Są sobie niezbędni - prezes Kaczyński dzięki temu związkowi umacnia władzę, a ojciec Rydzyk korzysta z państwowych milionów. A czasem udają, że toczą wojnę
Aleksandra Pawlicka
Między
Kaczyńskim a Rydzykiem nigdy nie było miłości, ale zawsze łączyły ich żądza
władzy i chęć wykorzystania Kościoła do jej zdobycia - mówi polityk prawicy.
- Dlatego gdy cel mają wspólny
stoją przy ołtarzu ramię w ramię. A gdy jeden drugiego próbuje ograć, zaczyna
się faza szorstkiej przyjaźni, a mówiąc precyzyjniej - teatralnej zimnej wojny
PARTIA I WYBORY
Trzy lata temu, tuż po wygranych wyborach parlamentarnych,
Jarosław Kaczyński stawił się na urodzinach Radia Maryja osobiście. „Bez
ciebie, Ojcze Dyrektorze, nie byłoby tego zwycięstwa” - mówił w Toruniu i dodał
pamiętne słowa: „Każda ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na
Polskę”. W kolejnych latach przysyłał Rydzykowi listy pełne pochwał. Czynił
to zresztą trzy razy w roku: w grudniu przy okazji urodzin Radia Maryja, w
lipcu podczas pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę i w październiku na
inaugurację roku szkolnego na uczelni Rydzyka. W tym roku w liście odczytanym
na Jasnej Górze prezes PiS nazwał szefa toruńskiej rozgłośni „filarem polskości
i patriotyzmu”, a w październiku pisał: „Stało się możliwe to, co było
niemożliwe za sprawą skromnego redemptorysty. (...) Bardzo się cieszę, że tylu
absolwentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu z
powodzeniem działa na rzecz dobrej zmiany”.
1 grudnia 2018 r. na urodzinach Radia Maryja po raz pierwszy w ostatnich
latach zabrakło Jarosława Kaczyńskiego. Nawet
nie przysłał listu.
Politycy związani z centralą PiS przy Nowogrodzkiej sugerują, że poszło
o wybory europejskie, na których Rydzykowi bardzo zależy, bo to nie tylko
kilka mandatów, ale także stypendia dla młodych działaczy, posady w
brukselskich i strasburskich biurach, wpływy w różnego rodzaju europejskich
instytucjach.
Rydzyk próbował zapewnić swoim ludziom dobre miejsca na listach PiS już
przed wyborami samorządowymi, oferując partii Kaczyńskiego poparcie dla jej
kandydatów na burmistrzów, wójtów, radnych, ale oferta nie skusiła prezesa
PiS. To wtedy po raz pierwszy pojawiła się zapowiedź tworzenia przez Radio
Maryja własnej listy w wyborach europejskich.
- Kaczyński spotkał się z Rydzykiem
po pierwszej turze wyborów samorządowych i powiało chłodem - mówi polityk
zbliżony do Nowogrodzkiej.
Rydzyk spróbował więc podbić stawkę. Wieść o tworzeniu przez niego
partii gruchnęła tuż po urodzinach Radia Maryja, ale do Kaczyńskiego dotarła wcześniej, parę dni przed toruńską fetą.
Prezes postanowił grać na przeczekanie. Ukarał Rydzyka swoją
nieobecnością i do Torunia posłał premiera Morawieckiego, który w tym samym
dniu prezentował sukcesy trzech lat rządów PiS. Kancelaria Premiera musiała
prosić o opóźnienie mszy, żeby Morawicki mógł zdążyć - twierdzi mój rozmówca.
Dodaje, że po powrocie premier mógł zameldować prezesowi wykonanie zadania: -
Usłyszał od przełożonego zakonu redemptorystów, Janusza Soka: „Panie
premierze, podziwiamy i wspieramy!”. Po takiej deklaracji trudno będzie
powiedzieć: „Nienawidzimy i zwalczamy”, tworząc konkurencyjną partię.
Politycy PiS, z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim na czele,
próbują dyskredytować partię Rydzyka, mówiąc, że to jedynie ruch nielojalnego
europosła Mirosława Piotrowskiego, który zdobył mandat z list PiS, a teraz
złożył wniosek w sądzie o rejestrację ugrupowania Ruch Prawdziwa Europa.
Wszyscy jednak wiedzą, że zrobił to na polecenie dyrektora toruńskiej
rozgłośni.
KASA I GWAŁT
Rydzyk rzecz jasna gra nie tylko o miejsca na listach wyborczych. Przede wszystkim chodzi mu o
pieniądze. Politycy opozycji przygotowali zestawienie przelewów finansowych z
ministerstw, instytucji i agencji rządowych na fundacje i spółki związane z
Tadeuszem Rydzykiem, począwszy od przejęcia przez PiS władzy w 2015 r. Strona
internetowa, na której to zestawienie umieszczono, nazywa się dlugwdziecznosci.pl. Dług ten wynosi dziś 165166 083 zł. I nie jest to liczba
ostateczna, bo nie uwzględnia np. pieniędzy ze spółek skarbu państwa, które
zasłaniając się tajemnicą handlową, nie ujawniają takich informacji.
W zestawieniu „długu wdzięczności” nie ma też części danych, do których
dotarło w czasie dziennikarskiego śledztwa OKOpress. Na przykład nie ma tam
ponad miliona złotych, który PiS z państwowej subwencji na działalność partii
przeznaczył w latach 2016-2017 na opłatę usług świadczonych przez firmy i
fundacje związane z Tadeuszem Rydzykiem. Ani wynagrodzeń za publikacje
zamówione przez IPN w „Naszym Dzienniku” (50 tys. zł) czy konferencję
zorganizowaną przez Lasy Państwowe w toruńskiej szkole (120 tys. zł).
Najhojniejszym sponsorem - jak wynika z dlugwdziecznosci.pl - jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
które zobowiązało się do przekazania Fundacji Lux Veritas 70 mln
zł na powstanie muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II. Muzeum ma powstać
na terenie pomiędzy uczelnią Rydzyka a zbudowanym przez niego sanktuarium. Ponad
hektar gruntu wyceniony na 1,85 mln zł redemptoryści nabyli od wojewody
kujawsko-pomorskiego za 111 tys. zł. Zakon poza gruntem wnosi do muzeum
koncepcję architektoniczną oraz zbiory muzealne wycenione na 88 mln zł.
Większość tej kwoty to koszt amatorskich nagrań wideo i audio rejestrujących
świadectwa ludzi ratujących Żydów w czasie II wojny. Gdy specjaliści
przeliczyli pieniądze na czas nagrań, okazało się, że minuta zapisu wideo
kosztuje 1000 zł, co stanowi dziesięciokrotność stawki, jaką dostaje np.
ośrodek KARTA dokumentujący najnowszą historię Polski. Nie mówiąc o tym, że na
projekt o nazwie Pamięć i Tożsamość,
upamiętniający Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, toruńska fundacja dostała
wcześniej ponad 0,5 mln zł od MSZ.
Niewiele mniej niż wicepremier Gliński zaoferował Rydzykowi Narodowy
Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Trzy transze wsparły toruńską
geotermię na łączną kwotę ponad 66 mln zł. Ministerstwo Środowiska dorzuciło na
ten cel kolejne 20 min zł.
Mniejsze kwoty płynęły i z innych ministerstw. Resort zdrowia zapłacił
prawie pół miliona za emisję spotu „Zdrowo jest wiedzieć” w Telewizji Trwam, a
ministerstwo Zbigniewa Ziobry przeznaczyło na fundację i szkołę Rydzyka blisko
800 tys. zł z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym, który ma pomagać ofiarom
przestępstw. O to, w jaki sposób te pieniądze będą w Toruniu wykorzystane,
pytali rzecznik praw obywatelskich oraz posłowie podczas debaty sejmowej.
Poseł PO Cezary Tomczyk wspomniał wtedy o kwocie 165 mln zł, którą budżet
wsparł w ostatnich latach biznesy Rydzyka, i dostał w związku z tym wezwanie do
przeprosin szefa toruńskiej rozgłośni za naruszenie jego dóbr osobistych „w
szczególności godności, czci, dobrego imienia i reputacji, co ma znaczny wpływ
na działalność życiową i zakonną”. Poseł Tomczyk ma przeprosić z sejmowej
mównicy najpóźniej 14 grudnia.
- NBP chce sądowego zakazu pisania o swoim prezesie w kontekście afery
KNF, a Rydzyk chce zamknąć usta opozycji pytającej o finansowanie jego
przedsięwzięć z publicznych pieniędzy. To się nazywa cenzura i gwałt na
wolności słowa. Nigdy nie można mu ulec - mówi poseł Tomczyk.
ABORCJA I TRON
Szef Radia Maryja swoje postulaty najczęściej zgłaszał
podczas uroczystości, na które zjeżdżali politycy PiS. I zwykle były wysłuchiwane.
Podczas ostatniej pielgrzymki na Jasną Górę, w której uczestniczyli premier
Morawiecki i duża część rządu, Rydzyk wzywał do ignorowania doniesień na temat
tego, ile PiS daje pieniędzy na działalność redemptorysty. Rok wcześniej w tym
samym miejscu apelował o zakaz handlu w niedzielę i przekonanie spółek skarbu
państwa, aby nie kupowały już reklam w mediach liberalno-lewicowych: „Mimo że
jest ta dobra zmiana w Polsce, to my ze spółek skarbu państwa mamy mniej niż
kot napłakał”. Miał przy tym poparcie prezydenta Dudy, który w liście odczytanym
podczas mszy pisał: „Audycje Radia Maryja, programy Telewizji Trwam i
publikacje »Naszego Dziennika« łączą rodaków w kraju i Polonię za granicą”
Wpływy z reklam państwowych spółek w TVN spadły za
rządów PiS z 22,3 proc. do 1,6 proc. - wynika z opublikowanego niedawno
raportu NIK. Raport nie uwzględnia niestety mediów Rydzyka.
Wśród postulatów redemptorysty jest także zakaz aborcji. „Państwo,
które świadomie pozwala na zabijanie własnych dzieci, jest państwem bez
przyszłości” - mówił podczas ostatnich urodzin Radia Maryja głoszący kazanie
abp Andrzej Dzięga.
Moment jest gorący, bo w Trybunale Konstytucyjnym czeka na rozstrzygnięcie
wniosek dotyczący zgodności z konstytucją obowiązującego obecnie przepisu,
który pozwala usunąć ciążę w przypadku ciężkiej i nieuleczalnej choroby płodu.
Podważenie tego przepisu przez TK oznaczałoby de facto wprowadzenie całkowitego
zakazuaborcji.
79 posłów PiS napisało list do
prezes Julii Przyłębskiej, aby nie przeciągała sprawy.
Wyrok jest ponoć gotowy, tylko
Trybunał naciskany przez Nowogrodzką nie wyznacza terminu rozprawy.
- Kaczyński wie, że zaostrzenie prawa aborcyjnego to detonator
niepokoju także wśród jego wyborców, co pokazały czarne protesty - mówi
warszawski duchowny i dodaje: - Rydzyk wie, że jeśli coś można ugrać w tej
sprawie, to tylko teraz, przed wyborami.
Wie to też episkopat. Jego
przewodniczący abp Stanisław Gądecki upomniał się ostatnio o przyspieszenie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. - To
rywalizacja o to, kto jest bardziej skuteczny w naciskach na władzę. Walka
o tron. Każda pokazówka u Rydzyka z udziałem rządowej
wierchuszki ma udowodnić episkopatowi, że musi się liczyć z szefem toruńskiej
rozgłośni - przyznaje jeden z biskupów.
- Dlaczego imprezy u Rydzyka, choć szkodzą wizerunkowi Kościoła, nie
spotykają się z krytyką episkopatu? - pytam.
- Bo hierarchowie wiedzą, ile mogą stracić - odpowiada mój rozmówca. -
Kardynał Nycz dostał pieniądze z budżetu na warszawską Świątynię Opatrzności,
ale już powstające w niej muzeum będzie zdublowane przez to w Toruniu i tam
płyną teraz publiczne pieniądze.
- Żaden z hierarchów nie zabrał głosu, gdy obrazek premiera pląsającego
z Rydzykiem w rytm „Abba Ojcze” poszedł w świat i stał się symbolem polskiego
upolitycznionego katolicyzmu. Bo wygodniej przyjąć zasadę: ciszej nad tą trumną
- dodaje inny duchowny.
PRAKTYKUJĄCY I HAZARDZIŚCI
Rydzyk zyskuje na
układzie z władzą pieniądze, miejsca na listach wyborczych i wpływ na decyzje
polityczne. A co zyskuje Kaczyński? W PiS wartość wyborcza Rydzyka szacowana
jest na 2-4 procent, twierdzi jeden z polityków tej partii: - To niby nie jest
dużo, ale gdy mamy tendencję spadkową, mogą być to kluczowe procenty dla
utrzymania władzy. Poza tym prezes jest przekonany, że spór z ojcem dyrektorem
mu szkodzi, choć nigdy nie było między nimi chemii.
Kaczyński opisał swoje spotkanie z Rydzykiem w biografii „Porozumienie przeciw
mo- nowładzy”: „Zaproszenie, a może inaczej, gotowość do rozmowy pojawiła się
nagle (...). Było jasne, o co chodzi, o. Bydzyk bardzo negatywnie oceniał
koalicję AWS-UW i chciał o tym rozmawiać. Ja też oceniałem ją źle, a już w
szczególności wyniki rokowań, choć wiedziałem, że w praktyce nie ma wyjścia.
Zaproszenie bardzo mnie zainteresowało, nie wahałem się, postanowiłem jechać”.
To była jesień 1997 r. Kolacja u Bydzyka przeciągnęła się w noc.
„Generalnie rozmowa, choć miła, nie była udana i musiały minąć lata, bym znów
znalazł się w Radiu Maryja” - wspominał Kaczyński.
Po drodze były wybory 2001 roku, gdy Radio Maryja poparło LPR w kontrze
do świeżo powstałego PiS i dopiero cztery lata później Rydzyk stał się ojcem
chrzestnym koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Na spotkaniu u abp. Głódzia, wtedy
szefa diecezji warszawsko-praskiej, liderzy trzech partii w asyście dyrektora
toruńskiej rozgłośni uzgodnili zasady współrządzenia.
Przed wyborami 2015 r. prezes Kaczyński stawił się na Jasnej Górze i
podczas pielgrzymki Radia Maryja ogłosił, że „nie ma Polski bez Kościoła”. Parę
miesięcy wcześniej w czasie kampanii prezydenckiej dzwonił do toruńskiej
rozgłośni, zapewniając jej słuchaczy, że Andrzej Duda to „dojrzały w osobistym
sensie, ale dojrzały także w sensie politycznym człowiek zasad i głębokiej
wiary”. Gdy potem Duda zawetował ustawy sądowe, prezes PiS także postanowił
się z nim rozliczyć za pośrednictwem toruńskich mediów. „Mamy do czynienia z
kryzysem. Idziemy po trudnej drodze, ale jestem przekonany, że z Bożą pomocą
zwyciężymy” - mówił w radiu Rydzyka.
- Bożą pomocą? - śmieje się duchowny, z którym rozmawiam o ostatnich
wydarzeniach. - Lech Wałęsa nazywa ich praktykującymi niewierzącymi i ma rację.
Kaczyński i Bydzyk to hazardziści, obaj wiedzą, kiedy i jak licytować. Zagrywka
z nieobecnością na urodzinach i powstaniem partii to ich kolejny wielki blef.
Jeden chce rządzić bez końca jak Adenauer, a drugi chce być nieformalnym
prymasem Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz