wtorek, 11 grudnia 2018

Hazardziści


Są sobie niezbędni - prezes Kaczyński dzięki temu związkowi umacnia władzę, a ojciec Rydzyk korzysta z państwowych milionów. A czasem udają, że toczą wojnę

Aleksandra Pawlicka

Między Kaczyńskim a Rydzykiem ni­gdy nie było miłości, ale zawsze łączyły ich żądza władzy i chęć wy­korzystania Kościoła do jej zdo­bycia - mówi polityk prawicy.
- Dlatego gdy cel mają wspólny stoją przy ołtarzu ramię w ramię. A gdy jeden drugiego próbuje ograć, zaczyna się faza szorstkiej przy­jaźni, a mówiąc precyzyjniej - teatralnej zimnej wojny

PARTIA I WYBORY
Trzy lata temu, tuż po wygranych wyborach parlamentar­nych, Jarosław Kaczyński stawił się na urodzinach Radia Ma­ryja osobiście. „Bez ciebie, Ojcze Dyrektorze, nie byłoby tego zwycięstwa” - mówił w Toruniu i dodał pamiętne słowa: „Każ­da ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę”. W kolejnych la­tach przysyłał Rydzykowi listy pełne po­chwał. Czynił to zresztą trzy razy w roku: w grudniu przy okazji urodzin Radia Ma­ryja, w lipcu podczas pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę i w październiku na inaugurację roku szkolnego na uczel­ni Rydzyka. W tym roku w liście odczyta­nym na Jasnej Górze prezes PiS nazwał szefa toruńskiej rozgłośni „filarem pol­skości i patriotyzmu”, a w październi­ku pisał: „Stało się możliwe to, co było niemożliwe za sprawą skromnego re­demptorysty. (...) Bardzo się cieszę, że tylu absolwentów Wyższej Szkoły Kul­tury Społecznej i Medialnej w Toruniu z powodzeniem działa na rzecz dobrej zmiany”.
   1 grudnia 2018 r. na urodzinach Radia Maryja po raz pierwszy w ostatnich la­tach zabrakło Jarosława Kaczyńskiego. Nawet nie przysłał listu.
   Politycy związani z centralą PiS przy Nowogrodzkiej sugeru­ją, że poszło o wybory europejskie, na których Rydzykowi bar­dzo zależy, bo to nie tylko kilka mandatów, ale także stypendia dla młodych działaczy, posady w brukselskich i strasburskich biurach, wpływy w różnego rodzaju europejskich instytucjach.
   Rydzyk próbował zapewnić swoim ludziom dobre miejsca na listach PiS już przed wyborami samorządowymi, oferu­jąc partii Kaczyńskiego poparcie dla jej kandydatów na bur­mistrzów, wójtów, radnych, ale oferta nie skusiła prezesa PiS. To wtedy po raz pierwszy pojawiła się zapowiedź tworzenia przez Radio Maryja własnej listy w wyborach europejskich.
- Kaczyński spotkał się z Rydzykiem po pierwszej turze wyborów samorządowych i powiało chłodem - mówi polityk zbliżony do Nowogrodzkiej.
   Rydzyk spróbował więc podbić stawkę. Wieść o tworzeniu przez niego partii gruchnęła tuż po urodzinach Radia Maryja, ale do Kaczyńskiego dotarła wcześniej, parę dni przed toruń­ską fetą.
   Prezes postanowił grać na przeczekanie. Ukarał Rydzyka swoją nieobecnością i do Torunia posłał premiera Morawieckiego, który w tym samym dniu prezentował sukcesy trzech lat rządów PiS. Kancelaria Premiera musiała prosić o opóź­nienie mszy, żeby Morawicki mógł zdążyć - twierdzi mój roz­mówca. Dodaje, że po powrocie premier mógł zameldować prezesowi wykonanie zadania: - Usłyszał od przełożonego za­konu redemptorystów, Janusza Soka: „Panie premierze, po­dziwiamy i wspieramy!”. Po takiej deklaracji trudno będzie powiedzieć: „Nienawidzimy i zwalczamy”, tworząc konkuren­cyjną partię.
   Politycy PiS, z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczew­skim na czele, próbują dyskredytować partię Rydzyka, mówiąc, że to jedynie ruch nielojalnego europosła Mirosława Piotrowskiego, który zdobył mandat z list PiS, a teraz złożył wniosek w sądzie o rejestrację ugrupowania Ruch Prawdziwa Europa. Wszyscy jednak wie­dzą, że zrobił to na polecenie dyrektora toruńskiej rozgłośni.

KASA I GWAŁT
Rydzyk rzecz jasna gra nie tylko o miejsca na listach wyborczych. Przede wszystkim chodzi mu o pieniądze. Poli­tycy opozycji przygotowali zestawienie przelewów finansowych z ministerstw, instytucji i agencji rządowych na funda­cje i spółki związane z Tadeuszem Rydzy­kiem, począwszy od przejęcia przez PiS władzy w 2015 r. Strona internetowa, na której to zestawienie umieszczono, nazy­wa się dlugwdziecznosci.pl. Dług ten wy­nosi dziś 165166 083 zł. I nie jest to liczba ostateczna, bo nie uwzględnia np. pienię­dzy ze spółek skarbu państwa, które zasłaniając się tajemnicą handlową, nie ujawniają takich informacji.
   W zestawieniu „długu wdzięczności” nie ma też części da­nych, do których dotarło w czasie dziennikarskiego śledztwa OKOpress. Na przykład nie ma tam ponad miliona złotych, któ­ry PiS z państwowej subwencji na działalność partii przezna­czył w latach 2016-2017 na opłatę usług świadczonych przez firmy i fundacje związane z Tadeuszem Rydzykiem. Ani wy­nagrodzeń za publikacje zamówione przez IPN w „Naszym Dzienniku” (50 tys. zł) czy konferencję zorganizowaną przez Lasy Państwowe w toruńskiej szkole (120 tys. zł).
   Najhojniejszym sponsorem - jak wynika z dlugwdziecznosci.pl - jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowe­go, które zobowiązało się do przekazania Fundacji Lux Veritas 70 mln zł na powstanie muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II. Muzeum ma powstać na terenie pomiędzy uczelnią Rydzyka a zbudowanym przez niego sanktuarium. Po­nad hektar gruntu wyceniony na 1,85 mln zł redemptoryści na­byli od wojewody kujawsko-pomorskiego za 111 tys. zł. Zakon poza gruntem wnosi do muzeum koncepcję architektoniczną oraz zbiory muzealne wycenione na 88 mln zł. Większość tej kwoty to koszt amatorskich nagrań wideo i audio rejestrują­cych świadectwa ludzi ratujących Żydów w czasie II wojny. Gdy specjaliści przeliczyli pieniądze na czas nagrań, okazało się, że minuta zapisu wideo kosztuje 1000 zł, co stanowi dziesięcio­krotność stawki, jaką dostaje np. ośrodek KARTA dokumentu­jący najnowszą historię Polski. Nie mówiąc o tym, że na projekt o nazwie Pamięć i Tożsamość, upamiętniający Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, toruńska fundacja dostała wcześniej ponad 0,5 mln zł od MSZ.
   Niewiele mniej niż wicepremier Gliński zaoferował Rydzy­kowi Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Trzy transze wsparły toruńską geotermię na łączną kwotę ponad 66 mln zł. Ministerstwo Środowiska dorzuciło na ten cel kolejne 20 min zł.
   Mniejsze kwoty płynęły i z innych ministerstw. Resort zdrowia zapłacił prawie pół miliona za emisję spotu „Zdro­wo jest wiedzieć” w Telewizji Trwam, a ministerstwo Zbignie­wa Ziobry przeznaczyło na fundację i szkołę Rydzyka blisko 800 tys. zł z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym, który ma po­magać ofiarom przestępstw. O to, w jaki sposób te pieniądze będą w Toruniu wykorzystane, pytali rzecznik praw obywatel­skich oraz posłowie podczas debaty sejmowej. Poseł PO Cezary Tomczyk wspomniał wtedy o kwocie 165 mln zł, którą budżet wsparł w ostatnich latach biznesy Rydzyka, i dostał w związku z tym wezwanie do przeprosin szefa toruńskiej rozgłośni za na­ruszenie jego dóbr osobistych „w szczególności godności, czci, dobrego imienia i reputacji, co ma znaczny wpływ na działal­ność życiową i zakonną”. Poseł Tomczyk ma przeprosić z sej­mowej mównicy najpóźniej 14 grudnia.
   - NBP chce sądowego zakazu pisania o swoim prezesie w kontekście afery KNF, a Rydzyk chce zamknąć usta opozycji pytającej o finansowanie jego przedsięwzięć z publicznych pie­niędzy. To się nazywa cenzura i gwałt na wolności słowa. Nigdy nie można mu ulec - mówi poseł Tomczyk.

ABORCJA I TRON
Szef Radia Maryja swoje postulaty najczęściej zgłaszał podczas uroczystości, na które zjeżdżali politycy PiS. I zwykle były wy­słuchiwane. Podczas ostatniej pielgrzymki na Jasną Górę, w któ­rej uczestniczyli premier Morawiecki i duża część rządu, Rydzyk wzywał do ignorowania doniesień na temat tego, ile PiS daje pie­niędzy na działalność redemptorysty. Rok wcześniej w tym sa­mym miejscu apelował o zakaz handlu w niedzielę i przekonanie spółek skarbu państwa, aby nie kupowały już reklam w mediach liberalno-lewicowych: „Mimo że jest ta dobra zmiana w Polsce, to my ze spółek skarbu państwa mamy mniej niż kot napłakał”. Miał przy tym poparcie prezydenta Dudy, który w liście odczyta­nym podczas mszy pisał: „Audycje Radia Maryja, programy Te­lewizji Trwam i publikacje »Naszego Dziennika« łączą rodaków w kraju i Polonię za granicą”
   Wpływy z reklam państwowych spółek w TVN spadły za rządów PiS z 22,3 proc. do 1,6 proc. - wynika z opublikowanego niedaw­no raportu NIK. Raport nie uwzględnia nieste­ty mediów Rydzyka.
   Wśród postulatów redemptorysty jest tak­że zakaz aborcji. „Państwo, które świadomie pozwala na zabijanie własnych dzieci, jest państwem bez przyszłości” - mówił podczas ostatnich urodzin Radia Maryja głoszący ka­zanie abp Andrzej Dzięga.
   Moment jest gorący, bo w Trybuna­le Konstytucyjnym czeka na rozstrzyg­nięcie wniosek dotyczący zgodności z konstytucją obowiązującego obecnie prze­pisu, który pozwala usunąć ciążę w przypadku ciężkiej i nieuleczalnej choroby płodu. Podwa­żenie tego przepisu przez TK oznaczałoby de facto wprowadzenie całkowitego zakazuaborcji.
79 posłów PiS napisało list do prezes Ju­lii Przyłębskiej, aby nie przeciągała sprawy.
Wyrok jest ponoć gotowy, tylko Trybunał na­ciskany przez Nowogrodzką nie wyznacza ter­minu rozprawy.
   - Kaczyński wie, że zaostrzenie prawa abor­cyjnego to detonator niepokoju także wśród jego wyborców, co pokazały czarne protesty - mówi warszawski duchowny i dodaje: - Ry­dzyk wie, że jeśli coś można ugrać w tej spra­wie, to tylko teraz, przed wyborami.
Wie to też episkopat. Jego przewodniczący abp Stanisław Gądecki upomniał się ostatnio o przyspieszenie wyroku Trybunału Konsty­tucyjnego. - To rywalizacja o to, kto jest bar­dziej skuteczny w naciskach na władzę. Walka o tron. Każda pokazówka u Rydzyka z udziałem rządowej wierchuszki ma udowodnić episkopatowi, że musi się liczyć z szefem toruńskiej rozgłośni - przyznaje jeden z biskupów.
   - Dlaczego imprezy u Rydzyka, choć szkodzą wizerunkowi Kościoła, nie spotykają się z krytyką episkopatu? - pytam.
   - Bo hierarchowie wiedzą, ile mogą stracić - odpowiada mój rozmówca. - Kardynał Nycz dostał pieniądze z budżetu na war­szawską Świątynię Opatrzności, ale już powstające w niej mu­zeum będzie zdublowane przez to w Toruniu i tam płyną teraz publiczne pieniądze.
   - Żaden z hierarchów nie zabrał głosu, gdy obrazek premiera pląsającego z Rydzykiem w rytm „Abba Ojcze” poszedł w świat i stał się symbolem polskiego upolitycznionego katolicyzmu. Bo wygodniej przyjąć zasadę: ciszej nad tą trumną - dodaje inny duchowny.

PRAKTYKUJĄCY I HAZARDZIŚCI
Rydzyk zyskuje na układzie z władzą pieniądze, miejsca na li­stach wyborczych i wpływ na decyzje polityczne. A co zyskuje Kaczyński? W PiS wartość wyborcza Rydzyka szacowana jest na 2-4 procent, twierdzi jeden z polityków tej partii: - To niby nie jest dużo, ale gdy mamy tendencję spadkową, mogą być to kluczowe procenty dla utrzymania władzy. Poza tym prezes jest przekonany, że spór z ojcem dy­rektorem mu szkodzi, choć nigdy nie było mię­dzy nimi chemii.
   Kaczyński opisał swoje spotkanie z Rydzy­kiem w biografii „Porozumienie przeciw mo- nowładzy”: „Zaproszenie, a może inaczej, gotowość do rozmowy pojawiła się nagle (...). Było jasne, o co chodzi, o. Bydzyk bardzo ne­gatywnie oceniał koalicję AWS-UW i chciał o tym rozmawiać. Ja też oceniałem ją źle, a już w szczególności wyniki rokowań, choć wiedzia­łem, że w praktyce nie ma wyjścia. Zaproszenie bardzo mnie zainteresowało, nie wahałem się, postanowiłem jechać”.
   To była jesień 1997 r. Kolacja u Bydzyka prze­ciągnęła się w noc. „Generalnie rozmowa, choć miła, nie była udana i musiały minąć lata, bym znów znalazł się w Radiu Maryja” - wspominał Kaczyński.
   Po drodze były wybory 2001 roku, gdy Ra­dio Maryja poparło LPR w kontrze do świe­żo powstałego PiS i dopiero cztery lata później Rydzyk stał się ojcem chrzestnym ko­alicji PiS-LPR-Samoobrona. Na spotkaniu u abp. Głódzia, wtedy szefa diecezji warszawsko-praskiej, liderzy trzech partii w asyście dy­rektora toruńskiej rozgłośni uzgodnili zasady współrządzenia.
   Przed wyborami 2015 r. prezes Kaczyński sta­wił się na Jasnej Górze i podczas pielgrzymki Radia Maryja ogłosił, że „nie ma Polski bez Kościoła”. Parę mie­sięcy wcześniej w czasie kampanii prezydenckiej dzwonił do to­ruńskiej rozgłośni, zapewniając jej słuchaczy, że Andrzej Duda to „dojrzały w osobistym sensie, ale dojrzały także w sensie poli­tycznym człowiek zasad i głębokiej wiary”. Gdy potem Duda za­wetował ustawy sądowe, prezes PiS także postanowił się z nim rozliczyć za pośrednictwem toruńskich mediów. „Mamy do czynienia z kryzysem. Idziemy po trudnej drodze, ale jestem przekonany, że z Bożą pomocą zwyciężymy” - mówił w radiu Rydzyka.
   - Bożą pomocą? - śmieje się duchowny, z którym rozmawiam o ostatnich wydarzeniach. - Lech Wałęsa nazywa ich praktykującymi niewierzącymi i ma rację. Kaczyński i Bydzyk to hazardziści, obaj wiedzą, kiedy i jak licytować. Zagrywka z nieobecnością na urodzinach i powstaniem partii to ich kolejny wielki blef. Je­den chce rządzić bez końca jak Adenauer, a drugi chce być nie­formalnym prymasem Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz