piątek, 26 lipca 2019

Polowanie na prokuratorów



Degradowani, poniżani, szykanowani - tak mówią o sobie prokuratorzy, którzy nie chcą prowadzić śledztw pod dyktando władzy

Aleksandra Pawlicka

O prokuratorze Mariuszu Krasoniu zrobiło się głoś­no, gdy nagle został odde­legowany z Krakowa do wrocławskiej prokuratury rejonowej. Na przenosiny dostał week­end. I bez znaczenia był fakt, że opiekuje się chorymi rodzicami.
   - Moja siostra nie mieszka w Krakowie, a dodatkowo decyzja o oddelegowaniu nadeszła, gdy wyjechała na zagranicz­ny urlop. Tylko dzięki przychylności kie­rownictwa prokuratury we Wrocławiu, które udzieliło mi urlopu, udało się zor­ganizować opiekę i pomoc dla rodziców - mówi „Newsweekowi” Krasoń. Proku­ratorzy nazwali jego przypadek kroplą przepełniającą czarę goryczy, bo takich historii w kraju jest kilkaset.

DEGRADACJA DO TRZECIEJ LIGI
Mariusz Krasoń ma opinię doświad­czonego i skutecznego prokurato­ra. To on prowadził śledztwo w sprawie afery starachowickiej, korupcji w Są­dzie Najwyższym, wyłudzeń VAT i bombera Brunona K., który chciał wysadzić Sejm. W ostatnich miesiącach był jednym z inicjatorów uchwały przyjętej przez krakowskich prokuratorów sprzeciwia­jących się naruszaniu ich niezależności. Krasoń najpierw został przeniesiony do innego wydziału, potem przesłuchany przez rzecznika dyscyplinarnego, a nastę­pie oddelegowany na sześć miesięcy do Wrocławia. - Nie widzę merytorycznych podstaw ani uzasadnienia do podjęcia ta­kiej decyzji. Mogę ją wiązać wyłącznie ze sprawą uchwały i z moją działalnoś­cią w stowarzyszeniu Lex Super Omnia - mówi Krasoń.
   Lex Super Omnia (LSO) powstało w reakcji na reformę prokuratury, którą PiS przeprowadziło wiosną 2016 roku. Prokurator Krasoń w ostatnim czasie wszedł do zarządu stowarzyszenia.
   Prokuratorzy zrzeszeni w LSO na­pisali w obronie Krasonia ostry list do prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. W jego obronie wystąpili tak­że rzecznik praw obywatelskich oraz środowisko adwokatowi sędziów. - Jeśli teraz nie przeciwstawimy się represjom, to okażemy słabość. Mariusz Krasoń to nasz Lewandowski zdegradowany do trzeciej ligi z powodów światopoglądo­wych - mówi „Newsweekowi” Krzysztof Parchimowicz, prezes stowarzyszenia Lex Super Omnia.

DELEGACJA ZA KARĘ
Krasoń nie jest jedynym, który na przeprowadzkę dostał weekend. Wcześniej w podobnej sytuacji zna­lazł się prokurator Zbigniew Szpiczko.
- Pierwsze, co pomyślałem: jak ja to po­wiem żonie? - opowiada prokurator Szpiczko. Żona, która choruje na raka, przeszła właśnie trudną operację. Wy­magała opieki, a Szpiczko dostał oddele­gowanie w trybie nagłym z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku do rejonowej w Suwałkach na dwa miesiące. Jest dzia­łaczem LSO. - Nie potrafiłem tego zin­terpretować inaczej niż karę nieznaną w prokuraturze, bo jeśli naprawdę cho­dziłoby o braki kadrowe w Suwałkach, to mógł ktoś ze mną o tym najpierw poroz­mawiać - tłumaczy prokurator.
   Waldemar Osowiecki był szefem Pro­kuratury Okręgowej w Płocku. Zajmował się m.in. śledztwem przeciwko Zbignie­wowi Ziobrze za jego działania w latach 2005-2007. Gdy PiS ponownie wygrało wybory, prokurator Osowiecki nie tylko stracił kierownicze stanowisko, lecz tak­że został oddelegowany jako szeregowy prokurator do Prokuratury Rejonowej w Częstochowie. 300 km od domu i trój­ki dzieci.
   Prokuratora Dariusza Wituszkę od­delegowano ze Szczecina do Rzeszowa. Zmarł na zawał serca, gdy dotarła do nie­go informacja o kolejnym przedłużeniu delegacji. - Miał 58 lat. Doświadczony prokurator u progu emerytury, rzucony 800 km od domu w zupełnie nieznany sobie teren. To jest zsyłka - mówi jeden z prokuratorów.
   Według raportów Komitetu Obrony Sprawiedliwości i stowarzyszenia Para­graf Państwo w pierwszych dwóch latach rządów PiS oddelegowano 160 prokura­torów. Delegacje nie wymagają zgody za­interesowanych i nie można się od nich odwołać. Stowarzyszenie Lex Super Om­nia szacuje, że dziś liczba ta wzrosła już do 250. Prokuratura Krajowa odmawia
podania informacji o delegacjach nawet wtedy, gdy pytają o nie parlamentarzyści w interpelacjach poselskich.
   - Delegacje stały się substytutem dyscyplinarki, gdy nie ma podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarne­go. To ukryta forma kary, krótka smycz, na której partia rządząca chce trzy­mać prokuratorów - mówi prokurator Parchimowicz.
   W LSO ukuto nawet nowy termin dla tej formy szykan: „delegacjoza”. Przy czym odległość od domu do miejsca, w które wysyła się niepokornego proku­ratora, jest proporcjonalna do żywionej przez szefostwo niechęci.

CZYSTKA
Teoretycznie organem broniącym prokuratorów i ich niezależności jest Krajowa Rada Prokuratorów, tyle że ta wyłoniona za rządów PiS składa się prawie wyłącznie z nominatów mini­stra Ziobry. W czasie pierwszej kadencji (trwa dwa lata) rada ani razu nie zajęła się sprawami szykan. W drugiej kaden­cji rozpatruje jedną skargę - wniesioną przez prokuratora Szpiczkę. A przecież w tym czasie odbyła się największa w III RP czystka w prokuraturze i to na wszystkich szczeblach. Według rapor­tu „Prokuratura pod specjalnym nadzo­rem” dzięki nowej ustawie wymieniono kierownictwa we wszystkich 11 prokura­turach regionalnych, w 44 na 45 proku­raturach okręgowych i w 90 proc. z 324 prokuratur rejonowych. Zmiany do­tknęły szefów, zastępców, kierowników działów, a niekiedy i kierowników sek­cji, które liczą po dwie-trzy osoby. De­gradacje, czyli przeniesienia na niższe stanowiska, objęły także prokuratorów Prokuratury Generalnej oraz Prokuratu­ry Wojskowej, którzy brali udział w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej.
   Pozbyto się najwyższych rangą pro­kuratorów, z dorobkiem i doświadcze­niem, nieobawiających się polemiki z przełożonymi i gotowych przeciwsta­wić się przekształceniu prokuratury w narzędzie służące rządzącym do utrzy­mania władzy - mówi prokurator Parchi­mowicz. Jest jednym ze zdegradowanych prokuratorów krajowych. Najpierw oddelegowano go do Prokuratury Rejo­nowej Warszawa-Mokotów, a ostatnio Warszawa-Żoliborz, przy czym tę dele­gację otrzymał w dniu powrotu z urlopu z adnotacją, że tego dnia powinien sta­wić się już w nowym miejscu pracy Do dziś nie zdążył zabrać z Mokotowa swo­ich książek i garnituru.
   - W kraju nie ma dziś prokuratu­ry, w której „dobra zmiana” nie miałaby swoich ludzi. PiS już nie musi się oba­wiać takiej sytuacji jak ta, gdy do umorze­nia oskarżenia przeciwko premier Szydło za brak publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego trzeba było trzykrot­nie zmieniać prokuratora prowadzące­go - opowiada jeden z moich rozmówców.
   Raport „Prokuratura pod specjalnym nadzorem” zawiera listę spraw, które do­czekały się umorzenia dzięki prokurato­rom z nowego rozdania. Między innymi jest to postępowanie przeciwko Danielo­wi Obajtkowi, prezesowi Orlenu, oskar­żonemu przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim o spowodowanie szkody w zarządzanej spółce i przyjęcie łapów­ki. Śledztwo parokrotnie przesuwane z prokuratury do prokuratury zostało ostatecznie umorzone przez krakowski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajo­wej. Z kolei gdański wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej umorzył śledztwo w sprawie nadużyć finansowych Grze­gorza Biereckiego wynikających z prze­pływów między luksemburską spółką a krajowymi SKOK-ami.
   Twórcy raportu nazywają takie działa­nia „budzącymi wątpliwości”.

CHOROBA TYLKO DLA UMIERAJĄCYCH
Prokurator Marek Staszak jako za­stępca prokuratora generalnego występował w 2008 roku o uchylenie im­munitetu Zbigniewowi Ziobrze. Po wy­granych przez PiS wyborach w 2015 roku został zdegradowany o cztery stopnie. Problem w tym, że prokurator Staszak pracował w Warszawie w ramach odde­legowania, na stałe mieszka we Wrześni, więc nie przysługuje mu nawet zwrot za dojazd do domu. Dlatego postanowił za­jąć się własnym zdrowiem.
   Prokuratorzy mają prawo wystąpić o przeniesienie w stan spoczynku po roku przebywania na zwolnieniu lekarskim. Prokuratorowi Staszakowi tego prawa odmówił sam prokurator krajowy Bog­dan Święczkowski. Wniosek o przejście Staszaka w stan spoczynku dwukrotnie trafił do Sądu Najwyższego. Za pierw­szym razem został oddalony do ponow­nego rozpatrzenia. Za drugim razem Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Pub­licznych oddaliła skargę prokuratora.
- A w międzyczasie w Prokuraturze Kra­jowej zaczęła obowiązywać zasada kwe­stionowania i zaskarżania niezdolności prokuratorów do pracy z powodów zdro­wotnych, z wyjątkiem osób umierających - mówi były pracownik tej prokuratury.
   W pierwszych dwóch latach rządów PiS blisko 500 prokuratorów (z łącznej liczby 6100) przeszło w stan spoczynku. To stuprocentowy wzrost, bo dotychczas średnio w stan spoczynku przechodziło 120 prokuratorów rocznie. Prokuratorzy nie mają wątpliwości, że to efekt strachu przed spodziewaną degradacją i naciska­mi politycznymi.
   Innym sposobem jest ubieganie się o przeniesienie na urząd sędziego. Taką drogę wybrał prokurator Andrzej Piaseczny. Jako prokurator okręgowy pro­wadził śledztwo przeciwko Bogdanowi Święczkowskiemu, gdy ten w czasach pierwszych rządów PiS był szefem Agen­cji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, oraz przeciwko jego ówczesnemu zastęp­cy Grzegorzowi Ocieczce (dziś wiceszef CBA). Gdy PiS wygrało wybory, Święczkowski zdegradował Piasecznego do prokuratury rejonowej, gdzie zajmu­je się sprawami alimentów i drobnych kradzieży. Prokurator postanowił więc aplikować na stanowisko sędziego, zy­skał pozytywną rekomendację KRS, ale Święczkowski osobiście interwenio­wał u prezydenta, aby ten nie powoły­wał Piasecznego na sędziego. I Andrzej Duda odmówił nominacji. W lipcu tego roku prokurator Piaseczny wkroczył w czwarty rok delegacji. Nie jest jedyny, w podobnej sytuacji jest prokurator Sła­womir Piwowarczyk - już czwarty rok w delegacji z prokuratury okręgowej do rejonowej w Łodzi.

NĘKANIE DYSCYPLINARKĄ
Karą dla niepokornych prokurato­rów są także dyscyplinarki skutkują­ce wpisem do akt. Dyscyplinarkę można dostać właściwie za wszystko: za wywiad udzielony gazecie, występ w telewizji, tweeta - jeśli są krytyczne wobec kie­rownictwa resortu. Ale postępowania dyscyplinarne wszczynane są również za udział w manifestacjach przeciw­ko łamaniu konstytucji czy opieszałość w pracy, gdy prokuratora zarzuca się nie­możliwą do przerobienia liczbą spraw. Taki zarzut usłyszał prokurator Krzysz­tof Parchimowicz, choć jednocześnie prowadząca postępowanie w sprawie Srebrnej i dwóch wież prokurator Rena­ta Śpiewak mogła nie podjąć w kodekso­wym czasie 30 dni decyzji o wszczęciu lub zaniechaniu śledztwa i włos jej z gło­wy nie spadł.
   Prokurator Parchimowicz ma rów­nocześnie cztery inne postępowania dyscyplinarne.
   Prokurator Piotr Wojtowicz z Legnicy miał być ukarany dyscyplinarką za udział w demonstracji w obronie sądów latem 2017 roku. Wybronił się, choć umorze­nie zakwestionował Bogdan Święczkowski. Sprawa ciągnęła się prawie dwa lata. Tyle szczęścia nie miał prokurator Ja­cek Kaucz ścigany za wywiad prasowy z 2016 roku, w którym krytykował re­formę Ziobry. Jego dyscyplinarka była dwa razy umarzana i dwa razy umorze­nie kwestionował prokurator krajowy.
Trzeciego rozpatrzenia sprawy prokura­tor Kaucz nie doczekał. Zmarł na skutek wylewu w marcu tego roku. Był człon­kiem stowarzyszenia Lex Super Omnia.
   Prokuratorzy LSO w liście otwartym do prokuratora Święczkowskiego napi­sali: „Z postępowania dyscyplinarnego i decyzji kadrowych uczynił Pan narzę­dzie osobistej zemsty”.

BŁYSKAWICZNY AWANS
Kary dla niepokornych idą w parze z awansem dla pokornych. Prokura­tor z Gdańska, Remigiusz Signerski, dosłał propozycję awansu na naczelnika w prokuraturze regionalnej w zamian za zrzeczenie się członkostwa w stowa­rzyszeniu LSO i przejęcie ważnej dla PiS sprawy rzekomego wyrządzenia szko­dy spółce Lotos przez jej byłego prezesa. Poprzedni prokurator zrezygnował z jej prowadzenia. Prezesa Lotosu zatrzyma­no w dniu pierwszej publikacji taśm Ka­czyńskiego przez „Gazetę Wyborczą”.
   Wrocławska prokurator Justyna Pi­larczyk cofnęła własny akt oskarżenia przeciwko Justynie Helcyk z ONR, która wzywała do powstrzymania „islamskie­go ścierwa płynącego do Europy, by gwał­cić białe kobiety”. W nagrodę prokurator Pilarczyk awansowała na rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
   Szczególny tryb nowej ustawy o pro­kuraturze pozwala na przyśpieszony awans ludzi bez doświadczenia i z po­minięciem kolejnych szczebli kariery. Niektóre są naprawdę błyskawiczne. Prokurator Katarzyna Fedeńczuk awan­sowała na prokuratora regionalnego po 41 dniach pracy w prokuraturze okrę­gowej (potem tę funkcję straciła, bo po­dejmowała decyzje personalne, które nie spodobały się ministrowi sprawiedliwo­ści). Prokurator Wojciech Wassermann, syn posła, który zginął w katastrofie smoleńskiej i brat obecnej posłanki PiS, został prokuratorem krakowskiej okręgówki po 13 miesiącach od powołania na pierwsze stanowisko prokuratorskie w Prądniku Białym.
   - Ponad dwa tysiące prokuratorów ma podstawy finansowe i prestiżowe, aby okazywać lojalność obecnemu kierow­nictwu resortu sprawiedliwości - mówi prokurator Parchimowicz. Dla porów­nania - stowarzyszenie Lex Super Om­nia zrzesza ponad 200 prokuratorów.
Ciągle słyszymy o niezłomnej postawie sędziów i naprawdę darzę ich wielkim szacunkiem - dodaje prokurator Parchi­mowicz. - Ale w zakresie szykan i dys­kryminacji sędziowie są za nami. To my jesteśmy od dawna na celowniku. Proku­ratora łatwiej ustrzelić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz