Nie ma czasu na
muzykę, kiedy trzeba ratować ojczyznę - mówi Paweł Kukiz. Dlatego dawny
punkowiec chce zostać prezydentem.
DAWID KARPIUK
Kto
myśli, że punk się skończył, jest w błędzie. Od czasów generała nic się nie
zmieniło. Obiecywali wolność, ale byli cwani i koniec końców wolności jak nie
było, tak nie ma, tylko ludzie głupsi, bo uwierzyli. Diagnoza jest prosta:
państwo słabe, elity skorumpowane. Co się dało sprzedać, dawno sprzedane,
teraz jest jazda na kredyt. Bardziej cwani, jak Tusk, uciekają na ciepłe
posadki, reszta obudzi się z ręką w nocniku. Paweł Kukiz nie ma wątpliwości:
to się skończy źle. Mogą go atakować, wyzywać od faszystów, mogą próbować
zniszczyć mu karierę. Ale jak na ulicach się zacznie lać krew, to będą dziękować
Bogu, że jest Kukiz . Bo Kukiz to zatrzyma.
1.
Paweł Kukiz w filmie „Fala”
(1985), na scenie festiwalu w Jarocinie: - Mógłbym prowadzić działalność
polityczną, ale wtedy byłbym ograniczony. Miałbym jedną ideę, jeden kierunek. A
tu mogę robić, co chcę. I tylko mogę się podobać lub nie. I to jest fajne.
Kukiz dziś: - Nie ma sensu gadać o
muzyce. Jak ty chcesz gadać o muzyce, kiedy Polska się za chwilę zawali?
- Naprawdę chcesz zostać
prezydentem? - pytam więc, bo Kukiz najchętniej rozmawia o polityce.
- Oczywiście - mówi. - Znacznie
łatwiej będzie obalić ten ustrój. A obalić go trzeba.
Póki co walczy w samorządzie.
Jednak czas w sejmiku wojewódzkim na Dolnym Śląsku uważa za stracony. - Dzisiaj
myślałem, że tam umrę - przyznaje. - Rzesze radnych. I po co? Przecież
wystarczyłby Jacek Protasiewicz, który jest tu głównym macherem Platformy. On
wszystko ustala.
Kampania prezydencka to tylko
część planu. Jesienią są wybory parlamentarne, Kukiz chciałby wprowadzić do
Sejmu kilkunastu posłów. Tylu, żeby popsuć szyki
i platformersom, i pisiorom. - Jestem zdeterminowany - mówi. - Jestem gotów
użyć wszystkich środków, najchętniej pokojowych.
- Najchętniej? - przerywam.
- Być może będzie tak, że jakiś
element przymusu będzie musiał zaistnieć. Ja nie chcę rewolucji, ale do niej
dojdzie. Na razie im się jeszcze upiekło, ale ja jeżdżę po Polsce i widzę: w
ludziach się zaczyna gotować. Najmądrzejsi, najaktywniejsi wyjechali z
Polski, zostali kolaboranci i idioci. Pytasz, czyja potrafię pójść na
kompromis. Oczywiście, że potrafię. Z przyzwoitym, kochającym Polskę i Polaków
człowiekiem - zawsze. Ale z człowiekiem, który kolaboruje z systemem, na
kompromis nie pójdę. Nie mogę. Bo ten system jest z gruntu zły.
- Pomyślałbyś? - pyta Paweł
Konnak, stary znajomy Kukiza, pamiętający go z czasów muzycznych. -
Pomyślałbyś, że ten facet był kiedyś gwiazdą rocka?
2.
Najważniejsze płyty? Kukiz nie
zastanawia się długo. Obie Aye, mówi. „Czerwona” i „Niebieska”. Dziwne płyty:
odważne, ciekawe, poszukujące gdzieś między popem i awangardą. „Czerwona” (1985)
z paroma przebojami, „Niebieska” (1989) już zupełnie szalona. Grapa Aya RL
powstała w 1983 r. w Jarocinie, Kukiz dostał tam wtedy nagrodę ze swoim
pierwszym zespołem Hak. Rok później to Aya święciła triumfy na jarocińskiej
scenie. Chwilę potem powstały Piersi, sztandarowy zespół Kukiza.
Zawsze był podwójny - miał
smykałkę do popowych szlagierów, ale ciągnęło go do punkowej młócki. Potrafił
odnaleźć się na estradzie i w klubach dla punkowców. Cała Polska pamięta
przeboje, które nagrywał z Ayą RL, Emigrantami czy Janem Borysewiczem. Ale
Piersi też się pamięta.
Zawsze był radykalny, zdarzały mu
się wolty światopoglądowe. Kpił z Kościoła i prawicy w „ZChN zbliża się” -
śpiewanej na melodię pieśni religijnej piosenki o pijanym księdzu, który za
pieniądze z tacy kupuje sobie drogi samochód. Z kolei w „Virus SLD” śpiewał: „Jak ja was kurwy nienawidzę /1 jak ja wami kurwy
gardzę / Jak ja się za was kurwy wstydzę / Gdy za granicę czasem zajrzę”.
Znajomi Kukiza mówią, że jak się w
coś angażował, to zawsze na całego. Tracił dystans. Potem przychodziło
rozczarowanie i furia. Jak po 1989 r. Najpierw był gotów się rzucać z
pięściami na każdego, kto powiedział coś złego o Wałęsie. Potem uznał, że
Wałęsa był Bolkiem. - Dziś uważani, że popełnił błąd, bo myślał, że ich
rozegra, a to oni jego rozegrali - mówi Kukiz. - I tak dużo osiągnął, czemu
tego nie powie? Nie powie: dokończcie moją rewolucję.
- Zawsze byłem fanem płyty „My już
są Amerykany”, na której Kukiz obśmiewał rodzący się w bólach kapitalizm - mówi
Krzysztof Skiba, felietonista, lider grupy Big Cyc. Na początku lat 90. jarocińskie
zespoły mogły wreszcie wydawać normalne płyty, grać duże trasy i zarabiać
pieniądze. Piersi i Big Cyc grywali razem regularnie.
Graliśmy kiedyś wspólny koncert w
Kielcach - opowiada Skiba. - Najpierw Piersi, potem my. To było tuż po
wygranych przez Kwaśniewskiego wyborach prezydenckich.
Kukiz wyszedł na scenę, zaśpiewał
dwie piosenki, a potem sobie przypomniał, że w Kielcach masowo głosowali na Kwaśniewskiego.
Wściekł się, zaczął krzyczeć: „Nie będę, ku..., dla was grał!”, rzucił mikrofonem
o scenę i wyszedł. Innym razem graliśmy na bankiecie. Paweł był już po paru
głębszych, zaraz miał wyjść na scenę. Chciał się jeszcze napić, ale kelner nie
chciał mu nalać, więc Paweł mu przywalił. Znokautował go. W życiu rockowca to
jest opowieść, z której można być dumnym, w życiu polityka - nie.
Po sukcesie „ZChN zbliża się” był
na celowniku prawicowców. - Bal się, że go wsadzą - mówi Skiba. - Poszedł do Urbana
prosić o pomoc prawną. Urban się na tym znał, bo ciągle miał jakieś procesy.
Dziś to nie do pomyślenia - Kukiz u Urbana.
3.
Andrzej Rozenek, do niedawna poseł
Twojego Ruchu, ostatnio niezrzeszony, mógłby na Kukiza głosować z powodów
koleżeńskich. Ale z jego poglądami, przyznaje, ma problem. - To jest ostatni
człowiek na świecie, który mógłby chcieć komukolwiek zrobić krzywdę -
zapewnia. - Rzeczywiście jego retoryka bywa ostra, czasem może
nieprzemyślana...
Rozenek mówi o Kukizie: dobry człowiek.
Idealista, patriota. Przyjaciel, kiedyś idol. Media robią mu krzywdę, to całe
wyzywanie go od faszystów, te kpiny. - Moja fascynacja Kukizem zaczęła się od
pierwszej płyty Piersi. Recenzowałem ją przed wszystkimi - opowiada Rozenek.
Do dziś uważa, że Kukiz to wybitny artysta, jeden z najlepszych polskich
tekściarzy i wokalistów. Politycznie są na różnych biegunach, ale Rozenek
zapewnia, że to jak z plusem i minusem. Przyciągają się. - Nigdy się nie pokłóciliśmy,
choć całe godziny przegadaliśmy o polityce - mówi.
Studiowali nauki polityczne na Uniwersytecie
Warszawskim. Dla Kukiza to był drugi kierunek, po prawie, które studiował
przez trzy lata we Wrocławiu. Razem wagarowali, mieli swój Bursztynowy Szlak.
- Czyli wzdłuż Wisły, od piwiarni do piwiarni - wspomina Rozenek. - Paweł
bardzo dobrze rozumie politykę, ale jest idealistą, błąka się na granicy
utopii.
Rozenek mówi, że Kukiz był
zaangażowany w politykę od pierwszej płyty Piersi. Ma dobry zmysł obserwacji,
całym sobą czuje nastroje społeczne.
Kukiz potrafi słuchać ludzi i
mówić ich językiem. Politycy kradną, Polska jest tylko na papierze. Wszędzie
służby i spiski. Antysystemowej publiczności to się podoba. Tym samym językiem
od lat mówią fora internetowe niepokornych.
- Nie mów o mnie artysta, bo
artystą to był Mozart - mówi Kukiz. - Ja jestem publicystą. A przede wszystkim
obywatelem, który wziął na siebie ciężar zmiany ustroju, uratowania Polski
przed upadkiem. Zauważ, co powiedział Sienkiewicz: on całkiem poważnie
stwierdził, że Polska istnieje tylko teoretycznie. Przecież jako minister on
powinien mieć doskonałe rozeznanie. Polska się zbliża do przepaści.
4.
Paweł Konnak pamięta to jak dziś.
Październik 1994 r., wielki koncert na dziesięciolecie Piersi. Do Niemodlina,
rodzinnej miejscowości Kukiza, przyjechali wszyscy - od Big Cyca po IRĘ.
Piersi grały jako gwiazda wieczoru. Wszystko pokazywała telewizja.
- W połowie koncertu Paweł
wychodzi na przód sceny, skacowany i ze złamaną nogą - opowiada Konnak. - Mówi,
że rozwiązuje zespół. Zahajlował do tego żartobliwie, to był wtedy jego stały
żart, którego nigdy nie rozumiałem, i mówi, że to by było na tyle. Chłopakom z
zespołu opadły kopary. Stałem wtedy tuż przy scenie, słyszałem, jak Rafał
Jezierski, gitarzysta i drugi lider, prosi: „Paweł, kumplu, wracaj, chociaż to
dokończmy”. A on zszedł ze sceny.
Zarżnął kurę znoszącą złote jaja. Po roku wrócił jako dyktator. Inny człowiek.
Kiedyś, wspomina Konnak, Kukiz to
był kumpel od punkowych zajazdów. Potem się zmienił. Raz agresywny,
nieprzyjemny, innym razem nieobecny, wycofany. - Przeżyliśmy z nim mnóstwo
świetnych chwil. Odbiliśmy się od bagna komuny, wyszliśmy z piwnic, zespoły
nareszcie mogły wydawać normalne płyty, zarabiać normalne pieniądze. A w
którymś momencie on przestał chcieć być normalnym rockmanem. Został trybunem
ludowym.
5.
Kukiz nie może tego słuchać.
Piersi już nie ma, to znaczy są, ale bez niego. Rozstanie skończyło się
medialną awanturą. Mało kto się za nim wstawił, także wtedy, gdy firma Sony
zerwała z nim kontrakt. Sytuacja rzeczywiście była dość kuriozalna. Podobnie
jak wcześniej bojkot płyty „Siła i honor”, której zarzucano niedostatki
artystyczne, choć nie była gorsza od setek płyt, które puszcza się bez oporów.
Ale wstawianie się za nim jest coraz mniej wygodne.
Kukizowi jest przykro, tym bardziej
że nie tak dawno temu wszyscy walczyli z systemem: on, Kazik Staszewski,
Muniek i cała reszta. - Gdzie oni teraz są? - pyta. - Nie ma ich. Pilnują
medali za wolność od Komorowskiego. Ci, którzy zarobili pieniądze na „pieprzyć
system”, teraz nie powiedzą ani słowa, tak im
wygodnie. Miałem absolutną świadomość, jakie mogą być konsekwencje pójścia na
wojnę z systemem. W któreś święta, chyba w 2010 r., powiedziałem: „Tatuś idzie
na wojnę z systemem, więc uważajcie, bo jak włożycie plastikowy pieniążek do ściany,
to nie wiadomo, czy wyjdzie papierowy. Może któregoś dnia trzeba będzie
wyjeżdżać”. Im bardziej mnie kopią, tym bardziej zdeterminowany jestem.
Kukiz swój program dopiero ogłosi,
ale wiadomo, że jego sztandarowym punktem będzie wprowadzenie jednomandatowych
okręgów wyborczych. Co jeszcze? Na pewno
tarcza antyrakietowa, na pewno silniejsza armia, wolny rynek, deregulacja.
Legalna marihuana? - Uważam, że jest znacznie mniej szkodliwym narkotykiem niż
alkohol - mówi Kukiz.
- Jeśli alkohol może być legalny,
to czemu nie marihuana? Prawdziwym problemem w Polsce jest to, że wiele ustaw
jest uchwalanych po alkoholu. Popatrz na czołowych polityków. Ja ich przecież
znam. Oni są najebani cały czas. Od rana - do kawy koniaczek, do obiadu winko,
potem coś mocniejszego i wieczorkiem dochodzisz do dwóch promili.
- Po co marnować życie w sejmiku?
- nie może nadziwić się Konnak. - Kolesie z Dezertera czy Xenny nie odstawiają gitar dla samorządu. Wszyscy wiemy, że życie
artysty różni się od życia samorządowca. To drugie jest urzędowo nudne. Jak
można zamienić sex,
drugs and rock and roll na łatanie
dziur w chodnikach?
- Artyści to są wrażliwcy,
potrzebują kopa - komentuje Skiba. - On na scenie osiągnął wszystko, co mógł.
Poszedł więc szukać adrenaliny w polityce. Pamiętam, jak organizował komitet
poparcia dla Tuska. Obdzwonił wszystkich muzyków, zrobił spotkanie, namawiał.
I namówił - kogo tam nie było: od Grzegorza Turnaua po Natalię Przybysz. Potem
nastąpił zwrot o 180 stopni. Nie możemy być pewni, czy za parę lat nie
zaangażuje się w jakąś radykalną działalność ekologiczną i nie zamieszka w
wigwamie gdzieś w Bieszczadach.
- Dla mnie ten Jarocin wciąż trwa
- mówi Kukiz. - Choć przysięgam, z wielką przyjemnością bym to wszystko
zostawił i poszedł na ryby, pośpiewać piosenki z Jankiem Borysewiczem,
- Prawdopodobnie zrobi sensację i
będzie miał trzeci wynik, utrze nosa SLD, PSL, Palikotowi - dodaje Skiba. - To
jest fajny facet i wartościowy muzyk, który postanowił spłonąć w ogniu
rewolucji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz