czwartek, 8 sierpnia 2019

Oskarżeni prokuratorzy



Za poprzednich rządów PiS prokuratury używano do ścigania politycznych przeciwników. Teraz - do ochrony politycznych mocodawców.

Prokuratura nie zajmie się z urzędu wyjaśnieniem, czy politycy PiS działali w zmowie z Markiem Falentą w sprawie nagrywania rozmów w restauracjach. Prokuratorzy uznali, że skoro sam nie składa doniesienia - to nie ma po co go przesłuchiwać. Prokuratura nie zajmuje od pół roku stanowiska w sprawie wszczęcia sprawy z doniesienia austriackiego dewelopera Geralda Birgfellnera o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego i spółkę Srebrna. Nie zajęła się wątkiem ew. wyłudzenia przez Jarosława Kaczyńskiego od Birgfellnera 50 tys. zł. Nie bada roli prezesa NBP Adama Glapińskiego w tzw. aferze KNF (bank za złotówkę). Wcześniej umorzyła sprawę o „głosowanie kolumnowe” w Sejmie, niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego przez premier Szydło itd., itp.
   Prokuratorzy zostali sprowadzeni do roli wykonawców poleceń. Działa metoda kija i marchewki: nieposłuszni są szykanowani, posłuszni korumpowani stanowiskami, nagrodami, dodatkowo płatnymi funkcjami. Właśnie ukazał się drugi już raport opozycyjnego Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia (LSO) o sytuacji w ich resorcie. Opisuje represje i ofiary, a z drugiej strony - wymienia nazwiska, funkcje, zarobki i awanse beneficjentów systemu, nazwanych w raporcie „królami życia”. Prokuratorzy starszej daty mówią, że młode pokolenie prokuratorów, urodzonych w latach 80., jest już na wejściu nastawione na karierę osiąganą posłuszeństwem. Albo: czują się zbrojnym ramieniem partii rządzącej, i są z tego dumni.
   Prokuratura, która - według ustawy - „stoi na straży praworządności”, jest chorym organem wymiaru sprawiedliwości. Obecna władza oddała rządy nad nią ministrowi sprawiedliwości, czyli sobie. Zniosła konkursy na stanowiska funkcyjne i wymieniła kadry kierownicze. Każdy przełożony, łącznie z prok. generalnym Zbigniewem Ziobrą, może dowolnie sterować każdym śledztwem. Dla prokuratorów przywiązanych do praworządności i zasady prokuratorskiej niezależności - to upokorzenie i zawodowa degradacja.
   Niektórzy mają tego dość. W maju Zgromadzenie Prokuratorów Prokuratury Regionalnej w Krakowie przyjęło uchwałę: protestują w niej m.in. przeciwko ograniczeniu ich niezależności, „wpływaniu na decyzje procesowe, z pominięciem obowiązującej drogi służbowej”. To wydarzenie bez precedensu: oficjalny organ samorządu prokuratorskiego skrytykował zwierzchników i ujawnił mechanizm manipulowania śledztwami.
   Mariusz Krasoń, jeden z krakowskich prokuratorów, który głosował za uchwałą, wyjaśnia, że chodzi o telefony, rzadziej pisma, z Prokuratury Krajowej czy Regionalnej do szefów prokuratur niższych szczebli, w których prokuratorska góra przekazuje swoje życzenia na temat śledztw. Pomija przy tym prokuratora nadzorującego śledztwo. - W ten sposób godzi w jego niezależność. A góra unika odpowiedzialności - mówi prokurator Krasoń.

Zsyłki
Uchwała narobiła szumu. Prokuratorami zajął się rzecznik dyscyplinarny, wzywając na przesłuchania i próbując ustalić prowodyrów. Za takiego uznany został prokurator Krasoń. Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski wydał decyzję o jego delegowaniu - ze skutkiem natychmiastowym - do Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu. Delegacja i degradacja w jednym. Nie dał mu czasu na zorganizowanie opieki nad rodzicami.
   Uchwała nie jest deliktem służbowym, więc trudno było pociągnąć prokuratorów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Sięgnięto więc po inny rodzaj represji: delegację bez zgody. Represję bolesną, bo najczęściej oznacza dezorganizację życia rodzinnego i pogorszenie warunków pracy. Dwa tygodnie przed zesłaniem prokuratora Krasonia na ulicy zmarł na zawał serca inny delegowany (800 km od domu) prokurator, Dariusz Wituszko. Właśnie dowiedział się, że delegację przedłużono mu o kolejny rok.
W delegacji jest od 2017 r. białostocki prokurator Zbigniew Szpiczko - zesłany do Suwałk. Jest działaczem Lex Super Omnia i obrońcą w sprawie dyscyplinarnej szefa LSO Krzysztofa Parchimowicza. Delegowano go, mimo że jego żona choruje na raka i cała historia wpłynęła na jej zdrowie. Prokurator Szpiczko zaskarżył właśnie swoją delegację do Krajowej Rady    Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym jako próbę naruszenia prokuratorskiej niezależności.
Prokuratora Waldemara Osowieckiego delegowano z Płocka do Prokuratury Rejonowej w Częstochowie, a potem - do Rejonowej w Płocku. Przed „dobrą zmianą” był szefem Prokuratury Okręgowej w Płocku, w której prowadzono postępowanie przeciwko Zbigniewowi Ziobrze za udostępnienie akt mafii paliwowej Jarosławowi Kaczyńskiemu itd., itp.
   Zesłano - według danych LSO - 50 niepokornych prokuratorów. Delegacje bez zgody są represją doskonałą, bo formalnie represją nie są. Pozwala na nie prawo, jeśli podyktowane są potrzebami kadrowymi. A taką potrzebę zawsze można uzasadnić: w prokuraturach rejonowych, rozpoznających 98 proc. spraw, nie ma komu pracować, bo posłuszni prokuratorzy są korumpowani delegacjami „w górę”. W rejonach jest 370 wakatów.
   Sprawa dyscyplinarna daje możliwość obrony, odwołania. Od delegacji odwołania nie ma. Odmowa grozi wydaleniem ze służby. Zesłanie odbywa się po cichu, podczas gdy na rozprawy dyscyplinarne z moralnym wsparciem przychodzą działacze Inicjatywy Obywatelskiej Wolna Prokuratura, Komitet Obrony Sprawiedliwości (KOS), Obywatele RP, KOD. Pojawili się też byli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego: profesorowie Andrzej Rzepliński i Mirosław Wyrzykowski.

Walka mrówki ze słoniem
Wokół prokuratora Krasonia stworzył się ruch sprzeciwu. Szef SLO Krzysztof Parchimowicz - sam delegowany do Prokuratury Rejonowej na warszawskim Żoliborzu i nękany dyscyplinarnie - mówi, że delegacja Krasonia to była kropla, która przelała czarę prokuratorskiej goryczy. SLO wystosowało niezwykle ostry list otwarty do prokuratora Święczkowskiego, zarzucając mu, że  „stworzył aparat wykonawczy spośród swoich znajomych, których hojnie premiuje”, że podejmuje decyzje „na granicy prawa, a także z jawnym ich przekroczeniem”. I zapewniają, że sprawy prokuratora Krasonia nie odpuszczą.
   Oświadczenia wydały wszystkie stowarzyszenia sędziowskie. Wyrazy solidarności z Krasoniem przysłała Unia Prokuratorów w Republice Czeskiej. Akcje solidarnościowe prawników: sędziów, adwokatów, radców i prokuratorów, pod hasłem „Murem za Krasoniem”, były przed sądami i prokuraturami w 17 miastach, w tym mniejszych, jak Słupsk czy Pabianice. Był też samotny protest prokurator Aleksandry Dziechciarz pod Prokuraturą Rejonową w Krośnie Odrzańskim.
   To walka mrówki ze słoniem, ale pozwala prokuratorom zachować godność.
   Z najnowszego raportu LSO widać, że w prokuraturze postępuje demoralizacja. Władza „wychowuje” młodych do posłuszeństwa, za które są nagradzani.
Zniesiono kryteria awansów, więc odbywają się po uważaniu. Prokuratura Krajowa przy awansowaniu korzysta z przepisu, który mówi, że „w szczególnie uzasadnionych przypadkach” można awansować osobę niespełniającą formalnych kryteriów.
   W tym trybie awanse otrzymali m.in. prok. Adam Białas z Białegostoku, który prowadził sprawę przeciwko dyrektorowi Teatru TrzyRzecze Rafałowi Gawłowi, prezesowi Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Prok. Paweł Blachowski, który odmówił wszczęcia postępowania w sprawie wydania przez Zbigniewa Ziobrę rozporządzenia z przekroczeniem delegacji ustawowej. Prok. Maryla Potrzyszcz-Doraczyńska, która prowadziła m.in. sprawę „publicznego znieważenia konstytucyjnego organu RP” - Julii Przyłębskiej - artykułem w „Gazecie Wyborczej”. Prok. Jakub Romelczyk, kierownik zespołu ds. GetBack. Prok. Michał Przybyłowski z zespołu śledczego do spraw katastrofy smoleńskiej. Prok. Adam Gołuch, który niedawno postawił zarzuty b. wiceszefowi KNF Wojciechowi Kwaśniakowi, ciężko pobitemu na zlecenie zarządu SKOK Wołomin. I wydał decyzję o zatrzymaniu byłych urzędników KNF, itd., itp.
   Prokurator Renata Śpiewak, która zablokowała skargę Geralda Birgfellnera na Jarosława Kaczyńskiego, została awansowana do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przedtem była tam jedynie delegowana, co pozwala prokuratora trzymać na krótkiej smyczy.

Królowie życia
Polityka korumpowania delegacjami w górę powoduje dramatyczne braki kadrowe w prokuraturach rejonowych. Na 4077 prokuratorów tych prokuratur pod koniec 2017 r. na delegacjach wyżej było 646. Delegacji w dół, do prokuratur rejonowych, na koniec 2018 r. było 114, z czego blisko połowa to delegacje w ramach szykan.
   Kolejny sposób korupcji to nagrody. W 2018 r. fundusz nagród wynosił 1,1 mln zł. Dostało je 85 prokuratorów, w tym 32 delegowanych do Prokuratury Krajowej i tylko 3 prokuratorów prokuratur rejonowych.
   Dwukrotnie nagrodę po 10 tys. zł dostała np. prok. Agnieszka Hudyka zaangażowana w śledztwo wobec biegłych lekarzy, którzy sporządzili opinię w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry. I członkowie zespołu śledczego ds. katastrofy smoleńskiej, prok. Bartosz Biernat i Agnieszka Stanek. Nagrody otrzymało też kierownictwo Prokuratury Krajowej z Bogdanem Święczkowskim na czele. Wahały się od 7 do 12 tys. na głowę.
    „Kierownictwo prokuratury podejmuje starania stworzenia grupy prokuratorów ściśle ze sobą powiązanej, która w zamian za lojalność jest dodatkowo wynagradzana” - piszą autorzy raportu LSO. Chodzi nie tylko o nagrody, ale też profity z prowadzenia dobrze płatnych szkoleń, umów o rozmaite opracowania, uczestniczenia w komisjach egzaminacyjnych, pełnienia funkcji, przyznawania wyższych stanowisk służbowych. Wynagradzane awansami i dobrą pracą bywają też rodziny prokuratorów.
   Przykładem kolekcjonera funkcji jest prok. Jarosław Duś, odrzucony przez prezydenta kandydat do Sądu Najwyższego, bo ma na koncie wyrok dyscyplinarny. Doświadczenie prokuratorskie ma niewielkie, dlatego pełni funkcję urzędniczą: dyrektora Biura Prokuratora Krajowego. Dodatkowo zarabia jako sędzia Odwoławczego Sądu Dyscyplinarnego i redaktor naczelny „Wojskowego Przeglądu Prawniczego”. I jako członek Rady Programowej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, doradca Sekretarza Stanu w MON i asystent w Akademii Sztuki Wojennej.
   Polityka ręcznego sterowania śledztwami pogorszyła efektywność prokuratury. W 2015 r. wszczęto 98 173 spraw, w 2018 r. tylko 79 967 - o 20 proc. mniej. Rośnie liczba przewlekłych śledztw: dłużej niż rok (normalnie śledztwo powinno trwać trzy miesiące) w 2015 r. prowadzono 1726 śledztw, a w 2018 r. - już 5394, czyli ponad 30 proc. więcej. W 2018 r. zawieszono największą od 2013 r. liczbę spraw. Spadła skuteczność wniosków ENA - do 38 proc. W 2014 r. skuteczne były wszystkie.

Europo, nie odpuszczaj!
Co zrobić, żeby odbić prokuratorską niezależność, zanim wzorcem prokuratora stanie się posłuszny wykonawca poleceń? Polityczne zawłaszczanie sądów wyhamowała Unia Europejska. A konkretnie Trybunał Sprawiedliwości UE. Władza PiS, jak na razie, nie sprzeciwiła się orzeczeniom wydanym przez TSUE. Czy to samo można zrobić w sprawie prokuratury?
   W przeciwieństwie do sądu prawo unijne nie mówi o prawie do niezależnej prokuratury. Ale prokuratura jest elementem wymiaru sprawiedliwości. Może np. uniemożliwić dostęp do sądu (jak w sprawie doniesienia Geralda Birgfellnera na Jarosława Kaczyńskiego) także obywatelom innych unijnych krajów. To mógłby być punkt wyjścia dla Komisji Europejskiej do zaskarżenia do TSUE ustroju polskiej prokuratury.
   Jest precedens: pod koniec maja TSUE, w odpowiedzi na pytanie irlandzkiego sądu, orzekł, że nie można uznać europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez niemiecką prokuraturę, ponieważ podporządkowana jest ministrowi sprawiedliwości, więc „jest narażona na ryzyko podlegania, bezpośrednio lub pośrednio, indywidualnym poleceniom lub instrukcjom ze strony organu władzy wykonawczej”. Wprawdzie w Polsce ENA wydają sądy, ale na podstawie materiałów prokuratury. Jest opinia Komisji Weneckiej z 2018 r., która uznaje ustrój polskiej prokuratury za niezgodny ze standardami niezależności.
   Dr Maciej Taborowski, specjalista od prawa UE i zastępca rzecznika praw obywatelskich, wskazuje kolejną drogę: według niego jednym z powodów uznania, że państwo narusza praworządność, jest nieprawidłowe działanie organów ścigania.
   Państwa członkowskie mają też obowiązek wprowadzać skuteczne sankcje za naruszenia prawa UE. W egzekwowaniu tych sankcji bierze udział prokuratura. Są dyrektywy, np. o ochronie środowiska, które nakazują państwom przyjęcie sankcji karnych. Podobnie decyzje ramowe wprowadzające przestępstwa europejskie, jak korupcja, pranie brudnych pieniędzy, terroryzm czy nadużycia przy wydawaniu unijnych środków. - Możliwość wpływania na prokuratorów np. w celu umarzania postępowań podważałaby skuteczność działania prawa UE - mówi ekspertka.
   Jest potencjał, by Komisja Europejska, a może i polski sąd za pomocą pytania prejudycjalnego zaskarżyły do Trybunału Sprawiedliwości UE ustrój polskiej prokuratury, który sprawia, że jest narzędziem politycznym.
   Potrzebujemy nacisku społecznego, by uwolnić prokuratorów, zanim w zawodzie zostaną sami karierowicze i partyjni żołnierze. Inaczej władza polityczna będzie bezkarnie sabotować wyroki sądów, jak stało się to właśnie z wyrokiem NSA nakazującym ujawnić listy poparcia dla kandydatów do neo-KRS. A nasze prawo do sądu stanie się teoretyczne, bo prokuratura będzie blokować niewygodne sprawy. A nie działa ona tylko w sprawach karnych: może się przyłączać i inicjować postępowania cywilne, gospodarcze, administracyjne. Brzmi groźnie?
Ewa Siedlecka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz