Afera Rywina rozgrywała się w czasach, gdy polska opinia publiczna uważała, że postkomunistom wolno mniej. Tymczasem przy okazji afery KNF Jarosław Kaczyński testuje tezę, że PiS wolno wszystko
W tych
aferach jest wiele podobieństw. W obu mamy „grupę trzymającą władzę”, która
próbuje uciec przed odpowiedzialnością, poświęcając kozła ofiarnego, w obu też
narzędziem szantażu wobec prywatnego biznesu jest przygotowywana zmiana prawa.
Ale przy wszystkich podobieństwach różnica jest kluczowa.
LUSTRZANE PODOBIEŃSTWA
Jest rok 2002. SLD panuje niepodzielnie
w polskiej polityce. Z tej formacji wywodzą się prezydent i rząd, który
pracuje nad nowelizacją ustawy o radiofonii
i telewizji. SLD chce wprowadzić do niej zapis dekoncentracyjny. Słynne słowa
„lub czasopisma” miały zakazywać posiadania przez tego samego właściciela
jednocześnie ogólnopolskiej stacji telewizyjnej i ogólnopolskiej gazety. Zapis
bardzo precyzyjnie uderzał w spółkę Agora, wydawcę „Gazety Wyborczej”, która
planowała zakup ogólnopolskiej stacji telewizyjnej, a nawet zaciągnęła już
kredyt na sfinansowanie takiej transakcji.
Znany producent filmowy Lech Rywin rozpoczął negocjacje
z przedstawicielami wydawcy, twierdząc, że wysłała go „grupa trzymająca
władzę”. Na spotkaniu z Adamem Michnikiem obiecał złagodzenie nowelizacji w
zamian za 17,5 miliona dolarów łapówki, która prawdopodobnie miała zasilić
partyjną kasę Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Media Agory miały też zaprzestać
krytykowania SLD, a sam Rywin miał zostać zatrudniony w kupionej przez spółkę
telewizji jako reprezentant interesów rządzącej partii.
Tyle że Michnik nagrał i ujawnił treść korupcyjnej
propozycji. Wybuchła afera Rywina, która doprowadziła do upadku rządu
premiera Leszka Millera.
W 2018 roku w Polsce niepodzielnie panuje PiS. Z tej
formacji wywodzą się prezydent, rząd i większość parlamentarna. PiS przejmuje
kolejne prywatne firmy, także banki, obsadzając je własnymi ludźmi, drenując z
pieniędzy na potrzeby prywatne i partyjne. Od co najmniej roku przygotowuje też
nowelizację ustawy o nadzorze finansowym, gdzie znalazł się zapis umożliwiający
przejęcie dowolnego prywatnego banku i przekazanie jego aktywów podmiotowi
wskazanemu przez władzę. Mianowany przez PiS szef Komisji Nadzoru Finansowego
Marek Chrzanowski prowadzi wielomiesięczne rokowania z przedsiębiorcą
Leszkiem Czarneckim, którego banki mogą podpadać pod przygotowywaną przez PiS
nowelizację, nazwaną nawet w Sejmie „lex Czarneckiego”. Obiecuje zostawienie w
spokoju jego banków, a nawet pomoc z budżetu państwa, w zamian za zatrudnienie
człowieka gwarantującego, że będą kontrolowane przez rządzącą partię.
Polecany do tej roli Grzegorz Kowalczyk był już wcześniej delegowany do władz
Giełdy Papierów Wartościowych i Plus Banku kontrolowanego przez Zygmunta
Solorza. Jego pensja ma wynosić 1 procent wartości banku (Czarnecki wycenia to
na 40 milionów złotych). Nie wiemy, czy te pieniądze
miały być prywatną łapówką, czy
też trafić na partyjne konto.
Leszek Czarnecki nagrywa propozycję Chrzanowskiego, a
ponoć także inne spotkania z ludźmi władzy. Zgłasza próbę szantażu do
prokuratury.
WSTYD I BEZWSTYD
Dotąd było podobnie. Dalej jednak zaczynają się istotne różnice. Gdy kierownictwo SLD
dowiaduje się, że korupcyjna propozycja Rywina została nagrana, rząd
natychmiast kieruje do Sejmu nowelizację bez klauzuli uderzającej w Agorę.
Tymczasem PiS po wybuchu afery KNF przepycha przez parlament nowelizację ustawy
o nadzorze finansowym dokładnie w takim kształcie, który miał służyć do szantażowania
Czarneckiego. Nowe prawo ma być precedensem dla podobnych regulacji, które
pozwolą na przejmowanie innych prywatnych firm, w tym mediów.
Leszek Miller, po krótkim oporze, zgadza się
na utworzenie sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia afery Rywina. Kieruje
nią Tomasz Nałęcz, który - choć reprezentuje koalicjanta SLD - szybko się
usamodzielnia. Po wielu miesiącach ujawniania przez rywinowską komisję
nieformalnych lub łamiących prawo działań ludzi Sojuszu w obszarze mediów,
biznesu, prokuratury i służb Miller podaje się do dymisji.
Wielu polityków, także prawicowych, uzna to później za
błąd SLD-owskiego premiera. On sam będzie się wypowiadał w podobnym tonie.
Jednak w rzeczywistości po ujawnieniu nagrania nie miał wielkiego pola
manewru. Jego rząd kończy negocjacje w sprawie przyjęcia naszego kraju do Unii
Europejskiej. Nierozliczenie afery tej rangi oznaczałoby, że wciąż panują u
nas wschodnie standardy, co groziłoby zablokowaniem porozumienia.
Ale są też ograniczenia wewnętrzne. Polska demokracja jest
jeszcze stosunkowo młoda, liderzy SLD niewiele ponad dekadę wcześniej byli
funkcjonariuszami autorytarnego reżimu. Polacy przypominają sobie o tym, gdy
na jaw wychodzą SLD-owskie plany podporządkowania sobie państwa, biznesu i
mediów. Do dyscyplinowania Millera przystępują nawet Aleksander Kwaśniewski i
Jerzy Urban. Nawet oni zgadzają się, że postkomunistom wolno mniej.
Tymczasem PiS, po ujawnieniu nagrania korupcyjnej
propozycji szefa KNF, odmawia powołania sejmowej komisji śledczej. Nie zgadza
się nawet na zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, podczas którego premier
Morawiecki musiałby się tłumaczyć z działań swojego człowieka i swojego rządu.
Propaganda PiS-owska jako „szybkie zakończenie afery” przedstawia dymisję i
zatrzymanie szefa KNF. Wcześniej jednak służby i prokuratura pozwalają Markowi
Ch. na oczyszczenie biura z ewentualnych kompromitujących PiS materiałów.
Aresztowanie służy raczej odizolowaniu go od opinii publicznej i mediów. W więzieniu znalazł się pod całkowitą kontrolą
Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry. Obaj ci politycy nie cofali się w
przeszłości przed niczym, aby tylko chronić PiS-owską władzę i wykonywać wolę
Jarosława Kaczyńskiego.
INNA POLSKA W INNEJ EUROPIE
Tomasz Nałęcz uspokaja w
„Gazecie Wyborczej”: „afery KNF nie da się zamieść pod dywan (...) podobnie
jak w przypadku afery Rywina nie dopuści do tego opinia publiczna”.
Analogia może być złudna. W czasach afery Rywina prawie
cała opinia publiczna faktycznie uważała, że postkomunistom wolno mniej. Do
tego dochodziła solidarność mediów (także konkurencyjnych wobec „Gazety Wyborczej”)
i odpowiedzialne zachowanie większości sił politycznych, łącznie z częścią
SLD.
Dziś część Polaków chce zniszczenia w naszym kraju
demokracji liberalnej. Chce też wyjścia z Unii lub traktowania jej wyłącznie
jako skarbonki, bez wspólnoty wartości takich jak liberalna demokracja i
państwo prawa. Ta część opinii publicznej, choć mniejszościowa, została przez
Kaczyńskiego i PiS zorganizowana politycznie, obudowana murem propagandy, ale
przede wszystkim dopuszczona do udziału w „łupach” - zasilona miliardami złotych z budżetu oraz stanowiskami
w urzędach, mediach, w spółkach skarbu państwa. W tej sytuacji dla
Kaczyńskiego liczy się wyłącznie kryterium siły. Przy okazji afery KNF,
podobnie jak wcześniej przy niszczeniu Trybunału Konstytucyjnego czy ataku na
sądy, bada opór, jaki może mu stawić społeczeństwo. Jeśliby okazało się, że
reakcja Polaków na aferę KNF jest poważniejsza, Kaczyński przygotował się na
zdymisjonowanie Adama Glapińskiego, a nawet zmianę szefa rządu. Jeśli jednak
zwyciężą dezorientacja i „symetryzm”,
Kaczyński zamiecie aferę pod dywan.
Mamy też dzisiaj inny kontekst międzynarodowy. Wtedy, po
dekadach przymusowej przynależności do rosyjskiej strefy wpływów, Polska stawała
się częścią Zachodu - wciąż jeszcze stabilnego i po niedawnym zwycięstwie w
zimnej wojnie. Dziś mamy kryzys zachodniej liberalnej demokracji. Widzimy
umacnianie się jej globalnych konkurentów, agresję Putina, popu
listyczny bunt w Europie i USA.
Propaganda PiS wzmacnia tę atmosferę, przekonując, że Zachodu już praktycznie
nie ma, więc z jego normami nie warto się liczyć.
***
Afera Rywina i afera KNF
to punkty zwrotne polskiej demokracji.
Ta pierwsza zakończyła się ocaleniem demokratycznych
instytucji i ustabilizowaniem pozycji Polski w strukturach Zachodu. Jak
skończy się afera KNF - jeszcze nie wiemy. Jeśli Kaczyńskiemu uda się ją
zamieść pod dywan, ujawnienie taśmy Czarneckiego będzie kiedyś opisywane w
naszej historii jako ostatni moment, w którym demokrację w Polsce można było
jeszcze obronić - ale tak się nie stało.
Cezary Michalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz