. To była informacja z przed­wczoraj (...). Równie dobrze może to być plotka Tuska, wypuszczona z różnych względów.
   Donald Tusk ogłosi dymisję Budza­nowskiego znacznie szybciej, bo już 19 kwietnia. Jak stwierdzi, minister nie poinformował go, że kontrolowa­na przez skarb państwa spółka EuRoPol Gaz zamierza podpisać z Gazpromem memorandum w sprawie drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego. Sprawa doku­mentu pojawia się zresztą na nagraniu z Sowy. Komentuje ją Jagiełło:
   - Gadałem z gośćmi z EuRoPol Gazu, no i mówią, że mają nagraną rozmo­wę, nie wiadomo, kiedy jej użyją, jak to Grażynka [Grażyna Piotrowska-Oliwa, ówczesna prezes państwowego PGNiG i bliska współpracownica ministra; po wycieku nagrań z Sowy Donald Tusk zasugeruje, że miała ona związek z wy­buchem afery taśmowej - przyp. red.]
mówi, że można śmiało podpisywać, ona tu wszystko uzgodniła z Budzanowskim, więc nie ma problemu.

BIELECKI ZAPRASZA, ARABSKI PRZEPRASZA
Po odwołaniu Budzanowskiego nowym ministrem skarbu zostanie poseł Platformy Włodzimierz Karpiński. Morawiecki nie wejdzie do rządu, będzie dalej kierował prywatnym BZWBK.
   Pytamy o kulisy jego niedoszłej nomi­nacji w PO iw PiS.
Znajomy Morawieckiego z Platformy:
- Mateusz od dawna powtarzał w pry­watnych rozmowach, że swoje już zarobił i teraz chciałby popracować dla kraju. Ciągnęło go do polityki, ale do rządu Tu­ska miał zastrzeżenia. Najgorzej oceniał Jacka Rostowskiego, bardzo na niego na­rzekał. Może gdyby zaproponowano mu finanse, a nie skarb, toby się zgodził? A może czuł, że ten projekt zaczyna się sypać?
   Współpracownik prezesa PiS: - Nie je­stem zaskoczony tymi rozmowami. Mo­rawiecki był w kontakcie z Jarosławem Kaczyńskim od kilku lat i na bieżąco in­formował nas o ofertach otrzymywanych od Platformy. Z tego, co wiem, Jarosław dopuszczał scenariusz, w którym Mo­rawiecki zostaje ministrem w tamtym rządzie, a potem my zostawiamy go na stanowisku. Nominacja nie doszła do skutku, bo Morawiecki podobno odrzu­cił propozycję Tuska. Po prostu nie chciał być w jego rządzie.
   Czy tak było w rzeczywistości? Trudno powiedzieć, z przebiegu spotkania u Sowy do końca to nie wynika. Morawiecki roz­mawia z Jagiełłą tak, jakby lada moment miał dołączyć do ekipy Tuska:
   - Ten Arabski [Tomasz Arabski, były szef kancelarii premiera - przyp. red.] dzwonił do mnie (...). Chciał zobaczyć się ze mną w poniedziałek, o... o różnych in­westycjach porozmawiać. Nie wiem, co to znaczy. To Arabski. JKB... JKB chce po­rozmawiać, ale przy śniadanku o różnych tam sprawach (...). Kilka razy się Arab­ski ze mną kontaktował, ale wczoraj się mieliśmy spotkać na koniec dnia... Co go­dzinę przysyłał esemesy, że mnie prze­prasza, bo tu Cichocki, tutaj to, Tusk, a na koniec, że... że nie da rady.
   - On został już ambasadorem? - do­pytuje Jagiełło.
   - Został, zdaje się, tylko że to jakoś tam jeszcze musi się uprawomocnić (...). No, ale, że on mnie musi poznać z tym Cicho­ckim, bo to jego następca będzie i że... że on tam wyjeżdża do Hiszpanii.
   W dalszym fragmencie rozmowy Mo­rawiecki pozytywnie ocenia posunięcia gospodarcze ekipy Tuska. Odnosi się między innymi do projektów energe­tycznych PGE (stenogram nie wyjaśnia, o jakie przedsięwzięcia chodzi).
   - Dobrze to rozegraliście - zwra­ca się do Kiliana i Matuszewskiej. - To był wielki projekt, bardzo trudny. Pew­ne informacje, które zaczęły przedo­stawać się, były informacjami opartymi o racjonalność, o logikę, o logikę syste­mową, co warto, co nie warto (...). Ufam, że decyzja jest właściwa. Dobrze to rozegraliście.
Gdy na stole pojawiają się potrawy przyniesione przez kelnera - Morawie­cki zamawia carpaccio z tuńczyka i ro­sół - oraz wino, atmosfera robi się jeszcze przyjemniejsza. Przyszły wicepremier w nieco zawoalowany sposób komple­mentuje zdolności analityczne swoich rozmówców:
   - Powiem wam, (...) jak zostaliście tym kierownictwem interesu, to im więcej się temu przypatruję, to po prostu... Nie chcę, żeby wam lepiej smakowało, ale po prostu, kurwa, by była degrengolada, gdy­byśmy weszli do jakichś takich... takich projektów bez sensu zupełnie. Paranoja kompletna by była.

WE, THE PEOPLE. BĘDZIEMY KOPAĆ ROWY
Duża część rozmowy poświęcona jest sprawie SKOK-ów. Temat wy­wołuje Jagiełło. Z nagrania wynika, że ministrowie z Platformy nalegali, by kie­rowany przez niego PKO BP zaangażo­wał się w ratowanie bankrutujących kas.
   - Wymyślono, że ktoś musi się zająć, bo SKOK-i wybuchną. No, to ja mam się zająć (...). Bo PKO ma siły, ma ludzi i tak dalej, nie - mówi Jagiełło.
Opowiada też o kulisach tych rozmów.
   - Byłem na spotkaniu, tam mnie po­prosił Kowalczyk [Wojciech Kowalczyk, wówczas wiceminister finansów - przyp. red.], nie. I tutaj mówi, że uzgodnione jest właśnie z Rostowskim (...), że jest sytua­cja taka, że trzeba (...) wypłacalność de­pozytariuszy i ja wtedy dla stabilności systemu wchodzę, prawda, otrzymuję fi­nansowanie z BFG [Bankowego Fundu­szu Gwarancyjnego - przyp. red.] i (...) zajmuję się...
   - ... czyszczeniem - wtrąca Morawiecki.
   - ... depozytariuszami. A nie zajmuję się stroną aktywną - kredytami, windy­kacją. „Nie, nie, to pan musi zrobić”. No, to ja mówię: „Ja jestem spółką publicz­ną (...). Nie podejmuję się”. I tutaj mówię: „Jeszcze raz jasno państwu mówię. Jedy­ne, co możemy zrobić, to depozyty. Wię­cej nic nie zrobię (...). Ja złożyłem – mówię - parę miesięcy temu propozycję, żeby użyć tego Banku Pocztowego. Jest tak, że wchodzimy do tego Banku Pocztowego, przejmujemy kontrolę, bank nie jest no­towany na giełdzie, wówczas możemy go użyć do takich lekkich operacji”.
   Dalej Jagiełło wyjaśnia, że ratowanie SKOK-ów mogłoby być dyskusyjne nie tylko z powodów biznesowych, lecz tak­że politycznych. Fragment stenogramu, w którym znajduje się ten wątek, jest nie- jasny, wiele cytatów się urywa, ale pre­zes PKO BP zwraca w tym miejscu uwagę, że z systemem kas powiązany jest portal braci Karnowskich wPolityce.pl:
   - (...) To nie jest kwestia pieniędzy... to jest kwestia raczej... nastąpi zwarcie, bo będziesz miał na przykład jakieś pożyczki do wPolityce...
   - Tak, tak - przytakuje Morawiecki.
   - Do jakichś tam, wiesz... Pieniądze do różnych instytucji, takich właśnie, wiesz, które są używane w (...) rozumiesz.
   - Tak, tak. Oczywiście. Tam, jak to się mówi, finansowanie.
   - Jakieś finansowanie. A dwa - na przy­kład zwrot pożyczek, nie. Bo to znaczy, że (...) rozumiesz, wiesz, na wolne media, na coś tam...
   Podczas rozmowy pojawiają się także tematy luźniej związane z polityką kra­jową. Morawiecki i Jagiełło dyskutują np. o światowych kryzysach gospodarczych.
   - Ja trochę tę historię znam i lata 30. chuja, a nie wyciągnęły Stany Zjednoczo­ne (...). Wojna wyciągnęła (...). Natomiast jedna taka rzecz, że mam absolutnie po­zytywne zdanie o Merkelowej, Sarkozym czy, jak tam się ten nowy nazywa, Hollande - mówi Morawiecki. - To dobrze, jeżeli my, ludzie, „we, the people”, praw­da, a zwłaszcza „we, the people” w Niem­czech, w Hiszpanii i tak dalej, we Francji, zrozumiemy, że musimy obniżyć nasze oczekiwania. Bo jak obniżymy, to w ślad za tym wszystko pójdzie dobrze, da się zreperować.
Dalej Morawiecki chwali system europejskich inwestycji publicznych i krytykuje młode pokolenie:
   - Będziemy zapierdalać i rowy, kur­wa, kopać, a drudzy będą zasypywać, bę­dziemy zadowoleni. Będziemy wtedy my jako ludzie mniejsze firmy mieć, emery­tury, mniejsze oczekiwania (...). Ale wiesz, co, niestety w naszych dzieciach, w sen­sie w tym młodszym pokoleniu to j a widzę zjawisko niebezpieczne (...). Oczekiwania. Nic nie robić, dużo zarabiać, nie? (...) Oni jakby nie rozumieją, że idą ciężkie czasy.

ŻAL PREZESA
Mówi polityk PiS znający treść nagranej rozmowy Morawieckiego z Jagiełłą: - Ich relacje dziwią wiele osób w partii. Jagiełło to przecież jedyny prezes państwowej spółki nominowany za czasów Platformy, którego nie zamie­rzamy się pozbywać. Uratował go Mo­rawiecki, który z pozostawienia go na stanowisku praktycznie uczynił ultima­tum dotyczące swojego wejścia do rządu.
   Jak twierdzi nasz rozmówca, to Mo­rawiecki jest autorem wielkiego planu gospodarczego reklamowanego przez PiS w czasie kampanii parlamentarnej. W jego myśl rząd Szydło ma przeznaczyć 1,4 biliona złotych na inwestycje, a jed­nym z kluczowych elementów progra­mu ma być akcja kredytowa prowadzona właśnie przez PKO BP. - Kaczyńskiemu ten plan bardzo się spodobał, zresztą nie­długo będziemy publicznie przedstawiać jego szczegóły. Morawieckiemu udało się przekonać Jarosława, że plan się powie­dzie, tylko jeśli Jagiełło utrzyma swoją funkcję - kontynuuje rozmówca.
   Inny dodaje: - Latem pojawiły się infor­macje, że rząd Platformy chce się pozbyć szefa PKO. Jarosław chciał zorganizować konferencję w jego obronie, ale na proś­bę Jagiełły ostatecznie od tego odstąpił. Później doszło między nimi do zgrzy­tu. Kaczyński na finiszu kampanii parla­mentarnej chciał zwiększyć pulę kredytu zaciągniętego przez PiS w PKO. Podobno Jagiełło odmówił pomocy. Prezes do dziś ma o to żal.
   Zarówno Morawiecki, jak i Jagiełło podkreślają w e-mailach przesłanych do „Newsweeka”, że mają status pokrzyw­dzonych w śledztwie podsłuchowym i że ze względu na jego dobro nie będą ko­mentować przebiegu rozmów z Sowy.

* * *

Wciąż pozostają jednak dwie kwe­stie: skoro Morawieckiego podsłuchano dwu- lub nawet trzykrotnie, to gdzie są pozostałe nagrania? I co wicepremier na nich opowiada? - Cała Warszawa szuka dzisiaj tych taśm. Wszyscy o nie pytają. Ludzie nowych służb, starych, zwolenni­cy PiS, przeciwnicy. Ten, kto je trzyma, ma dziś w ręku mocną kartę przetargową
twierdzi człowiek pracujący przy aferze taśmowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz