Radosław Omachel, Renata Grochal
W czwartek
nad ranem agenci CBA zgotowali pobudkę byłemu szefowi Komisji Nadzoru
Finansowego z czasów PO-PSL Andrzejowi Jakubiakowi i jego sześciu współpracownikom.
Prokuratura zarzuca im niedopełnienie obowiązków nadzorczych nad SKOK Wołomin
w latach 2012-2014.
„Państwo nie może po prostu pozwalać kraść” - grzmiał na pospiesznej
konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew
Ziobro. A jego zastępca Bogdan Święczkowski dodał, że „to jest prawdziwa afera
KNF”.
Tak więc aferzystami z KNF mają być Jakubiak i jego urzędnicy, a nie
były przewodniczący Komisji Marek Chrzanowski. którego korupcyjną propozycję
nagrał miliarder Leszek Czarnecki.
ZATRZYMANI SZERYFOWIE
Tyle że ta narracja nie miała szansy się
utrzymać. Już w piątek wieczorem mecenas Jerzy Naumann poinformował, że
zwolniono Andrzeja Jakubiaka, a pozostali urzędnicy wkrótce mają opuścić
prokuraturę. Wobec żadnego nie zdecydowano się na wniosek o areszt. Bo w
rzeczywistości było tak. że to Jakubiak i jego ludzie dążyli do objęcia kas
państwowym nadzorem, a starali się im w tym przeszkodzić twórca kas Grzegorz
Bierecki i politycy PiS. Prezydent Lech Kaczyński opóźnił wejście w życic nadzoru
nad SKOK-ami o ponad trzy lata.
Mało tego - były wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak (jeden z obecnie zatrzymanych)
o mały włos zapłaciłby za to życiem. Po ciężkim pobiciu w 2014 r.. najpewniej
na zlecenie jednego z bossów SKOK-u Wołomin, wylądował w szpitalu z poważnymi
obrażeniami głowy.
Śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez byłych szefów KNF
rozpoczęło się w 2016 r.. już po przejęciu władzy przez PiS. W sprawie SKOK-u
Wołomin nie wydarzyło się ostatnio nic nowego, więc spektakularne zatrzymanie
siedmiorga urzędników w oczywisty sposób musiało służyć przykryciu prawdziwej
afery w KNF ujawnionej przez „Gazetę Wyborczą”. Chrzanowski był przecież
nominowany na swoje stanowisko przez PiS. był też protegowanym bliskiego
współpracownik.! Kaczyńskiego, dziś prezesa NBP Adama Glapińskiego.
- Zatrzymanie Kwaśniaka pachnie dintojrą wobec urzędnika, który zalazł
za skórę SKOK-om. ale i próbą odwrócenia uwagi od afery KNF - mówi
„Newsweekowi” członek zarządu jednego z banków. - Trudno uwierzyć, że akcja
wobec byłych szefów KNF właśnie teraz to zbieg okoliczności.
FILMOWA UCIECZKA
9 listopada Przed warszawski dom Leszka Czarneckiego przyjeżdża jego kierowca i ochroniarz,
oficer ABW. Ma zawieźć biznesmena i jego żonę na Okęcie, skąd prywatnym
odrzutowcem mają wylecieć na urlop do Izraela. Gospodarza jednak nie ma w
domu.
- Kierowca zrobił się trochę
nerwowy, domagał się informacji, gdzie jest jego pracodawca -opowiada znajomy
rodziny.
W końcu zawiózł na lotnisko żonę
biznesmena i... jego telefon. Komórka logująca się do stacji miała zmylić funkcjonariuszy
organów ścigania.
Z naszych informacji wynika, że na Okęciu na Czarneckiego czekało pięć
osób. Zanim odrzutowiec odleciał do Teł Awiwu, przez godzinę był przetrzymywany
na płycie lotniska. W tym czasie biznesmen ukrył się gdzieś przed światem.
Po co ta maskarada? 7 listopada mecenas Roman Giertych złożył w prokuraturze
zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa KNF. - Czarnecki obawiał się
widowiskowego zatrzymania pod byle pretekstem. Gdyby cokolwiek mu zarzucono,
gorzej wyglądałyby jego zarzuty wobec Chrzanowskiego - tłumaczy znajomy
biznesmena.
DOCISKANIE GETIN
NOBLE BANKU
Od 2016 r. za sprawą
zaostrzania wymogów kapitałowych wobec banków, podatku bankowego i
wzrostu składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, słabną wskaźniki wypłacalności
i inne parametry finansowe sektora bankowego. W szczególnie trudnej sytuacji
znalazł się Getin Noble Bank Leszka Czarneckiego, który nasprzedawał kredytów
komu popadnie i teraz ma problemy ze ściąganiem należności Musi też płacić
kary od toksycznych produktów finansowych wciskanych klientom, a na dodatek
kredyty walutowe to około 2/3 portfela kredytowego Getin Noble Banku (dane za
2017 r.) - dwa razy więcej niż średnia dla sektora bankowego. Odpisy na złe
kredyty w 2016 roku wyniosły660 mln
zł. w zeszłym roku wzrosły do ponad 800 mln zł.
A na horyzoncie majaczył już kolejny problem. PiS najpierw zapowiadało
zrobienie porządku z kredytami frankowymi. Potem, gdy okazało się, że ich
przewalutowanie po kursie sprzed lat mogłoby doprowadzić kilka banków do
bankructwa, Morawiecki, jeszcze jako szef resortu finansów, zaproponował
zamiast tego zwiększenie obciążenia bankowych rezerw ryzykiem ich niespłacenia.
Dla Getin Noble Banku to prawie katastrofa, bo musi pilnie znaleźć kolejne pół
miliarda złotych.
Na dodatek w 2016 r. Sejm przyjął przepisy wdrażające unijną dyrektywę
o restrukturyzacji banków. Bankowy Fundusz Gwarancyjny zyskał nowe uprawnienia
- w skrajnych przypadkach może zdecydować o przymusowym przejęciu bankruta
przez inny bank za symboliczną złotówkę.
ZABLOKOWAĆ „PLAN ZDZISŁAWA”
28 marca tego roku Marek Chrzanowski zaprasza
Czarneckiego na spotkanie w cztery oczy w swoim gabinecie. Tłumaczy, że szef
BFG Zdzisław Sokal ma plan - chce wykorzystać sytuację Getin Noble Banku i
wywłaszczyć Czarneckiego. Potem miałby dofinansować przejęty bank kwotą 2 mld
zł i postawić go na nogi. Getin Noble Bank ma ok. 5 mld zł kapitałów. Po
doliczeniu tych 2 mld zł wychodzi 7 mld zł. Niezły majątek do przejęcia za
symboliczną złotówkę!
Jak wynika z rozmowy, Czarnecki mógłby uniknąć tego scenariusza, gdyby
wskaźniki finansowe jego banków się poprawiły. I tu Chrzanowski oferuje pomoc,
poleca nawet konkretnego prawnika. Z pomocą KNF Getin stanie na nogi, a
prawnik dostanie wynagrodzenie uzależnione od wyceny banku (według Czarneckiego
mogło to być około 40 mln zł). Później rozmowa przenosi się z KNF do
pobliskiej siedziby Narodowego Banku Polskiego. Tam prezes Adam Glapiński -
jak sam potem przyznał - pogratulował Chrzanowskiemu i Czarneckiemu udanego zakończenia negocjacji.
23 kwietnia Czarnecki znów spotyka się z Chrzanowskim. Według naszych
rozmówców nagranie z tego spotkania jest jednym z trzech, które Czarnecki
złożył w prokuraturze. Z naszych informacji wynika,
że Chrzanowski z jednej strony naciskał go, żeby uzupełnił rezerwy w banku, z
drugiej zapewniał, że Glapiński pomoże w restrukturyzacji.
Kilka późniejszych decyzji wskazuje, że rzeczywiście Getin Noble Bank
mógł liczyć na przychylność obu instytucji. KNF nieznacznie obniżała mu wymogi
kapitałowe związane z kredytami walutowymi, a NBP zwolnił go z konieczności
utrzymywania rezerwy obowiązkowej, czyli
nieoprocentowanego depozytu.
Z czasem stało się jednak jasne, że Czarnecki ze złożonej mu propozycji
nie skorzysta. Zamiast tego zdecydował się na ujawnienie nagrania rozmowy z
Chrzanowskim.
EKSPRESOWA POPRAWKA
6 listopada Czarnecki do późnych godzin
wieczornych pracuje z Romanem Giertychem. Już następnego dnia adwokat
zawiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Marka
Chrzanowskiego. Śledztwo rusza jednak dopiero 13 listopada, kiedy to
fragmenty stenogramu marcowej rozmowy drukuje „Gazeta Wyborcza”. Chrzanowski
błyskawicznie wraca z delegacji w Singapurze i zostaje zmuszony do złożenia
dymisji. Kilkanaście dni później zostaje aresztowany pod zarzutem przekroczenia
uprawnień, w celu osiągnięcia korzyści. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Ale jeszcze zanim rozmowa z szefem KNF została upubliczniona, PiS przyspieszyło
prace nad zmianą przepisów o nadzorze
finansowym. W tym samym dniu, kiedy Giertych idzie do prokuratury, do Sejmu
wpływa ważna poprawka do ustawy. Jest pod nią podpisany szef klubu PiS Ryszard
Terlecki. Dzięki niej prawo do decydowania o przejęciu jednego banku przez
drugi dostaje KNF. Sejm błyskawicznie uchwala przepisy.
SOLORZ SPOTYKA SIĘ Z KNF...
Czarnecki nie skorzystał z usług Grzegorza
Kowalczyka, prawnika spod Częstochowy, którego wskazał mu Chrzanowski. Ale
Kowalczyk znalazł pracę w innym banku. W lipcu 2018 r. trafił do rady
nadzorczej kontrolowanego przez Zygmunta Solorza Plus Banku. „Przewodniczący
KNF rekomendował pana Grzegorza Kowalczyka” - napisał w oświadczeniu rzecznik
Telewizji Polsat Tomasz Matwiejczuk już po wybuchu afery.
Czy to Plus Bank miał - w myśl „planu Zdzisława” - przejąć bank Czarneckiego,
jak spekuluje część mediów? Nie wiadomo. Ale właściciel Polsatu pojawia się
przy tej sprawie jeszcze kilka razy.
30 października. Członkowie zarządu i rady nadzorczej Idea Banku, czyli
drugiego banku kontrolowanego przez Leszka Czarneckiego, zostali wezwani do
centrali KNF przy placu Powstańców Warszawy. - Spotkanie trwało około godziny
- mówi jego uczestnik. - Szykowaliśmy się do wyjścia, kiedy do biura KNF
wszedł Zygmunt Solorz. Z tego, co widziałem, nikt mu nie towarzyszył.
Po co Solorz odwiedzał KNF? Rzecznik Telewizji Polsat: - Nie odnosimy
się do pytań o jakiekolwiek relacje jakichkolwiek naszych przedstawicieli z
kimkolwiek, czy to z zewnątrz, czy wewnątrz naszej grupy.
... I Z PREMIEREM MORAWIECKIM
Następnego dnia (tydzień przed złożeniem
przez Romana Giertycha zawiadomienia w prokuraturze) na terenie warszawskiej
Świątyni Opatrzności Bożej parkuje limuzyna Solorza. Po chwili wjeżdża rządowa
kolumna premiera Mateusza Morawieckiego. Jak ustalił „Newsweek”, szef rządu
spotkał się z Solorzem w działającej przy świątyni fundacji Centrum
Opatrzności Bożej, a spotkanie zaaranżował jej szef Piotr Gaweł. To członek
zarządu należącej do Solorza spółki Polkomtel, operatora sieci Plus. Na
początku lat 90. był dyrektorem biura reklamy TVP. Za pierwszych
rządów PiS, gdy prezesem Polkomtelu był Adam Glapiński, Gaweł także zasiadał w
zarządzie spółki. W 2008 roku został prezesem fundacji Centrum Opatrzności
Bożej. Z Morawieckim znają się jeszcze z czasów, gdy ten był prezesem BZ WBK.
Po co Morawiecki spotkał się z Solorzem? I dlaczego spotkanie zorganizowano
w siedzibie fundacji, a nie w Kancelarii Premiera?
Gaweł o spotkaniu mówić nie chce. Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska
najpierw zaprzecza, że w ogóle do niego doszło. Gdy jednak mówimy, że mamy
świadka, który widział obu panów wchodzących do siedziby fundacji, zmienia
zdanie. Centrum Informacyjne Rządu potwierdza, że do spotkania rzeczywiście
doszło, a dotyczyło ono... kwestii związanych z obchodami 100-lecia odzyskania
niepodległości, których istotna część odbywała się w Świątyni Opatrzności.
„Dyskutowano także na temat inicjatyw kulturalnych towarzyszących obchodom
takich jak produkcja i zaplanowana na 12
listopada emisja filmu »Niepodległość«, który w dniu premiery obejrzało około
6 mln widzów zarówno w telewizji publicznej, jak i komercyjnej” - czytamy w
e-mailu z Kancelarii Premiera.
Tłumaczenie wygląda dość pokrętnie. Dlaczego na spotkanie zaproszono
tylko Solorza, chociaż obchody relacjonowały wszystkie największe telewizje?
Chcieliśmy o to zapytać rzeczniczkę rządu, ale przestała odbierać telefony.
Bliski współpracownik Morawieckiego zapewnia jednak, że temat kłopotów
banków Czarneckiego i ewentualnego ich przejęcia przez bank Solorza w ogóle
nie pojawił się w rozmowie.
- Pytałem o to premiera i uzyskałem
bardzo jednoznaczne zapewnienie, że w ogóle nie było tego tematu - przekonuje.
MORAWIECKI KONTRA CHRZANOWSKI
Według kilku naszych rozmówców Morawiecki
uważał, że KNF pod kierownictwem Marka Chrzanowskiego była zbyt łagodna wobec
Czarneckiego.
- W wielu sprawach szedł mu na
rękę, np. pozwolił mu dokapitalizować bank na raty. Ale polityka rządu nie była
wymierzona w interesy Czarneckiego - zapewnia ważny polityk PiS.
Człowiek Morawieckiego przyznaje, że od wybuchu afery GetBack, dawnej
firmy windykacyjnej Czarneckiego, banki tego biznesmena były częstym tematem
rozmów premiera. - Wniosek z tych rozmów był jednak taki, że ani sprawa
GetBack, ani problemy z niedoborem kapitału, choć są bardzo poważne, nie grożą
wywróceniem banków Czarneckiego - mówi.
Współpracownicy premiera są przekonani, że lansowana przez Romana
Giertycha teza o planowanym przejęciu Getin Noble Banku przez Plus Bank
Solorza jest naciągana. - Autorzy tej koncepcji chcą wyjść z roszczeniami wobec
skarbu państwa. To bardzo sprytne - ocenia
współpracownik szefa rządu. W „plan Zdzisława”, czyli koncept taniego
przejęcia banków Czarneckiego, po prostu nie wierzy.
Otoczenie Morawieckiego przekonuje, że trudno sobie wyobrazić, żeby
współdziałał z Chrzanowskim, z którym miał otwarty konflikt. Powodem było
zablokowanie przez KNF jego kandydata Rafała Antczaka na stanowisko prezesa
Giełdy Papierów Wartościowych. Morawiecki był skonfliktowany także z
Glapińskim.
CO DALEJ Z PREZESEM NBP
W PiS mówi się, że prezes NBP jest nie do odwołania, bo nie ma żadnych dowodów na jego
związek z aferą w KNF Na Nowogrodzkiej nie spodobało się jednak, że Glapiński
zażądał usunięcia z „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka” tekstów sugerujących jego
udział w aferze. W PiS odebrano to jako niepotrzebną wojnę z mediami.
- To jest histeryczna reakcja człowieka oderwanego od rzeczywistości - mówi
wprost bliski doradca Jarosława Kaczyńskiego. Dodaje, że takie rozwiązanie
doradzili Glapińskiemu prawnicy, a on ich posłuchał. Ale - dodaje nasz
rozmówca - fakt, że prezes NBP zwołał konferencję prasową, świadczy o tym, iż
zdał sobie sprawę z tego, że nie uda mu się uciec od tematu. A że NBP wyprosił
z konferencji dziennikarzy „Wyborczej”? - Wiecie, że takie rzeczy na prezesie
nie robią wrażenia - przyznaje rozmówca.
Według naszych źródeł Morawiecki zabiegał u Kaczyńskiego, by Glapiński
sam podał się do dymisji, bo jeśli wypłynie nagranie jego rozmowy z Chrzanowskim
i Czarneckim, może to zaszkodzić nie tylko PiS, lecz także stabilności sektora
finansowego. Przy okazji Morawiecki pozbyłby się konkurenta, który od lat 90.
doradza Kaczyńskiemu w sprawach gospodarczych. Jednak prezes PiS uznał, że
zmuszenie Glapińskiego do dymisji „wymagałoby gigantycznych nacisków”.
- Nawet gdyby była podjęta na Nowogrodzkiej decyzja, że uruchamiamy naciski
wobec Glapińskiego, to nie jestem przekonany, że on by złożył dymisję
mówi zaufany współpracownik prezesa.
Dodaje, że Glapiński ma sześcioletnią kadencję, zagwarantowaną w konstytucji i
odwoływanie go skończyłoby się wielką polityczną awanturą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz