Degradowani,
poniżani, szykanowani - tak mówią o sobie prokuratorzy, którzy nie chcą
prowadzić śledztw pod dyktando władzy
Aleksandra Pawlicka
O prokuratorze
Mariuszu Krasoniu zrobiło się głośno, gdy nagle został oddelegowany z Krakowa
do wrocławskiej prokuratury rejonowej. Na przenosiny dostał weekend. I bez
znaczenia był fakt, że opiekuje się chorymi rodzicami.
- Moja siostra nie mieszka w Krakowie, a dodatkowo decyzja o
oddelegowaniu nadeszła, gdy wyjechała na zagraniczny urlop. Tylko dzięki
przychylności kierownictwa prokuratury we Wrocławiu, które udzieliło mi
urlopu, udało się zorganizować opiekę i pomoc dla rodziców - mówi
„Newsweekowi” Krasoń. Prokuratorzy nazwali jego przypadek kroplą
przepełniającą czarę goryczy, bo takich historii w kraju jest kilkaset.
DEGRADACJA DO TRZECIEJ LIGI
Mariusz Krasoń ma opinię doświadczonego i skutecznego
prokuratora. To on prowadził śledztwo w sprawie afery starachowickiej,
korupcji w Sądzie Najwyższym, wyłudzeń VAT i bombera Brunona
K., który chciał wysadzić Sejm. W ostatnich miesiącach był jednym z inicjatorów
uchwały przyjętej przez krakowskich prokuratorów sprzeciwiających się
naruszaniu ich niezależności. Krasoń najpierw został przeniesiony do innego
wydziału, potem przesłuchany przez rzecznika dyscyplinarnego, a następie
oddelegowany na sześć miesięcy do Wrocławia. - Nie widzę merytorycznych podstaw
ani uzasadnienia do podjęcia takiej decyzji. Mogę ją wiązać wyłącznie ze
sprawą uchwały i z moją działalnością w stowarzyszeniu Lex Super Omnia - mówi Krasoń.
Lex Super Omnia (LSO) powstało w reakcji na reformę
prokuratury, którą PiS przeprowadziło wiosną 2016 roku. Prokurator Krasoń w
ostatnim czasie wszedł do zarządu stowarzyszenia.
Prokuratorzy zrzeszeni w LSO napisali w obronie Krasonia ostry list do
prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. W jego obronie wystąpili także
rzecznik praw obywatelskich oraz środowisko adwokatowi sędziów. - Jeśli teraz
nie przeciwstawimy się represjom, to okażemy słabość. Mariusz Krasoń to nasz Lewandowski zdegradowany do trzeciej ligi z powodów
światopoglądowych - mówi „Newsweekowi” Krzysztof Parchimowicz, prezes
stowarzyszenia Lex Super Omnia.
DELEGACJA ZA KARĘ
Krasoń nie jest jedynym, który na przeprowadzkę dostał
weekend. Wcześniej w podobnej sytuacji znalazł się prokurator
Zbigniew Szpiczko.
- Pierwsze, co pomyślałem: jak ja
to powiem żonie? - opowiada prokurator Szpiczko. Żona, która choruje na raka,
przeszła właśnie trudną operację. Wymagała opieki, a Szpiczko dostał oddelegowanie
w trybie nagłym z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku do rejonowej w Suwałkach
na dwa miesiące. Jest działaczem LSO. - Nie potrafiłem tego zinterpretować
inaczej niż karę nieznaną w prokuraturze, bo jeśli naprawdę chodziłoby o braki
kadrowe w Suwałkach, to mógł ktoś ze mną o tym najpierw porozmawiać - tłumaczy
prokurator.
Waldemar Osowiecki był szefem Prokuratury Okręgowej w Płocku. Zajmował
się m.in. śledztwem przeciwko Zbigniewowi Ziobrze za jego działania w latach
2005-2007. Gdy PiS ponownie wygrało wybory, prokurator Osowiecki nie tylko
stracił kierownicze stanowisko, lecz także został oddelegowany jako szeregowy
prokurator do Prokuratury Rejonowej w Częstochowie. 300 km od domu i trójki
dzieci.
Prokuratora Dariusza Wituszkę oddelegowano ze Szczecina do Rzeszowa.
Zmarł na zawał serca, gdy dotarła do niego informacja o kolejnym przedłużeniu
delegacji. - Miał 58 lat. Doświadczony prokurator u progu emerytury, rzucony 800 km od domu w zupełnie
nieznany sobie teren. To jest zsyłka - mówi jeden z prokuratorów.
Według raportów Komitetu Obrony Sprawiedliwości i stowarzyszenia Paragraf
Państwo w pierwszych dwóch latach rządów PiS oddelegowano 160 prokuratorów.
Delegacje nie wymagają zgody zainteresowanych i nie można się od nich odwołać.
Stowarzyszenie Lex Super Omnia szacuje, że dziś liczba ta wzrosła już do 250.
Prokuratura Krajowa odmawia
podania informacji o delegacjach
nawet wtedy, gdy pytają o nie parlamentarzyści w interpelacjach poselskich.
- Delegacje stały się substytutem dyscyplinarki, gdy nie ma podstaw do
wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. To ukryta forma kary, krótka smycz, na
której partia rządząca chce trzymać prokuratorów - mówi prokurator
Parchimowicz.
W LSO ukuto nawet nowy termin dla tej formy szykan: „delegacjoza”. Przy
czym odległość od domu do miejsca, w które wysyła się niepokornego prokuratora,
jest proporcjonalna do żywionej przez szefostwo niechęci.
CZYSTKA
Teoretycznie organem broniącym prokuratorów i ich
niezależności jest Krajowa Rada Prokuratorów, tyle że ta wyłoniona za
rządów PiS składa się prawie wyłącznie z nominatów ministra Ziobry. W czasie
pierwszej kadencji (trwa dwa lata) rada ani razu nie zajęła się sprawami
szykan. W drugiej kadencji rozpatruje jedną skargę - wniesioną przez
prokuratora Szpiczkę. A przecież w tym czasie odbyła się największa w III RP
czystka w prokuraturze i to na wszystkich szczeblach. Według raportu
„Prokuratura pod specjalnym nadzorem” dzięki nowej ustawie wymieniono
kierownictwa we wszystkich 11 prokuraturach regionalnych, w 44 na 45 prokuraturach
okręgowych i w 90 proc. z 324 prokuratur rejonowych. Zmiany dotknęły szefów,
zastępców, kierowników działów, a niekiedy i kierowników sekcji, które liczą
po dwie-trzy osoby. Degradacje, czyli przeniesienia na niższe stanowiska,
objęły także prokuratorów Prokuratury Generalnej oraz Prokuratury Wojskowej,
którzy brali udział w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej.
Pozbyto się najwyższych rangą prokuratorów, z dorobkiem i doświadczeniem,
nieobawiających się polemiki z przełożonymi i gotowych przeciwstawić się
przekształceniu prokuratury w narzędzie służące rządzącym do utrzymania władzy
- mówi prokurator Parchimowicz. Jest jednym ze zdegradowanych prokuratorów
krajowych. Najpierw oddelegowano go do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów,
a ostatnio Warszawa-Żoliborz, przy czym tę delegację otrzymał w dniu powrotu z
urlopu z adnotacją, że tego dnia powinien stawić się już w nowym miejscu pracy
Do dziś nie zdążył zabrać z Mokotowa swoich książek i garnituru.
- W kraju nie ma dziś prokuratury, w której „dobra zmiana” nie miałaby
swoich ludzi. PiS już nie musi się obawiać takiej sytuacji jak ta, gdy do
umorzenia oskarżenia przeciwko premier Szydło za brak publikacji wyroku
Trybunału Konstytucyjnego trzeba było trzykrotnie zmieniać prokuratora
prowadzącego - opowiada jeden z moich rozmówców.
Raport „Prokuratura pod specjalnym nadzorem” zawiera listę spraw, które
doczekały się umorzenia dzięki prokuratorom z nowego rozdania. Między innymi
jest to postępowanie przeciwko Danielowi Obajtkowi, prezesowi Orlenu, oskarżonemu
przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim o spowodowanie szkody w zarządzanej
spółce i przyjęcie łapówki. Śledztwo parokrotnie przesuwane z prokuratury do
prokuratury zostało ostatecznie umorzone przez krakowski wydział zamiejscowy
Prokuratury Krajowej. Z kolei gdański wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej
umorzył śledztwo w sprawie nadużyć finansowych Grzegorza Biereckiego
wynikających z przepływów między luksemburską spółką a krajowymi SKOK-ami.
Twórcy raportu nazywają takie działania „budzącymi wątpliwości”.
CHOROBA TYLKO DLA UMIERAJĄCYCH
Prokurator Marek Staszak jako zastępca prokuratora
generalnego występował w 2008 roku o uchylenie immunitetu Zbigniewowi
Ziobrze. Po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku został zdegradowany o
cztery stopnie. Problem w tym, że prokurator Staszak pracował w Warszawie w
ramach oddelegowania, na stałe mieszka we Wrześni, więc nie przysługuje mu
nawet zwrot za dojazd do domu. Dlatego postanowił zająć się własnym zdrowiem.
Prokuratorzy mają prawo wystąpić o przeniesienie
w stan spoczynku po roku przebywania na
zwolnieniu lekarskim. Prokuratorowi Staszakowi tego prawa odmówił sam
prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. Wniosek o przejście Staszaka w stan
spoczynku dwukrotnie trafił do Sądu Najwyższego. Za pierwszym razem został
oddalony do ponownego rozpatrzenia. Za drugim razem Izba Kontroli
Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oddaliła skargę prokuratora.
- A w międzyczasie w Prokuraturze
Krajowej zaczęła obowiązywać zasada kwestionowania i zaskarżania niezdolności
prokuratorów do pracy z powodów zdrowotnych, z wyjątkiem osób umierających - mówi
były pracownik tej prokuratury.
W pierwszych dwóch latach rządów PiS blisko 500 prokuratorów (z łącznej
liczby 6100) przeszło w stan spoczynku. To stuprocentowy wzrost, bo dotychczas
średnio w stan spoczynku przechodziło 120 prokuratorów rocznie. Prokuratorzy
nie mają wątpliwości, że to efekt strachu przed spodziewaną degradacją i
naciskami politycznymi.
Innym sposobem jest ubieganie się o przeniesienie
na urząd sędziego. Taką drogę wybrał prokurator Andrzej Piaseczny. Jako prokurator
okręgowy prowadził śledztwo przeciwko Bogdanowi Święczkowskiemu, gdy ten w
czasach pierwszych rządów PiS był szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
oraz przeciwko jego ówczesnemu zastępcy Grzegorzowi Ocieczce (dziś wiceszef
CBA). Gdy PiS wygrało wybory, Święczkowski
zdegradował Piasecznego do prokuratury rejonowej, gdzie zajmuje się sprawami
alimentów i drobnych kradzieży. Prokurator postanowił więc aplikować na
stanowisko sędziego, zyskał pozytywną rekomendację KRS, ale Święczkowski
osobiście interweniował u prezydenta, aby ten nie powoływał Piasecznego na
sędziego. I Andrzej Duda odmówił nominacji. W lipcu tego roku prokurator
Piaseczny wkroczył w czwarty rok delegacji. Nie jest jedyny, w podobnej
sytuacji jest prokurator Sławomir Piwowarczyk - już czwarty rok w delegacji z
prokuratury okręgowej do rejonowej w Łodzi.
NĘKANIE DYSCYPLINARKĄ
Karą dla niepokornych prokuratorów są
także dyscyplinarki skutkujące wpisem do akt. Dyscyplinarkę można dostać
właściwie za wszystko: za wywiad udzielony gazecie, występ w telewizji, tweeta
- jeśli są krytyczne wobec kierownictwa resortu. Ale postępowania
dyscyplinarne wszczynane są również za udział w manifestacjach przeciwko
łamaniu konstytucji czy opieszałość w pracy, gdy prokuratora zarzuca się niemożliwą
do przerobienia liczbą spraw. Taki zarzut usłyszał prokurator Krzysztof
Parchimowicz, choć jednocześnie prowadząca postępowanie w sprawie Srebrnej i
dwóch wież prokurator Renata Śpiewak mogła nie podjąć w kodeksowym czasie 30
dni decyzji o wszczęciu lub zaniechaniu śledztwa i włos jej z głowy nie spadł.
Prokurator Parchimowicz ma równocześnie cztery inne postępowania
dyscyplinarne.
Prokurator Piotr Wojtowicz z Legnicy miał być ukarany dyscyplinarką za
udział w demonstracji w obronie sądów latem 2017 roku. Wybronił się, choć
umorzenie zakwestionował Bogdan Święczkowski. Sprawa ciągnęła się prawie dwa
lata. Tyle szczęścia nie miał prokurator Jacek Kaucz ścigany za wywiad prasowy
z 2016 roku, w którym krytykował reformę Ziobry. Jego dyscyplinarka była dwa
razy umarzana i dwa razy umorzenie kwestionował prokurator krajowy.
Trzeciego rozpatrzenia sprawy
prokurator Kaucz nie doczekał. Zmarł na skutek wylewu w marcu tego roku. Był
członkiem stowarzyszenia Lex Super Omnia.
Prokuratorzy LSO w liście otwartym do prokuratora Święczkowskiego napisali:
„Z postępowania dyscyplinarnego i decyzji
kadrowych uczynił Pan narzędzie osobistej zemsty”.
BŁYSKAWICZNY AWANS
Kary dla niepokornych idą w parze z awansem dla pokornych. Prokurator z Gdańska,
Remigiusz Signerski, dosłał propozycję awansu na naczelnika w prokuraturze
regionalnej w zamian za zrzeczenie się członkostwa w stowarzyszeniu LSO i
przejęcie ważnej dla PiS sprawy rzekomego wyrządzenia szkody spółce Lotos
przez jej byłego prezesa. Poprzedni prokurator zrezygnował z jej prowadzenia.
Prezesa Lotosu zatrzymano w dniu pierwszej publikacji taśm Kaczyńskiego przez
„Gazetę Wyborczą”.
Wrocławska prokurator Justyna Pilarczyk cofnęła własny akt oskarżenia
przeciwko Justynie Helcyk z ONR, która wzywała do powstrzymania „islamskiego
ścierwa płynącego do Europy, by gwałcić białe kobiety”. W nagrodę prokurator
Pilarczyk awansowała na rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Szczególny tryb nowej ustawy o prokuraturze pozwala na przyśpieszony
awans ludzi bez doświadczenia i z pominięciem kolejnych szczebli kariery.
Niektóre są naprawdę błyskawiczne. Prokurator Katarzyna Fedeńczuk awansowała
na prokuratora regionalnego po 41 dniach pracy w prokuraturze okręgowej (potem
tę funkcję straciła, bo podejmowała decyzje personalne, które nie spodobały
się ministrowi sprawiedliwości). Prokurator Wojciech Wassermann, syn posła, który zginął w katastrofie smoleńskiej i brat
obecnej posłanki PiS, został prokuratorem krakowskiej okręgówki po 13
miesiącach od powołania na pierwsze stanowisko prokuratorskie w Prądniku
Białym.
- Ponad dwa tysiące prokuratorów ma podstawy finansowe i prestiżowe, aby
okazywać lojalność obecnemu kierownictwu resortu sprawiedliwości - mówi
prokurator Parchimowicz. Dla porównania - stowarzyszenie Lex Super Omnia zrzesza ponad 200 prokuratorów.
Ciągle słyszymy o niezłomnej
postawie sędziów i naprawdę darzę ich wielkim szacunkiem - dodaje prokurator
Parchimowicz. - Ale w zakresie szykan i dyskryminacji sędziowie są za nami.
To my jesteśmy od dawna na celowniku. Prokuratora łatwiej ustrzelić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz